Pośle Winnicki, proszę wysłać dziennikarzom TVN pudełko czekoladek! Niech je zjedzą ze swoimi kolegami-świrami z naziolskiego Monty Pythona

Dopiero dziś obejrzałam reportaż TVN o neonazistowskiej subkulturze w Polsce i powiem szczerze, że uśmiałam się do łez oglądając tych świrów celebrujących urodziny Hitlera. Jeżeli tak wygląda rosnąca fala nazizmu w Polsce, to możemy być absolutnie spokojni. To jest po prostu kabaret! Film pokazuje jasno i wyraźnie, kim są polscy neonaziści: to nieogarnięci debile, którymi powinny zająć się nie tylko służby specjalne, ale również (a może przede wszystkim) psychiatra. Ktoś, kto robi leśny ołtarzyk Hitlera i duka z kartki pean na jego cześć, musi mieć nierówno pod deklem. Innej możliwości nie widzę.

Przy okazji – ktoś, kto wielbi Lenina i wrzuca na swoją profliówkę na fb zdjęcie tego ludobójcy, również musi mieć nierówno pod deklem. Taką profilówkę ma prof. Jan Hartman. Hartman i naziole z lasu to dwie strony tego samego medalu. Różnica polega na tym, że oddający cześć Leninowi Hartman nie stał się bohaterem alarmistycznego reportażu „Superwizjera”. I dlatego tacy jak Hartman są o wiele groźniejsi niż naziole z lasu. Tacy jak Hartman legitymizują najbardziej ludobójczy system totalitarny i nie ponoszą za to żadnych konsekwencji. To jest realny problem, a nie grupka wariatów w ukryciu konsumująca tort ozdobiony swastyką z wafelków. Naziole z lasu to groteska, Hartman z Leninem w tle – to autentyczna groza.

Prof. Hartman afiszujący się na fb z ludobójcą Leninem jest cenionym publicystą tygodnika „Polityka”. To tzw. autorytet przyjmowany na salonach. Naziole z reportażu ukrywają się w lesie. Co by było, gdyby urządzili celebrę ku czci Hitlera na jakimś rynku? Założę się o każde pieniądze, że zanim przyjechałaby policja, naziole dostaliby taki łomot od mieszkańców miasteczka, że uciekaliby do radiowozu po pomoc. Tymczasem facebookowy ołtarzyk dla Lenina, który Hartman zamieścił na swojej stronie, nie wywołuje masowego wzburzenia. To świadczy o stopniu uprania mózgów Polaków, których nauczono akceptować komunistyczne zło.

Wróćmy teraz do reportażu „Superwizjera”, w którym nie tylko pokazano marginalną w Polsce neonazistowską subkulturę, ale też posłużono się manipulacją mającą na celu wywołanie u opinii publicznej wrażenia, że ta subkultura jest tożsama z Ruchem Narodowym, a nawet, że patronuje jej prezes RN, poseł Robert Winnicki. Manipulacja jest prosta jak konstrukcja cepa. Dziennikarze informują, że poseł Winnicki złożył interpelację, po której prokuratura wycofała zarzuty wobec organizatora celebry na cześć Hitlera. Z reportażu nie dowiadujemy się jednak rzeczy najważniejszej. Nie dowiadujemy się, że interpelacja dotyczyła kuriozalnego zarzutu prokuratury, która uznała, że rozklejanie wlepek z przekreślonym sierpem i młotem jest propagowaniem ustroju totalitarnego. Dlaczego dziennikarze „Superwizjera” pominęli ten fakt milczeniem? To oczywiste. Po prostu nie pasował im do propagandowej tezy sklejającej posła Winnickiego i Ruch Narodowy ze świrami robiącymi torcik ozdobiony swastyką. To tyle na temat rzetelności dziennikarzy z TVN.

Przejdźmy teraz do medialnego cyrku, który wybuchł po emisji reportażu. Wywiady z posłem Winnickim odbywały się w takim tonie.

