W.P. Chicheł: Nadzieja tylko w „Bogu w pieluszkach”

2

Nawiązując w tytule do stwierdzenia bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, chcę zaznaczyć niesamowitość Osoby, o której mowa, ale także nie podawać czytelnikowi na tacy, o kogo chodzi, jednak myślę, że jest to wiadome. Żeby poznać sens tego tekstu, trzeba przeczytać go do końca, gdyż tylko tak tworzy sensowną spójność. Boże Narodzenie za winklem, a wokół ciągły niepokój sytuacją na świecie, ale także atmosferą wytwarzaną przez nas samych. Przecież całą otoczkę wokół „świąt”, bo tak już się w Polsce mówi, adekwatnie do amerykańskiego „Holidays”, wytwarzamy sobie sami naszym zeświecczaniem i konsumpcjonizmem. Niby święta, ale czego? Zimy, zabawy, magicznej atmosfery czy może prezentów dawanych przez rubasznego grubasa w czerwonych portkach prowadzonego przez latające renifery? Zastanówmy się, do czego doprowadziliśmy, bo prawdziwa istota, głębia tych pięknych chrześcijańskich Świąt Bożego Narodzenia została perfekcyjnie zatracona. Przecież gdy zapytamy dziecka, kto przychodzi w wigilię do domu, to oczywiście powie, że Św. Mikołaj (ale nie ten z Miry), Gwiazdor, Dziadek Mróz czy inny przebieraniec. A kto do nas tak naprawdę przychodzi? No właśnie, ten „Bóg w pieluszkach” – Jezus Chrystus. Jednak nie proces laicyzacji Bożego Narodzenia jest tematem moich rozważań, lecz ukazuje dlaczego świat podąża w tę stronę, w którą podąża.

Od trzech lat żyjemy w jakimś szalonym matrixie, tworzonym w istny orwellowski sposób. Myślałem, że wcześniej już było bardzo źle, co pokazały wyrok Sądu Najwyższego w Stanach Zjednoczonych z 28 czerwca 2015 roku, kiedy „małżeństwa” sodomczyków i gomorytek, którzy są dumni z tego, iż popełniają obrzydliwy grzech, zostały uznane za legalne na terenie całego kraju. Euforia po tym wyroku była ogromna wśród nawet polskiej młodzieży. Niedługo potem mieliśmy tzw. czarny poniedziałek 3 października 2016 roku, który był znakiem sprzeciwu ograniczenia wyjątków powodujących możliwość przeprowadzenia aborcji i spowodował, że naprawdę się wystraszyłem stanem moralności wśród polskich kobiet, ich stosunku do życia dzieci, jako przyszłe, obecne matki. Te tematy ewoluowały poprzez lata, idąc w coraz gorszą stronę. Lewica przejmowała umysły młodzieży i „strajki kobiet” (nie pytano, czy wszystkie kobiety się z nimi zgadzają, chodzili na nie także tchórzliwi mężczyźni, dla których w to graj, bo „problem” by im znikał z głowy) oraz marsze tzw. równości, gdzie propaguje się wszelkie zboczenia od Sasa do lasa…

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Przychodzi połowa marca 2020 roku i śmiercionośny wirus-celebryta z Wuhan przybywa do Polski w sile Kafara. Nie mamy prawa nigdzie praktycznie wychodzić, a prawa katolików do wyznawania swojej wiary, zapewnione w konkordacie, przy aprobacie Konferencji Episkopatu Polski, zostały ograniczone do maksimum. Pamiętam, jak chodziłem przez kilka tygodni do pustego kościoła, czułem się niczym emisariusz całej parafii. Najsmutniejsze było to, że prawie nikt nie protestował, daliśmy się zniewolić, odebrać podstawowe prawa i wolności zagwarantowane w Konstytucji RP i wspomnianym konkordacie w czasie Wielkiego Tygodnia, kiedy obchodzimy pamiątkę największego czynu w historii ludzkości — Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. To samo robiono w okresie Bożonarodzeniowym i podczas kolejnej Wielkanocy, choć w mniejszym stopniu, to tak samo uwłaczając naszej godności dziecka Bożego. Niektórzy mogą stwierdzić, że bagatelizuję covid-19, nie, jednak uważam, że wytworzono niepotrzebną panikę oraz wyolbrzymiono tę pandemię, gdyż w porównaniu do grypy koronawirus się chowa. Rozumiem, gdyby dopadła nas cholera, dżuma, węglik czy inna zaraza, która potrafi doprowadzić do masowych zgonów na skalę kontynentu czy świata. Co więcej, doszło następnie do „dobrowolnych” szczepień. Nie mam nic przeciwko wpuszczanych przeciwciał w nasz organizm, które mają zabezpieczyć nas przed zachorowaniem, jednak gdy wszystkie szczepionki, które są na polskim rynku, co wykazała publikacja Ordo Iuris, miały styczność z linią komórkową pobieraną od aportowanych dzieci, to ja stanowczo protestuję i po prostu się tym brzydzę. Jak mawiał Św. Tomasz z Akwinu: „To, co czynię, musi być dobre; sama tylko dobra intencja nie wystarcza”. Nie można pominąć przy tej tematyce sytuacji, która powstała po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku, kiedy zniknęła przesłanka aborcyjna o trwałych uszkodzeniach płodu. To była wojna cywilizacji życia kontra cywilizacja śmierci. Feministki wspierane przez lewicowych aktywistów obrały sobie za największego wroga tak naprawdę nie partię rządzącą, tylko Kościół Katolicki, ponieważ to jego budynki była najczęściej atakowane, malowane, a działacze katoliccy stawali w obronie świątyń. Cała radość z wyroku minęła w jeden dzień i zapadł wielki smutek…

