J. Międlar: Skuteczniejsi od IPN-u! Kolejna ekshumacja w „lesie śmierci” obok Jedwabnego [WIDEO]
Stowarzyszenie „Wizna 1939”, kierowane przez Dariusza Szymanowskiego i Marcina Sochonia, przeprowadziło kolejną ekshumację w Lesie Przestrzelskim położonym kilometr od Jedwabnego. Odnaleziono szczątki 11 Polaków, których w bestialski sposób zamordowali Niemcy.
„Wizna 1939” to organizacja, która od lat zajmuje się prowadzeniem prac ekshumacyjnych i walką o prawdę historyczną, czym zawstydza niejedną instytucję państwową, z Instytutem Pamięci Narodowej na czele.
Odkłamują Jedwabne
12 października 2019 roku, ok. 8 kilometrów od Jedwabnego, członkowie Stowarzyszenia Wizna 1939 odnaleźli na prywatnym polu uprawnym dół ze szczątkami ludzkimi (najprawdopodobniej Żydów) oraz łuski od niemieckiej amunicji. Dotarli także do relacji naocznych świadków zbrodni. Odkrycie mocno uderzyło w kłamstwo polegające na przypisywaniu Polakom sprawstwa zbrodni na Żydach w Jedwabnem.
Jaki ma związek Wizna z Jedwabnem? To w Wiźnie rozpoczyna się droga niemieckiego komanda śmierci pod dowództwem Hauptsturmführera Hermanna Schapera, które mordowało Żydów w kolejnych miasteczkach. Początek tego szlaku to właśnie Wizna. Kolejne miejscowości to Wąsosz (5 lipca), Radziłów (7 lipca), Jedwabne (10 lipca), Łomża (początek sierpnia), Tykocin (22–25 sierpnia), Rutki (4 września), Zambrów i Borkowo. Dowody potwierdzające relacje o niemieckich mordach na Żydach w Wiźnie są kluczowe w procesie demaskacji jedwabieńskiego kłamstwa sprokurowanego przez Jana Tomasza Grossa.
Odnalezienie szczątków Żydów zamordowanych przez Niemców w Wiźnie wywołało wielki niepokój środowisk lansujących kłamstwa Grossa na temat mordu w Jedwabnem, co na stowarzyszenie sprowadziło całą serię fałszywych oskarżeń. Oskarżenia rzucał rabin Michael Schudrich z nikomu wcześniej nieznaną Żydowską Komisją Śledczą, ale nie tylko oni. Czynił to także Instytut Pamięci Narodowej, prezes (Małgorzata Dajnowicz) i zastępca Podlaskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (Małgorzata Kierzkowska).
Na szczęście wszystkie oskarżenia zostały skutecznie odparte przez stowarzyszenie, jednak niesmak pozostał.
W roku 2020 Dariusz Szymanowski i Marcin Sochoń odkryli prawdopodobne miejsce pochówku bohaterów Bitwy Warszawskiej w gminie Ostrów Mazowiecka (miejscowość Guty-Bujno). Pojawiła się realna szansa, by dokładnie 100 lat od pamiętnej bitwy przeprowadzić ekshumację i z honorami pochować polskich żołnierzy, którzy prawdopodobnie w pośpiechu zostali zakopani w wielkim dole. I tym razem Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN, zamiast wspomóc stowarzyszenie, skutecznie wstrzymało społeczną inicjatywę ekshumacji, identyfikacji i upamiętnienia polskich żołnierzy.
Las śmierci
Kłody rzucane pod nogi stowarzyszeniu „Wizna 1939” nie zniechęciły jego działaczy do walki o prawdę. W roku 2021 razem z żandarmami Laboratorium Kryminalistycznego Żandarmerii Wojskowej, żołnierzami WOT z 5. Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej i Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki, antropologiem i pomocnikami, zorganizowali ekshumację w „lesie śmierci” (Las Przestrzelski) położonym tuż obok Jedwabnego.
– IPN prowadził śledztwo w tej sprawie, śledztwo, które zostało umorzone w 2006 roku. My postanowiliśmy wrócić do tej sprawy – mówi prezes stowarzyszenia, Dariusz Szymanowski.
