O. Kolbego zamordował niemiecki dewiant. Poruszające wspomnienia więźnia z Auschwitz
Opublikowano dziesiątki wspomnień więźniów niemieckiej „fabryki śmierci” w Oświęcimiu. I czytając kolejne opowiadania z tego przerażającego piekła na ziemi wiem, że jest to temat niewyczerpany. Stanisław Głowa przez niemal 4 lata ocierał się o śmierć w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Wielokrotnie bity do nieprzytomności, torturowany, trudzący się wywózką trupów, słuchający jęków agonii, a wreszcie pracujący w umieralni, dla niepoznaki zwanej „szpitalem”, ze śmiercią spotykał się każdego dnia.
KSIĄŻKA DOSTĘPNA TUTAJ
W przejmujących wspomnieniach, Głowa przekonuje, że historia niemieckiego ludobójstwa na Polakach to temat, który nie przestanie zadziwiać i przerażać.
Autor wspomnień, które nakładem wydawnictwa Replika zostały opublikowane po jego śmierci, katów nazywa po imieniu. Nie koloryzuje i nie legenduje holokaustu, którego ofiarami w pierwszej kolejności stali się Słowianie, a zwłaszcza polscy katolicy.
W wielu rozdziałach książki, poza zamieszczonymi zdjęciami i listami, które Głowa z Auschwitz wysyłał do swoich najbliższych, znajdują się relacje świadków z procesu oświęcimskiego, w tym z procesu, w którym został skazany Rudolf Höss. Znajdują się także ciekawe, rzucające nowe światło na sprawę zeznania ws. mordu na o. Maksymilianie Marii Kolbem, którego najprawdopodobniej zamordował niemiecki kat o zwyrodniałych inklinacjach homoseksualnych. Niemiec nazywał się Bock. Wspomniałem o jego homoseksualnych skłonnościach. Pod tym względem był niebezpieczny. Kiedy pozbawił funkcji Gabryszewskiego, myślał, że ja będę mu uległy – lecz się pomylił. Nie uniknęli jednak tego losu inni więźniowie, np. bracia Dembowscy. Podobno to on zlikwidował z zastrzykiem z fenolu M. Kolbego w dniu 14 sierpnia 1941 roku. Jako zboczeniec marny miał koniec. Zginął podobni na skutek zażycia zbyt dużej dawki morfiny.
Uznałem, że pozycja pt. „Mrok i mgła nad Auschwitz Wspomnienia więźnia nr 20017” jest na tyle wartościowa, że postanowiłem sprowadzić ją do naszego sklepu – TUTAJ.
Przeczytaj:
Warto zauważyć, że Ojciec Kolbe, odważnie i bezkompromisowo głoszący Chrystusa, z czasem stał się bardzo niewygodną osobą dla coraz bardziej brnącego w polityczną poprawność Jana Pawła II. Żeby zatrzeć pamięć o Maksymilianie Kolbe kanonizowano Żydówkę Edytę Stein, o której nawet nie wiadomo jak i kiedy zmarła, ani czy np. nie przed śmiercią nie zaparła się Chrystusa. Mogła nawet przeżyć wojnę.
Akcja okazała się skuteczna i dziś Maksymilian Kolbe został odsunięty w cień.
Nie potrafię podać źródła, ale wyczytałem, że ciało O. M. Kolbe nie poddawało się kremacji. Jeżeli tak, to co się z nim stało?
Tu jest relacja Kazimierza Świtonia http://jednoczmysie.pl/wielka-tajemnica-ciala-swietego-maksymiliana-marii-kolbego/
Po czym poznasz Protestanta.
Przeczytaj A.
A teraz kłamliwe zydostwo próbuje zamilczec pamięć o milionach zamordowanych Polaków głównie katolików.
Oj, nie takie teraz. Oni „kują to żelazo” kilkadziesiąt lat.