Pomniki dla zbrodniarzy za ekshumacje polskich ofiar?! Polski IPN odpowiada na bezczelność prezesa ukraińskiego instytutu
W ubiegłym tygodniu szef ukraińskiego IPN Anton Drobowycz wyjawił jakie warunki stawia strona ukraińska Polakom, aby udzielić zgodę na ekshumację ciał ofiar ukraińkskich ludobójców na terenie Kresów Wschodnich II RP. Oświadczył, że dopóki strona polska nie odnowi obiektu ku czci OUN-UPA na Górze Monastyrz i nie zacznie odnawiać innych obiektów tego typu w Polsce, nie będzie zgody na poszukiwania i ekshumacje szczątków pomordowanych Polaków. IPN wystosował odpowiedź na słowa Drobowycza.
Szef ukraińskiego IPN udzielił wywiadu serwisowi Glavcom, w którym poruszono wątek ukraińskiego ludobójstwa na Polakach, przez Drobowycza nazywanego „Tragedią Wołyńską”.
W rozmowie poruszono m.in. temat odnawiania ukraińskich miejsc pamięci, zdewastowanych przez wandali w latach 2014-2016. Chodzi przede wszystkim o pomniki zbrodniarzy z OUN-UPA, którzy byli inicjatorami i realizatorami ludobójstwa na Polakach w latach 1939-1947. Drobowycz wyznał, że ukraiński IPN dysponuje listą zniszczonych obiektów na terytorium Polski i zaznaczył, że zdecydowana większość z nich jest albo całkowicie zniszczona, albo uszkodzona i nienaprawiona.
– Oczywiście, oczekujemy, że coś się w tej kwestii ruszy. Strona polska już niejednokrotnie była o tym informowana. Sam ambasador Bartosz Cichocki nazwał tę sytuację „face-saving case” [ratowaniem twarzy – przyp. red.). Nie posiadam informacji, czy coś się zmieniło na lepsze, czy coś zostało odnowione – powiedział.
Drobowycz podkreślił, że dopóki ukraińskie miejsca pamięci w Polsce nie zostaną trwale zabezpieczone, a pomnik na górze Monastyr nie zostanie odbudowany według ukraińskich żądań, to Ukraina nie wyda zgody na prace poszukiwawczo-ekshumacjne na swoim terytorium. Przypomnijmy, że tuż przed wizytą Andrzeja Dudy na Ukrainie w październiku 2020 roku odnowiono tablicę pomnika nagrobnego OUN-UPA na górze Monastyrz, przy czym na nowej tablicy nie było nazwisk upowców i napisu „Polegli za wolną Ukrainę”. – Strona ukraińska stoi na stanowisku, że do czasu odnowienia tego pomnika w Polsce nie można wyrazić zgody na nowe wykopaliska i ekshumacje Polaków pochowanych na Ukrainie, ponieważ ukraińskie groby w Polsce są nadal zagrożone. Od 2019 roku kilkakrotnie wycofywaliśmy się z tej decyzji, aby wyjść z impasu, ale nie przyniosło to rezultatu, dlatego nalegamy na parytet w stosunkach – oświadczył Drobowycz, tym samym dowodząc, że w wielkim błędzie byli wszyscy ci, którzy twierdzili, że wojna z Rosją i masowa pomoc Polski dla Ukrainy sprawią, że Ukraińcy porzucą kult banderowskich zbrodniarzy i udzielą zgody na ekshumacje ofiar ludobójców m.in. z OUN-UPA. Aktualnie jest wręcz odwrotnie, czemu dowodzi Jacek Międlar w swojej najnowszej książce „Sąsiedzi. Ostatni Świadkowie ukraińskiego ludobójstwa na Polakach”.
W odpowiedzi na słowa Drobowycza, polski IPN wystosował komunikat, w którym czytamy m.in.: „W związku z wywiadem udzielonym przez Antona Drobowycza, szefa ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, Instytut Pamięci Narodowej – Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu przedstawia stanowisko wobec podniesionych w tej rozmowie kwestii, dotyczących relacji polsko – ukraińskich, w zakresie polityki upamiętnień, poszukiwań i ekshumacji ofiar ludobójstwa na Wołyniu. Wskazano, że w imię przywoływanej przez dyrektora Drobowycza prawdy i uczciwości koniecznym jest sprostowanie nieścisłości, manipulacji i mijania się z prawdą, które pojawiły się w wypowiedziach szefa ukraińskiego IPN.
W oświadczeniu podkreślono, że IPN oczekuje od strony ukraińskiej oczekuje faktycznych działań, nawiązujących do wcześniejszych deklaracji ukraińskich władz państwowych i rządowych, pozwalających na rozpoczęcie prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych w miejscach, gdzie pomordowano Polaków, w trakcie ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. (…) Działania w zakresie współpracy dotyczącej kwestii historycznych, w tym przede wszystkim upamiętnień miejsc kaźni Polaków zamordowanych przez zbrodniczą formację Ukraińskiej Powstańczej Armii w ramach ludobójczej czystki etnicznej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943–1945, koordynuje w Polsce, w ścisłej współpracy z IPN, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Współpraca MKiDN oraz IPN odbywa się na wysokim poziomie merytorycznym. Rządowym zespołem kieruje sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury dr Jarosław Sellin, a członkiem tego gremium jest prezes IPN dr Karol Nawrocki. W komunikacie wskazano, że za działania związane z ekshumacjami odpowiada ukraiński resort kultury i Międzyresortowa Komisja podległa rządowi Ukrainy, a nie ukraiński IPN.
IPN przekonuje, że w Polsce nie istnieje zagrożenie dla ukraińskich grobów. Nigdy żadna instytucja państwa polskiego, w tym IPN, nie podejmowała działań skutkujących likwidacją ukraińskich grobów. W przypadku Werchraty – wzgórza Monasterz, zastrzeżenia budziły dane umieszczone na pamiątkowej tablicy, a nie sama mogiła. Nikt też nie podejmował prób jej likwidacji. Tego typu nieprawdziwe stwierdzenia mają na celu stworzenie wrażenia jakoby to strona polska była winna zaistniałej sytuacji – czytamy. IPN przekonuje, że stwierdzenie dyrektora Drobowycza, że strona ukraińska uzależnia wydanie zgody na prace ekshumacyjne od zakończenia sporu wokół upamiętnienia na wzgórzu Monasterz, nie odnosi się do stanu faktycznego i jest manipulacją.
Jak zaznacza Instytut, kierowane przez IPN do strony ukraińskiej wnioski o wyrażenie zgody na prace poszukiwawcze, jak dotąd pozostały bez odpowiedzi, bądź spotkały się z odpowiedzią odmowną. (…) Anton Drobowycz stwierdził, że nie widzi zainteresowania dialogiem historycznym ani chęci współpracy ze strony polskiego Instytutu Pamięci Narodowej. To zadziwiające, że w taki sposób ocenia współpracę z polskimi historykami w przededniu obchodów 80. rocznicy ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej – dokonanego na ponad 100 tys. Polaków mordu etnicznego, którego sprawcami byli nacjonaliści spod znaku OUN – UPA. Można odnieść wrażenie, że słowa dyrektora Drobowycza mają na celu odwrócenie uwagi od oczekiwań kierowanych wobec władz Ukrainy, by przy okazji okrągłej rocznicy Zbrodni Wołyńskiej strona ukraińska podjęła faktyczne działania – godząc się na szeroko zakrojone prace poszukiwawcze i ekshumacyjne” – czytamy w komunikacie. Gesty i deklaracje czas zastąpić faktycznymi działaniami, w efekcie których możliwe będzie podjęcie przez polski IPN prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych, by godnie upamiętnić niewinne ofiary ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej – zbrodni ciążącej na naszych wzajemnych relacjach.
Przypomnijmy, że w 2019 roku wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej prof. Krzysztof Szwagrzyk w rozmowie z Jackiem Międlarem, zapewniał, że jesteśmy na dobrej drodze do rozpoczęcia ekshumacji ciał polskich ofiar pomordowanych przez ukraińskich ludobójców na Kresach Wschodnich II RP. Wiceprezes IPN tłumaczył, że zanim rozpoczną się prace ekshumacyjne na terenie Ukrainy, Polska musi spełnić określone warunki (OBEJRZYJ). Nie wyjawił wtedy jakie konkretne warunki należy spełnić. Czyżby prezes ukraińskiego IPN-u wyjawił to, czego prof. Szwagrzyk nie chciał publicznie powiedzieć?
Źródło cytatów: ipn.gov.pl
Zobacz także:
ZACZNIJCIE TO NAGLASNIAC > POLACY SA OSZUKIWANI PRZEZ WLASNY RZAD !!!!!! NIE WIERZE ZE DUDA NIE WIEDZIAL I TYM PODPISANYM P{AKCIE POKOJOWYM W KWIETNIU 2022 r. USA I Anglia znowu zdradzili Polske niszczac uklad pokojowy podpisany przez Putina i Zelenskiego w kwietniu 2022. Tak, to NIE POMYLKA. Nam powiedziano ze Ukraina taka dzielna bo Putin sie wycofuje a to po prostu bylo zobowiazanie Rosjii z tego porozumienia. Chce mi sie wymiotowac na mysl jak jestesmy oszukiwani przez” nasze rzady”. Dlaczego NIKT nie wspomnial o tym ulkadzie????? Dudo !!!!!!! Slugusie BlackRock!!!! BlockRock ( nagranie ukryta kamera) mowi „wojna ja Ukrainie jest dobra dla nas” . To wszystko jest chore.
