„Nie sądzę, żeby Stefan W. cierpiał na schizofrenię”. Wywiad z psychiatrą Krzysztofem Woźniakiem

atak na Pawła Adamowicza/fot. screen
3

O schizofrenii paranoidalnej, zachowaniu Stefana W. oraz wpływie przemysłu pogardy na ludzką psychikę, z lek. med. Krzysztofem Woźniakiem, specjalistą psychiatrii i długoletnim biegłym sądowym, rozmawia Jacek Międlar.

Jacek Międlar (wPrawo.pl): Pytanie, które zadam zapewne rodzi się w głowie niejednego Polaka. Czy w oparciu o dostępne nagrania z brutalnego ataku na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, Pan jako lekarz psychiatra, a przez wiele lat lekarz sądowy, jest w stanie ocenić zdrowie psychiczne bandyty?

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Lek. med. Krzysztof Woźniak: Na pewno był to człowiek w stanie wzburzenia, ale zachowywał się w sposób zaplanowany. Precyzja zadania ciosu i demonstracyjne zachowanie nie wskazuje na chorobę psychiczną.

Wirtualna Polska pisze o schizofrenii paranoidalnej, którą podobno zdiagnozowano u mordercy w roku 2016, gdy ten odbywał karę pozbawienia wolności. Czy mając na uwadze wydarzenia z 13 stycznia 2019, można uznać, że człowiek który dopuścił się tak zaplanowanej zbrodni, cierpi na schizofrenię paranoidalną?

Po pierwsze, wiemy, że w niedalekiej przeszłości, przez okres 5,5 roku sprawca przebywał w więzieniu. Gdyby rzeczywiście cierpiał na schizofrenię paranoidalną, taki wyrok by nie zapadł, a sprawca zostałby poddany internacji w oddziale psychiatrii sądowej. Po drugie, wczoraj widziałem zdjęcia Stefana W. bawiącego się na Wyspach Kanaryjskich. Ludzie cierpiący na takie schorzenie, tak się nie zachowują. Oni się izolują od otoczenia. To mi nie wygląda na schizofrenię paranoidalną.

Czy istnieje możliwość, że Stefan W. udawał przed lekarzami, iż cierpi na schizofrenię?

Oczywiście, istnieje taka możliwość, ale biegły lekarz psychiatra wykryłby, że jest to symulacja. Nie mógł wprowadzić w błąd biegłych sądowych psychiatrów. Jednak, z różnych względów, można u kogoś schizofrenię rozpoznać, a jej może po prostu nie być.

Jak objawia się schizofrenia paranoidalna?

To schorzenie psychiatryczne, choroba psychiczna, psychoza, której zasadniczym objawem są dziwaczne urojenia i omamy. Dziwaczne, czyli takie które nie występują w przyrodzie czy w sytuacjach społecznych. Jeżeli ktoś przychodzi i mówi, że „ma szczura w kolanie”, to już wiemy, że jest to sytuacja niemożliwa i podejrzewamy, że zachodzi tutaj jakiś proces schizofreniczny. Natomiast gdy ktoś przychodzi i wyznaje, że zdradza go żona i jest śledzony, to takie urojenia mogą odpowiadać rzeczywistej sytuacji i musimy się zastanowić, czy w tym przypadku mamy do czynienia ze schizofrenią czy z paranoją. Zaznaczam, że w przypadku paranoi nie dochodzi do rozpadu osobowości, co ma miejsce w przypadku schizofrenii. Zatem trudno nie rozpoznać schizofrenii paranoidalnej. Jest ona tak jaskrawa dla otoczenia, że osoby postronne widząc iż komuś ona dolega, są w stanie zdiagnozować, że mają do czynienia z osobą chorą psychicznie.

Według tego co donoszą ogólnopolskie media, u Stefana W. wykryto schizofrenię paranoidalną w roku 2016. Jeśli to fakt, to jak wyglądałaby procedura wypuszczania takiego człowieka na wolność.

