Katarzyna TS: Jak pokonać Grabowskiego?
W dzisiejszym felietonie wracam do prowokacji, jaką było zorganizowanie wykładu prof. Jana Grabowskiego w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie. Wykład został przerwany przez posła Konfederacji Grzegorza Brauna, który zabrał mikrofon prelegentowi w momencie, gdy ten nazwał żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej NSZ „mordercami Żydów”. – Dość tego! – powiedział Braun i jednym ruchem zakończył szkalowanie polskich żołnierzy. Przypominam, że w 2017 roku Sejm RP przyjął uchwałę w sprawie upamiętnienia 75. rocznicy powstania Narodowych Sił Zbrojnych, w której napisano: Żołnierze Narodowych Sił Zbrojnych walczyli o niepodległość Rzeczypospolitej zarówno z okupantem niemieckim, jak i sowieckim. (…) Żołnierze NSZ nigdy nie pogodzili się z podbojem Polski przez Związek Sowiecki i narzuceniem jej komunistycznej władzy. (…) Za wierność idei niepodległościowej żołnierze NSZ płacili najwyższą cenę. Byli męczeni i mordowani przez komunistycznych oprawców, a miejsca pochówków wielu z nich nadal pozostają nieznane. W 75. rocznicę powstania Narodowych Sił Zbrojnych Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uznaje, że formacja ta dobrze zasłużyła się Ojczyźnie.
W świetle powyższej uchwały, przerywając wykład, w którym doszło do szkalowania NSZ, Grzegorz Braun wypełnił powinność posła na Sejm RP. Co więcej, poseł Braun nie dopuścił do tego, aby Grabowski obrzucał gnojem naród polski wypowiadając po raz kolejny stek kłamstw prokurowanych przez niego w ramach tzw. badań Holokaustu. Jakimi metodami posługuje się Grabowski, aby wmówić światu, że Polacy są współodpowiedzialni za Holokaust? Oto wyjaśnienie dra Piotra Gontarczyka:
Gdybym u studentów znalazł takie rzeczy, jakie robi pan Grabowski ze źródłami, to niestety skończyłoby się natychmiastowym „wylotem” ze studiów. To są rzeczy w nauce niedopuszczalne: skracanie cytatów w sposób całkowicie zmieniający ich treść; są cytaty, które pan Grabowski skleja z różnych źródeł; są cytaty, które w publikacjach pana Grabowskiego mają charakter zmieniony na taką wersję historii, jaka mu się podoba. Żebym znalazł jeden, dwa, trzy takie przypadki. Niestety ta kolekcja to są dziesiątki, gdzie nawet w cytatach są pozmieniane pojedyncze poszczególne słowa. Oczywiście to wszystko w jedną stronę, niekorzystnie dla Polaków. Pan Grabowski nie jest wiarygodnym naukowcem. W swoich publikacjach robi rzeczy, które nigdy nie powinny się w nauce zdarzyć.
Grabowski jest fałszerzem historii, a nie wybitnym badaczem Holokaustu. Ale ponieważ jego działalność jest jednym z filarów żydowskiej nagonki na Polskę, jest on wspierany przez Instytut Jad Waszem, Centrum Szymona Wiesenthala i inne żydowskie instytucje, które każdy głos sprzeciwu wobec głoszonych przez niego tez uznają za przejaw antysemityzmu i ograniczania swobody badań naukowych. W związku z tym Grabowski może opowiadać nawet najbardziej łajdackie brednie i prokurować najohydniejsze kłamstwa – jak to, że Polacy wymordowali 200 tysięcy Żydów – a i tak uchodzi za wybitnego naukowca, którego prześladują polscy antysemici. Jak zatrzymać tę antypolską hucpę?