Ukrainian Puppets ( Polska, ktura nie chce , na zlecenie NATO doposcic do pokoju) he did this to Africans politicians who went to Poland with peace mission between Russia and Ukraine. No No peace is allowed .
BlakRock buy politicians/who run the world /hidden camera recording of recruiter of BlackRock /” Ukraine war is good for us” https://stopworldcontrol.com/recruiter/?inf_contact_key=98281a598b5f18b32bf95b097faee7c41b0a3f0fd3ee5d9b43fb34c6613498d7
Show less
Redacted w Natali and Clayton Morrishttps://www.youtube.com/watch?v=myRW5CV6Rck
Putin just dropped BOMBSHELL and they have NO response to it | Redacted w Natali and Clayton Morrishttps://www.youtube.com/watch?v=myRW5CV6Rck…………..Putin pokazuje podpisane dokumenty ma spotkaniu w Afryce ze Ukraina i Rosja podpisala uklad pokojowy z Ukraina a Borys Jonson , czyli Zachod , natychmiast pojechal na Ukraine i przekonal Ukraincow zeby tego nie respektowac.
Putin just dropped BOMBSHELL and they have NO response to it | Redacted w Natali and Clayton Morrishttps://www.youtube.com/watch?v=myRW5CV6Rck…………..Putin shows in Africa signed peace documents between Ukraine and Russia. After this event Boris Johnson goes to Ukraine and all is canceled. Putin says that West wants the war.
No i jak zawsze: nawoływania, prośby, oświadczenia z jednej strony i warunki stawiane przez potomków zbrodniarzy z drugiej.
To takie naturalnie „polskie”. To kwilenie i liczenie na łut skruchy u zezwierzęconych potomków rezunów!
W dniu 24.06.1995 r. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, działając z upoważnienia Prezesa Rady Ministrów, zawarła porozumienie ze Związkiem Ukraińców w Polsce. Został popełniony jeden bardzo ważny błąd, będący ogromnym sukcesem gloryfikatorów OUN-UPA. Za kadencji Sekretarza Generalnego Rady Andrzeja Przewoźnika uzyskali oni prawo do umieszczania na upamiętnieniach członków bojówek OUN (UPA, SB OUN. SKW) godła państwowego Ukrainy i napisu „Polegli za wolną Ukrainę”.
Paradoksem jest, że pomnik członków UPA (i spoczywających tam członków SB OUN) na górze Monastyr został zbudowany na KOSZT POLSKIEGO PODATNIKA(!!!), ponieważ taka decyzja zapadła podczas polsko-ukraińskich rozmów we Lwowie. Na górze Monastyr na zbiorowej mogile usypano kurhan o wysokości 1,7 m., postawiono krzyż z czarnego marmuru z tryzubem, a także umieszczono marmurową tablicę z imionami i nazwiskami oraz datami urodzenia spoczywających tam – rzekomo 62 – BANDYTÓW Z UPA.
Szczególną rolę w budowaniu pomnika odgrywał Ołeksa Snihur, „Ekonom”, członek OUN od 1940 roku, na rozkaz OUN był kierownikiem księgarni – punktu kontaktowego OUN w Rawie Ruskiej. Potem, jeszcze za okupacji niemieckiej, od marca 1944 roku, był okręgowym referentem gospodarczym OUN dla rejonów Rawa Ruska, Lubaczów, Uhnów, Żółkiew. Przed wkroczeniem Sowietów zdążył zorganizować i skontrolować pracę referatu gospodarczego w rejonach Uhnowa i Lubaczowa. W swoich wspomnieniach przyznał się do inwentaryzacji „mienia organizacyjnego” OUN w rejonie Uhnowa, gdzie przybył na początku kwietnia 1944 r. W lipcu tego roku przewoził na furmance pół miliona złotych do Krechowa, miał przepustkę (hasło) otrzymaną od Niemców.
Prawdopodobnie to on skrupulatnie księgował pierścionki, obrączki, złote zegarki i bransoletki zerwane z rąk mordowanych kobiet (może dlatego ucięto dłoń jednej osoby z pociągu?), ofiar napadów rabunkowo-likwidacyjnych na pociągi pasażerskie, w których na podstawie kennkart z literą P rozpoznawano i wyławiano Polaków, rabowano ich i mordowano. Ołeksa Snihur vel Dymitr Bogusz przejmował zdobycz za pokwitowaniem jako mienie organizacyjne OUN. Taki odpowiednik „księgowego mafii”. Jak wynika z relacji członka OUN-UPA Teofila Woronki „Jasenycza”49, akcje „kolejowe” były organizowane z rozmachem (napad na pociąg w Zatylu), z mobilizacją ludzi OUN w mundurach niemieckich i ukraińskiej policji, z zaprzęgami konnymi do wywozu zrabowanych rzeczy. Ołeksa Snihur dla uniknięcia sprawiedliwej kary zmienił nazwisko na Dmytro Bogusz i jako taki po zwolnieniu z więzienia w 1955 r. był aktywnym działaczem, najpierw Ukraińskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego, potem Związku Ukraińców w Polsce.
Odpowiedzią na arogancję ukropiteków powinna być NATYCHMIASTOWA DELEGALIZACJA WSZELKICH ZWIĄZKÓW I ORGANIZACJI UKRAIŃSKICH NA TERENIE RP z zapowiedzią ograniczenia a nawet wstrzymania ruchu granicznego, jeśli żądania (a nie „prośby) dotyczące ekshumowania pomordowanych Polaków nie zostaną spełnione.
Układ geograficzny stawia Ukrainę na przegranej pozycji w przypadku zablokowania wszelkich dostaw na jej terytorium z Polski a synowie morderców jak widać pojąć mogą o co chodzi dopiero kiedy sami dostaną obuchem pomiędzy ślepia.
Tylko, że do takiego postępowania potrzeba dwóch narzędzi. Niezawisłości i patriotyzmu albo… czystej determinacji.
O durne poliniaki, szabes-gnoje, weźcie jeszcze parę banderowskich kurew do domu, to może w drodze podzięki nasrają wam w ryje. ☹️
80 rocznica rzezi wołyńskiej 11 lipca to dla nas sprawdzian! Czy zdamy ten egzamin, zatem cała Polska do Warszawy!!! Ci, co nie będą mogli muszą zadbać, by w swojej miejscowości zorganizowali manifestację dla tej rocznicy. Byłem w Czechach i na Węgrzech, tam potomkowie bandery nie mają nic do powiedzenia, ale tam też nie mają dudusia i bankstera no i tvn. Czyli mają JAJA
Ceterum censeo UPAdlinem esse delendam!..
Staniwisko Ukrainy w wieluy sprawach ,pokazuje , że Interes Ukrainy najważniejszy – jak sie traktuje poddaństwo _tak przedstawiono sprawe u=Ukr Polakom jako niemal najwa ,zniejszą? Każdy Kraj i Rząd odpowieada za sprawy narodowe a nie cudzy interes .
Szczepan interesem narodowym Ukrainy jest to, żeby niewinne dzieci – ofiary zbrodni gniły bez pochowku, bez pogrzebu? Żadne cywilizowane państwo nie stawia sobie czegoś takiego za cel. K. Bosak, który notorycznie chwali banderyzm „tak się uprawia politykę narodową”, hańbi sam siebie. Tego nie wolno tłumaczyć, a każdy kto to robi banderyzuje polską politykę.
Ciekawe jak zareagowałby Izrael, gdyby w podobny do góry Monastyr sposób, jacyś „ukraińscy patrioci” „”upamiętnili” Іванa Миколайовичa Дем’янюкa, – ksywa obozowa Iwan Groźny?! – Byłby wrzask i afera na cały świat. A u nas jest pokora i przemilczenie. Nachalną transformację rusofobii w ukrofilię w którymś momencie trafi szlag. I nie pomogą już wtedy medialne zaklęcia oraz anatemy i onucowe stygmatyzowanie niewiernych i wątpiących. Jest taki wierszyk Gałczyńskiego o wróbelku. Puentę można świetnie sparafrazować:
” … Czyż nikt już nie pamięta,
że Ukrainiec jest druh nasz szczery?!
………………………………………………..
kochajcie Ukraińca, Polaki,
kochajcie do jasnej cholery!”
Tylko cholera co do tej szczerości są wątpliwości!
Poznajmy fakty o pomniku UPA (wzgórze Monastyr)
http://suozun.org/warto-obejrzec-i-przeczytac/i_tajemnice-pomnikow-oun-upa-na-gorze-monastyr-w-werchracie/
Niniejszy tekst jest jedynie próbą zasygnalizowania istnienia mrocznych tajemnic skrywanych przez pomnik OUN-UPA na górze Monastyr w Werchracie. W intencji inicjatorów jego zbudowania teoretycznie upamiętnia wyłącznie członków sotni UPA znanej pod kryptonimem M-2, zabitych 2.03.1945 r. w przysiółkach Werchraty Mrzygłody i Gruszka przez oddziały NKWD. W odniesieniu do faktycznie pochowanych tam ludzi problematyczne są: liczba poległych, ich nazwiska i przynależność organizacyjna do struktur OUN-UPA. Pierwszy pomnik na górze Monastyr (przysiółek Werchraty) został postawiony nielegalnie z inicjatywy działacza Związku Ukraińców w Polsce Dymitra Bogusza, alias Ołeksy Snihura, w czasie okupacji niemieckiej powiatowego referenta gospodarczego OUN powiatu Rawa Ruska, pseudonim „Ekonom”.
