P. Krzemiński: Wojujący ateizm w natarciu

Dawid Podsiadło / Fot. YouTube
18

Przez Polskę przetacza się nowa fala apostazji. Media z zachwytem rozpisują się nad apostazją znanego celebryty Dawida Podsiadły. Kryzysowi wiary z pewnością sprzyja zła sytuacja na świecie: polaryzacja społeczeństwa wywołana pandemią, wojna, czy wykorzystywanie przez polityków propagandy dla siania nienawiści i nieporozumień między narodami. Nie można jednak wszystkiego zrzucać na zewnętrzne przyczyny, najważniejsza jest formacja indywidualna i poziom ewangelizacyjny w parafiach.

Kościół Katolicki na świecie przechodzi wielką burzę. Religia została całkowicie wyrugowana z przestrzeni publicznej, w sercach wiernych sieją się wątpliwości, od których nie jest wolny żaden z nas. Brakuje nam wielkich autorytetów znanych z przeszłości. Nie należy jednak widzieć wszystkiego w czarnych barwach. Zawsze po kryzysie przychodzi odrodzenie.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Z jednego z ojców wojującego ateizmu, który nadał temu poglądowi pozory naukowości, można uznać Zygmunta Freuda. Niemiecki psychoanalityk żydowskiego pochodzenia za wszelką cenę starał się deprecjonować w swoich pracach chrześcijaństwo. Nawet za cenę logiki i zdrowego rozsądku. W swojej broszurze „Dyskomfort w kulturze” napisał:

Na ślad może nas naprowadzić jeden z tak zwanych moralnych wymogów społeczeństwa kultury. Brzmi on: miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Wymóg ten, powszechnie znany, z pewnością jest starszy od chrześcijaństwa, które chlubi się nim jako swoim najdumniejszym postulatem, ale nie bardzo stary; w czasach historycznych był jeszcze ludziom nieznany. (Z. Freud, Kultura jako źródło cierpień, tłum. Jerzy Prokopiuk, Warszawa 2013, s. 74.)

Tak więc autor sugeruje, że chrześcijaństwo niesłusznie chlubi się jako swoim przykazaniem: „miłuj bliźniego swego jak siebie samego”, ale jednocześnie nie wykazuje żadnej innej cywilizacji przed chrześcijaństwem, która by je wyznawała. Doprawdy nie wiadomo o jaką kulturę chodziło Freudowi z pewnością nie pogańską czy żydowską, która nie wyznawała miłosierdzia dla innych i obcych. Jest to niewątpliwe osiągnięcie cywilizacyjne wprowadzone przez Jezusa Chrystusa i przyjęte przez Europę.

Ateiści dla poparcia swoich tez często posługują się myśleniem życzeniowym i wypieraniem argumentów strony przeciwnej. Z pewnością nie są wolne od tych wad osoby wierzące. Niebezpieczność takich uproszczeń polega na tym, że młode pokolenie dla wygody wyrzeka się trudu i pracy swoich przodków, odrzuca ich dziedzictwo intelektualne. Świadczy o tym wzrastająca liczba apostazji i moda na ateizm. Za swoimi idolami idą wierni fani, a za fanami często ich własne rodziny.

Nie należy jednak bać się naporu idei walczących z chrześcijaństwem, nie są one ani nowe, ani też szczególnie racjonalne. Należy troszczyć się przede wszystkim o własną formację, wspierać pracę duszpasterską w parafii, ponieważ to z nich jest zbudowany układ nerwowy Kościoła. Niech każdy zrobi co w swojej mocy, żeby cywilizacyjne zdobycze, które wcielają nauczanie Pana Jezusa Chrystusa ostały się pod nawałą czasu.

Przeczytaj także:

P. Krzemiński: Kto wywołał rewolucję bolszewicką?

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. Wladca mówi

    Sobor watykanski 2 jest Krecia robota rozsadzajaca Kosciol od wewnatrz.Tylko wiernosc Tradycji moze zachowac Wiare.
    Religia jest jednak kwestia wiary a nie polityki,
    Dlatego jest kwestia indywidualna.Kosciol postwatykanski,posoborowy nie Ma Ducha Swietego a ma smrod piekielny w swoich podwojach.(Pawel 6).Wiec porzucenie zla jest rzecza dobra,nalezy jednak odnalezc Boga w Tradycji.