W felietonie pt. „Tylko Braun zachował się jak trzeba” napisałam, że nie da się tego zrobić przy pomocy naukowych polemik z Grabowskim i wyraziłam aprobatę dla akcji posła Brauna, który skutecznie zapobiegł szerzeniu kolejnej porcji kłamstw i antypolskich kalumnii. A ponieważ w felietonie przywołałam wypowiedź Macieja Pieczyńskiego z „Do rzeczy”, który akcję Brauna potępił, Pieczyński podjął ze mną polemikę na Twitterze. Dzisiejszy felieton jest z kolei moją polemiką z tą polemiką. Najpierw przytoczę wpisy Pieczyńskiego, a potem wyjaśnię, dlaczego uważam, że wyrażona w nich opinia jest przejawem myślenia życzeniowego i nie jest sposobem na pokonanie Grabowskiego. Pieczyński pisze tak:
Pani Katarzyna Treter-Sierpińska twierdzi, że naiwnością jest wiara, iż kłamstwom Grabowskiego można przeciwdziałać poprzez polemikę. Myli się. Naiwnością jest twierdzenie, że jeśli tak jak Braun zaczniemy atakować fizycznie kłamców, to kłamcy przestaną kłamać, a cały świat zrozumie, że to kłamca. Nie. Cały świat będzie współczuć „skrzywdzonym” kłamcom. Bronią w walce z kłamstwem jest prawda, a nie przemoc, która prawdzie może jedynie zaszkodzić. Takimi akcjami jak ta Brauna nie przekona się nikogo do słusznej sprawy, można jedynie zniechęcić. A przekonywanie przekonanych jest bez sensu. Chyba że dla głosów skrajnych wyborców, to OK… Trzeba pisać i mówić prawdę, tak, jak to robi chociażby cichy politycznie Instytut Pileckiego w ramach akcji Zawołaniu po imieniu – to jest prawdziwa walka z kłamstwami Grabowskiego, a nie histeryczne ataki nadpobudliwego posła, który a to choinkę wyniesie, a to mikrofon złemu panu zabierze…
Gdy poprosiłam o wskazanie jakiegoś światowego sukcesu polskiej polemiki z kłamstwami Grabowskiego, Pieczyński odesłał mnie do opublikowanego przez „Der Spiegel” wywiadu z szefową Instytutu Pileckiego w Berlinie, Hanną Radziejowską. – Ten wywiad wywołał irytację Grabowskiego, który pożalił się na łamach „Wyborczej”, że Radziejowska w niemieckiej prasie fałszuje historię na korzyść Polski. Polecam też polemikę Radziejowskiej z Grabowskim na łamach „Dziennika”, która mogła też polskich nieprzekonanych czytelników przekonać do polskiego punktu widzenia. I tak to się robi – IP rzeczowo i konkretnie prezentuje polskie (prawdziwe) spojrzenie na historię w prasie zagranicznej. Natomiast wybryki Brauna mogą co najwyżej przekonać zachodnią opinię publiczną, że Grabowski ma rację, bo polscy patrioci to agresywne oszołomy. Im więcej takich rzeczowych propolskich głosów, tym lepiej dla polskiej sprawy. Kropla drąży skałę. Na Zachodzie (nie mówiąc już o Polsce) są łamy (nawet tak prestiżowe jak Der Spiegel), na których można prezentować polski punkt widzenia na historię. Proszę teraz podać przykład światowego sukcesu Brauna na polu obrony dobrego imienia Polski. Bo chyba nie uważa Pani, że sukcesem jest już sam fakt, iż Braun dał upust swoim emocjom? – napisał Pieczyński.
Przeczytałam wywiad w Der Spiegel. Przeczytałam też inne artykuły, w których Radziejowska polemizuje z Grabowskim, a Grabowski polemizuje z Radziejowską. Ta polemika trwa od 2020 roku. I jaki jest jej światowy sukces? Ów „sukces” jest taki, że Grabowski nadal jest uważany za wybitnego badacza Holokaustu, a Niemiecki Instytut Historyczny organizuje jego wykład w Warszawie. O zgrozo, współorganizatorem tego wykładu jest też Wydział Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Kłamstwo Grabowskiego o 200 tysiącach Żydów wymordowanych przez Polaków jest już dobrze ugruntowane w świadomości światowej opinii publicznej. Zadbała o to żydowska prasa i żydowskie instytucje wspierające Grabowskiego. Żadne polemiki nie zatrzymały antypolskich kłamstw, które Grabowski puszcza w obieg. Wprost przeciwnie. Grabowski wydaje kolejne książki, w których oskarża Polaków o mordowanie Żydów. Światowa opinia publiczna jest obecnie oswajana z tezą, że Żyd miał większe szanse na przetrwanie w niemieckim obozie niż ukrywając się wśród Polaków. I to ta kropla drąży skałę skutecznie fałszując historię, a nie polemiki szefowej Instytutu Pileckiego, który Grabowski nazywa „instytucją rzuconą przez władze na front walki ideologicznej prowadzonej na polach historii w ramach Polskiej Polityki Historycznej”.