Wersje w innych językach
http://suozun.org/warto-obejrzec-i-przeczytac/i_problem-z-gora-monaster-tam-sa-pochowany-ludobojcy-mordercy-pasazerow-pociagu-pod-zatylem-ukr/
http://suozun.org/warto-obejrzec-i-przeczytac/i_problem-z-gora-monaster-tam-sa-pochowany-ludobojcy-mordercy-pasazerow-pociagu-pod-zatylem/
Poznajmy fakty o pomniku UPA (wzgórze Monastyr)
http://suozun.org/warto-obejrzec-i-przeczytac/i_tajemnice-pomnikow-oun-upa-na-gorze-monastyr-w-werchracie/
Niniejszy tekst jest jedynie próbą zasygnalizowania istnienia mrocznych tajemnic skrywanych przez pomnik OUN-UPA na górze Monastyr w Werchracie. W intencji inicjatorów jego zbudowania teoretycznie upamiętnia wyłącznie członków sotni UPA znanej pod kryptonimem M-2, zabitych 2.03.1945 r. w przysiółkach Werchraty Mrzygłody i Gruszka przez oddziały NKWD. W odniesieniu do faktycznie pochowanych tam ludzi problematyczne są: liczba poległych, ich nazwiska i przynależność organizacyjna do struktur OUN-UPA. Pierwszy pomnik na górze Monastyr (przysiółek Werchraty) został postawiony nielegalnie z inicjatywy działacza Związku Ukraińców w Polsce Dymitra Bogusza, alias Ołeksy Snihura, w czasie okupacji niemieckiej powiatowego referenta gospodarczego OUN powiatu Rawa Ruska, pseudonim „Ekonom”.
Poznajmy fakty o pomniku UPA (wzgórze Monastyr)
http://suozun.org/warto-obejrzec-i-przeczytac/i_tajemnice-pomnikow-oun-upa-na-gorze-monastyr-w-werchracie/
Tajemnice pomników OUN-UPA na górze Monastyr w Werchracie
Niniejszy tekst jest jedynie próbą zasygnalizowania istnienia mrocznych tajemnic skrywanych przez pomnik OUN-UPA na górze Monastyr w Werchracie. W intencji inicjatorów jego zbudowania teoretycznie upamiętnia wyłącznie członków sotni UPA znanej pod kryptonimem M-2, zabitych 2.03.1945 r. w przysiółkach Werchraty Mrzygłody i Gruszka przez oddziały NKWD. W odniesieniu do faktycznie pochowanych tam ludzi problematyczne są: liczba poległych, ich nazwiska i przynależność organizacyjna do struktur OUN-UPA.
Pierwszy pomnik na górze Monastyr (przysiółek Werchraty) został postawiony nielegalnie z inicjatywy działacza Związku Ukraińców w Polsce Dymitra Bogusza, alias Ołeksy Snihura, w czasie okupacji niemieckiej powiatowego referenta gospodarczego OUN powiatu Rawa Ruska, pseudonim „Ekonom”. Doszło przy tym do naruszenia ustawy o grobach i cmentarzach wojennych oraz przepisów leśnych i budowlanych. Napis zamieszczony na pomniku w roku 1993 głosił, że:
Tu spoczywa 45 ukraińskich powstańców z sotni „Szuma”, którzy zginęli 3.03.1945 r. w walce za wolność i niepodległość ukraińskiego i polskiego narodu. Przez zdradę, oni najdorodniejszy kwiat Ukrainy osaczeni w Monastyrskich lasach przez bolszewików i UB bronili się zawzięcie i nie poddali się jak przystało godnym synom Ukrainy. Przechodniu stojący na tej ziemi naszych ojców, wspomnij o nich w modlitwie, bo oni nieśli nam wolność.1
Jeśli chodzi o dane liczbowe i nazwiska, nie ma innej możliwości niż poleganie na dokumentach wytworzonych przez nacjonalistów ukraińskich, archiwach służb zwalczających podziemie banderowskie oraz relacjach uczestników ruchu OUN-UPA.2 Dane liczbowe odzwierciedlają informacje z dokumentów OUN-UPA w języku ukraińskim. Najważniejszy dokument to kronika sotni M-2.3 Należy za najbardziej miarodajne uznać dane pochodzące z miejsca wydarzenia zapisane w czasie rzeczywistym. Oto cytaty z kroniki sotni M-2 z dnia 3.03.1945 r., meldunki o stratach.
Straty czoty I „Miacza”:
Zabitych zostało 23 ludzi, przepadło bez wieści 10 ludzi, ranny jeden.
Straty czoty II „Dyma”:
Zginęło w walce: zabitych 6 ludzi, przepadło bez wieści – 18, rannych – 4.
Straty IV czoty:
Straty w walce: 3 zabitych, jeden ranny.
Ogółem straty sotni M-2:
Ogólne nasze straty: zabitych 32 ludzi, przepadło bez wieści 28 ludzi, rannych 6 ludzi.
Kronika informuje, jak 4 marca pogrzebano poległych:
4 marca 1945 r.
O 4 godz. odeszliśmy do lasu, gdzie przebywaliśmy cały dzień. Był mróz, padał niewielki śnieg. Pod wieczór wychowawca polityczny [politruk banderowski] „Wołosz” i buńczuczny „Umań” zabrawszy ze sobą rój strzelców chodzili zakopać zabitych strzelców. Przyszliśmy wieczorem na miejsce boju. W lesie świeciło się. To ludzie mrzygłodzcy kopali jamy dla poległych. Przybyliśmy, wykonaliśmy plan mogiły i ciała układaliśmy warstwami, odnotowując ich miejsce. Większość wojaków dostała kulę w głowę. Jeden był nadpalony [ogniem]. W jednej mogile było 34 ludzi, w drugiej – 8, a razem – 44.
Dodawanie 34 + 8 = 42, a nie 44. Jednak przy dobrej woli można to wyjaśnić tym, że ciała dowódców czot zostały zabrane przez Sowietów:
Jego ciało [„Miacza”] wzięli bolszewicy i razem z ciałem poległego k-ra „Dyma” zrzucili pod wsią Potoki, zrobiwszy koło nich zasadzkę.4
Doliczając ciała dowódców czot ogólne bezpowrotne straty sotni M-2 wyniosły zatem 44 zabitych. Dwie doby po walce to dość czasu, aby zgłosili się ocaleni uciekinierzy, zostały odszukane ciała wszystkich poległych, oraz aby skorygować wstępny raport o stratach sporządzony 2 marca. Za najbardziej miarodajne należy uznać dane liczbowe uzyskane z liczenia ciał podczas pierwszego pogrzebu, co robiono starannie, zapisując położenie poszczególnych ciał w jamie grobowej. Z całą pewnością zapisywano nazwiska, inaczej sporządzanie planu ułożenia ciał w grobie nie miałoby sensu.
W 1993 r. Dmytro Bogusz nie znał wszystkich nazwisk poległych, po zbudowaniu pomnika na cmentarzu w Werchracie, a przed zbudowaniem pierwszego pomnika na górze Monastyr, oczekiwał na ich wykaz obiecany mu przez Jewhena Misyło. Określił datę przeniesienia ciał poległych wojaków na cmentarz koło cerkwi na górze Monastyr na wiosnę (według Wiktora Idzio – początek maja) 1945 r. a ich liczbę na „ponad 50”. Bardzo ważny fakt: Bogusz w 1993 r. w liście do Jewhena Misyło ujawnił swoją wiedzę o ponad 50 poległych powstańcach, rzekomo osobiście uczestniczył w drugim pogrzebie i sądził, że ekshumował i powtórnie pochował około „50 powstańców”. Napisał:
W tym boju zginęło ponad 50 powstańców. […] Powołując się na naszą rozmowę, czekam na nazwiska strzelców, którzy polegli w Werchracie-Mrzygłodach. Możliwe, że w następnym roku tam, gdzie oni pochowani, usypiemy mogiłę i postawimy pomnik.5
Relacja Marii Duber z Olsztyna:
Poległych powstańców pochowano w dwóch mogiłach. Potem ich ciała przewieziono do jednej zbiorowej mogiły koło cerkwi we wsi Monastyr, tam gdzie wcześniej został pochowany mój brat. Na górze powstańczego grobowca położono trumnę mojego brata. Nasypano wysoką mogiłę, na której postawiono wysoki brzozowy krzyż z wieńcem cierniowym.6
Brat Marii Duber, o którym jest mowa, to mieszkaniec Mrzygłodów Osyp Bzdel, jako członek lokalnej bojówki SB OUN, czyli BSB „Borysa”, brał udział w „likwidacji” ukraińskiej rodziny mrzygłodzkiej o nazwisku Mota. W akcie zemsty brat „zlikwidowanego” „zamordował” bojówkarza SB 2.09.1944 r. we wsi Zanimycja.7 Trudno komentować słownictwo środowisk ukraińskich nacjonalistów, którzy, jak widać, nigdy nie mordowali, tylko likwidowali.