W Lesie Przestrzelskim, w 1943 roku, niemiecka żandarmeria wojskowa z posterunku w Jedwabnem dokonała egzekucji na czterech mieszkańcach Jedwabnego: Władysławie i Franciszku Mościckich oraz Annie i Józefie Bronakowskich. Zostali zamordowanych za pomoc Polskiemu Państwu Podziemnemu.
To rodzina Mościckich i Bronakowskich poprosiła stowarzyszenie o zorganizowanie poszukiwań w miejscu zbrodni, przeprowadzenie ekshumacji i pochowanie bliskich na poświęconej ziemi. Nie odmówiono im pomocy. Stowarzyszenie „Wizna 1939” podjęło się niełatwego zadania, któremu nie zdołał podołać Instytut Pamięci Narodowej.
– W lesie znajdował się symboliczny nagrobek, ale rodzina nie miała pewności czy zamordowani rodzice znajdują właśnie w tym symbolicznym krzyżem – dla wPrawo.pl tłumaczy wiceprezes organizacji, Marcin Sochoń. – Z ekshumacji wynika, że idąc na śmierć, Franciszek Mościcki trzymał w ręku różaniec i z nim został pochowany. Przekazaliśmy go jego córce, Pani Sabinie Mościckiej. Teraz, na wzór tego różańca, z ziemią pochodzącą z „lasu śmierci”, przygotowaliśmy takie różańce. Chcemy je rozdawać podczas prelekcji, które na temat tych nieznanych wcześniej wydarzeń chcemy opowiedzieć Polakom.
Ekshumacja przeprowadzona przez „Wiznę 1939” okazała się skuteczna. Kilka miesięcy później, w lutym 2022 roku Mościckich i Bronakowskich pochowano na cmentarzu.
– Ze względu na stan zdrowia, córka pomordowanych, pani Sabina Mościcka, z nie była już w stanie uczestniczyć w uroczystym pochówku. Darek Szymanowski osobiście przekazał jej zaświadczenie o identyfikacji. Kilka miesięcy później, 11 sierpnia bieżącego roku, w rocznicę zamordowania jej rodziców, zmarła w wieku 94 lat. Śmiało można powiedzieć, że u schyłku swojego życia, Pani Sabina osiągnęła swój życiowy cel: pochowała swoich rodziców – mówi Marcin Sochoń.
Katowani przez Niemców
Potem do działaczy stowarzyszenie dotarły kolejne informacje. – Dowiedzieliśmy się, że w lesie znajdują się także ciała pomordowanych: ojca z synem. Ponownie podjęliśmy się poszukiwań – mówi wiceprezes stowarzyszenia.
Wczoraj (16.10.2022 r.) ekshumacje zostały zakończone. Odkryto zbiorową mogiłę ze szczątkami 11 osób.
W jakim stanie znaleziono szkielety ofiar? – Pomordowani mieli powiązane ręce do tyłu, połamane kości, zmasakrowane głowy, co oznacza, że albo byli bici kolbami od karabinów, albo strzelano im w głowę, a pociski wychodziły z tyłu lub bokiem. Antropolog już orzekł, że wśród pomordowanych znajduje się jedna osoba nieletnia. Ofiarami byli mężczyźni i kobiety – mówi Marcin Sochoń.
Nie ma żadnej wątpliwości, że ofiarami są Polacy, o czym świadczą znalezione przy ofiarach szkaplerze i medalik z Najświętszym Sercem Pana Jezusa. W związku z tym pewnym jest, że ofiarami nie byli Żydzi. Nie ma także wątpliwości, że zbrodni na Polakach w „lesie śmierci” dopuścili się niemieccy żandarmi z posterunku w Jedwabnem. Wśród nich znajdował się Karol Bardon, ten sam niemiecki żandarm, który w 1941 roku był zaangażowany mordowanie Żydów w Jedwabnem. To wynika z postępowania IPN-u, które przeprowadzono kilkanaście lat temu.