Oczywiście nie jestem przeciwna polemikom z Grabowskim. Tak, to też trzeba robić, ale – jak widać – to nie wystarcza. I nie może wystarczyć z bardzo prostego powodu. Tym powodem są emocje. – Chyba nie uważa Pani, że sukcesem jest już sam fakt, iż Braun dał upust swoim emocjom? – pyta mnie Pieczyński.
Panie Macieju, tak właśnie uważam. Sukcesem jest już sam fakt, że poseł Braun dał upust emocjom i to nie tylko swoim, ale również emocjom wielu Polaków, którzy widzą nieskuteczność dotychczasowych działań polskich instytucji niepotrafiących zatrzymać kampanii antypolskich oszczerstw rozsiewanych przez Grabowskiego i jemu podobnych tzw. badaczy Holokaustu. Faktem jest, że polskie instytucje popełniły do tej pory wiele błędów, dzięki którym takie postaci jak Grabowski mogą bezkarnie wmawiać światowej opinii publicznej, że Polacy są współwinni Holokaustu. A to, co robi Grabowski nie ma nic wspólnego z nauką. To są czyste emocje i bez zrozumienia, że emocje można pokonać tylko emocjami, nigdzie nie zajedziemy.
Twierdząc, że Polacy zamordowali 200 tys. Żydów, Grabowski idealnie wpisuje się w antypolskie emocje Żydów istniejące jeszcze przed Holokaustem. Polacy funkcjonują w żydowskiej świadomości jako Hamani, czyli „ci źli”. O tym, dlaczego tak się stało, pisze dr Ewa Kurek w książce „Poza granicą solidarności. Stosunki polsko-żydowskie 1939-1945”. Wbrew tytułowi prawie połowa tej książki jest poświęcona relacjom polsko-żydowskim przed 1939 rokiem. Po lekturze tej książki dla każdego staje się jasne, że to, co robi Grabowski, jest emocjonalnym odwoływaniem się do antypolskiego stereotypu, który był przez Żydów budowany przez stulecia. Jak każdy stereotyp odzwierciedla on własne uprzedzenia i przesądy. Tak było, jest i będzie. Dlatego naiwnością jest wiara w to, że przy pomocy polemiki uda się wykorzenić emocje wynikające ze stereotypu. Nie da się! Powtarzam: na emocje działają tylko emocje. Grzegorz Braun dał upust tym emocjom i trzeba było to wykorzystać, a nie urządzać nagonkę na Brauna w stylu Jad Waszem. Ale żeby dla pognębienia Grabowskiego wykorzystać emocje, którym upust dał Braun, to trzeba by było pokazać w TVP jego wypowiedź po wyjściu z niemieckiego instytutu. A tego oczywiście nie zrobiono, bo Konfederacja jest konkurencją dla PiS. I dlatego lepiej urządzić nagonkę na Brauna zamiast nagłośnić jego słowa, które brzmiały tak:
Tam niedaleko Polska Podziemna rozwaliła generała SS Kutscherę, a przy tej ulicy urządzono prowokacyjny seans pogardy i nienawiści do polskiego patriotyzmu, państwa polskiego, narodu polskiego. W czym ta prowokacja? Prowokacja w bezczelnym przybieraniu szat kaznodziei, misjonarza do dzikich, który w tym niemieckim instytucie będzie pouczał Polaków jak mają pojmować własną historię, jak mają pamiętać II wojnę światową. (…) Jestem za starym Polakiem, żeby czekać na moją kolejkę do pytania w gronie polakożerców. Są zbrodnie, za które nie da się przeprosić i są kłamstwa, których nie sposób odszczekać. Więc ja nie będę czekał, aż te kłamstwa padną po raz kolejny.