Maria Kozaczuk z Legnicy uzupełnia naszą wiedzę na temat losów ciała czotowego „Miacza”:
Pod wieczór [2.03.1945] ktoś z wioski Potoki przyniósł mi wiadomość, że Rosjanie wyrzucili z auta martwego powstańca. Pod wieczór tego strasznego dnia leżało już tyle śniegu, że przyszło jechać saniami. Tym powstańcem okazał się czotowy „Miacz”, brat sotennego „Kałynowycza”. Zabraliśmy jego ciało i pochowaliśmy na naszym cmentarzu.
Gdzieś w marcu 1945 r. doczesne szczątki „Miacza” przeniesiono do Monastyra, gdzie spoczywali jego przyjaciele, i pochowano obok głównej mogiły. Na mogile tej, wykonanej przed piękną drewnianą cerkwią i usypanej na pół metra, postawiono brzozowy krzyż z wieńcem z drutu kolczastego.8
Brak relacji o przeniesieniu ciała czotowego „Dyma”. Należy domniemywać, że także on znalazł miejsce spoczynku w Monastyrze. W świetle powyższego dane o 45 wojakach sotni M-2 spoczywających w tym miejscu wydają się być co do liczby poprawne, z jednym zastrzeżeniem: jeden z tych 45 zmarłych, Osyp Bzdel, nie był wojakiem sotni M-2, lecz bojówkarzem Bojówki Służby Bezpieczeństwa OUN (BSB OUN), najprawdopodobniej lokalnej powiatowej bojówki SB OUN „Borysa”. Jego kwatera główna mieściła się w Werchracie, tam mieszkała jego żona.9
Jak dotąd wszystko wydawało się oczywiste. Zamieszanie powstało w momencie, gdy Jewhen Misyło10 przeczytał i opublikował w 1995 r. w książce Powstanśki mohyły Raport Operacyjny Odcinka Taktycznego „Bastion” za okres od 26.08.1944 do 23.03.1945 r.11 Od tego momentu nic już nie było oczywiste. Ważne cytaty z tego dokumentu mające znaczenie dla dalszych rozważań:
Dyslokacja sił własnych: Mrzygłody 40 strz., Gruszka 40 strz., Huta Lubycka 40 strz., Dagany 40 strz. […] [z czoty „Miacza”] dwóch erkaemistów i pięciu strzelców przerwało się, a reszta nie zdecydowała się wychodzić z rowu […] Straty własne: 62 zabitych, 3 rannych, 1 schwytany. Rannych ewakuowano, zabitych zabrano po kilku dniach, 2 karabiny maszynowe, 53 karabiny, 7 automatów, 10 700 szt. amunicji karabinowej.
Widzimy zatem, że sotnia „Miacza” w Mrzygłodach nie została doszczętnie zniszczona, ponieważ poza 33 ludźmi (23 zabitymi, 10 zaginionymi) reszta (co najmniej 7 ludzi) dołączyła do oddziału.12 Tylko jeden z tych ocalonych był ranny. Z czoty „Dyma” wyrwała się z okrążenia część na czele z rojowym „Marczenką” i wychowawcą politycznym „Niezależnym”. Ta grupa przesiedziała krytyczny dzień w lesie nad wsią Pieńki.13 Ocaleli wszyscy poza 6 zabitymi i 18 zaginionymi. Wśród ocalonych było 4 rannych.
Jak widać, te informacje nie korespondują ze sobą, są sprzeczne. Chaos informacyjny powiększył się jeszcze bardziej z „doprecyzowaniem” znajdującym się w Propam’jatnij knyzi wpawszych, że spośród 62 zabitych 40 poległo w przysiółku Mrzygłody, a 22 w przysiółku Gruszka, bez wskazania sotni.14 To nie wszystko: w książce poświęconej Ołeksie Snihurowi Do istoriji odnieji mohyły na Zakerzonni historyk ukraiński Wiktor Idzio twierdzi inaczej, że 42 poległo w przysiółku Mrzygłody, a 20 w przysiółku Gruszka.15 Takie dane liczbowe Dmytro Bogusz wielokrotnie podawał w pismach i wypowiedziach dla prasy.
Ze względu na powyższe, zamiast przyznać, że z powodu wewnętrznych sprzeczności Raport Operacyjny „Bastionu” jest dokumentem nie zasługującym na zaufanie, a więc należy go krytycznie ocenić i dane w nim zawarte odrzucić, Jewhen Misyło przeprowadził następujące rozumowanie (podkreślenie moje):
Zarówno w Propam’jatnij knyzi jak i w kronice sotni brak informacji o miejscu pochowania innych poległych. Można jedynie domyślać się, że wszyscy strzelcy przepadli bez wieści [zaginieni] (18 ludzi) także zginęli, co razem z podaną wcześniej ilością poległych daje liczbę 60 ludzi poległych.16
Po czym bez żadnej dodatkowej refleksji, na podstawie dokumentu archiwalnego o charakterze autorskim17, Jewhen Misyło sporządził (przepisał?) wykaz nie 60, lecz 62 nazwisk poległych, 38 pod Mrzygłodami18 i 24 pod Gruszką19. Niestety, nie ma to żadnego sensu, ani pod względem matematycznym, ani logicznym.
Jesienią 1946 r. naczelny dowódca Okręgu Wojskowego UPA „Sian” Myrosław Onyszkewycz „Orest” wydał rozkaz sporządzania wykazów poległych poczynając od początku istnienia podziemia na terytorium „Zakerzońskiego Kraju” aż do końca walk. Autorem Księgi Poległych jest strzelec Hryhorij Kudryk „Kamień”, pisarz sztabu kurenia „Zalizniaka” – to on od jesieni 1946 r. do końca maja lub początku czerwca 1947 r. pisał ją w kryjówce w folwarku Dębina w powiecie Hrubieszowskim.20
Knyha Wpawszych była jego autorskim dziełem, stworzonym poprzez opracowywanie nadsyłanych meldunków dowódców odcinków taktycznych i sotni. Informacje były nadsyłane w różnej formie – jako fragmenty meldunków bojowych, wykazów zbiorczych, odrębnych kart pośmiertnych (nekrologów). Personalia każdego poległego były przepisywane do zeszytu szkolnego według jednego schematu, poczynając od imienia i nazwiska a na miejscu pochowania i biografii kończąc. Polegli w okresie do około połowy 1946 r. jeszcze zostali w Księdze zarejestrowani, pozostali już nie. Całość zszyto i ponumerowano – 260 kartek. Dowodem na autorski charakter Księgi i obarczenie jej błędami jest brak w niej nazwisk faktycznie poległych wielu strzelców i dowódców, na przykład porucznika „Barona”. Odnośnie Odcinka Taktycznego „Bastion” wielokrotnie nie podano przynależności do sotni, co wskazuje na szczególny brak staranności przy pisaniu meldunków w kureniu „Zalizniaka”.
Sporządzanie wykazu poległych w dniu 2.03.1945 r. w Mrzygłodach i w Gruszce zaczęło się dopiero jesienią 1946 r., około 1,5 roku po wydarzeniach. Jak już stwierdziliśmy, dostępne zachowane dokumenty podawały informacje wzajemnie się wykluczające. Autor Księgi Poległych starał się te matematycznie i logicznie problemy rozwiązać, ale, jak wykazano powyżej, są one niespójne, a zatem nierozwiązywalne bez korekty danych wyjściowych.
Bohdan Huk, redaktor tygodnika ukraińskiej mniejszości narodowej w Polsce Nasze Słowo, jeszcze w 1994 r. był przekonany, tak jak większość interesujących się tematem, że w grobie na górze Monastyr spoczywa 45 upowców:
Dopiero w minionym roku na mogile 45 upowców wysiłkiem jednego Ukraińca ze wsi Gorajec tym poległym postawiono żelazny krzyż z niewielką tabliczką informującą o poległych w nierównym boju.21
Były zatem jakieś istotne powody, dla których miejscowy mieszkaniec zamieścił na tabliczce liczbę 45. Niespełna trzy lata później ten sam redaktor „Naszego Słowa” opowiedział się za koncepcją 62 upowców. Zrobił to m. in. w artykule relacjonującym proces sądowy z oskarżeniem za:
budowę pomnika na mogile 62 strzelców UPA poległych we wsi Monastyr w boju przeciwko NKWD na początku marca 1945 roku.22
W tym czasie jeszcze wielu spośród najbardziej zainteresowanych zbudowaniem pomnika nie posiadało rzetelnej wiedzy na temat nazwisk poległych. Udowodnił to Bohdan Huk, podejmując wysiłek ustalenia ich personaliów. W centralnej części swego artykułu zamieścił fotografię bratniej mogiły zatytułowaną:
Mogiła nieznanych wojaków UPA na cmentarzu w Monastyrze (przysiółek Werchraty)23
i apel-zapytanie:
Kto leży w tej mało znanej mogile?
Ubiegający się o prawo zbudowania pomnika na górze Monastyr Ołeksa Snihur, przemawiając do członków komisji ds. mniejszości narodowych w dniu 18.05.1995 r., określił ilość spoczywających tam żołnierzy UPA na około 80, w tym 62 poległych w dniu 2.03.1945 r. Jego zdaniem inni zginęli później i także tutaj zostali pochowani.24
Od tego momentu zwolennicy tezy o 45 poległych zamilkli, natomiast walczyły o prymat dwie koncepcje – koncepcja 62 poległych i koncepcja 67 poległych.