– Czy zna Pan i popiera organizatora przyjęcia na cześć Hitlera?

– Nie znam. Nie popieram. Przypuszczam, że może być chory psychicznie.

– Niech Pan się dobrze zastanowi i przyzna, że zna Pan i popiera organizatora przyjęcia na cześć Hitlera.

– Nie znam. Nie popieram. Przypuszczam, że może być chory psychicznie.

– A może jednak zna Pan i popiera organizatora przyjęcia na cześć Hitlera?

– Nie znam. Nie popieram. Przypuszczam, że może być chory psychicznie.

– Na pewno?

– Na pewno.

– Na wszelki wypadek zapytam jeszcze raz: Czy zna Pan i popiera organizatora przyjęcia na cześć Hitlera?

– Nie znam. Nie popieram. Przypuszczam, że może być chory psychicznie.

Najzabawniejszy był wywiad u Agnieszki Gozdyry, podczas którego prowadząca zachowywała się jak rozjuszona baba przy płocie prosto z Reymontowskich „Chłopów”. Niewiele brakowało, żeby wstała i szarpiąc posła Winnickiego za klapy darła się w opętaniu: „Pan zna i popiera organizatora przyjęcia na cześć Hitlera!” Tak właśnie wygląda „postępowe” dziennikarstwo.

Jaki jest efekt reportażu „Superwizjera”?

Po pierwsze – dziennikarzom TVN udało się koncertowo skompromitować tezę o rzekomo rosnącej w Polsce fali faszyzmu i nazizmu. Pokazanie kilku świrów ukrywających się w lesie podczas komicznej celebry na cześć Hitlera to gwóźdź do trumny lewicowej narracji o dziesiątkach tysięcy faszystowskich i neonazistowskich ekstremistów opanowujących Polskę.

Po drugie – po raz kolejny zobaczyliśmy, do jakich manipulacji potrafią uciekać się  „postępowi” dziennikarze szukający po lasach dowodów na faszyzację Polski. Natomiast otwarcie funkcjonujący w przestrzeni publicznej czciciele ludobójcy Lenina, których w Polsce jest dziś mnóstwo, nie spędzają snu z dziennikarskich powiek.

Po trzecie – Ruch Narodowy powiedział „sprawdzam” i złożył projekt ustawy penalizującej kult ludobójców: Hitlera, Lenina, Stalina i Bandery. Czekam z niecierpliwością, co z tego wyniknie. Co zrobią te wszystkie lewicowe sieroty po Leninie wygodnie usadowione w demoliberalnym głównym nurcie? Co zrobi zlewaczała Platforma Obywatelska i kompletnie już lewacka Nowoczesna? Co zrobi Prawo i Sprawiedliwość naiwnie wierzące, że metodą na wypracowanie dobrych stosunków sąsiedzkich z Ukrainą jest udawanie, że wszystko gra i problem banderyzmu rozwiąże się sam? To jest prawdziwy test, który pokaże nam, o co w tym wszystkim chodzi.

Po czwarte – reportaż pokazał, że polscy narodowcy muszą bardzo uważnie przyglądać się ludziom, z którymi nawiązują jakąkolwiek współpracę. Okazuje się bowiem, że mogą trafić na neonazistowskich świrów chowających się po lasach, żeby odprawiać antypolskie celebry. Zdaję sobie sprawę, że Ruch Narodowy nie ma takich możliwości jak służby specjalne i nie jest w stanie dokładnie prześwietlić każdego, ale trzeba się postarać.

Na koniec apeluję do posła Winnickiego: Panie Pośle, proszę wysłać dziennikarzom TVN pudełko czekoladek! Niech je zjedzą ze swoimi kolegami-świrami z naziolskiego Monty Pythona. Odnoszę wrażenie, że się naprawdę zaprzyjaźnili.

PS. Tych, którzy jeszcze nie widzieli konferencji prasowej Ruchu Narodowego po emisji reportażu „Superwizjera”, zachęcam do jej obejrzenia. Link TUTAJ.