„Andruszkiewicz agentem Kremla i zawał na Reymonta.” Cóż tam, panie, w polskiej polityce? (3.01.2019)
Po niemal tygodniowej tragikomedii, która rozgrywała się w Krakowie przy Reymonta, już mniej więcej wiadomo jak będzie wyglądała przyszłość Białej Gwiazdy. Kibice TS Wisła nie mogą być zadowoleni. Vanna Ly, kambodżański inwestor, który miał spłacić dług i przejąć pogrążony krakowski klub, włodarzy klubu zrobił na szaro. Ostatecznie kasy nie wpłacił. Ale od początku, bo „historia”, którą zbudowałem na komunikatach krakowskiego klubu jest przezabawna. Najpierw leciał przez Atlantyk. W samolocie Internetu nie ma, dlatego przelewu nie mógł zrobić. Swoją drogą to musiała być naprawdę długa podróż, skoro przez kilka dni nie było z nim żadnego kontaktu. Następnie przelew z 12 milionami zł nie mógł dojść do skutku, ponieważ kambodżański wybawca złapał katar. Ostatecznie gile z nosa przeobraziły się w zawał serca. Pół przytomny Vanna Ly zdołał jednak wysłać SMS-a: Kasa będzie za miesiąc. Sorry… już po ptakach. Zapis umowy był taki, że jeżeli do północy 29 grudnia 2018 wpłata nie zostanie potwierdzona, to 100 procent akcji Wisły SA wróci do TS Wisła. Dlaczego zaczynam od spraw piłkarskich? Bo bez względu na to czy Wisłę Kraków lubimy czy nie, to jest to klub z długoletnią tradycją, a dziś kompromituje się po całości z kambodżańskim milionerem w tle. Gdyby jeszcze nie było tych historyjek o Atlantyku, gilach z nosa i zawale, to można by to jakoś przełknąć. A tak… Polski Związek Piłki Nożnej już podjął decyzję w sprawie zadłużonej po uszy Białej Gwiazdy. Zbigniew Boniek postawił sprawę jasno: Dosyć tego. PZPN zawiesił licencję na występy w polskiej Ekstraklasie dla krakowskiego klubu. Powody tej decyzji podano w specjalnym komunikacie. Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN postanowiła zawiesić Wiśle Kraków SA licencję ze względu na niejasną sytuację prawną Klubu oraz w związku z licznymi naruszeniami postanowień Podręcznika Licencyjnego – czytamy. Konferencja klubu Wisła Kraków została zapowiedziana na piątek. Zastanawiałem się dlaczego właśnie na piątek. Już wiem. Liczą na takiego farta jakiego miał Wałęsa! W czwartek kumulacja w Lotto. Do wygrania 12 milionów polskich złotych! Jeśli zwycięstwa nie będzie to gwarantuję – krakowski klub z tego zawału już nie powstanie i zdrowy, ultrasi Białej Gwiazdy będą organizować doping na stadionach w okolicznych wioskach.
Niestety, zamiast sygnałów na razie same kłamstwa. Dosyć tego.