Jeśli w świat nie pójdą polskie emocje poparte przez polskie instytucje, to żydowskie emocje popierane przez żydowskie instytucje będą nadal dominować i żadne polemiki nie pomogą. Tak jak nie pomogły polemiki z tezami Jana Tomasza Grossa zawartymi w oszczerczej i kłamliwej książce „Sąsiedzi”. Kardynalnym błędem było wtedy poddanie się żydowskim emocjom i przerwanie ekshumacji w Jedwabnem, gdy zaczęły pojawiać się dowody kwestionujące narrację Grossa. Od tego czasu minęło ponad 20 lat, a Jedwabne stało się symbolem antypolskich emocji, do których odwołują się Żydzi za każdym razem, gdy chcą przywalić Polakom. Przecięcie tego wrzodu możliwe jest tylko przez dokończenie ekshumacji i ustalenie, jaka była przyczyna zgonu Żydów, którzy zginęli w tej stodole. Ale żeby to zrobić, trzeba wziąć pod uwagę polskie emocje, a nie żydowskie. Na to jednak polskie władze nigdy się nie zdobyły.
– Bronią w walce z kłamstwem jest prawda, a nie przemoc, która prawdzie może jedynie zaszkodzić – pisze Maciej Pieczyński. Przemoc wobec mikrofonu i głośnika, której Grzegorz Braun dokonał w Niemieckim Instytucie Historycznym, jest niczym wobec przemocy kłamstw, której Jan Grabowski dokonuje na historii, żeby karmić żydowskie emocje skierowane przeciw Polakom. Wobec tej przemocy Polska jest bezradna, ponieważ traktuje ją jako spór naukowy, który można rozstrzygnąć polemikami. Po raz kolejny mówię, że tak się nie da. Świat musi dowiedzieć się, że polskie emocje nie będą dłużej tolerować przemocy Grabowskiego. Braun to pokazał i chwała mu za to. Atakowanie go za to, co zrobił, jest wodą na młyn Grabowskiego i wspierających go instytucji żydowskich. Skoro sami Polacy atakują osobę, która miała odwagę powiedzieć Grabowskiemu „Dość tego!” i przerwać ten skandaliczny wykład, to nie oczekujmy, że antypolska przemoc kłamstw zniknie. Ona nie zniknie. Żydowskie emocje będą triumfować tak długo, jak długo Polacy będą przed nimi ustępować. Powtarzam: to nie jest spór naukowy. To jest spór o emocje. I dlatego pomimo wszystkich polemik naukowych wygrywa go Grabowski.
Jak zatem pokonać Grabowskiego? Należy wykorzystywać emocje do obnażania jego kłamstw. W myśl zasady, że jeden obraz wart jest więcej niż tysiąc słów, powinny powstawać polskie filmy fabularne uderzające w te kłamstwa. Polskie instytucje powinny wykupywać w zagranicznej prasie płatne ogłoszenia piętnujące te kłamstwa i to za każdym razem, gdy Grabowski wygłosi gdzieś jakiś wykład. Każde upamiętnienie polskiego Sprawiedliwego w ramach projektu „Zawołani po imieniu” powinno być nagłośnione przez prasę, radio i telewizję, a informacja o tym powinna być przekazana światowej opinii publicznej za pomocą anglojęzycznych listów otwartych kierowanych do Jad Waszem, Centrum Szymona Wiesenthala i innych instytucji wspierających Grabowskiego. Na każde oświadczenie tych instytucji w obronie Grabowskiego musi być polskie oświadczenie punktujące jego kłamstwa. Należy zacząć też jasno i wyraźnie mówić, że Grabowski dokonuje zniekształcenia wiedzy o Holokauście (Holocaust distortion) przypisując Polakom mordy na Żydach dokonane przez Niemców. A na każdym wykładzie w Polsce Grabowski powinien usłyszeć, że jest kłamcą, oszustem i prowokatorem. Takich słów należy używać, bo to są słowa adekwatne. Tyle tylko, że aby to zrobić, trzeba przestać bać się łatki antysemity. Niestety obawiam się, że polskie instytucje są do tego niezdolne. Zostają nam zatem nieskuteczne polemiki, o których mało kto słyszał i mało kto je czytał. Jeśli nie uruchomimy kompleksowego programu walki z kłamstwami Grabowskiego skończy się tak, jak z Jedwabnem. Kłamstwo poszło w świat i kwitnie w najlepsze. Dość tego!
