Wypas kóz za prawie 100 tys. zł! Tyle płaci warszawski ratusz za ekologiczne koszenie wyspy

kozy nad Wisłą/ fot. Zarząd Zieleni m.st. Warszawy
3

Ekologiczny projekt warszawskiego ratusza, czyli wypas kóz na wsypie zakończony śmiercią kilkunastu zwierząt, kosztował podatników prawie 100 tys. zł. Tak wynika z rejestru umów m.st. Warszawy. 30 kwietnia 2019 roku Zarząd Zieleni m.st. Warszawy podpisał z Rustamem Khaybulaevem umowę, której przedmiotem jest usuwanie roślinności na terenie wyspy przy Moście Gdańskim poprzez wypas zwierząt. Umowa dotyczy okresu od 1 maja do 30 października. Kwota umowy brutto wynosi 96 184, 80 zł. To 16 tys. zł miesięcznie! Tyle ratusz płaci właścicielowi kóz za to, że pasą się one na terenie należącym do miasta!

O sprawie kóz na warszawskiej wsypie zrobiło się głośno po interwencji Animal Rescue Poland zawiadomionej przez mieszkańca o martwych zwierzętach.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

ZOBACZ: Martwe kozy na wyspie w Warszawie. Tragiczny finał ekologicznego projektu władz stolicy

Według weterynarza sprowadzonego przez ARP kozy powinny zostać zabrane z wyspy, ponieważ zagrożone jest ich życie. Innego zdania jest Zarząd Zieleni, który w swoim oświadczeniu utrzymuje, że „wstępne badanie weterynaryjne wykazało, że zwierzęta nie są zagłodzone, a ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo”. Zaprzeczono też informacjom, jakoby na wyspie znajdowały się ciała kilkudziesięciu zakopanych zwierząt, a część z nich była wyrzucana do Wisły.

„Podczas przeprowadzonej dziś rano inspekcji znaleźliśmy 12 martwych zwierząt – zależy nam, by jak najszybciej poznać przyczyny ich śmierci. Na miejscu trwa postępowanie wyjaśniające prowadzone przez różne służby m.in. Powiatowego Inspektora Weterynarii oraz lekarza Lasów Miejskich. W razie stwierdzonego zaniedbania ze strony wykonawcy, właściciela stada, wyciągniemy konsekwencje wynikające z zawartej umowy’ – czytamy w oświadczeniu.

„Zgodnie z umową wykonawca ponosi pełną odpowiedzialność za całodobowy nadzór nad zwierzętami, w tym za zapewnienie im odpowiednich warunków bytowych i ewentualnych kontroli weterynaryjnych” – informuje Zarząd Zieleni. „Nasi pracownicy regularnie kontrolowali wyspę z lądu (ze względu na zachowanie jak najlepszych warunków dla zwierząt założyliśmy ograniczony dostęp człowieka na wyspę). 5 sierpnia przeprowadziliśmy także na miejscu akcje liczenia stada i sprawdzenia dobrostanu zwierząt, podczas których nie stwierdziliśmy żadnych nieprawidłowości” – napisano w oświadczeniu.

– Rustam K., właściciel częściowo padłego stada kóz z warszawskiej wyspy na Wiśle usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami – poinformował w rozmowie z portalem tvp.info prok. Marcin Saduś, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej dla Warszawy-Pragi.

Mój komentarz: Bez względu na to, jaka była przyczyna śmierci kóz finansowanych przez warszawski ratusz, jedno jest pewne – ekologia to złoty biznes. W normalnym świecie jest tak, że właściciel zwierząt płaci właścicielowi terenu za dzierżawę pod wypas. W świecie eko-biznesu jest tak, że właściciel terenu płaci właścicielowi zwierząt za „naturalne koszenie”. I to jak płaci! 16 tysięcy miesięcznie! Oczywiście płaci pieniędzmi podatników, którzy nie mają pojęcia, że zrzucili się na wypasanie kóz za prawie 100 tys. zł. W świecie eko-bznesu ten wypas nazywa się „Ochrona siedlisk kluczowych gatunków ptaków Doliny Środkowej Wisły w warunkach intensywnej presji aglomeracji warszawskiej”. Jak widzicie, presja jest intensywna, ale za 96 tys. zł nie taką presję można pokonać. Kozy zjadają liście, właściciel kóz dostaje kupę kasy, a ratusz ma eko-sukces na koncie. Brawo!

Źródło informacji: Zarząd Zieleni m.st. Warszawy, bip.warszawa.pl

Zobacz też:

PiS ulega klimatycznym oszołomom. Minister Kowalczyk zapowiada całkowitą rezygnację z węgla

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. mietek mówi

    Za 16 koła miesięcznie chętnie bym kosił tą trawę dziadkową kosą co na drzwiach szopy wisi. Cały czas ostra i w użyciu 🙂

    1. Krzysztof mówi

      Za 16K to ja nożyczkami skoszę.

  2. andzia mówi

    Polskiemu chłopu nie padła żadna krowa, ale mniłośnicy żwierząt i propagatorzy ekologii zabrali wszystkie, bo poidła im się nie podobały. Chłop miał sprawę karną, dokładnie nie znam treści wyroku ale jest m.in. zakaz zbliżania się do zwierząt. W Warszawie podobno bezpardonowo wtargują (-:)) do mieszkań i zabierają zwierzęta, szczególnie pieski rasowe, bo albo za grube albo za chude. Potem oddają je na przechowanie na koszt gminy. Tylko bidne kózki zdychały na wyspie, bo nie można ich było stresować obecnością ludzką. Wkrótce z zajadłością dobiorą się do tej ekspansywnej aglomeracji warszawskiej traktując ją choćby azotoksem, aby kozy i ptaki miały jako tako. No bo póki co ścieki płyną Wisłą.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.