Jacek Międlar był gościem Rafała Mossakowskiego z Centrum Edukacyjnego Polska. W trakcie rozmowy poruszono temat zbliżającej się 79. rocznicy Krwawej Niedzieli, która przypada na 11 lipca br. Jacek Międlar stwierdził, że będzie ona sprawdzianem dla Polskiej władzy, a zwłaszcza Prezydenta RP Andrzeja Dudy, który jeszcze w maju tego roku podkreślał, że żadne ludobójstwo się nie przedawnia, a zbrodniarze winni zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Ponadto wskazał, że obowiązkiem państwa polskiego jest uświadamianie przebywających w naszym kraju Ukraińców.
– Rolą gospodarza jest raczenie gości tym co wartościowe, a wartościowa jest prawda. Zatem rolą Polski jest uświadamianie Ukraińców przebywających w naszym kraju o zbrodniach UPA i ukraińskim ludobójstwie na Polakach – mówi.
Poruszono także sprawę odrzucenia przez amerykański Sąd Najwyższy decyzji z 1973 roku uważającej aborcję za prawo człowieka wypływające z Konstytucji, a także ataku na Siostry Prezentki, do której szkół uczęszczał Jacek Międlar.
Zobacz także:
Skoro nie ma woli politycznej do postawienia pomnika upamiętniającego Wołyń, to naiwnością byłoby wierzyć, że obecna władza cokolwiek zrobi w kierunku obchodów ludobójstwa na Wołyniu. Chyba, że to będzie kolejna prowokacja a’la przebaczamy i prosimy o przebaczenie.
Dawno temu za czasów Gomułki, Gierka, Kani, Jaruzelskiego i Rakowskiego słowo „Katyń” było jednym z tych, za które „legalne” władze miały ochotę wypowiadającego je, prześladować, pozbawić pracy, nawet osadzać w więzieniu a wcześniej za czasów Bieruta, Ochaba bez żadnych ceregieli rozstrzelać. Do takiego upodlenia doszło na skutek wsobnego chowu kierowniczych kadr PZPR zapładnianych wyłącznie przez „importowanych” z ZSRR doświadczonych w internacjonalistycznej walce i sprawdzonych towarzyszy, wspartych – tak na wszelki wypadek – bagnetami gęsto rozlokowanych na terenie kraju wojsk „wyzwoleńczych” i służb których nazwy budziły jednoznaczne skojarzenia. Przejęte przez zaufane i jedyne „towarzystwo” aparaty przymusu, ścigania, wymiaru i propagandy w swojej gorliwości nie przepuściły nikomu a nazwiska Szechter, Wolińska, Światło, Morell, Gurowska, Kern, Goldberg, Radkiewicz i setki, tysiące innych ukazują rolę żydowskich funkcjonariuszy i są widoczne w każdej zbrodni UB, od ludobójczych mordów w obozie w Świętochłowicach, poprzez sądowe mordy na generale Fieldorfie „Nilu” i rotmistrzu Pileckim po proces gen. Tatara i współoskarżonych wyższych wojskowych.
Tak to było dawniej.
Dziś zmienił się jedynie kierunek ze wschodniego na „zaoceaniczny” z którego płynie inspiracja, wskazówki i opieka. Jednakowe pozostało – nazwijmy to – „elastyczne” podejście do prawa, bądź jawne tegoż prawa naginanie, lekceważenie a nawet omijanie.
Niezmienne pozostało prześladowanie polskich patriotów z jednaj strony a z drugiej budowa odrealnionej narracji wstydu.
Takie „epokowe” wydarzenia jak obrady Knesetu w Krakowie, wstrzymanie ekshumacji w Jedwabnem, Stoltzmanowe przeprosiny, wypłacanie rent obywatelom Izraela, zatopienie ustawy o IPN, uczynienie praktycznie terenem eksterytorialnym obszaru obozu w Oświęcimiu oraz obecna polityka rządu w sprawie Ukraińców i Ukrainy, okrzyki wydawane przez pana Dudę pozwalają zakładać, że wszelkie działania w sprawie pamięci o zbrodniach na narodzie polskim dokonane przez sadystów spod znaku tryzuba będą traktowane jak nieistotne lokalne wydarzenia wywołane przez samych poszkodowanych.
Jeszcze w lipcu przez Przemyśl przejdzie marsz Ukraińców, który pokaże, że Ukraińcy dobrze wiedzą o Wołyniu, tylko udają idiotów.
Tak na marginesie:
https://detektywprawdy.pl/2022/07/04/kosciol-katolicki-w-usa-wlasnie-zorganizowal-nabozenstwo-przeprosin-dla-spolecznosci-lgbtq/