Jeśli podobają się Państwu moje felietony i chcielibyście wesprzeć moją działalność publicystyczną, możecie to zrobić dokonując przelewu na poniższe konto PayPal. Będzie to dla mnie nie tylko wsparcie w wymiarze finansowym, ale również sygnał, że to, co robię, jest dla Państwa ważne i godne uwagi. Z góry dziękuję. Katarzyna Treter-Sierpińska https://www.paypal.me/katarzynats
Zobacz też:
Nie rozumiem. Nie moze zniknac?
Przemilczana pomoc
https://przemyslhistoria.pl/polemiki/jedwabne/getto_warsz1.html
…..Ilość Żydów w Polsce w momencie wybuchu II wojny światowej przekraczała 3.5 miliona ludzi, a uwzględniając kryteria niemieckie podciągające do tej nacji wszystkich mieszańców na pewno wynosiła 3 600 000 ludzi. Choć prof. A.Sujkowski i inni oceniali ich na 4 miliony. Początkowo, w okrągłych liczbach, pod władzą niemiecką znalazło się około 2 milionów Żydów, a pod władzą radziecką 1.6. Szybko posuwający się atak niemiecki na ZSRR spowodował bardzo szybkie opanowanie wschodnich województw polskich i wraz z nimi ponad miliona Żydów obywateli polskich. Ostatecznie ze schronienia na terenach ZSRR skorzystało do końca wojny około 400 000 Żydów polskich, w tym co najmniej 50 000 przetransportowanych tajnie przez Polaków. Za podstawę szacunkowego wyliczenia strat biologicznych Żydów i ilości uratowanych przyjmuję omówione już i wyliczone 60 000 ukrywanych — na trochę ponad 600 000 Żydów w województwie i dystrykcie warszawskim (wraz z Warszawą) — czyli 10%. Terenowo województwo warszawskie było znacznie większe od dystryktu warszawskiego, ale pomocą Żydom, organizowaną przez delegata Obszaru Warszawskiego objęty był teren przedwojennego województwa i stany liczbowe województwa wzięte były jako podstawa poniższych obliczeń. Przyjmując tę liczbę za reprezentacyjną i opierając się na wypływających stąd wskaźnikach procentowych w stosunku do ogółu Żydów i do ogółu ludności polskiej w województwie warszawskim otrzymaliśmy następujące liczby globalne dla całego kraju.
Przy 10% przechowywanych Żydów w województwie, w skali kraju otrzymalibyśmy około 320 000 osób; natomiast przy wskaźniku 1,6% w stosunku do ogółu ludności polskiej województwa warszawskiego, w skali kraju przy 22 milionach tylko Polaków, otrzymalibyśmy 352 000 osób. Z drugiej strony liczbę tę podbudowuje ustalenie przez Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich liczby 2,7 miliona wymordowanych Żydów, a zatem w stosunku do 3.2 miliona ogółu Żydów w rękach niemieckich, otrzymujemy 500 000 osób ukrywanych w Polsce (i 400 000 w ZSRR). Przy wyliczonej rozpiętości 320 — 500 000 średnia arytmetyczna wynosi 410 000, przyjmując ją w zaokrągleniu na 400 000. Ilość uratowanych można by przyjąć o 10% niższą. Władysław Żarski-Zajdłer w swej pracy podaje szacunkowo liczbę 450 000 ukrywanych Żydów, ale nie precyzuje ilości uratowanych, wymienia jedynie najczęściej powtarzaną liczbę 100 do 120 000 Tymczasem wg moich wyliczeń, po odliczeniu 10% od 400 000, otrzymujemy około 360 000 uratowanych, w zaokrągleniu przyjmuję ją specjalnie zaniżając na około 300 000, choć właściwsze byłoby 400 000. Ale te 300 000 jest liczbą bardziej strawną i do kompromisowego przyjęcia przez żydowskich fałszerzy historii i polskiej pomocy. Powyższe liczby sygnalizują dużą ilość strat