  2. Dumny Polak mówi

    Zgadza sie, Wladco!
    Nie bylismy wystarczajaco uwazni, gdy podsunieto nam farbowanych ksiezy, ktorzy, od dziesiecioleci robia krecia robote wsrod wiernych i sa otwarcie, agantami zla w Kosciele.
    Takim zdrajcom nalezalo, juz zawczasu, patrzec na lapy i te pod pozorem ” swietosci”, bezecenstwa, od razu i bezkompromisowo, karac!
    Wtedy zostalaby, byc moze, skromniejszy, ale za to, zdrowy i stabilny, trzon.
    Ale coz, oni sami biora te bezecenstwa na swoje konto i kiedys za to, swoim sumieniem, odpowiedza!

    Wyciagnijmy przynajmniej z tych parszystw, nasza nauke, aby w przyszlosci nie poddawac sie slepo wplywowi zla i grzechu, ktore to, dzieki naszemu sumieniu, jestesmy przeciez w stanie intuitywnie, w czas, rozpoznac!
    Teraz juz ” mleko sie wylalo ” i nie jestesmy w stanie rozpoznac, kto sie za jaka postawa kryje.

    Mimo wszystko, nie wolno nam pozostac biernymi, przypatrujac sie ” nowym tendencjom” w KK.

    Wkrotce, kazdy z nas otrzyma otrzezwienie, uzyskujac wglad w to, co Stworce obraza i co sie zatym calym aktualnym procesem, kryje, i, jaki to ma wplyw na nas wszystkich, chociaz wlasciwie, sami bylibysmy do tego zobowiazani, tej prawdy szukac!

    Normalnie jest tak, ze, o ile jest sie ostrzezonym i wystarczajaco uwaznym, wyczuwa sie samemu, ” co sie za tym kryje”.
    Byloby cudowne, gdyby wielka jednolita armia szczerze wierzacych Polakow, postawila tame zlu i probom zniszczenia wiary i Kosciola!
    Kiedys np. tez samemu zostalem poddany probom „zafascynowania mnie” ” wiara” protestancka i, oczywiscie ” przy okazji”, oddania holdu zydom, w zamian za ” dobra prace”…
    Ciesze sie teraz strasznie, ze to w pore wyniuchalem!

    Taka ” krecia robota”, dziesiatek tysiecy syjonistyczno-satanistycznej, komunistycznej, kanalii, sprawila, ze teraz stoimi przed zgliszczami naszego, niegdys zdrowego, Kosciola!

    Slodki Tata naprawi to jednak dla nas wkrotce, jeszcze jeden raz, wiec starajmy sie przynajmniej stac sie tego godni i odtad przestrzegac tego, co dobre, a nie zle i byc stale bardzo, bardzo, UWAZNYM!

  3. verizanus mówi

    Po każdym soborze pojawiali się jego kontestatorzy. Po Watykańskim II też. Jakieś wywiady pewnie od dawna pracują nad tym, żeby rozbić katolicką jedność Polaków promując różnych „tradycjonalistów”. Prawdziwi tradycjonaliści są zawsze z następcą św. Piotra.

  4. verizanus mówi

    Ostatecznie apostaci (ciężki grzech) pójdą do piekła, a katolicy jeśli w łasce uświęcającej umrą to pójdą do nieba.

  5. Hammurabi mówi

    @Verizanus
    Nie ma dymu bez ognia. A historycznie rzecz ujmując należałoby cofnąć się do 16 lipca 1054 roku kiedy to Leon IX nałożył ekskomunikę na patriarchę Konstantynopola Michała I Cerulariusza a ten odpowiedział tym samym. Tak rozpoczęła się wielka schizma wschodnia, zrywająca jedność Kościoła Chrześcijańskiego. Potem to choćby rok 1378, kiedy to w Rzymie papieżem został wybrany Urban VI a równolegle w Awinionie urzędował Klemens VII w roku 1409 w Pizie złożono z tronów obu tych papieży i wybrano trzeciego, Aleksandra V. Żeby było „weselej” dwaj „złożeni” nie mieli zamiaru rezygnować i tak doszło do podziału świata chrześcijańskiego na trzy części… Im dalej zaś się posuniemy tym więcej papieskiego draństwa! Kościół i polityka właściwie to od roku 380 kiedy to cesarz Teodozjusz I Wielki w edykcie tesalońskim ustanowił chrześcijaństwo religią państwową Rzymu tworzyły hydrę zasłaniającą się „świętością”.
    A Polska?
    Cóż… Radzę się bardziej szczegółowo zapoznać z okresem rozbicia dzielnicowego. Zjazd w Łęczycy, przywilej z Cieni, przywileje borzykowskie i wolborskie, wpływ Kościoła na decyzje polityczne…
    Naprawdę jest tego wiele.
    Dość przytoczyć słowa wizytatora apostolskiego Achille Ratiego skierowane do Romana Dmowskiego:
    „Polska niepodległa? Ależ to marzenie nieziszczalne! Wasza przyszłość jest z Austrią”…