Sąd podejmuje decyzję, czy w ramach środków zapobiegawczych, dana osoba ma kontynuować leczenie w poradni zdrowia psychicznego. Po wyjściu z więzienia, kiedy człowiek odbył wyrok, a nie ma wskazań ze strony sądu, to nie jest zmuszany do żadnego leczenia.

Załóżmy, że Stefan W. cierpi na schizofrenię paranoidalną i od dłuższego czasu nie przyjmuje leków. Czy to możliwe, że cierpiąc na takie schorzenie, na oczach tysięcy ludzi, Stefan W. dokonał tak przemyślanej zbrodni?

Nie sądzę, żeby taki spektakularnego zamachu dopuścił się chory na schizofrenię.

Zatem na co może cierpieć Stefan W.? Jest paranoikiem? Psychopatą? A może jest zdrowy?

Wszystkie możliwości mogą mieć miejsce. Nie mogę wypowiedzieć się na ten temat na podstawie tylko skąpych informacji, nie znając drogi życiowej sprawcy, nie mając obiektywnego wywiadu i dokumentacji lekarskiej.

Polscy politycy, działacze społeczni próbują przypisać tę zbrodnię polskiej prawicy, twierdząc że krytyka tzw. totalnej opozycji popchnęła Stefana W., żeby ten dopuścił się mordu na Adamowiczu. Czy to możliwe, żeby ostra debata w życiu społecznym miała tak duży wpływ, by z kogokolwiek „zrobić bandytę”?

Jeżeli obserwujemy zachowanie obu stron sporu politycznego w Polsce – weźmy pod uwagę tylko PiS oraz PO z Nowoczesną – to widzimy miękkość i delikatność PiS-u, brak stanowczej reakcji na inwektywy i groźby, po Kaczyńskim można jeździć jak po burej kobyle, po ulicach paraduję dzieci z obrazkami przedstawiającymi kaczę pod strzelbą… To wszystko uchodzi bezkarnie stronie PO i Nowoczesnej. Po stronie PiS-u nie widzę żadnej agresji, gróźb. To jednostronne walenie w PiS jak w bęben. A teraz widzimy jak permanentnie atakowany PiS, gloryfikuje nieboszczyka, prawie czyniąc go świętym. Mało tego, Kościół katolicki przykłada do tego rękę, a przecież wiemy, że zmarły był zaangażowany chociażby w promocję zboczeń, co nijak się ma do wiary katolickiej i interesu narodowego. Na tym nie koniec. Jeden z dominikanów wyznał, że „pan Paweł jest już w niebie”. Czyli nie za niego, ale do niego mamy już się modlić? Przypomina mi to to sytuację z Korei Północnej, kiedy umarł Kim Ir Sen. Pękaliśmy ze śmiechu na widok nieszczęsnych Koreańczyków… A teraz my idziemy w tym samym kierunku. Dajemy sobie narzucić terror poprawności politycznej, a ludzie, jak stado baranów, pędzą na spędy, podczas których wylewają łzy. Takie zachowanie jest narzucane aż z trzech stron: z prawa, a lewa i z Kościoła. To jest niebezpieczne!

Wskazał Pan na istnienie potężnego przemysłu pogardy połączonego z płaczem i lamentem po śmierci polityka kojarzonego z lewą, agresywną stroną. Po śmierci Adamowicza rozbudzono bardzo skrajne emocje: gniew, frustrację, agresję, rozpacz… Jak ten dyskurs może wpłynąć na polskie społeczeństwo?

Mówiąc po lekarsku: rokowania nie są pomyślne. Terror poprawności politycznej tak tłamsi społeczeństwo, że ludzie boją się publicznie wypowiadać. Jeszcze niedawno, przedszkolak za użycie słowa „murzyn” spotkał się z reperkusjami. Coś niebywałego, żeby od dziecka wymagano, że używało słowa „afroamerykanin”.

