Po 9 miesiącach od wtargnięcia do domu Jacka Międlara, ABW oddało laptopy i telefony. Wciąż przetrzymują odzież o wartości 11 tys. złotych

6

Przyszli po ładunki wybuchowe i broń. Wyszli z laptopami, telefonami i odzieżą. W nośnikach nie znaleźli dowodów. Wyprodukowali opinię biegłego-idioty, który twierdzi, że jestem „wielbłądem”. Błazny, złodzieje, a nie polskie służby i prokuratura! Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili [Józef Stalin] byłby z nich dumny – napisał na Facebooku Jacek Międlar komentując w ten sposób działania ABW i prokuratury wymierzone przeciwko niemu.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Od wtargnięcia kilkunastu uzbrojonych funkcjonariuszy ABW do domu Jacka Międlara minęło ponad 9 miesięcy. Miało ono miejsce 13 grudnia 2019 roku, w 38. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Wtedy to na zlecenie prokurator Justyny Trzcińskiej (Prokuratura Rejonowa Wrocław-Stare Miasto), pod idiotycznym pretekstem poszukiwania materiałów wybuchowych i broni, funkcjonariusze zatrzymali Jacka Międlara i przeszukali jego dom, skrytki pocztowe w urzędzie pocztowym, miejsce pracy redakcji wPrawo.pl oraz dom jego rodziców. Zamiast materiałów wybuchowych i broni, skompromitowana bezpieka „znalazła” i przejęła telefony komórkowe, laptopy oraz koszulki i bluzy (o łącznej wartości 11 tysięcy złotych) z nadrukiem z krzyżem celtyckim oraz smycze z napisem „Śmierć wrogom Ojczyzny”. Tak, skąd my to pamiętamy. W bł. Ks. Jerzego też poszukiwali ładunków wybuchowych, koniec końców zabrali podrzucone przez siebie ulotki – skomentował internauta, Marcin Turski.

Dziś (25.08.2020), po ponad 9 miesiącach, wrocławska delegatura ABW wydała zagrabiony sprzęt elektroniczny. Odzież nadal jest w „areszcie”, mimo iż prokuratura jest w posiadaniu ekspertyzy stwierdzającej, że znajdujące się na niej emblematy nie noszą znamion tzw. „mowy nienawiści”. Ekspertyza o takiej treści została wydana w sprawie transparentów ś.p. Romka Zielińskiego, na których znajdowały się takie same symbole i napisy jak na zagrabionych koszulkach, bluzach i smyczach (PRZECZYTAJ). Wrocławska prokuratura jest w posiadaniu tej opinii. Mimo to nie zdecydowała się oddać przedmiotów i kontynuuje nękanie publicysty i polskiego patrioty Jacka Międlara.

Przypomnijmy, że 13 grudnia 2020, po tym, gdy wyszło na jaw, że oficjalnym powodem wtargnięcia było „poszukiwanie materiałów wybuchowych”, Jackowi Międlarowi postawiono zarzut za… publikację, której nie jest autorem! Po przeszukaniu dysków zagrabionego sprzętu elektronicznego, biegli powołani przez ABW nie znaleźli żadnego z dowodu mogącego świadczyć o popełnieniu przestępstwa przez Jacka Międlara. I co z zrobiono z tym fantem? Powołano biegłego z owianego niesławą Instytutu Ekspertyz „Analityks” z Poznania, których jeden z lingwistów stwierdził, że publikacja, której Jacek Międlar nie napisał, prawdopodobnie jest… jego autorstwa. Dacie wiarę?! To ma być podstawa do postawienia aktu oskarżenia przeciwko Jackowi Międlarowi. Metody rodem z PRL: nie ma dowodów, wystarczy opinia „biegłego” manipulanta. Na tej zasadzie oskarżyć można absolutnie każdego!

Aktualnie, sprawy przeciwko Jackowi Międlarowi nie prowadzi prokurator Trzcińska, ale major Grzegorz Golińczak, Kierownik Sekcji do spraw Wojskowych Prokuratury Rejonowej dla Wrocławia Fabryczna. Można do napisać do niego na adres e-mail: [email protected], zachęcając do zaprzestania uczestnictwa w stalinowskim cyrku i oddania zagrabionej odzieży.

Przypomnijmy, że 21 października 2020 Jacek Międlar stanie przed sądem w roli oskarżonego za słowa wypowiedziane podczas spotkania autorskiego: „jesteśmy na wojnie dobra ze złem”, „nie układamy się z komunistami, syjonistami, banksterami i wrogami Ojczyzny”, „kłamstwo jedwabieńskie”, „przemysł holokaustu”, „żydowska nienawiść”. Tylko głupek nie spostrzeże, że nie mając się do czego przyczepić, próbuje się na siłę uderzyć w Jacka Międlara, który nie ugina się pod pręgierzem zaprzańców i po prostu głosi prawdę. W tej sprawie można pisać do Departamentu Postępowań Sądowych Prokuratury Krajowej, domagając się wycofania kretyńskiego aktu oskarżenia.

Przeczytaj:

Po 19 miesiącach policja zwróciła banery „Śmierć wrogom Ojczyzny” oraz „Życie i śmierć dla narodu”. Jest postanowienie prokuratury

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. ANDRZEJ S LOBROW mówi

    Dla Polski jest potrzebny dyktator, który potrafi wyleczyć większość debilizmu komunistycznego jak powinni zachowywać się do ludzi zgodnie z prawem, w tym zaprzestać tworzyć fikcję wobec niewinnych osób, którzy są nie wygodni dla władzy komunistycznej. Pomimo iż prawo Polskie nie jest wyraznie opisywane przez bandytów parlamentarnych, nie znaczy, że mozna tworzyć fałsz oby nie wygodnego człowieka zniszczyć. Po pierwsze prawo musi byc egzekwowane wobec gangsterów prokuratorsko-sądowo-wsi, to podstawa oby zatrzymać terror bolszewickiego ustroju w Polsce.

  2. W K mówi

    Policja jednak szybsza od budowniczych elektrowni atomowej w Polsce, jednak rywalizacja była zacięta.

  3. czarny mówi

    Lepiej sprawdzić, czy na dyskach tych oddanych laptopów abwera nie zostawiła jakichś „niespodzianek” w postaci oprogramowania szpiegowskiego itp.

    1. W K mówi

      Te podsłuchy, czy co tam zamontowali, można oddać do OMZRiK.

  4. Zbigniew mówi

    Najsztub ze swoja ferajna tak bardzo ciagna do UE, tlumacza nam, ze to kraina szczescia, ale wykonywanie prawa chca aby bylo moskiewskie lub wedle ich talmudu – za Odra znalazlem wyrok: za najechanie na przejsciu dla pieszych 240 tys € a ten Unita zabil kobiete i znowu dziala na rzecz UE – wielki dzialacz.

    Ludzie sie na to godza wiec mozem sie cmoknac – tacy wyborcy, ze chce sie zygac

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.