Zaliczenie zaginionych do poległych jest zabiegiem nieuprawnionym, skoro nie znaleziono i nie pogrzebano ich ciał. Oni mogli zdezerterować lub trafić do sowieckiej niewoli, co w związku ze zniesieniem kary śmierci w ZSRR nie było równoznaczne ze śmiercią. W tym konkretnym przypadku mogli zginąć później, po dacie 2.3.1945 r. Gdy został wydany rozkaz sporządzania wykazu poległych – taki wykaz najwyraźniej zaczęto kompilować przy braku dostatecznej ilości danych i przy istnieniu sprzeczności w danych dostępnych. Dla wyjaśnienia tej kwestii konieczna jest kwerenda w archiwach NKWD i KGB na Ukrainie, gdzie być może znajdują się protokoły przesłuchań jeńców wziętych przez NKWD w Gruszce. Nie wiadomo na jakiej podstawie Hryhorij Kudryk napisał 62 nazwiska z datą śmierci 2.3.1945 r. i miejscem pogrzebu na górze Monastyr. Powstaje wrażenie, że dopasował ilość nazwisk do zadanej liczby 62 poległych. Nie wiem, czy to on, czy może ktoś inny, zwolennik tezy o 67 poległych, dopisał dodatkowe 5 nazwisk.25 Być może tych pięciu faktycznie właśnie tam i właśnie wtedy poległo. Może świadectwo tego złożyły ich rodziny lub koledzy. Być może oni rzeczywiście spoczywają w grobie zbiorowym na górze Monastyr, lecz brakuje ich nazwisk na płycie nagrobnej.
W ostatecznym rezultacie w książce Partyzanckimi ścieżkami z komandyrem Zalizniakiem znalazło się aż 67 nazwisk ludzi poległych rzekomo w Mrzygłodach (43) i Gruszce (24) w dniu 2.03.1945 r. Dodatkowych pięciu nazwisk nie ma jednak w oficjalnie prezentowanych wykazach – odpowiednio 38 i 24 nazwisk.26 Interesujące, że pod wykazami napisano zdanie:
Ogółem zginęło wtedy prawie 70 powstańców.
Jest to kolejny dowód, że wykazy nazwisk „dopasowywano” do zadanej liczby 62, lecz nie wierzono w jej prawdziwość, ponieważ znaleźli się – najwyraźniej bez udokumentowanych podstaw – kwestionujący liczbę poległych, uważający ją za zaniżoną. Faktem jest, że popełniono błędy. Zabrakło staranności podczas zestawiania wykazu nazwisk poległych.
Oto próba analizy mającej na celu logiczne wyjaśnienie tajemnicy liczby poległych upowców, przy jednoczesnym jak najściślejszym trzymaniu się faktów zapisanych w dokumentach.
I czota – po walce brakowało do pełnego stanu 33 ludzi (23 zabitych i 10 zaginionych). W meldunku zatem musiała być pomyłka, ponieważ znaleziono 34 zabitych i tylu członków I czoty „Miacza” pogrzebano. Prawdopodobnie 1 ranny zmarł. 1 ciało (czotowego „Miacza”) znaleziono w Potokach i pogrzebano w innym miejscu. Stan rannych – 0. Jeśli opierać się na dokumentach, razem czota I straciła 36 ludzi. Tymczasem wykaz opublikowany w dwóch książkach zawiera 38 nazwisk rzekomo poległych członków I czoty. Jak to wyjaśnić? Być może powinni zostać z wykazu imiennego strat I czoty wykreśleni:
1 Rojowy I czoty Wasyl Piddubczyszyn „Pud”, ponieważ skoro według książki Partyzanckimi ścieżkami… pełnił obowiązki buńczucznego sotni M-2 od stycznia do września 1945 r.,27 to nie mógł zginąć 2.03.1945 r.
2 Strzelec I czoty Ołeksa Kozij „Banada”, ponieważ brat Petro podał inną datę jego śmierci – 22.02.1945 r.28
Pomimo najlepszej woli w żaden sposób nie udaje się osiągnąć liczby 38, ani tym bardziej 40 nazwisk poległych członków I czoty podanej w Raporcie Operacyjnym. Nie ma ku temu żadnych podstaw materialnych i faktycznych.
II czota – po walce do pełnego stanu brakowało 24 ludzi (6 zabitych i 18 zaginionych). Na polu walki znaleziono i pogrzebano 8 poległych z II czoty. W Potokach pogrzebano 1 ciało – czotowego „Dyma”. Nadal brakujących 15 zaginionych pomimo braku ciał zaliczono do poległych. Jeśli nikt z 4 rannych nie zmarł i stan rannych wynosił 4, to po uznaniu 15 zaginionych za zmarłych i w oparciu o dokumenty czota II straciła 24 poległych. Wykaz opublikowany w dwóch książkach zawiera akurat 24 nazwiska poległych członków II czoty. W przypadku II czoty prawie wszystko się zgadza, poza problematycznością uznania zaginionych za poległych i prawdopodobnie zamienionymi imionami dwóch strzelców o nazwisku Kozij, z których jeden zginął 22.02., a nie 2.03.1945 r.
III czota – nie brała udziału w walce.
IV czota – 3 zabitych, nikt nie zaginął. Stan rannych – 1. W wykazach nazwisk poległych w dniu 3.03.1945 r. nie ma żadnego strzelca z czoty IV. Są tylko członkowie czoty I (38) i czoty II (24). Poza wykazami 38 i 24 nazwisk29 z czot I i II książka Partyzanckimi ścieżkami z komandyrem „Zalizniakiem” podaje 5 nazwisk strzelców sotni M-2 poległych 2.03.1945 r. w Mrzygłodach, ale nie podaje z której czoty. Można domniemać, że byli to członkowie czoty IV. Prawdopodobnie 1 ranny zmarł. Łączne straty czoty IV wyniosłyby więc 4 strzelców, lecz ich nazwisk nie ma na wykazach i nie ma na tablicy nagrobnej. Stan rannych – 0.
Łącznie, przy najlepszej woli osiągnięcia zgodności z dokumentami, udało się ustalić łączne straty sotni na 60 ludzi poległych, 4 rannych i 1 wziętego do niewoli.
Zestawienie tych danych liczbowych z danymi Raportu Operacyjnego wykazuje różnice – rzekomo poległo 62 ludzi, 3 zostało rannych i 1 został wzięty do niewoli. Jeśli „uśmiercimy” dwóch rannych – osiągniemy wynik 62 poległych, 2 rannych i 1 wzięty do niewoli. Pozostaje niezgodność w liczbie rannych. To zadanie matematyczne nie ma logicznego rozwiązania.
Pomimo niemożności pozostania w zgodzie z logiką i matematyką Jewhen Misyło przyjął za prawdziwą liczbę 62 zabitych podaną w Raporcie Operacyjnym30 i w dopasowanym do tej liczby wykazem poległych zamieszczonym w Księdze Poległych31. Ponieważ ta koncepcja zwyciężyła, pięć nazwisk osób rzekomo poległych w Mrzygłodach przygotowanych dla realizacji koncepcji 67 nazwisk znalazło się „za burtą”, natomiast co najmniej dwa nazwiska wpisano na listę wbrew faktom zawartym w dokumentach i literaturze.
Ktoś mógłby zinterpretować oba groby opisane w kronice sotni M-2 jako położone na terenie Mrzygłodów i zawierające tylko ciała strzelców sotni „Miacza”. Takie założenie oznaczałoby, że oficerom UPA delegowanym do pogrzebania poległych kolegów „nie chciało się” pofatygować i przejść około 1500 metrów, 20 minut marszu, na pole boju czoty „Dyma” w Gruszce? Nie wykonali swego zadania? Nie wykonali rozkazu? Zostawili ciała towarzyszy broni na pastwę lisów i dzików? Zdaniem świadka Marii Duber do mogiły zbiorowej na górze Monastyr przeniesiono ciała z dwóch grobów.32 Według relacji Marii Kozaczuk czotowy „Miacz” nie został pochowany w mogile zbiorowej lecz obok niej.33
Zagadka metody ustalania liczby i nazwisk poległych spoczywających w grobie na górze Monastyr nie wydaje się być możliwa do rozwiązania bez dodatkowych danych i pozostaje tajemnicą, a po jej rozwiązaniu, czyli poprawieniu błędów Hryhorija Kudryka, konieczne będzie dokonanie korekt na tablicy nagrobnej. Wykaz nazwisk powinien powstawać przez dopisywanie kolejnych nazwisk, liczba nazwisk powinna być ustalana przez sumowanie pozycji z wykazu. Nigdy odwrotnie.
Współczesnych badaczy obowiązuje zasada weryfikacji źródeł archiwalnych. Nie wolno przechodzić do porządku dziennego nad widocznymi na pierwszy rzut oka niezgodnościami.
Kiedy nie przestrzegane są zasady, to czas i wysiłek poświęcone na wykonanie badań historycznych są zmarnowane, ponieważ każdy uważny czytelnik z łatwością znajdzie rażące i dyskwalifikujące błędy.
Błąd pierwszy: wspomniane kompendium wiedzy o kureniu „Szpontaka” informuje, że rzekomo poległy w Mrzygłodach rojowy I czoty Wasyl Piddubczyszyn „Pud” pełnił funkcję buńczucznego sotni M-2 od stycznia aż do września 1945 r.34 Można byłoby jeszcze zrozumieć wpisanie „Puda” na listę poległych, gdyby rojowy „Pud” zaginął bez wieści. Jednak jako zaginiony a tym bardziej poległy nie mógłby awansować na buńczucznego i pełnić tej funkcji przez pół roku po rzekomej śmierci.