  6. verizanus mówi

    @ Hammurabi To wszystko są prawdy raczej znane. Chodzi o to, że rozwiązaniem jest tępić zło (w tym niegodziwych hierarchów) jakie jest w KK (w końcu to NASZA wspólnota) a nie uciekać z KK, bo to grozi nawet utratą zbawienia.

  7. Hammurabi mówi

    @Verizanus

    To są fakty kompletnie zapomniane, nieznane ogółowi społeczeństwa postrzegającego Kościół przez pryzmat księdza Ignacego Skorupki czy księdza Jerzego Popiełuszki.
    Skłócanie książąt dzielnicowych, czerpanie profitów z ich głupoty i bezwzględna realizacja zamierzeń Rzymu a nawet współpraca z wrogami to podwaliny późniejszych klęsk.
    Gdyby Polska wzorem zachodnich monarchii była od 1138 roku do koronacji Władysława Łokietka w roku 1320 była jednością jej późniejsze losy byłyby inne!
    Poprzez wieki Kościół był instytucją polityczną wykorzystującą swoje uprzywilejowanie do budowy rozległych wpływów i… niszczenia Polski. Nuncjusz papieski Saluzzo w maju 1791 roku pisał do Rzymu, że nowo uchwalona ustawa zasadnicza jest zamachem stanu dokonanym przez „motłoch”, a niespełna rok później papież Pius VI wysłał „breve dziękczynne” do carycy Katarzyny II za rozbiór Polski…
    Wiesz zapewne kogo wieszano podczas insurekcji kościuszkowskiej?

  8. verizanus mówi

    @ Hammurabi To trochę są jednak sprawy przesadzone. Niegodziwi duchowni zdarzali się i to chyba na wszystkich szczeblach, ale GENERALNIE KK w Polsce zawsze był z narodem. Zresztą siłą rzeczy z narodu przecież wywodzą się duchowni. Jeśli chodzi o papieży to pewne znaczenie miała też dezinformacja a jeśli chodzi o władze świeckie to na pewno nie były na tyle święte żeby z nimi bezkrytycznie współpracować. Stwierdzenie, że KK budował swoje wpływy w celu niszczenia Polski jest nie do przyjęcia. No chyba, że ktoś łyka propagandę zaborców i współczesnych socjalistów.

  9. M.K. mówi

    Nie chrzcić niczego nieświadomych dzieci to i apostazji będzie niewiele.

  10. verizanus mówi

    @ M.K. Za dużo łaski by te dzieci straciły. Po prostu nie chrzcić dzieci obłudników i ludzi bez honoru, którzy złożone obietnice, że dzieci po katolicku wychowają, mają za nic. Wtedy tylko niewielka grupka wyrodnych dzieci swoich rodziców będzie dokonywać apostazji.

  11. dtr mówi

    …do #władcy i Autora – od kiedy to chrześcijaństwo ma cokolwiek wspólnego z organizacją przestępczą powołaną przez bandziorka, niejakiego konstantyna, cesarza rzymskiego, hę? toż ta kryptosemicka organizacja jest powodem większości problemów chrześcijan…
    …no a bełkot freuda to bełkot i tyle….