Na miejscu znaleziono także łuski od niemieckiej broni typu Mauser kalibru 7,92 × 57 mm. Co istotne, 46 łusek z karabinu tego samego typu odnaleziono podczas ekshumacji w miejscu stodoły w Jedwabnem w 2001 roku, a także w Wiźnie w 2018 roku, którego to odkrycia dokonali Szymanowski i Sochoń. To kolejny dowód na to, że na tamtych terenach Niemcy dokonywali egzekucji na Polakach i na Żydach z użyciem tej samej broni. To istotna kwestia, ponieważ ci, którzy z uporem maniaka powielają kłamstwa o Polakach grasujących po Jedwabnem i mordujących Żydów, próbują przekonać, że łuski z amunicji do Mausera, które znaleziono m.in. niedaleko stodoły, w której spłonęli Żydzi, albo pochodzą z karabinu z okresu I wojny światowej, albo z karabinu maszynowego MG 42, który ich zdaniem nie istniał w roku 1941. Zaprzeczają temu najnowsze dowody z „lasu śmierci”, a równocześnie potwierdzają fakt, że karabiny typu Mauser były z powodzeniem używane przez Niemców do końca II wojny światowej.
Odnalezione szczątki zostaną zabezpieczone i przebadane, a potem uroczyście pochowane. – Zależy nam na zebraniu dokumentów i relacji ustnych, które wytłumaczą, co dokładnie wydarzyło się w Lesie Przestrzelskim. Równocześnie apelujemy do mieszkańców Jedwabnego i okolic, którzy wiedzą, że ich bliscy zostali zamordowani, żeby zgłaszali się do nas i udostępnili próbkę do badań genetycznych – mówi Marcin Sochoń.
Skuteczniejsi od IPN-u
Stowarzyszenie „Wizna 1939” to niewielka grupka pasjonatów. Specjaliści w zakresie prac archeologicznych, którzy niestrudzenie walczą o prawdę historyczną i nie zniechęcają się kłodami rzucanymi pod nogi. A teraz wyobraźmy sobie, że w stowarzyszeniu „Wizna 1939” pracuje tak wielki zastęp ludzi jakim mogą poszczycić się wszystkie delegatury IPN-u razem wzięte. Wtedy to kwestia Jedwabnego dawno zostałaby ostatecznie zamknięta, a ekshumacje ofiar Ukraińskiej Powstańczej Armii na Podkarpaciu i Zamojszczyźnie doczekałyby się godnych pochówków.
Jest jedno ale…
W roku 2019 uczestniczyłem w spotkaniu z prof. Krzysztofem Szwagrzykiem, wiceprezesem IPN-u. Zanim z profesorem przeprowadziłem wywiad o żydokomunie, zainicjowałem publiczną dyskusję na temat ekshumacji szczątków Polaków znajdujących się pod budynkiem żydowskiego Muzeum „Polin”. Odpowiedź profesora wystarczyły mi, by zrozumieć jakie jest status quo IPN-u, a także czego możemy od tej instytucji oczekiwać.
– Jak wyciągam wniosek z tej konferencji, ekshumacja polskich bohaterów, polskich ofiar, w ogóle grób dla każdego Polaka, człowieka to gwarant suwerenności państwa polskiego, personalizmu, człowieczeństwa. Jak w takim razie mamy podejść do sprawy związanej z ofiarami obozu koncentracyjnego KL Warschau. Jak powiedział prof. Bogusław Kopka dla wpolityce.pl pod budynkiem Muzeum Polin, które znane jest z szerzenia antypolonizmu i wmawiania nam, Polakom, że jesteśmy antysemitami, nazistami… Jak mamy rozwiązać problem ekshumacji ciał, które znajdują się pod budynkiem Muzeum Polin? – zapytałem prof. Krzysztofa Szwagrzyka.
– Uwielbiam takie pytania publicznie zadawane [śmiech na sali]. Jako wiceprezes IPN-u, przed kamerą dostaję pytanie kiedy ekshumacje pod Muzeum Polin – odpowiedział profesor.
– Zdaję sobie sprawę, że pytanie jest trudne politycznie i medialnie, ale kto jak nie Profesor z IPN-u – powiedziałem.
– Jak odpowiem na to pytanie tak, jak bym chciał, to jutro nie będę [wiceprezesem IPN – przyp. red.] – odpowiedział prof. Szwagrzyk.