Błąd drugi: według Petra Kozija jego brat Ołeksa Kozij zginął za sprawę OUN 22.02.1945 r. Jednak jego nazwisko znalazło się na liście poległych w dniu 2.03.1945 r. w Mrzygłodach. (W sierpniu 1945 r. bojówka SB OUN zamordowała ojca poległego wojaka UPA.)
Błąd trzeci: kompilator Księgi Poległych pomylił Ołeksę Kozija z Hryhorijem Kozijem. Ołeksa używał pseudonimu „Kozyr”, a wpisano mu „Banada”, pseudonim Hryhorija.
Błąd czwarty: w walce w dniu 2.03.1945 r. w lesie koło Mrzygłodów poległo co najmniej 3 strzelców z czoty IV. Na tablicy nagrobnej i w oficjalnych wykazach nie ma żadnego z ich nazwisk.
Błąd piąty: według opisu boju walkę rozpoczął rojowy II czoty „Usmich”, a rojowy czoty II „Marczenko” wyrwał się z okrążenia i przeżył.35 Tymczasem na wykazie poległych członków czoty II znajdują się nazwiska wszystkich trzech rojowych tej czoty36, lecz żaden z nich to nie „Usmich” lub „Marczenko”. W czocie II mogło być maksymalnie 3 rojowych. Cały rój komandyra „Usmicha” został zniszczony, ale „Usmicha” na liście poległych nie ma. Zatem personalia co najmniej dwóch poległych rojowych są nieprawdziwe.
Autor niniejszego tekstu nie przeprowadził pełnej kwerendy w archiwach, przypadkowo zapoznał się z niewielką częścią bogatego materiału archiwalnego dotyczącego omawianej kwestii. Można więc prognozować znalezienie większej ilości błędów w przyszłości.
Jak wykazano, pomiędzy Kroniką sotni M-2 a Raportem Operacyjnym zachodzą rozbieżności liczbowe wynoszące (w zależności od przyjętej podstawy, 44 lub 62 poległych) 29 do 38 %. Wykazano również, że Propam’jatna knyha wpawszych z całą pewnością nie zgadza się ze stanem faktycznym o co najmniej cztery nazwiska. Można szacować, że odbiega ona od rzeczywistości w zakresie od 6 do 38% nazwisk.
Mroczną tajemnicą pomnika dotyczącą pechowych dla wojaków OUN-UPA wydarzeń jest ich sprawstwo. Otóż nie byli nimi rzekomi donosiciele NKWD, lecz sam Myrosław Onyszkewycz, słynny komandyr „Orest”.37 W nocy z 28.02.1945 r. na 1.03.1945 r. przekroczył granicę sowiecką ze swoim pocztem liczącym, według dwóch wersji, parunastu lub kilkunastu ludzi, i na dwóch furmankach zarekwirowanych w Korniach beztrosko podróżował w kierunku terenu nasyconego czotami UPA. Maria Kozaczuk wskazała im drogę do przysiółka Gruszka.38 Tymczasem za grupą „Oresta” ruszył pościg sowiecki z Rawy Ruskiej. Podążali tuż za „Orestem”, lecz z powodu zamieci śnieżnej zgubili ślad i byli zmuszeni zorganizować obławę. „Orest” wyszedł z opresji bez szwanku, tylko dwóch ludzi z jego ochrony zostało rannych. Wyjście z pierścienia obławy ułatwiły mu sowieckie mundury noszone przez członków jego ochrony. Nie ma informacji o jego postawie w czasie tej walki. Najwyraźniej doprowadził Sowietów do miejsca postoju strzelców „Dyma”, by potem zostawić ich na pastwę losu i uciec. Oprócz „Oresta” Sowietom pomógł wzięty do niewoli tuż przed atakiem strzelec UPA „Dmytro” z sotni „Miacza”, jakiś czas potem wypuszczony na wolność. Z tego powodu zachodzi podejrzenie o zdradę: to on wskazał Sowietom przyprowadzonym przez „Oresta” stanowiska czoty „Miacza” w Mrzygłodach.39
Poszukiwania rzekomych „donosicieli” NKWD doprowadziły do tragedii 3 lub 4 rodzin ukraińskich pod koniec listopada 1945 r., wtedy w czasie jednej nocy wzmocnione bojówki SB OUN pod dowództwem „Jaliwcia” wystrzelały 24 osoby, całe chłopskie rodziny, ojców, matki i dzieci. To była ta rzekoma siatka donosicieli NKWD.40 Postępowanie „Oresta” ośmielił się skrytykować tylko anonimowy kronikarz sotni M-2.41
Drugą mroczną tajemnicą pomnika na górze Monastyr jest fakt grzebania tam członków komanda morderców z SB OUN, członków lokalnej bojówki referenta OUN „Jaliwcia” i komendanta BSB „Borysa”. Prawdopodobnie jako pierwszy został tam pochowany bojówkarz Osyp Bzdel rodem ze wsi Mrzygłody (zginął 2.09.1944 r.)42, a jako drugi – Iwan Kydań z Huty Lubyckiej (zginął na wiosnę 1945 r.).43 Istnieje zatem bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że zabity 17.11.1945 r. komendant okręgowej BSB a potem nadrejonowy referent SB OUN Iwan Pohoryśkyj „Borys”44 również został pochowany na górze Monastyr, a nie na cmentarzu w Werchracie.45 Tymczasem wymienieni członkowie SB mordowali Polaków wyciągniętych z pociągu Tomaszów-Lwów pod Zatylem koło Bełżca46, a także całe rodziny ukraińskie47, a więc byli to ludobójcy. Ludobójcy, którzy według napisu na pomniku „polegli za wolną Ukrainę”.
Polski urzędnik działający z upoważnienia premiera polskiego rządu otworzył furtkę do nazywania zbrodniarzy bojownikami o wolność Ukrainy, a popełnianie zbrodni – walką za wolną Ukrainę.
Dzięki temu urzędnikowi napis na grobie na górze Monastyr głosi:
Polegli za wolną Ukrainę. Tu spoczywają polegli w nocy 2/3 marca 1945 r. w walce z NKWD w monasterskich lasach (62 nazwiska). Przechodniu stojąc na tej ziemi, wspomnij o nich w modlitwie.
W dniu 24.06.1995 r. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, działając z upoważnienia Prezesa Rady Ministrów, zawarła porozumienie ze Związkiem Ukraińców w Polsce. Został popełniony jeden bardzo ważny błąd, będący ogromnym sukcesem gloryfikatorów OUN-UPA. Za kadencji Sekretarza Generalnego Rady Andrzeja Przewoźnika uzyskali oni prawo do umieszczania na upamiętnieniach członków bojówek jednej partii OUN (UPA, SB OUN. SKW) godła państwowego Ukrainy i napisu „Polegli za wolną Ukrainę”.
Oczywistość tego błędu została wykazana powyżej.
Paradoksem jest, że pomnik członków UPA (i spoczywających tam członków SB OUN) na górze Monastyr został zbudowany na koszt polskiego podatnika, ponieważ taka decyzja zapadła podczas polsko-ukraińskich rozmów we Lwowie. Na górze Monastyr na zbiorowej mogile usypano kurhan o wysokości 1,7 m., postawiono krzyż z czarnego marmuru z tryzubem, a także umieszczono marmurową tablicę z imionami i nazwiskami oraz datami urodzenia spoczywających tam – rzekomo 62 – wojaków UPA. Bez żadnej wzmianki o poległych bojówkarzach SB OUN.
Szczególną rolę w budowaniu pomnika odgrywał Ołeksa Snihur, „Ekonom”, członek OUN od 1940 roku, na rozkaz OUN był kierownikiem księgarni – punktu kontaktowego OUN w Rawie Ruskiej. Potem, jeszcze za okupacji niemieckiej, od marca 1944 roku, był okręgowym referentem gospodarczym OUN dla rejonów Rawa Ruska, Lubaczów, Uhnów, Żółkiew. Przed wkroczeniem Sowietów zdążył zorganizować i skontrolować pracę referatu gospodarczego w rejonach Uhnowa i Lubaczowa.48 W swoich wspomnieniach przyznał się do inwentaryzacji mienia organizacyjnego OUN w rejonie Uhnowa, gdzie przybył na początku kwietnia 1944 r. W lipcu tego roku przewoził na furmance pół miliona złotych do Krechowa, miał przepustkę (hasło) otrzymaną od Niemców.
