Kidawa-Błońska jak gorący kartofel? Zostanie na listach, ale nie wystartuje w wyborach
Kampania prezydencka Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (Platforma Obywatelska) to pasmo kompromitacji, co doskonale oddaje ostatni sondaż wyborczy przeprowadzony przez Kantar, z którego wynika, że w zbliżających się wyborach chęć zagłosowania na nią deklaruje zaledwie 4% respondentów.
O tym, że kandydatura Kidawy-Błońskiej jest dla samych polityków PO jak przysłowiowy gorący kartofel świadczy np. wypowiedź zazwyczaj wyszczekanego Marcina Kierwińskiego. Twierdzi, że Kidawa-Błońska nie wystartuje w wyborach, ale zostanie na liście.
– Pani marszałek nie wycofuje się z wyborów. Pani marszałek mówi bardzo jasno, że w wyborach uczciwych, normalnych, równych, z tymi czterema przymiotnikami zapisanymi w konstytucji, weźmie udział. Natomiast to, co chce zrobić PiS 10 maja, nie ma nic wspólnego z wyborami – dla Radiowej Trójki powiedział Marcin Kierwiński.
– W procesie, który jest jednym wielkim fałszerstwem, nie wolno brać udziału. Dziwię się innym kandydatom. Mam nadzieję, że będziemy razem i na razie tak to wygląda, jeżeli chodzi próbę wyrzucenia tych wyborów korespondencyjnych, usługi pocztowej do kosza – oświadczył Kierwiński.
W podobnym tonie miał się wypowiedzieć szef PO, Borys Budka. Takie są przynajmniej doniesienia portalu Wprost.pl. – Podczas jednego z ostatnich spotkań kierownictwa Platformy z kandydatką, Borys Budka oświadczył, że Kidawa nie jest jego kandydatką, tylko Schetyny. Kidawa jest teraz na Budkę obrażona. Poczuła się w PO niechciana – portalowi Wprost.pl miał powiedzieć informator.
Postawa polityków PO względem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej nikogo nie powinna dziwić. Pasmo porażek i kompromitujących wypowiedzi to ostatnie miesiące politycznej kariery wicemarszałek Sejmu.
Źródło cytatów: wpolityce.pl, wprost.pl
Przeczytaj także:
tej idiotce już dziękujemy