„Nie bądź obojętny”, dewiza potocznie nazywana „jedenastym przykazaniem” jest nader często wykorzystywana przeciw Polakom, którzy przestrzegają przed demonami przeszłości. Lecz właśnie dlatego, że nie można być obojętnym, należy mówić o krzywdach, które doznał naród Polski i którym nigdy nie zadośćuczyniono. Na to właśnie zwraca uwagę Jacek Międlar mówiąc o krzywdach, które przez wieki wyrządzali Polakom ukraińscy sąsiedzi.
Rzeź Wołyńska nie była pierwszym ludobójstwem, które Ukraińcy przeprowadzili na polskich sąsiadach. Okrucieństwo z lat 1939-1947 zostało poprzedzone zbrodniami na Polakach w latach 1918-1919, a jeszcze wcześniej w XVIII wieku, czego punktem kulminacyjnym była rzeź humańska. Doszło do niej w 1768 roku podczas ukraińskiego powstania, zwanego koliszczyzną. Jej głównym powodem nie był ucisk polskiej szlachty, ale frustracja i chęć łatwego oraz czystego zysku opartego na rabunku. Mordowano bez opamiętania w niemal identyczny sposób jak w czasie Rzezi Wołyńskiej. Zabijano wszystkich nie-Ukraińców, zwłaszcza Polaków i Żydów. Powstanie stłumiły wojska polskie i rosyjskie. „Straszno widzieć jak siekiera odrąbuje głowę starca, co się nie broni a modli tylko; jak kosa porze brzemienną niewiastę; okropnie patrzeć na całą rodzinę zaskoczoną nagłą, widzianą śmiercią, na rozpacz matki kiedy w jej oczach głowy niemowląt rozbijają o ściany albo noszą na pikach. Otóż ja na to wszystko patrzyłem. Rzeź była. (…) Taka była pierwsza tradycja, z którą się spotkałem w Ukrainie” ukraińskie zbrodnie z XVIII wieku wspomina Michał Grabowski w „Koliszczyźnie i stepach”.
Przez wieki, począwszy od czasów I RP do dnia dzisiejszego, powtarza się ten sam schemat: Ukraińcy budują sojusz z Niemcami lub Rosjanami, a w przypadku przegranych batalii z Rosjanami, swoją frustrację wyładowują na polskich sąsiadach.
Co wydarzyła się raz, drugi czy trzeci, najpewniej powtórzy się po raz czwarty, zwłaszcza, że współczesna Ukraina buduje swoją tożsamość na krzywdzie ludzkiej, tradycji koliszczyzny, mordów na Lwowskich Orlętach i „bohaterstwie” Bandery i Szuchewycza – morderców Polaków i Żydów.
Zobacz także:
“Polin w praktyce.” Jacek Międlar o Chanuce, Dniach Judaizmu, kard. Rysiu i Kamińskim [WIDEO]
Celowa robota rządzącego tam żydostwa, żeby poróżnić sąsiadujące kraje, co się im może to kiedyś do czegoś przydać.
Jacek Międlar wielki odwazny PATRIOTA !!
Piękne słowa o straszliwej historii Jacku!
Faktycznie „palaczki” ogłupione – a może raczej faktycznie głupi – są gotowi na kolejne wystawianie się na ostrza ukraińskich noży.
Czemu to piszę?
A temu, że jakoś bez echa, bez społecznego buntu, bez protestów i manifestacji za to cichutko i sprawnie przebiega tzw. „piąty rozbiór Polski”.
Rękoma pospolitych drani, chciwych zdrajców i prawniczych hien przeprowadzana jest „reprywatyzacja” publicznych lasów na rzecz Łemków i Ukraińców.
WP pisze:
„Lasy Państwowe, w szeregu dokumentów informują organy państwa o „piątym rozbiorze Polski” i nielegalnym procederze.
O grunty oraz odszkodowania ubiegają się Łemkowie i potomkowie Łemków. Kawałki lasów są im oddawane jako rekompensata za nieruchomości utracone tuż po II wojnie światowej w ramach przesiedleń dokonanych przez władze PRL. Nie zawsze oddane zostało to, co trzeba, i nie zawsze właściwym ludziom. A decyzje zapadały hurtowo.
Były wiceminister środowiska w rządzie PO-PSL Janusz Zaleski w 2014 r. wysłał pismo do Lasów Państwowych, by te nie odwoływały się od niekorzystnych dla Skarbu Państwa decyzji. Zachęcał do ugód, przy czym pismo to przesłał też organizacji Łemków z Małopolski. W efekcie ubiegający się o zwroty wiedzieli, że leśnicy mają związane ręce przez polityków. Wojewoda małopolski Piotr Ćwik, obecnie minister w Kancelarii Prezydenta RP, nie uznawał nadleśnictw za stronę postępowań o zwrot nieruchomości. Leśnicy nie mogli się więc przeciwstawiać masowym zwrotom, których musieli dokonywać. Zdaniem dwojga profesorów prawa, z którymi rozmawialiśmy, to rażące naruszenie prawa”.
To kolejny bolesny dla Polaków dowód na słuszność Twoich słów.
Potomkowie zbrodniczych ludobójców, potomkowie sprzyjających im i pomagających na wszelkie sposoby Łemków śmiejąc się w kułak ogrywają polskie państwo.
Mało tego. Dzieje się rzecz straszna z powodów geograficznych. Na naszych oczach odradzać się zaczyna „zakierzoński kraj”. Wystarczy popatrzeć na mapę.
Tak mści się polska wielkoduszność ocierająca się o głupotę!
Wołyń to raz, a aktualne zatruwanie polskiego społeczeństwa zatrutą żywnością to dwa. Nie interesuje mnie, że to oligarchowie. Bez zezwolenia rządu NA UKRAINIE nie byłaby ta trucizna wytwarzana.
Nigdy nie wolno zapomnieć o tragedii jaką wyrządzili ukraińcy na narodzie Polskim. Trzeba o tym, mówić powtarzać i 1000 razy tak by każdy o tym wiedział i pamiętał. By sami ukraińcy wiedzieli, że w naszym narodzie temat jest cały czas obecny i nigdy o tym nie zapomnimy!!!