Prawdopodobnie to on skrupulatnie księgował pierścionki, obrączki, złote zegarki i bransoletki zerwane z rąk mordowanych kobiet (może dlatego ucięto dłoń jednej osoby z pociągu?), ofiar napadów rabunkowo-likwidacyjnych na pociągi pasażerskie, w których na podstawie kennkart z literą P rozpoznawano i wyławiano Polaków, rabowano ich i mordowano. Ołeksa Snihur vel Dymitr Bogusz przejmował zdobycz za pokwitowaniem jako mienie organizacyjne OUN. Taki odpowiednik „księgowego mafii”. Jak wynika z relacji członka OUN-UPA Teofila Woronki „Jasenycza”49, akcje „kolejowe” były organizowane z rozmachem, z mobilizacją ludzi OUN w mundurach niemieckich i ukraińskiej policji, z zaprzęgami konnymi do wywozu zrabowanych rzeczy. Ołeksa Snihur dla uniknięcia sprawiedliwej kary zmienił nazwisko na Dmytro Bogusz i jako taki po zwolnieniu z więzienia w 1955 r. był aktywnym działaczem, najpierw Ukraińskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego, potem Związku Ukraińców w Polsce.50
Na nakaz rozbiórki samowolnie i wbrew obowiązującemu prawu budowanego pomnika wielokrotnie odpowiadał, że zrobi to, ale pod warunkiem rozbiórki grobów żołnierzy AK na Wołyniu:
Żadna siła nie zmusi mnie do rozebrania pomnika…51
Księgowy OUN-UPA, strażnik skarbów pochodzących z grabieży ofiar tej zbrodniczej organizacji, nie przywiązywał wagi do szczegółów w swoich wypowiedziach. W liście do prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego pisanym 20.12.1999 r. informował: „na rozkaz dowódcy oddziału”osobiście pogrzebałem 62 wojaków „kilka tygodni” po tragicznej walce”.52
W drugiej wypowiedzi:
miesiąc po bitwie dowódca dał rozkaz ponownie pochować powstańców.53
W trzeciej wypowiedzi:
Dwa miesiące później, na rozkaz komandyra „Zalizniaka”, polegli powstańcy zostali ponownie pochowani w bratniej mogile koło cerkwi w Monastyrze.54
W czwartej wersji przekazanej ukraińskiemu historykowi Wiktorowi Idzio – rozkaz „Zalizniaka” został wydany dopiero na początku maja 1945 r.55
Trzecia mroczna tajemnica mogiły na górze Monastyr: tam spoczywają mordercy Ukraińców.
Zwykli Ukraińcy wobec wymuszanej przemocą absolutnej władzy bojówki SB Pohoryśkiego byli całkowicie bezbronni. Iwan Kupycz „Bystry” dobrowolnie opowiedział o zamordowaniu mieszanej (żona Polka, mąż Ukrainiec) rodziny Mychałejko z Zatyla:
Jeszcze tego samego dnia ona, jej mąż i syn Myron poznali smak śmierci.56
Mychajło Liwczanyn „Semenko” dobrowolnie opowiedział o zamordowaniu przez bojówkarzy Pohoryśkiego w odwecie za jego śmierć aż 24 osób narodowości ukraińskiej, członków rzekomej siatki donosicieli (3 lub 4 rodziny razem z dziećmi!):
Składała się ona z 24 osób. […] Jej członkowie pochodzili z wsi Goraje, Prusie i Werchrata, mimo to w ciągu jednej nocy cała siatka została przez naszą SB rozbita i zniszczona, a w terenie od tego czasu zapanował spokój.57
Kornel Kozenko „Kornijenko” dobrowolnie przekazał w 1948 roku następujące informacje na ten temat (podkreślenie w tekście moje):
[…] Wśród ludności [ukraińskiej] zapanowało niezadowolenie, SB, aby nie dopuścić do rozgłoszenia istniejącego stanu rzeczy wśród okolicznej ludności polskiej, zabroniło chodzenia do miast, a nawet do innych wiosek. Zakaz ten był najbardziej surowo egzekwowany na terenie rejonu V-go. Tutaj Teodor Rembisz „Zaruba” w porozumieniu z Iwanem Pohoryśkim „Borysem” prowadził delegacje [tak w oryginale] roznoszone przez członków BSB, w których ludność zobowiązywano do bezwzględnego stosowania się do wszystkich zarządzeń. Oporni podlegali karze, do konfiskaty majątku włącznie. W listopadzie 1945 r. zabity został przez oddział sowieckiej straży granicznej Iwan Pohoryśkyj „Borys”, na Gorajcach, przysiółek Siedlisk. Członkowie jego grupy, odpłacając się za śmierć swego prowidnyka, wystrzelali 3-4 rodziny, włącznie z dziećmi, podejrzanych o współpracę z Sowietami. Wioski pograniczne: Hrebenne, Siedliska i Werchrata zostały całkowicie sterroryzowane przez SB. […]
W tym czasie SB stało się postrachem ludności cywilnej, jak również członków organizacji. Na czoło wybijał się „Jaliweć”, który twierdził: „lepiej zlikwidować 20 niewinnych, niż 10 winnych zostawić przy życiu”. W jesieni 1946 roku zostało około 1/5 ludności. Z szeregów organizacji uciekło około 25 % ogółu. […]58
Wyjątkowa nawet jak na OUN-UPA krwiożerczość bojówkarzy Iwana Pohoryśkiego i jego następców wynikała z faktu zlokalizowania akurat na tym terenie (w rejonie V) w lesie pomiędzy wsiami Huta Lubycka i Dahany bunkra prowidnyka całego „Zakerzońskiego Kraju” Jarosława Starucha „Stiaha”.59 Mieszkające w pobliżu ukraińskie rodziny nie miały prawa o tym wiedzieć, toteż idący do lasu za grzybami Ukraińcy zostawali tam na zawsze. SB chroniąca Jarosława Starucha zabijała na wszelki wypadek każdego intruza, głównie amatorów grzybów, i grzebała ich zwłoki w lesie w odpowiedniej odległości od bunkra. Ten „wianuszek” ukraińskich trupów naniesiony na mapę pozwolił polskiej komunistycznej Służbie Bezpieczeństwa zlokalizować i ostatecznie wykryć kryjówkę krwawego Starucha. Trupy zamordowanych Ukraińców zdradziły pilnie strzeżony sekret. Czy oni byli zdrajcami, czy też ktoś wreszcie powinien upamiętnić te niewinne ukraińskie ofiary? (Podkreślenie w cytowanym tekście moje).
Sprawa odnalezienia „Stiaha” wyglądałaby na beznadziejną, gdyby nie przypadek i nerwowe działania ochrony kryjówki. W trakcie przeczesywania lasu przez KBW i ludowego WP natrafiono na bardzo dużą liczbę zwłok. Miejscowych, którzy kręcili się po lesie w pobliżu miejsca ukrycia „Stiaha”, czy byli to grzybiarze, czy spacerowicze, SB bezwzględnie zabijała. Chodziło o to, aby nikt nie doniósł o ukrywających się w lesie. Wywołało to efekt odwrotny od zamierzonego. Ciała zamordowanych były śladem, na który wpadli żołnierze KBW. Zawężono obszar poszukiwań i ujęto kolejnych członków ukraińskiego [banderowskiego!] podziemia.60
Jacy byli ludzie zasługujący zdaniem Snihura vel Bogusza na pomnik?
Uczestnicy OUN-UPA w przeważającej większości byli zwykłymi ludźmi, zmuszonymi przez swoich prowidnyków do dokonywania zbrodni. W okolicznościach, kiedy ideologia i „inżynieria społeczna” OUN doprowadzały do przekonania, że zabijanie nie jest zbrodnią, lecz dobrze służy interesom narodu ukraińskiego, karierę robiły jednostki pozbawione empatii, bezlitosne i sadystyczne.
