Taniec nad trumną. Okiem publicysty z Wielkiej Brytanii

Fot. Pixabay.com
1

W miniony poniedziałek świat obiegła informacja o śmierci prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza, który dzień wcześniej został pchnięty nożem podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Zamierzałem powstrzymać od komentowania tej sprawy. Ze względu na należny szacunek zmarłemu oraz jego rodzinie — nawet jeśli za jego życia miałem skrajnie odmienne zdanie, a działalność pana Adamowicza oceniam jak najgorzej. Jednak to w jaki sposób wykorzystuje się śmierć człowieka do parszywej gry politycznej między PO a PiSem i siania lewicowej propagandy, zmusza mnie do napisania kilku zdań. Ponadto, jako publicysta polonijny, czuje się w obowiązku przekazać Państwu i odnieść się do komentarzy, które w tej sprawie pojawiły się w brytyjskich mediach.

Jak już mogli Państwo przeczytać w moich wcześniejszych artykułach, Londyn stał się światową stolicą przemocy. Taki stan rzeczy powoduje, że ludzie z czasem zaczynają się oswajać z sytuacją grozy i wobec zbrodni przechodzą obojętnie. Ludzie pracują, przemieszczają się po mieście, robią zakupy et cetera, a nieustannie towarzyszące poczucie strachu uniemożliwiałoby im normalne funkcjonowanie. Z tych powodów sam atak, jako akt przemocy nie wzbudził na Wyspach większych emocji.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Atak na prezydenta Gdańska, a później jego śmierć były omawiana w mediach brytyjskich. Ale wszystko odbyło się w podobnym tonie jaki narzuca gazeta Adama Michnika i TVN. Zdaniem brytyjskich mediów był to oczywiście akt nienawiści. Nienawiści, z którą trzeba walczyć organizując marsze, bazgrząc kredą na chodnikach i zakładając na ręce bransoletki z napisem „hate stop”. Natomiast sprawca — mimo trwającego wciąż śledztwa — w ich mniemaniu MUSI BYĆ kolejnym faszystą, nastającym na życie ludzi tolerancyjnych, przepełnionych miłością do świata i mulitikulti oraz LGBTQWERTY.

O ile jestem w stanie zrozumieć brak delikatności i taktu zagranicznych mediów, to zupełnie niepojętym jest dla mnie fakt, jak politpoprawne media, współpracownicy i polityczni koledzy Pawła Adamowicza wykorzystują jego śmierć do swojej kampanii, mającej na celu wprowadzenie kolejne ograniczenia podstawowych wolności. Czy od kilku dni nie słyszymy o konieczności zaostrzenia prawa i penalizacji przejawów tzw. „mowy nienawiści”Czym w ogóle jest „mowa nienawiści”? Kto i jak będzie definiowana? Czy każde wypowiadane przez nas słowo, które ktoś inny uzna za obraźliwe będzie podlegało karze? Czy Polakom odbierze się prawo do jakiejkolwiek krytyki? Czy nie widzicie, że jeśli pójdziemy w tym kierunku, to zapędzimy się w ślepy zaułek, w którym ludzie będą się bali rozmawiać, z obawy przed skazaniem na karcer!

Co będzie następne? Orwellowska myślo-zbrodnia, a karą ewaporacja? Już w Londynie ulicami przechadzają się policyjne „tęczowe patrole”, których zadaniem jest słuchanie i wychwytywanie przestępstw związanych właśnie z „mową nienawiści”, niezdefiniowaną agresją słowną czy przejawami „nietolerancji”.

Nie idźmy jak stado baranów za innymi, którzy prowadzą nad przepaść, gdzie nieuchronnie czeka na nas katastrofa! Rozwiązanie jest bardzo proste. Jest znane od dawna — musimy powrócić do normalności. Zamiast uzbrajać się w bezwartościowe, kompletnie bezużyteczne opaski „antygwałtki” i „hejtstopki”, musimy zacząć zbroić się naprawdę. Jeśli uznajemy prawo człowieka do życia za fundamentalne, to musimy uznać prawo do jego obrony, a aby to prawo mogło być w pełni respektowane, nie można nikomu ograniczać swobody doboru narzędzi, których do obrony chce użyć.

Uprzedzam. Argument: gdyby broń była ogólnie dostępna, to Stefan W. mógłby strzelić do polityka z tłumu, jest argumentem bardzo wątpliwej jakości. Owszem, mógłby to zrobić. Jednak istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że sprawca uświadomiłby sobie, że wokół niego mogą znajdować się inni z bronią przy pasie i mogą odstrzelić mu durny, bandycki łeb.

Potwierdzeniem moich słów niech będzie statystyka zza oceanu. Wszelkie masakry i zdecydowana większość ataków oraz napadów z użyciem broni palnej dokonuje się w tzw. „gun free zone” (strefa bez broni) lub w miejscach o surowszych restrykcjach odnośnie możliwości posiadania przy sobie pistoletu. Oznacza to, że uczciwy człowiek jest bezbronny, a bandzior, lekceważąc prawo, zawsze znajdzie sposób na jej przemycenie. Najmniej napadów ma miejsce w Stanach Zjednoczonych, w których dostęp do narzędzi obrony jest swobodny.

Następnym środkiem zapobiegawczym, którego możemy z łatwością użyć, a który jest zdecydowanie bardziej skuteczny od marszów przeciw nienawiści i wypisywania kredą chwytliwych hasełek na chodnikach jest przywrócenie kary śmierci dla morderców, gwałcicieli, pedofilów i zdrajców stanu. Kara ma spełniać zadanie prewencyjne — przestępca ma drżeć przed potencjalną karą. Ponadto, jeśli system penitencjarny nie zakłada możliwości zastosowania kary śmierci, a maksymalnym wyrokiem jest dożywocie, wówczas każdy skazany na nie staje się natychmiast absolutnie bezkarny. Może mordować współwięźniów i strażników nawet codziennie. I co? Nic, przecież i tak ma siedzieć w pudle do końca życia. Większej kary już nie dostanie… jak Kajetan P.

Przeczytaj także:

Co dalej z Brexitem?

Może ci się spodobać również Więcej od autora

1 komentarz

  1. narodowiec mówi

    To Żydzi, najbardziej obawiają się kary śmierci ! To dla nich jest to prawdziwy Bicz Boży ! Należy WPROWADZIĆ KARĘ ŚMIERCI W POLSCE, a okaże się, że populacja parchów w Polsce WYBITNIE SIĘ ZMNIEJSZY !!!, a przestrzeganie prawa będzie większe !

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.