To swoista atmosfera strachu!

Powtarza się sytuacja z czasów komuny. Tylko wtedy ten wróg był bardziej jaskrawy. A teraz? Promowany liberalizm sugeruje, że wszystko jest względne: nie ma prawdy, dobra, zła, różnic. To odbija się na ludzkiej psychice. Przez to człowiek przeżywa rozterki, wątpliwości, czy dochodzi do konfliktów.

Wysłuchaj wywiad z lek. med. Krzysztofem Woźniakiem klikając w napis: „Obejrzyj ten film w YouTube”.

Przeczytaj także:

J. Międlar: Zapanował obłęd!

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. lol mówi
  2. PR mówi

    Kto to powiedzial: „Jeśli chcemy ocalić Polskę, moja rada brzmi, by chwycić za nóż i uderzyć tam, gdzie ich zaboli”

    Marek Edelman w 2006 r. w odniesieniu do tego jak walczyc z polskim nacjonalizmem

  3. Magda mówi

    Artykuł dobry ale może warto poruszyć temat jakim cudem chory psychicznie człowiek znalazł się w zakładzie karnym skazany na 5,5 roku więzienia. Ja dokładnie wiem jak to się stało i wie to każdy, który obcuje z prawem na granicy zaburzeń psychicznych. Gdyby w Polsce psychiatrzy wykonywali rzetelnie opinie dotyczące stanu zdrowia podejrzanych ( a to nie nastąpi bo wykonują to głównie na zlecenie prokuratur i sądów karnych , którzy są bezpośrednimi płatnikami ich kiepskich opinii, a nie oszukujmy się gwiazdy psychiatrii nie pracują przy zakładach karnych tylko klepiący jak maszynki szybkie opinie dla podejrzanych. Natomiast kazda opinia pozbawiająca sprawy prokuratora lub komplikującą wokandę sądu karnego jest „be” i drugi raz zlecenia nie dostaną natomiast , a do czego innego się nie nadają Ci lekarze niestety.) Zabójca Adamowicza nie trafiłby do więzienia tylko zakładu psychiatrycznego gdzie uzyskałby fachowe leczenie. ( W sprawie dowiadujemy się że był leczony w szpitalu psychiatrycznym przy zakładzie karnym ale nie wiem czy zdaje sobie Pan/i sprawę jak taki pseudo szpital wygląda, a jest to zamknięta 24h na dobę cela za podwójna krata gdzie skazani nie maja dostępu do telewizora czajnika lustra nie mogą mieć swojego radia , palić papierosów pic kawy i herbaty. Więźniowie nazywają to czystym piekłem i starają się za wszelka cenę z tamtąd wyjść – zdrowieją cudownie w parę dni. Żaden psychiatra nie patrzy tam na leczenie bo cały czas wydaje opinie dla sądów i prokuratur podczas swoich godzin pracy, a pieniążki wpływają na ich prywatne konta). Następnie po leczeniu trafia znowu do więzienia gdzie każdy renomowany psychiatra potwierdzi, że leczenia nie da się tam przeprowadzić. Narasta w nim gniew i nie wiadomo jakie myśli, pisze wnioski o przedwarunkowe zwolnienie ale znieczulony personel widzi go nie jako osobę chorą psychicznie ( bo przecież pseudo psychiatrzy napisali że go podłączyli )i za każdym razem pisze do sądu penitencjarnego że sprawia kłopoty i niczym sobie nie zasługuje na zwolnienie. I co się dzieje wychodzi i zabija za swoje krzywdy gdyż jego umysł nie pracuje poprawnie a system ( a właściwie Psychiatrzy) doprowadzili go do patologicznej nienawiści.
    Wszyscy opiniujący go lekarze i personel więzienia powinien być za kratami do wyjaśnienia.
    Z poważaniem
    Magda

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.