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) January 3, 2019
Mimo iż za oknem tęgi mróz, a samochody ślizgają się na jezdni, totalna opozycja zorganizowała sobie grilla. Co prawda nie grillują białej podlaskiej, ale reprezentanta białej rasy, Adama z Podlasia. Oczywiście chodzi o awans na stanowisko wiceministra cyfryzacji. Półmózgi z opozycji zarzucają Andruszkiewiczowi brak kompetencji, tymczasem sami nie sięgnęli do historii. Nie znowu takiej odległej. TW Znak, Trzaskowski, Halicki? Bez jaj. Jakie ci mieli kompetencje, by zostać ministrami w resorcie cyfryzacji? Jeden to kapuś i specjalista od donosów na Polskę, drugi to bufoniasty uczeń Bronisława Geremka, a trzeci… to specjalista od transportu. Grill ma się palić, dlatego biednego Andruszkiewicza, który jeszcze nie zdołał udowodnić, że na cyfryzacji kompletnie się nie zna (a może się mylę?), oskarżono o… szpiegostwo. Finansowany przez Georga Sorosa węgierski Political Kapital Institute Andruszkiewicza nazwał agentem wpływu Kremla. Czy są jacyś idioci, którzy dają temu wiarę? A są a Putin musi mieć z nich niezły ubaw! Choćby taki Cezary Tomczyk z Platformy, który sugeruje, że może być coś na rzeczy, bo Andruszkiewicz o relacjach z Białorusią wypowiedział się wiele razy i to w kontrowersyjny sposób. Co w tym dziwnego, skoro o relacjach z Białorusią pisał licencjat i magisterkę? Posłowie PO Marcin Kierwiński i Cezary Tomczak ostatecznie złożyli do ABW specjalny wniosek, w którym domagają się sprawdzenia czy Andruszkiewicz daje gwarancje bezpieczeństwa w kontekście jego pracy w Ministerstwie Cyfryzacji. Tomasz Siemoniak twierdzi, że takie grillowanie Andruszkiewicza przyniesie wyczekiwany przez nich efekt i znienawidzony młody minister za kilka dni zostanie zdymisjonowany. Sądzę, że to kwestia tylko kilku dni, paru artykułów w prasie światowej, że ten pan wiceminister zostanie odwołany – mówi były szef MON. Coś mi się zdaje, że biała podlaska jeszcze długo wytrzyma na tym ruszcie, a węgielki zdążą się wypalić.
Wraz z @MKierwinski składamy wniosek do ABW o informacje czy Pan Adam Andruszkiewicz daje gwarancje bezpieczeństwa w kontekście jego pracy w Ministerstwie Cyfryzacji. pic.twitter.com/JxlQSY6JGV
— Cezary Tomczyk (@CTomczyk) 3 stycznia 2019
Władek Kosiniak-Kamysz podłechtany. Wpisy na portalach społecznościowych, o tym i najwyższy czas na podmiankę lidera totalnych, tak napompowały jego ego, że już zaczął dobierać się do sterów. Już dziś mówi o konieczności budowania szerokiej listy na wybory europejskie. Mamy trzy warianty. Po pierwsze samodzielny start, po drugie budowanie wspólnej listy z PO, po trzecie – ku czemu najbardziej bym się skłaniał – budowanie szerokiego bloku na wybory europejskie z różnych formacji politycznych, od PO, przez PSL, Nowoczesną, SLD i inne formacje, bo to wtedy nie jest tylko antyPiS, to alternatywa dla PiS-u – stwierdził Władysław Kosiniak-Kamysz w „Politycznym Graffiti” Polsat News. Tylko czekać, aż bezjajeczny Grzesio zacznie kręcić nosem.
Skoro już przy Władku jesteśmy. Koziołek Matołek zwany Frasyniukiem usłyszał dziś wyrok. Chodzi o okłamywanie policjanta, który próbował wylegitymować awanturującą się byłą „legendę” Solidarności. Podczas legitymowania Władek był na tyle dowcipny, że przedstawił się funkcjonariuszowi jako Jan Józef Grzyb. Pseudonim z dawnych lat. Policjant nie dał się zwieść i zapytał o jego prawdziwe dane. Skąd Pan wie, że to nie jest moje imię i nazwisko? – zapytał pewny siebie Władek. Mundurowy odpowiedział, że słyszał jak jego koledzy krzyczeli zostawcie Władka… I w taki oto sposób sprzedała go kodziarska bandyterka. Mimo iż dowody na złamanie prawa były oczywiste, Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że nie godzi się podnosić rękę na „legendę”. Wyrok jest prawomocny.
I tak zupełnie na koniec. Może i Władek został uniewinniony, ale dziś kolejny akt oskarżenia postawili jego koledze, kolejnej „legendzie”, Józkowi Piniorowi, który zaraz po ’89 przefarbował się na czerwono. Takie to mamy w Polsce legendy. Do jutra.
Przeczytaj także:
Poznański kalendarz trzech religii to dialog międzyreligijny, czy uderzenie w cywilizację łacińską?
Panie Jacku ! Proszę zobaczyć jak głosował Andruszkiewicz w sprawach najistotniejszych dla Polski. Przerażające !
Ja wiem. Wielokrotnie komentowałem. Ale atak totalnych jest naprawdę żałosny.
Jeśli sam Soros nazwał Andruszkiewicza agentem Kremla,to potwierdza ,że jest dobrym i prawym Polakiem.