  12. Hammurabi mówi

    @Verizanus
    Według mnie, to kościół tworzą wierni lub jak wolisz naród. Co innego to ci, którzy wykorzystując jego hierarchiczność roszczą sobie prawo do władzy. Ja już z tych „ubranek” wyrosłem!
    Z narodem więc byli zwyczajni księża, towarzyszący mu i ginący w niezliczonych bojach o wolność. Jednak im wyżej w hierarchii, tym więcej gier i gierek, umizgów do zachodu, do Rzymu…
    Rzym. Papieże… Ci byli doskonale poinformowani o tym co gdzie się dzieje. Rzym i późniejszy Watykan od zawsze dysponował najlepszym wywiadem, wzmacnianym „sakramentem pojednania”. Przypomnę Ci, że po uchwaleniu w roku 1789 przez Sejm Wielki ustawy przeznaczającej dochody z diecezji krakowskiej na wojsko polskie, wylazło szydło z worka i sam „namiestnik Pana Boga” i „zastępca Jezusa na Ziemi” Papież Pius VI dał prawosławnej Rosji zielone światło do wojny z Polską i do jej rozbioru, kierując 24.02.1792 r. brewe dziękczynne do Katarzyny II, w którym nazwał ją heroiną stulecia i sławił jej podboje. Wśród nich wymienił pierwszy rozbiór Polski…
    Wiem, że się powtórzyłem ale to draństwo powinno pootwierać oczęta tym którzy pieprzą głupoty bez znajomości faktów.
    Piszesz, że duchowni wywodzą się z narodu i masz rację. Jednak z tego samego narodu wywodzili się i nadal wywodzą świeccy, dla których kupczenie dobrem rodaków jest niczym. Jest drogą do apanaży, zaszczytów i władzy.
    Nie potrafisz przyjąć, że Kościół walnie przyczynił się do upadku Rzeczpospolitej? To sam sprawdź. Nie wierz na słowo. Bądź niewiernym Tomaszem i sprawdzaj, łącz fakty, pomyśl i sam zobaczysz, że Kościół jako instytucja nigdy nie był zatroskany o dobro Polski. Owszem, troszczył się o wpływy ale nic więcej!

  13. verizanus mówi

    @ Hammurabi W tym temacie to pewnie każdy wie swoje. Jeśli uważasz, że wywiad Stolicy Ap. jest taki dobry to może faktycznie były jakieś powody do takich a nie innych posunięć, których do dziś nie znamy. To trochę tak jak z potępieniem powstania listopadowego. Na początku wielu było oburzonych, ale z czasem jak wychodzić zaczęło jaka to podpucha wrogich w sumie Polakom sił, wielu zaczęło na to patrzeć inaczej. Inna rzecz, że tak zwana propaganda i tworzenie pijaru to nie tylko specyfika czasów dzisiejszych 😉

  14. verizanus mówi

    @ Hammurabi Dodam, że moim zdaniem KK był zatroskany o dobro Polski, widać to było dość wyraźnie np w zaborze pruskim i w PRLu. No bo jeśli nie polscy katolicy to kto??? No kto przede wszystkim??? Ateiści i socjaliści?? Jakoś wątpię….

  15. Hammurabi mówi

    @Verizanus
    A owszem, powody były. Najważniejszym z nich była nienaruszalność kościelnego majątku, która okazała się tylko zapewnieniem.
    Po klęsce powstania listopadowego zlikwidowano ponad 65% klasztorów, a po powstaniu styczniowym, w Królestwie z około 200 pozostało jedynie 35, do tego skazanych wymarcie z powodu zamknięcia nowicjatów. Na kresach zostało tylko 9 placówek zakonnych. Władze zmusiły też unitów Królestwa do przejś­cia na prawosławie. Opór ludności stłumiono niezwykle krwawo w 1875 roku (wsie Drelów i Pratulin).
    „Zrozpaczony” taką stratą papież Grzegorz XVI, 9 czerwca 1832 roku w encyklice „Cum primum” potępił powstanie listopadowe, jako bunt skierowany przeciwko LEGALNEJ WŁADZY CARA. Pisał w niej: „Wiemy, że posłuszeństwo, które ze strony ludzi NALEŻY SIĘ USTANOWIONYM OD PANA BOGA władzom, jest prawem bezwzględnym, któremu nikt, chyba, gdyby się zdarzyło, iż one coś boskiemu i Kościoła prawu przeciwnego rozkazują, sprzeciwiać się nie może”…
    Dla Piusa IX powstanie styczniowe było „niesprawiedliwym rokoszem”. Wypowiadał się, że car miał prawo stłumić ów „niesprawiedliwy rokosz” a interesował się bardziej potępianiem „knowań rewolucyjnych”, które mogły być groźne dla wiary.
    W zaborze pruskim Polacy byli katolikami, Niemcy zaś protestantami, dlatego kościół stał się symbolem polskości…

