Wielka Brytania wycofuje się „transowania” dzieci, bo dowody naukowe nie wspierają ideologii gender. Służba zdrowia opublikowała raport!
Brytyjska służba zdrowia opracowała raport dotyczący „trans dzieci”. Raport odradza hormonalną „zmianę płci” u nieletnich i pokazuje, że dowody naukowe nie wspierają ideologii gender. To przełom!
Informacje dotyczące zmiany stanowiska brytyjskich władz w kwestii „transowania” dzieci opublikował aktywista LGBT, Waldemar Krysiak, na portalu X znany pod pseudonimem Myślozbir.
„Ważne wiadomości z Zachodu! Wielka Brytania wydała właśnie raport dot. “trans dzieci”. To raport przygotowany dla brytyjskiej służby zdrowia, który został zlecony przez NHS England w celu stworzenia rekomendacji jak zachowywać się w przypadku osób nieletnich, które nie identyfikują się ze swoją płcią i cierpią na tzn. dysforię, czyli niechęć wobec własnego ciała. W UK liczba takich dzieci wzrosła o kilka TYSIĘCY procent w ostatnich latach.
Jeżeli chodzi o naukę i gender, to raport podkreśla, że “systematyczne przeglądy dowodów wykazały słabą jakość opublikowanych badań” i ostrzega przed próbami zmiany płci u młodych ludzi. Szczególnie mocno raport krytykuje podawanie dzieciom blokerów hormonów, mających zatrzymać naturalny rozwój dziecka. W raporcie czytamy więc, że „racjonalne uzasadnienie dla wczesnego hamowania dojrzewania pozostaje niejasne, ze słabymi dowodami na temat wpływu na dysforię płciową, zdrowie psychiczne lub psychospołeczne”. Również „skutki dla rozwoju poznawczego i psychoseksualnego pozostają nieznane”, jeżeli chodzi o blokery hormonów.
Raport stawia też pod znakiem zapytania podawanie młodym hormonów płci przeciwnej. Tak działa bowiem tzn. tranzycja, że dzieciom najpierw podaje się blokery hormonów, a potem hormony płci przeciwnej. I brytyjski raport podkreśla, że „stosowanie hormonów maskulinizujących/feminizujących u osób poniżej 18. roku życia również niesie ze sobą wiele niewiadomych, pomimo ich długotrwałego stosowania u dorosłej populacji transseksualnej”.
Na czym polega różnica między dorosłymi, a dziećmi? A no na tym, że wiele/większość dzieci i nastolatków z transowej tożsamości wyrasta i nie da się wcześnie stwierdzić, u kogo zaburzenia tożsamości płciowej zostaną na całe życie. Lepiej jest więc dać dzieciom dorosnąć, a problem może rozwiązać się sam.
„Dla większości młodych ludzi ścieżka medyczna nie będzie najlepszym sposobem radzenia sobie z ich związanym z płcią niezadowoleniem. Dla tych młodych ludzi, dla których ścieżka medyczna jest klinicznie wskazana, nie wystarczy jej zapewnienie bez jednoczesnego zajęcia się szerszymi problemami zdrowia psychicznego.” – czytamy w raporcie. Oznacza to, że nawet jeżeli istnieją ludzie, którzy już od dzieciństwa stabilnie cierpią na dysforię i pomóc im może np. wczesna tranzycja, to nawet takie osoby potrzebują – obok ingerencji medycznych – pomocy psychologa i psychiatry.
Raport zwraca dalej uwagę na fakt niewygodny dla aktywistów gender: ofiarami wczesnego, ale zbędnego transowania padają często dzieci cierpiące na różne lekkie i ciężki zaburzenia, oraz dzieci rozwijające się niestandardowo. Ich problemy mylone są z transseksualizmem.
Raport zaleca więc badania przesiewowe w kierunku zaburzeń neurologicznych, w tym spektrum autyzmu, oraz ocenę zdrowia psychicznego. Szczególnie ważne jest pewnie oddzielenie autystyków od reszty, bo dzieci autystyczne często nie rozumieją bardziej subtelnych norm społecznych. Wiele z nich będzie myślało, że jest innej płci, bo nie będą zwyczajnie w stanie zrozumieć, czego otoczenie od nich oczekuje. Jeżeli pomoże im jednak terapia dopasowana do autystyków, to będą w stanie zaakceptować swoją prawdziwą płeć.
NHS England powinien też zapewnić – poleca raport – aby każde centrum regionalne miało usługę follow-up dla osób w wieku 17-25 lat; często jest bowiem tak, że badane są tylko początkowe fazy życia po rozpoczęciu leczenia dysforii, a potem ludzie znikają z systemu i danych z późniejszych okresów nie ma. Bardzo zakrzywia to badania w pozytywnym kierunku: jeżeli dziecko myśli, że bycie transseksualistą rozwiązuje jego problemy, to zaraz po tranzycji czuje się lepiej.
Jak pokazują natomiast np. długofalowe badania ze Skandynawii, efekt ten zanika. Szczególny spadek zadowolenia z życia jako płeć przeciwna (lub raczej jej namiastka) obserwowany jest około dekadę po 'zmianie płci’. Wtedy tendencje samobójcze niektórych transseksualistów wracają do stanu pierwotnego, albo nawet zwiększają się.
Muszą zostać zapewnione środki dla osób rozważających detranzycję – zaznacza w swoich rekomendacjach raport. Detranzycja to przerwanie procesu tranzycji. Najczęściej oznacza ona próbę powrotu do prawdziwej płci. Jeżeli natomiast chodzi o samą tranzycję i przyjmowanie hormonów płci przeciwnej, to przegląd „zaleca ostrożność”.
Każdy przypadek rozpatrywany pod kątem leczenia medycznego powinien być omawiany przez krajowy zespół wielodyscyplinarny, a pacjent musi być informowany o potencjalnych negatywnych skutkach hormonalnej i operacyjnej terapii. Do tych zalicza się bezpłodność, wyniszczenie kości i zwiększone ryzyko raka.
Raport NHS jest więc kolejnym, ciężkim ciosem dla aktywistów gender: ci doprowadzili do tego, że dzieci transowano w Wielkiej Brytanii na prawo i lewo. W niektórych klinikach liczba dzieci, którym 'zmieniano płeć’ wzrosła z kilkudziesięciu na dekadę do kilku tysięcy!
Nowy przegląd brytyjskiej służby zdrowia pokazuje, że UK będzie teraz odchodzić od tej lekkomyślności. Szkoda tylko, że skrzywdzone musiały być zastępy dzieci, by eksperci zmienili swoją postawę!”
Raport – TUTAJ
Źródło: Myślozbir na X
Przeczytaj także:
Takich „ekspertów” wespół z „aktywistami gender”, to przykuć do taczek i zatrudnić w kamieniołomach bądź przy kopaniu rowów. Jedni odkrywają przysłowiową „Amerykę” w konserwie, drudzy wynaturzenie uważają za normę do której na siłę chcą równać resztę.
A swoją drogą zastanawiające jest to, że dyktat „aktywistów” nie napotyka na stanowczą a nawet wytłumaczalnie agresywną odpowiedź ze strony większości społeczeństw.