wśród ukrywanych, rzędu około 50 do 100 000 osób. Na tę dużą ilość strat istotne znaczenie miały działania wojenne, pacyfikacyjne, czy powstanie —jak w Warszawie, ale też ogromny wpływ, i to największy, miały wpadki z tytułu niemieckich rewizji. Z tymi rewizjami wiążą się również równolegle wpadki Polaków, oddających życie razem z odkrytym Żydem. Chcąc ustalić ilość Polaków zabitych za udział w pomocy Żydom to trzeba policzyć straty szmuglerów i straty przy ukrywaniu się, zaś straty we wspólnie prowadzonych walkach były nieznacznego kalibru (bo było tych wspólnych walk mało). W samej Warszawie szmuglerzy stracili przez przeszło 2 lata około 2 000 osób (2 do 3 osób dziennie co ja sam w dużej mierze widziałem), tracili życie i przy innych gettach. Straty z tytułu wykrycia przechowywanych Żydów przyjmę za identyczne ilościowo tak po stronie żydowskiej jak i polskiej, choć straty polskie musiały być dużo większe. Gdy odejmiemy od 100 000 kilkanaście tysięcy Żydów, którzy mogli stracić życie podczas walk w Powstaniu Warszawskim lub innych przypadkach, a ogólnie łącznie nawet około 50 000 w działaniach wojennych na terenie kraju, to otrzymamy przypuszczalną liczbę ca 50 000 zabitych w wyniku wykrycia ich schowka. I tyleż samo przyjmuję, że wyniosły z tego tytułu minimalne straty polskie. Nikt ich nie rejestrował. ŻIH „doszukał” się zaledwie ponad 200 zabitych Polaków. …..
Bywało najczęściej, że l , ewentualnie 2 osoby ukrywały się u polskiej rodziny, ale bywało też, że u jednej rodziny ukrywało się kilka lub kilkanaście osób żydowskiego pochodzenia. Jednak cala rodzina żydowska unikała mieszkania pod jednym dachem, gdyż w razie wpadki chciano dać szansę przeżycia choć części rodziny (względy spadkowe — majątkowe). Wieloosobowe grupy ukrywanych składały się przeważnie z ludzi obcych. Ale na wskaźnik istotny wpływ miała i częstotliwość zmiany miejsca ukrycia, a przez to powiększenie ilości Polaków zaangażowanych w ukrywanie. Przykładem niech będzie stwierdzenie dziennikarki Hanny Krall: W grze o moje życie stawką było życie 45 osób, gdyż tyle kolejno osób uczestniczyło w jej ukrywaniu. Dlatego też zarówno Kwasiborski, jak i ja przyjęliśmy, uwzględniając, że minimum 2 lub 3 razy ukrywany Żyd musiał zmieniać miejsce zamieszkania przy polskiej rodzinie (a średnia rodzina była 4 osobowa), ten wskaźnik wyniesie więc l0, czyli 10 Polaków uczestniczących w ukrywaniu jednego Żyda. Stąd ogólna ilość Polaków biorących udział przy ukrywaniu około 400 000 Żydów, wynosiła 4 miliony osób. Liczby te są może zaskakujące, gdyż Żydzi specjalizujący się przez 40 lat w „badaniach” tego wycinka historii, przyjmowali inne liczby. które zarazem starały się tendencyjnie ukazywać mniejszy zakres pomocy niż było w rzeczywistości. Ale moje wyliczenie jest nie tylko logiczne ale i całkowicie realne, znajdujące uznanie u wielu znawców zagadnienia…..
Termin „Holokaust” sakralizuje wyłącznie żydowskie ofiary II WS a pomija ofiary pochodzące z innych narodów. Moim zdaniem powinien być unikany na rzecz terminu „eksterminacja”. Przecież w wojnie tej zginęło kilkadziesiąt milionów ludzi z wielu rożnych krajów , a jednak tylko z ofiar żydowskich (stanowiących w sumie niewielki procent) robi się „Ofiary Holokaustu” i to koniecznie pisanych z dużej litery.