  16. verizanus mówi

    @ Hammurabi No cóż car wiedział gdzie i co jest NAPRAWDĘ zagrożeniem dla jego władzy. Tępił polskie klasztory. Gdyby Polacy skupili się na pracy organicznej, życiu religijnym (głównie odmawianiem różańca i unikaniem alkoholu)) jak miało to miejsce po objawieniach maryjnych w Gietrzwałdzie, które miały jako taki oddzwięk w społeczeństwie, zamiast dać się napuszczać na Kościół przez różnych oświeconych (hehe) historyków i brać udział w nierównych wykrwawiających walkach to być może za sprawą Opatrzności po pierwszej wojnie światowej Polska byłaby mocarstwem. Doś dobrze sprawy związane z Gietrzwałdem (i niedoszłym kolejnym powstaniem mającym ostatecznie Polaków wykrwawić) omawia Grzegorz Braun (ale nie tylko on, wśród Polaków są jeszcze historycy nie tylko przez marcowych postPRLowców wykształceni). Dzięki religijności wzrosła też siła rodziny Polaków i dzietność. Gdyby Polacy zamiast słuchać lewicowych, socjalistycznych historyków szczujących na KK (przy okazji wybielając inne wyznania), po 1989 r. oczyścili hierachię KK i wydziały historyczne z agentury i przede wszystkim żyli po KATOLICKU, Polska wyglądałaby zupełnie inaczej.

  17. Polonia Restituta mówi

    @Hammurabi – te wszystkie opowieści kto, gdzie i z kim są bardzo fajne jako podkładka fabularna na samotne wieczory. Ot, taka nasza historia zagmatwana, wszędzie przekręty, zdrady i walka o władzę, przyjemnie jest sobie poczytać kto z kim tysiąc lat temu wchodziło w układy i co by było gdyby król tego czy owego ciemnogrodu podpisał taki czy inny papierek.

    Wiara została nam dana jako łaska Boża a nie po to, żeby wpatrywać się w ludzi przyodzianych w purpurę i robić wszystko na każde ich skinienie Powiedziałbym nawet, że dziś KK – podkreślam: kościół, nie biskupi – ma się o wiele lepiej niż dawniej, bo coraz większe grono świadomych wiernych stawia na prawdziwą wiarę i jej zasady a nie na przepychanki kościelnych hierarchów w walce o koryto., nierzadko także i polityczne. Sobór Watykański II był oczywiście czymś złym, ale w gruncie rzeczy zalegalizował jedynie te zmiany, do których kościół-instytucja już od jakiegoś czasu dążyła.

    Tańce szamanów-dzikusów przed obliczem JPII w Asyżu nie wzbudziły najwidoczniej żadnego oburzenia. Dobre są dla wszelkiej maści gadających głów, które teraz będą rozbierać na czynniki pierwsze każde słowo i każdy czyn jego pontyfikatu i dokładać od siebie sterty bezużytecznych analiz, mających jakoby potwierdzić wymyślone przez siebie tezy. (że może był bardziej modernistyczny a może mniej) Natomiast rzeczą najważniejszą w tym wszystkim jest odwieczna potrzeba ludzkości do obcowania z czymś nienamacalnym i wiara katolicka wypełnia pustkę w ich duszach właśnie w tym zakresie.

    Zresztą, prawdziwa wiara i katolicka postawa/wychowanie są czymś, co nigdy na świeczniku nie będzie i właściwie im ciszej o niej, tym dla niej samej lepiej. Historia ma niestety to do siebie, że owszem, można wyciągać z niej wnioski, tylko trzeba to jeszcze robić w odpowiedni sposób. Tysiąc lat temu ludzie w ciągu całego życia dowiadywali się tylu rzeczy, ile my obecnie w miesiąc a może i tydzień. Ba, nawet 80 lat temu na Kresach dominowała jeszcze postawa „ora et labora”, ale była ona dla naszych rodaków czymś zupełnie naturalnym. Ludzie we wsiach sami budowali kościoły, bo tego właśnie, poza codzienną harówką, najbardziej potrzebowali a ich opiekunami duchownymi nie byli żadni rzymscy szarlatani, tylko normalni księża „z ludu”, dbający nie tylko o wiarę per se, ale też o swoich ludzi jako wspólnotę (wyznaniową, ale też i narodową). Dlatego nasza wiara, choć dana nam od Boga, czyli z góry, jest i była zawsze rzeczą oddolną. Jeśli człowiek, sam dla siebie, nie zrozumie jej pryncypiów, to w jaki sposób będzie mógł odróżnić np. dobrego kapłana od złego?

