I już po gdańskich dyniach! Spektakularna klapa samorządowego zdobienia miasta
W sobotę Gdański Zarząd Dróg i Zieleni w asyście Piotra Grzelaka, zastępcy prezydenta Gdańska ds. polityki komunalnej, ozdobił dwa skrzyżowania dyniami z pomarańczową wstążką, którą do dyń przywiązano ozdobne trawy. Według informacji Urzędu Miejskiego było tych dyń 600 kg.
– Liczymy, że barwna, jesienna niespodzianka spodoba się mieszkańcom Gdańska – mówił Piotr Grzelak. – Chcemy tym działaniem zainspirować również mieszkańców Gdańska do wykorzystania tej pięknej ozdoby na balkonach, tarasach i przegródkach.
Niestety, według doniesień internautów, dziś po godzinie 10 rano dynie zniknęły ze skrzyżowań.
UWAGA!!! Komunikat specjalny!!! Jak donosi nasz tajny wysłannik, DYNIE ZNIKNĘŁY Z ULIC GDAŃSKA!!!
Trwa ustalanie, kto je litościwie usunął? https://t.co/pRwrCahzwL— Pan A.D. ?? (@ADReverse) 9 października 2017
Czyżby zainspirowani przez wiceprezydenta Grzelaka mieszkańcy postanowili wykorzystać je do ozdoby balkonów i tarasów? Raczej nie, bo trudno wyobrazić sobie skoordynowaną akcję gdańskich miłośników warzyw, którzy niepostrzeżenie, w biały dzień, zajumaliby z ulicy 600 kg dyń z ozdobnymi trawami. Najprawdopodobniej więc dynie usunęli pracownicy Zarządu Dróg i Zieleni. Pomysł był bowiem tak idiotyczny, że internauci nie zostawili suchej nitki na samorządowcach wywożących dynie na skrzyżowania.
A może chodziło o to, że jakiś zaprzyjaźniony z gdańskim UM przedsiębiorca miał trochę dyń na zbyciu, więc urzędnicy postanowili pomóc mu w upłynnieniu towaru? Dynie zakupione z publicznych pieniędzy postały dwa dni na skrzyżowaniu, a potem pojechały do samorządowych słoików z wekami lub trafiły do samorządowych placków dyniowych. Oczywiście, to tylko hipoteza, ale w obliczu tajemniczego zniknięcia dyń przychodzą do głowy najróżniejsze pomysły.
A może jest tak, że dynie po prostu same z siebie potoczyły się gdzieś hen, daleko, daleko. I może któregoś dnia zaskoczeni mieszkańcy Krakowa zobaczą je na swoich skrzyżowaniach, bo toczące się dynie uznają, że tu ich miejsce?
W każdym razie sprawa jest tajemnicza, a nam pozostaje zadać pytanie: czy w przyszłym roku władze Gdańska wystawią na skrzyżowania kosze ogórków? Oczywiście z eleganckimi wstążkami i pękami kopru. A jeśli tak zrobią, to niech do każdego kosza dodadzą po kilka słoików. Żeby był pełny zestaw do kiszenia!
Źródło: twitter
Rozwiązanie tej zagadki jest prozaiczne: ktoś w mieście się stuknął w swoją dynie i przejrzał na oczy. W KATOLICKIEJ Polsce promowanie różnych multi-kulti alternatyw dla jednego z najważniejszych świąt oraz robienie sobie zabawy z beszczenia umarłych nie jest super pomysłem.
Dla redakcji: jest coś takiego jak informacja publiczna i każdy może się wszystkiego dowiedzieć łącznie z kopią faktury za dynie oraz tym co się stało z nimi.
Wesoło jesienią w ogródku na grządce, tu ruda marchewka, tam strączek. Tam dynia jak słońce, tu główka sałaty, a w rogu ogórek wąsaty. 🙂