Ponadto Jak pisze T.Gabiś: „Holocaust nie należy do historii, która minęła, ale jest wszechobecnym, bezustannie aktualizowanym i instrumentalizowanym «mitem», jednym z centralnych elementów kultury, polityki, ideologii współczesnego Zachodu. Pozostając „mitem” żydowskim uległ dzięki mass-mediom i powszechnej edukacji swoistej uniwersalizacji, uczyniono go pryzmatem, poprzez który patrzy się na historię XX wieku, a nawet na całą historię ludzkości” ….. W ten sposób Holocaustu nie można badać, trzeba go kontemplować; nie można go rozpatrywać, należy go adorować; nie należy on do sfery profanum, ale do sfery sacrum. „Nie jest to zagłada, ale Zagłada, nie ostateczne rozwiązanie, ale Ostateczne Rozwiązanie, nie holocaust, ale Holocaust”
Na skutek desantu żydowskiego na czołgach sowieckich temat żydowski i jego okolice zostały zdominowane przez jedną wyłącznie „właściwą” stronę, bez dialogu, bez faktów – wyłącznie na podstawie w znacznym stopniu kłamliwych opowieści i domysłów. Polacy pamiętający „czerwoną milicję”, denuncjacje, szykany, grabieże i morderstwa które popełniali Żydzi pod osłoną sowieckich bagnetów zostali zakneblowani na lata. Zaś „cywilizowany” świat otoczył opieką i konsekwentnie odmawiał ekstradycji pospolitych zbrodniarzy żydowskich którzy po wypełnieniu zbrodniczych zadań (wg szacunków prof. Krzysztofa Szwagrzyka, lista prokuratorów i sędziów wydających wyroki śmierci w okresie stalinowskim liczyła 1100 osób, gdzie w sumie w latach 1944-1955 grupa ta wydała prawie 6000 wyroków kary śmierci na polskich patriotach) uciekli z Polski otoczeni nimbem męczeństwa! Teraz te ponad siedemdziesiąt lat kłamstw powtarzanych po tysiąckroć zgodnie ze słowami Goebbelsa stało się „prawdą” a właściwie czymś na kształt wyznania, swoistego kultu zastępującego judaizm.
Po tylu latach każde słowo sprzeciwu utonie w ogólnoświatowym wrzasku i oskarżeniach o antysemityzm.
Dlatego jakiekolwiek dysputy z „naukowcami” pokroju Grabowskiego, Engelking czy Grossa są kompletnie pozbawione sensu. Już zbyt daleko sprawy zaszły.
Pierwszym krokiem winna być prawdziwa nowelizacje ustawy o IPN oraz kryminalizacja i wynikająca z niej penalizacja antypolonizmu bez względu na okoliczności, nawet jeśli co drugi mieszkaniec Izraela zszedłby na łono Abrahama rażony apopleksją. Nie może być wyjątków dla „artystów”, „naukowców” a nawet „wizjonerów” (jak Gross). Póki byle szumowina będzie mogła bezkarnie lżyć Polskę, Polaków, kłamać i konfabulować póty nic się w tym temacie nie ruszy.
Dopiero po tym należy wznowić ekshumację w Jedwabnem, zaprzestać finansowania wszelkich antypolskich pseudonaukowców, ich pomagierów, którzy dla pieniędzy uprawiają swój proceder, poprosić żydów by na swój koszt dbali o kirkuty, oraz przejąć kontrolę nad obiektami muzealnymi.
Gdyby w polskich służbach specjalnych (ABW, SKW, SWW) służyli Polacy zamiast resortowych dzieci SB-ków i WSI-oków, to nie byłoby żadnego problemu z kłamcami, szkalującymi Polskę na arenie międzynarodowej, takimi jak, np. żyd Grabowski czy żydówka Engelking.
Niestety wciąż 90% generałów w WP i Policji to👹 komuniści, którzy należeli do sowieckiej PZPR, więc Polakożercy mogą sobie bezkarnie szkalować Polskę i rozpowszechniać kłamstwa historyczne na temat polskich bohaterów z AK i NSZ.
no coz Grabowski z uporem gebelsowskim poprzez namolne powtarzanie swoich bredni sprawia, ze klamstwo przeinacza sie w pozorna prawde sluzaca za kij do palowania umeczonego polskiego narodu.Jak nie niemcy to ruscy jak nie ruscy to „grabowscy”.