    Dlatego wszystko to, o czym pisałeś, co jest oczywiście prawdą, ma na chwilę obecną wymiar co najwyżej fabularny, jak zresztą podkreśliłem to na wstępie. Byłaby z tego dobra historyjka do puszczenia tego w Netflixie i nic poza tym. Jakie bowiem z tego płyną wnioski dla nas, na dzisiejsze czasy? Ano żadne. Co najwyżej takie, że kościół walczył o władzę i pieniądze. A była kiedyś jakaś grupa, która tego nie robiła? Dopóki ludzie będą chodzić do kościoła 'bo tak trzeba”, to hierarchowie kościelni też będą się zachowywać „jak trzeba”, oczywiście w zgodzie ze swoją naturą, nie wiarą, której rzekomo mają strzec. To zresztą ciekawe, że tylko na gruncie nauki chrześcijańskiej wyrosło tyle sekt i odłamów, które głupi motłoch wpychają w objęcia szatana. A dzieje się tak wyłącznie dlatego, że wykorzystuje się ich odwieczne dążenie do obcowania ze światem niematerialnym, niestety, dla wielu – byle jakim, byle tylko w coś wierzyć. Dopóki będą żyć w przekonaniu, że ważne jest co na ich temat myśli „ksiądz”, to rzeczywiście niewiele się zmieni.

    Czy jest na to jakaś rada? Pewnie jest. Prawdziwa wiara zawsze zresztą była w podziemiu, lub też wśród całkiem nieświadomego ludu, zupełnie odciętego od wielkiego świata i jeszcze wielkiej polityki. Dziś nie cofniemy się już do tamtych czasów, dlatego jedynym wyjściem – notabene nie tylko na gruncie religijnym – jest odizolowanie się od ludzi, którzy hołdują fałszywym wartościom. Nie będzie to łatwe, w końcu takich wokół nas jest większość, ale tylko taka postawa może, choć nie musi, dać im coś do myślenia. Jeśli chcemy być dobrzy, uczciwi, porządni, wierni Bogu… to bądźmy. I nie patrzmy na fałszywe autorytety, szczególnie sprzed x-set lat. A inni, prędzej czy później, za nami podążą. W końcu prawdziwa wiara nie polega na klęczeniu i wzdychaniu do obrazków, tylko na ogromnej pracy nad samym sobą. Jeśli motłoch wierzy księdzu na każde jego słowo, to jak się później dziwić, że każda partia polityczna, która gdzieś tam tylko napomknie o Bogu (którego przecież ma w głębokim poważaniu), od razu zyskuje sobie rzeszę elektoratu? Ale głupota ludzka nie może być utożsamiana z żadnym Bogiem i wszystkim tym, co nam od siebie dał. Jeśli na naszą wiarę będziemy patrzeć przez pryzmat tych wszystkich katociemniaków, to możemy sobie co najwyżej rozłożyć ręce i patrzeć jak to wszystko upada. Albo dyskutować o historii, tak mało użytecznej z obecnego punktu widzenia. Zamiast rozpamiętywania czasów minionych, lepiej wziąć się do roboty. Czytać mądre książki, szukać ludzi podobnych sobie, tworzyć małe wspólnoty, wspierać się i o siebie dbać… i myśleć samodzielnie! Pokazać innym, że można liczyć na siebie nawzajem a nie tylko na lajki pod debilnymi wpisami. Ludzie często chcą zmiany tzw. „systemu” na lepszy, tylko co to da, skoro oni sami, niezależnie od panującego ustroju, dalej będą tkwić w tym samym mentalnym g*wnie?

  18. verizanus mówi

    @ Polonia Restituta Trudno zgodzić się ze stwierdzeniem, że jakiś sobór KK był czymś złym. Np prawdziwy Sobór Watykański II ma się tak do soboru medialnego jak św. Mikołaj z Myrry do Santa Klausa (ho ho ho) co się pod niego często podszywa. To tak najkrócej. Zawsze trza odróżniać KK w Polsce jako taki od niegodziwych duchownych (wszystkich chyba szczebli). To dość dobrze widoczne jest w jednej z książek Jacka Międlara, gdzie obok demaskacji niegodziwych hierarchów, można np znaleźć dość ciekawe katolickie rozważania na tema Eucharystii. Najważniejsza sprawa to ta umiejętność odróżnienia. My katolicy wierzymy w jeden, święty, katolicki, Kościół apostolski, co nie zmienia faktu, że powinniśmy zauważać i tępić wszelkie zło jakie z winy ludzkiej osłabia jego zbawcze dzieło.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.