W pierwszej „kadrowej” sotni OUN-UPA w powiecie lubaczowskim dominowali liczebnie (ponad 50 %) nazistowscy kolaboranci. 31 miało za sobą „staż” w niemieckiej policji pomocniczej i udział w Holokauście. 6 z nich wstąpiło do tej haniebnej służby na rozkaz OUN.17 było SS-manami z 14 Dywizji SS „Galizien” i złożyło przysięgę wierności Hitlerowi. 1 z podoficerów składał przysięgę Hitlerowi w Wehrmachcie, 2 było funkcjonariuszami osławionej, znanej z bezwzględności i okrucieństwa SB OUN. 2 innych – oficer i podoficer – służyło na rzecz nazistowskich Niemiec jako członkowie Legionu Ukraińskiego. 2 w 1941 r. maszerowało w grupach pochodnych OUN ramię w ramię z niemieckim Wehrmachtem, grupy te inicjowały pogromy ludności żydowskiej. 12 nazistowskich kolaborantów służyło w OUN-UPA jako oficerowie, 20 było podoficerami, a 21 – szeregowcami.61
Z powodu uczestniczenia w Holokauście i w ludobójstwie ludności polskiej kadry OUN-UPA były zdemoralizowane bezkarnym mordowaniem i rabowaniem bezbronnych ofiar. Gdy na wiosnę 1945 r. „akcja antypolska” została oficjalnie wstrzymana, wysechł dotychczas obfity strumyk drogocenności płynący z rabunku polskich ofiar, lecz otworzyło się nowe źródło dochodu: bojówki SB, zamiast palić domy wysiedlonych Ukraińców, sprzedawały je polskim handlarzom materiałów budowlanych. Kornel Kozenko, okręgowy referent gospodarczy okręgu „Baturyn”, ocenił dochody banderowskich SB-ków na półtora miliona ówczesnych złotych. Jego zdaniem znaczną część zabierali do własnych kieszeni.62
W archiwum znalezionym w bunkrze Jarosława Starucha znajdowały się wykazy złotej biżuterii, pierścionków, obrączek, monet, złotych zegarków, srebrnych przedmiotów i kwot pieniędzy w różnych walutach przekazywanych w różnym czasie. Natomiast kwit nr 7 opiewał na sumę 22 000 złotych ze sprzedaży rodzinie polskiej domu po wysiedlonym Ukraińcu. Część drogocenności odbierał Staruch osobiście, część Petro Fedoriw „Dalnycz”. Skarby przekazywali referenci gospodarczy oraz referenci SB OUN różnych szczebli.63
W krytycznym dla finansów OUN-UPA momencie Jarosław Staruch przypomniał sobie o dawnych nazistowskich policjantach służących teraz w SB OUN i w UPA. Na jego polecenie wydano im rozkaz oddania na rzecz organizacji OUN-UPA złota i drogocenności zrabowanych Żydom podczas służby dla nazistów. Z kolei Mykoła Radejko „Krym”, prowidnyk okręgowy okręgu „Baturyn”, gdy dowiedział się o krociowych dochodach banderowskich bojówkarzy ze sprzedaży ukraińskich domów, osobiście robił w ich domach rewizje i odbierał wszystkie pieniądze, pozostawiając jedynie po 3 000 złotych na osobę. O zbiórce żydowskiego złota i rewizjach poinformował Kornel Kozenko, wspomniany wyżej referent gospodarczy okręgu „Baturyn”.64
Wobec powyższego banalna wydaje się informacja, że „Siryj”, referent rejonowy SB OUN rejonu IV okręgu „Baturyn”, aresztował swoich kolegów z SB, morderców z Zatyla, Wołodymyra Perżyło „Anhora” i Petra Chomyna „Pyrjana”, za kradzież świni ukraińskiemu wieśniakowi. Połowę mięsa zwrócił właścicielowi, a połowę zabrał dla SB OUN. Złodzieje oprócz konieczności oddania łupu – nie ponieśli żadnej kary.65
Bojówkarzy SB OUN i strzelców UPA chorych na choroby weneryczne bezwzględnie zabijano, jako balast obciążający organizację – oszczędzano pieniądze potrzebne na leczenie. Na przykład, Myrosław Onyszkiewicz zeznał, że wiosną 1946 r. rejonowy referent SB OUN w okręgu III „Chrin” został zlikwidowany przez referenta okręgowego SB OUN „Jurka” z powodu zachorowania na syfilis. Najczęściej stosowaną metodą mordowania chorych na syfilis było rozstrzeliwanie.66
Jednakże, gdy na terenie II okręgu OUN „Baturyn” zachorowała na chorobę weneryczną banderowska łączniczka „Renta”, zaprzyjaźniona z najwyższymi oficjelami OUN-UPA, zastosowano inne standardy. Okazało się, że w organizacji obowiązuje hierarchia, że są „równiejsi”. Ta i poniższa informacja została przekazana przez referenta gospodarczego OUN Kornela Kozenkę „Kornijenkę”:
W terenie południowym okręgu, głównie w rejonie II, zaczęły szerzyć się choroby weneryczne. W tym celu, aby umożliwić leczenie chorych, stworzył „Stal” grupę pod dowództwem „Pawła”, która robiła napady rabunkowe na polskie wioski, przeważnie za Sanem. Zdobycz była przeznaczona na lekarstwa. […]67
Tak więc twierdzenie, jakoby po 1945 r. mordercze akcje OUN-UPA przeciwko polskiej ludności cywilnej były spowodowane jedynie koniecznością obrony ludności ukraińskiej, a sotnie UPA walczyły o wolność narodu polskiego, to bezczelne kłamstwo.
Zauważmy, prowidnycy OUN-UPA uznali za nie uzasadnione wydatkowanie środków finansowych na leczenie swoich wojaków chorych na syfilis i z nielicznymi wyjątkami (wąskie grono własnych przyjaciół) kazali ich zabijać jakby byli wściekłymi psami. Pieniądze były dla nich ważniejsze od ludzi. Jednostka niczym, partia wszystkim.
W połowie października 1946 r. sotenny „Szum” otoczony przez wojsko polskie w bunkrze z pięcioma ludźmi i łączniczką – udusił kobietę, ponieważ była przeziębiona, kaszlała, a więc mogła zdradzić lokalizację bunkra.68
W Ułazowie zamordowano Ukrainkę za małżeństwo z Polakiem, a niewidomego chłopca ukraińskiego zabito na polnej drodze za granie na harmonii na polskich zabawach.69
Petro Kozij podczas trwającego 5 dni (!) przesłuchiwania przez referenta SB „Karmeluka” własnoręcznie napisał życiorys, w którym wyrzekł się własnego ojca: pomimo zamordowania go przez SB (bojówka „Jaliwcia”) nie zamierzał zaniechać służby dla OUN-UPA. W sierpniu 1945 r. bojówka SB OUN zamordowała ojca dwóch wojaków UPA. Jeden z nich zginął walcząc za sprawę OUN.70 Istnieje instrukcja SB OUN nakazująca, aby likwidowani przez SB Ukraińcy przed śmiercią pisali do krewnych listy informujące, że są zdrowi, ale przechodzą do pracy w inny teren. Zamierzano w ten sposób nadal otrzymywać poparcie dla OUN-UPA ze strony rodzin zamordowanych Ukraińców.71 Czy rzeczywiście sprawa OUN była sprawą narodu ukraińskiego?
Banderowcy przewyższyli swoich nazistowskich mistrzów, ponieważ wyhodowali we własnym narodzie jeszcze gorsze potwory, gotowe wyrzec się matki i ojca72, gotowe zabijać rodaków – Ukraińców73, zabić swego współmałżonka lub dzieci z mieszanego małżeństwa74, zabijać niewinne ukraińskie dzieci75, nie wiadomo, czy tylko ze strachu, czy aż tak zostali otępieni złowrogą ideą nacji.
Byli gotowi zabijać swoich najwierniejszych przyjaciół dla zaoszczędzenia banalnie małych kwot pieniędzy.
Jesienią 1945 roku w powiecie lubaczowskim zaszła potrzeba kupna pasty do butów dla oddziałów OUN-UPA. Chorobliwie oszczędny Ołeksa Snihur (późniejszy budowniczy pomników Dmytro Bogusz) otrzymał do dyspozycji grupę ludzi z SKW, chodził z nią po wioskach, dusił schwytane psy, wytapiał z nich tłuszcz, mieszał z popiołem i produkował pastę do butów.76
Być może odczłowieczenie to największa krzywda wyrządzona Ukraińcom przez OUN-UPA.
Jakie przesłanki przemawiają za utrzymywaniem w mocy nierzetelnie opracowanego wykazu nazwisk poległych pochowanych na górze Monastyr? Rodzinom zmarłych należy się prawda. Skoro niniejszy tekst wykazał, że przy ustalaniu nazwisk poległych zbagatelizowano fakty i zrezygnowano z dążenia do prawdy materialnej, to czym kierowali się żarliwi orędownicy zbudowania pomnika – chrześcijańskim obowiązkiem pogrzebania zmarłych, dobrem ich rodzin czy może przyświecał im inny cel?
Dlaczego nie chcą upamiętniać ukraińskich ofiar zakopywanych przez SB OUN jak zwierzęta w leśnych wąwozach wokół bunkra „Stiaha”, dlaczego nie upamiętniają wybitnych ukraińskich twórców kultury?77 Jeśli ich celem jest wyłącznie gloryfikacja OUN-UPA, oznacza to brak szacunku nie tylko dla ludzi skrzywdzonych przez te zbrodnicze organizacje, lecz także dla tych rzekomo upamiętnianych zmarłych. Po trupach do celu?
Mam nadzieję, że ważny wniosek wynikający z niniejszego tekstu, sugerujący konieczność zrewidowania zawartej pomiędzy ROPWiM a ZUwP w dniu 24.06.1995 r. umowy, zezwalającej na zamieszczanie na grobach członków OUN-UPA herbu państwowego Ukrainy i sentencji „Polegli za wolność Ukrainy” bez sprawdzenia, czy nie są oni zbrodniarzami-ludobójcami, zostanie dostrzeżony.
Marian Surma
Powyższy tekst pochodzi ze strony internetowej Stowarzyszenia Upamiętnienia
Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu – dla jego skrócenia pominięto przypisy . Niestety wklejenie bezpośredniego linku do tego tekstu skutkuje brakiem pojawienia się komentarza na stronie wPrawo.pl
Dzięki za tekst o pomniku bandytów z OUN i zbrodniarzy z UPA na górze Monastyr. To bardzo wiele wyjaśnia. Teraz jest już wszystko oczywiste. Wielkie dzięki !
Gdyby w Polsce rządzil rzad ktory dba o sprawy POLSKI I POLAKOW to na taki szantarz odpowiedziałby twardo ze jezeli nie bedzie ekschumacji i rozliczenia ludobojstwa dokonanego na Polskim nardzie przez ukraincow to nie Polska skonczy pomoc ukraincom. Nie ma nakazu i dalismy im wystarczajsco duzo. I KONIEC! A nie ciagle biadolemie a przeprosza a nie przeprosza… Cmantarz Orlat tez niech doprowadza do stanu z dawnych lat!!! Maja wrocic napisy na tarczach lwow!!! Mysla ze Niemcy beda ich finansowac? Hahaha
I ja dziękuję . Pozdrawiam
Uwaga! Obchody rzezi wołyńskiej, czyli ludobójstwa ukraińskiego na Polakach odbędą się 9.07 w Warszawie a nie 11-tego, jak powyżej napisano. Wszystkie informacje na stronie Kresy Kędzierzyn Koźle. Dodam, że prezydent RP odmówił objęcia patronatem tej imprezy, wojsko tym razem również nie da swojej orkiestry. Inne orkiestry wyraziły chęć udziału, ale po silnych naciskach „naszych władz” wycofały się (są dotowane przez państwo). Niebywała zdrada rządzących i pełna ukrainizacja.