jak miałem kilkanaście lat to w TVP wyświetlono film/fragment SHOAH. Ludzie byli oburzeni zawartymi tam kłamstwami. 40 lat później tych samych tricków co w filmie shoah używa Grabowski. To są ludzie, którzy przed dodaniem 2+2 pytają jaki ma być dzisiaj wynik takiego działania. Prawda nie ma dla nich najmniejszego znaczenia, interesuje ich tylko to co jest dla nich w danej chwili korzystne. Widać, że centrala ustaliła męczyć Polaków i Grabowski to robi.
generalnie to chodzi o to, by Polska była Polską i panowała w niej prawda. Opinii publicznej na świecie nigdy nie przekonamy. Najważniejsza jest Polska i tylko tutaj możemy coś zrobić. Dlatego Braun ma rację i argument Pana Pieczyńskiego o bezowocnych działaniach Brauna jest całkowicie chybiony. Braun odniósł sukces i wygonił kłamcę.
@Pejot
Braun jest osobą o bardzo wysokiej kulturze osobistej, wspartej szeroką wiedzą. Temu nawet jego śmiertelni wrogowie nie zaprzeczają.
Warto zapoznać się z rozmową Pana Grzegorza Brauna z byłym ambasadorem Izraela w Polsce prof. Szewachem Weissem z 2015 roku.
Pan Brun rozjechał żydowskiego mądralę jak walec pomidora.
Ot mały cytat:
„Ekscelencjo, Pańskie wypowiedzi na tematy historyczne nie czynią z Pana przyjaciela mojego narodu. Kiedy mówi Pan w tonie gloryfikującym Armię Czerwoną i Związek Sowiecki, przyłącza się Pan do wypowiedzi i działań, czynów politycznych, dziś dokonywanych przez establishment Pańskiego Państwa i przez elity pańskiego narodu. Tych wypowiedzi, które doprowadziły do zawiązania kuriozalnego sojuszu ponad podziałami. Sojuszu rosyjsko-izraelskiego przeciwko prawdzie historycznej. Ten sojusz został zawiązany w 2009 roku nad morzem czarnym, spotkanie Peres-Miedwiediew, komunikat po tym spotkaniu, który podciągnął negowanie wyzwolicielskiej roli Armii Czerwonej pod kłamstwo oświęcimskie. Konkluzją było wzniesienie w Izraelu pomnika wdzięczności Armii Czerwonej”…
Obowiązkowa jest lektura pt Żydowscy żołnierze Hitlera, która demaskuje aktywny udział ponad 100 tysięcy Żydów w aparacie nazistowskich zbrodni ( książka ta została autoryzowana m.in. przez Instytut Yad Vashem) . Z kolei wybitny historyk Henryk Pająk ujawnia w swoich książkach niewspółmiernie wysoki udział Żydów we władzach machiny zarówno hitlerowskiej jak i sowieckiej.
Poseł Braun stanął na wysokości zadania i pogonił to antypolskie towarzystwo. Tylko poseł Braun swoją odwagą i determinacją potrafi pogonić całe to szemrane towarzystwo co przypisuję Polakom rzeczy ,które nie miały miejsca. Tchórze PiSowskie tego nie zrobią.
Poseł Braun za swoją intelektualną odwagę i charyzmę ma mój najszczerszy szacunek. Spora cześć establiszmentu politycznego coś tam mruczy, pohukuje i bełkocze pod publikę wygadując patriotyczne banialuki. Największa grupa milczy, jak to określił szacowny prof. Robert Jerzy Nowak ,,ani be, ani me, ani kukuryku”, nawiązując oczywiście do słów pseudoelektryka, warchoła i analfabety z Gdańska, który podobno obalił komunę.
Pani Katarzyno
Pieczyński rżnie głupa albo jest głupem.
Proponuje wchodzić z oszustem w polemikę. A jaką odpowiedź chciał uzyskać od oszusta?!
Uprzejmie zakładam że Pieczyński jest głupi bo w przeciwnym przypadku byłby szubrawcem.
Wszystko rozbija się o to, że mamy rząd bez ducha polskiego. Ot, tylko on polskojęzyczny. I taki Gliński- minister kultury – niemota w działaniu na rzecz polskiego interesu, ale hojny z polskich podatków na rzecz tych co plują i kłamią na temat Polski.
Śmierć Wrogom Ojczyzny.