Żenujące tłumaczenie rzecznika UJ w sprawie ukraińskiej studentki. „Szkoda, że Bandera was wszystkich nie pozabijał”

Jest stanowisko Uniwersytetu Jagiellońskiego w sprawie skandalicznego wpisu internetowego podpisanego imieniem i nazwiskiem ukraińskiej studentki krakowskiej uczelni. – Mieszkam w Krakowie, studiuję na Uniwersytecie Jagiellońskim i nienawidzę Polaków, szkoda, że Bandera was wszystkich nie pozabijał – wpis o takiej treści został umieszczony na Twitterze przez użytkownika „Olenka L.”, którego zdjęcie jest tożsame z awaterem profilu na Facebook’u o nazwie „Olena L.” (zrzuty ekranu umieszczamy na dole artykułu).

W sprawie skandalicznego wpisu interweniowali nasi Czytelnicy. Jeden z nich otrzymał odpowiedź od rzecznika prasowego UJ. Rzecznik potwierdził, że na uczelni studiuje Ukrainka o imieniu i nazwisku widniejącym przy wpisie, ale ta nie przyznaje się do jego autorstwa. Poza tym konto już nie istnieje, zostało skasowane – dodaje rzecznik. I w zasadzie to wystarczyło, żeby władze uczelni zamknęły procedury wyjaśniające i nie pociągnęły Ukrainki do odpowiedzialności.

Szanowny Panie,
uprzejmie informuję, że władze Uniwersytetu Jagiellońskiego otrzymały w sobotę 26 listopada br. informację o zaistniałej sytuacji. Bezpośrednio po jej uzyskaniu, prorektor ds. dydaktyki UJ prof. A. Edigarian polecił wszczęcie procedur wyjaśniających, zgodnie z obowiązującymi w uczelniach wyższych przepisami. Pragnę również poinformować, że w poniedziałkowym piśmie skierowanym do władz Uczelni, studentka Pani Olena Ł., oświadczyła, że nie jest autorką wpisu zamieszczonego w serwisie społecznościowym Twitter.

Proszę zauważyć, że konto twitterowe na którym pojawił się wspomniany wpis różni się w nazwie jedną literą od konta twitterowego naszej studentki. Poza tym konto już nie istnieje, zostało skasowane.

W obecnych czasach coraz częściej, szczególnie w mediach społecznościowych, będą pojawiać się różnego rodzaju wpisy mające charakter prowokacji, przypadki tworzenia fikcyjnych kont i profili internetowych. I może to jest ten przypadek…

Z wyrazami szacunku

Adrian Ochalik

Rzecznik prasowy UJ

tel. 519 078 100

Komentarz: Gdzie jest cała procedura wyjaśniająca, o której pisze rzecznik uczelni? Przecież samo oświadczenie ukraińskiej studentki jeszcze o niczym nie świadczy. Wyobraźcie sobie co by było, gdyby wpis przeciwko Żydom pojawił się na koncie o imieniu i nazwisku jakiegoś działacza prawicowego np. z Młodzieży Wszechpolskiej. Czy wtedy oświadczenie studenta byłoby wystarczające? Myślę, że ów student mógłby się spodziewać nawet wjazdu ABW.

Ukrainka miała twierdzić, że konto, na którym pojawił się skandaliczny wpis, został umieszczony przez jej byłego chłopaka, który chciał jej dopiec. Zaiste. W takim razie dlaczego ów chłopak skasował konto? Przecież gdyby zależało mu na zniszczeniu byłej partnerki, konto zostawiłby nienaruszone, a tak, dziwnym trafem, po wybuchu afery, czyli tego, na czym byłemu partnerowi powinno zależeć, konto zniknęło.

Rzetelna procedura wyjaśniająca polegałaby na zgłoszeniu się władz uczelni do administracji Twittera z prośbą o informację dotyczące logowanie, która wskazałaby czy twitterowe konto było prowadzone przez ukraińską studentkę czy przez kogoś innego. Ba, dziewczyna przynajmniej zostałaby wezwana na dywanik do władz uczelni w celu wyjaśnienia całej sytuacji.

Nie przesądzamy, czy Ukrainka rzeczywiście była autorką wpisu czy też nie. Zwracamy uwagę na rzekomą „procedurę wyjaśniającą”, która jest po prostu żenująca.

Przeczytaj także:

J. Międlar: Ukraińska wrażliwość na Podkarpaciu. “Bandyci UPA mówili, że mają żniwa. Wpychali drut do oczu…” i wzywali do wspólnej walki