Co z tej rozmowy wynika? IPN jest na politycznym pasku, a jego przedstawiciele nie mogą wykonywać ruchów, które mogą okazać się „politycznie niepoprawne”. Szwagrzyk powiedział jasno: jak za dużo powiem w kwestii, która może nie przypaść do gustu środowiskom żydowskim, zlecę ze stołka. I chyba tutaj tkwi klucz do zrozumienia tego, dlaczego stowarzyszenie tworzone przez niewielką grupę polskich patriotów padło ofiarą podłych ataków. Ponieważ jest skuteczniejsze w kwestiach fundamentalnych dla tzw. polityki historycznej, niż najwyraźniej zależna politycznie państwowa instytucja zasilana przez setki pracowników. Dopóki w Polsce będą działali tacy niezależni wojownicy o prawdę jak Szymanowski i Sochoń, dopóty będzie nadzieja na skuteczną walkę o prawdę, której nie mają odwagi podjąć pracownicy instytucji opłacanych z pieniędzy polskich podatników. Z tego też powodu byłem, jestem i będę niezależny politycznie, czy się to komuś podoba czy nie.
Zobacz także:
Świadek Rzezi Wołyńskiej z apelem do polskich władz, o pomocy Ukrainie i zakłamywaniu historii!
Wizna Szacunek!
Wielki szacunek dla patriotów ze stowarzyszenia „WIzna”. Przy okazji ujawniania kolejnych zydowskich kłamstw nalezy POWAŻNIE rozwazyć usunięcie przydomka „Wielki” określający króla Kazimierza Łokietkowica. To przede wszystkim on sprowadził na Polskę nieszczęście w postaci importu tysięcy zydów i obdarzania ich przywilejemi (oczywiście, było paru innych, lokalnych ksiąząt piastowskich postepujacych w podobny sposób)! Nalezy zresztą zwrócić uwagę, ze przydomek „wielki” doczepiany jest bardzo często władcom nadmiernie zyczliwym dla zydostwa: Cyrus (wielki), Kazimierz (wielki), Katarzyna ( wielka – setki tysięcy zydów uzyskało mozliwosc ekspansji na Rosję po przyłączeniu do niej części Rzeczpospolitej – jak sie odwdzięczyli 100 – 150 lat później, wiadomo)…
IPN jest na politycznym pasku i potężnej kroplówce z państwowych pieniędzy. Tegoroczny budżet IPN-u wynosi prawie pół miliarda złotych! I na co to wszystko? Ekshumacji w Jedwabnem boją się zrobić żeby Żyd nie podniósł rabanu. Cos w tym musi być skoro boją się tej ekshumacji, wolą kłamać jacy to Polacy byli źli. A jedynie Polacy płacili życiem za ukrywanie Żydów, taka jest prawda. Stowarzyszenie „Wizna 1939” robi dobrą robotę i zasługują na mały kęs z tego państwowego mięsiwa, którym obżera się IPN.
Czym obecnie zajmuje się ta antypolska organizacja? Ano tym: „Patrioci. Żołnierze. Żydzi” – nowa wystawa Instytutu Pamięci Narodowej. Ciekawę czy będzie tam wątek internowania żołnierzy żydowskich podczas wojny polsko-bolszewickiej/żydowskiej.
Łuski z karabinu maszynowego typu MG-42 bardzo łatwo jest rozpoznać po charakterystycznym spłaszczeniu ich wylotu. Wie to każdy mający nieco wiedzy na ten temat. Dodatkowo na każdej łusce jest wybita data produkcji i oznaczenie zakładu, który ją wyprodukował.
@Historyk
Z tego co pamiętam na jedwabieńskich łuskach znalezionych przed zakazem ekshumacji widniała data 1938, co praktycznie jednoznacznie eliminuje brednie o pochodzeniu ich z okresów wcześniejszych.
Bodajże chodzi tu o jakąś wypowiedź dr. Ewy Kurek.
Proszę Państwa! IPN nie jest od ujawniania PRAWDZIWEJ historii! IPN jest od pisanie historii pod potrzeby obydwóch kurdupli…oopps…obecnie juz tylko jednego!