Covid nas nie wykończył, to jak z grom z jasnego nieba spadła na nas eskalacja wojny rosyjsko-ukraińskiej i jak ręką odjął, pandemia zniknęła. Od tamtego momentu pojawił się nowy wirus o nazwie „Putin”. W sumie wcześniej nie wspomniałem o wielkiej roli mediów w tym wszystkim. To właśnie głównie telewizja, ale też radio, gazety, nawet internet (w końcu „Cukenbergi” mają we władaniu najważniejsze portale społecznościowe). I tak jak media były w awangardzie pandemii covid-19, tak dynamicznie przewerbowały się na tubę propagandową wojny na wschodzie. Podzielono ludzi na dobrych i złych według narodowości, a nie na podstawie postępowania. Ultrasi Legii Warszawa „powiesili” Prezydenta Rosji w koszulce Spartaka Moskwa, a później się okazało, iż ultrasi ze stolicy naszego sąsiada są przeciwni wojnie na Ukrainie. Gdy dochodziły wiadomości z frontu, że Ukraińcy popełniali zbrodnie wojenne, w szeregach ich armii walczą jawni neonaziści, większość opinii publicznej milczała na ten temat lub wręcz pochwalała to. Coś, co w normalnych warunkach by było potępione, tutaj było dopuszczalne. Prawda jest taka, że Federacja nie wypowiedziała wojny Ukrainie i już w samym prawie międzynarodowym stawiają się w roli zbrodniarzy, a według Wiary Chrystusowej dopuścili się strasznego grzechu, ale ci, którzy doprowadzili do konfliktu i go ochoczo popierają. Jednak czy powinniśmy uznawać, że ofiary mają prawo do obrony, nawet jeśli ona przekracza granice człowieczeństwa? Podczas tych trzech lat najgorsze było to, że wolna debata na temat tych wydarzeń została zakazana, bo jeśli ktoś zadawał choćby tylko pytania, stawał się momentalnie: „szurem”, „antyszczepionkowcem”, „mordercą”, „oszołomem”, „ruską onucą”, „rusofilem”, a nawet „sku***synem”. Do czego to doszło, żeby tak ograniczyć wolną wolę nadaną nam przez Boga. Każdy miał się dostosować do oficjalnej narracji i nie dyskutować. Co się stało z naszym światem. Niby pokonaliśmy narodowy socjalizm, komunizm i mury runęły. Czyżby na pewno? Jak dobrze, że za chwilę Boże Narodzenie, bo może w końcu spełni się moje marzenie. Nie zaprzeczam, jest bardzo trudne do wykonania, ale gdy tak się stanie, to obudzimy się w pięknym świecie. Kiedyś w Lesie Bielańskim zaczepiły mnie jehowe staruszki i pokazały film. Przedstawiał on Królestwo Boże na ziemi, o które modlimy się w modlitwie „Ojcze nasz”. Oczywiście uznałem to za jakąś bajeczkę dla frajerów, jak kiedyś mawiał Prezydent Duda, jednak jest to możliwe, oczywiście nie we formie oraz wykonaniu tej sekty. Przecież nie chodzi o to, by Jezus zszedł na ziemię i tutaj zapanowało Jego Królestwo — ono jest w Niebie. Natomiast ludzkość może sama zaprowadzić świat do podobnego kształtu z Jezusem Chrystusem jako panującym. Nie mam na myśli ideologii, doktryn politycznych czy jakiegoś programu. Wystarczy, iż każdy zajrzy w głąb siebie i popatrzy, co tam ma. Zapewne wielu zobaczy puste miejsce, a ono przygotowane jest dla „Boga w pieluszkach”. To przez tę pustkę, którą wypełniamy pieniędzmi, sławą, władzą dzieją się te tragiczne wydarzenia, o których mówiłem. Gdyby każdy człowiek na ziemi, tym bardziej rządzący wypełnili swoje serca żywym Chrystusem, a przykazania Jego Ojca, które przyniósł Jezus na ziemię, uznali za prawo, ale nie w sensie normatywnym, które powinniśmy zawrzeć w prawie stanowionym, chociaż jak najwięcej wartości chrześcijańskich powinny w nim być, tylko uznając je za zasady życiowe, którymi będziemy się kierować na co dzień. Dopiero taki świat byłby w stanie zatrzymać pokusy diabelskie, te ludzkie ułomności, gdyż nie byłoby zła, ponieważ nie brakowałoby dobra. Boże Narodzenie przecież nie wydarzyło się raz i koniec. Ono dzieje się wręcz codziennie, kiedy nawraca się chociażby jeden grzesznik, więc dlaczego wszyscy nie moglibyśmy urodzić Dzieciątka w swoich sercach. Przecież po to jest obchodzona pamiątka tego pięknego wydarzenia 25 grudnia. Czy nie zauważamy ile dobra dzieje się w Adwencie? Setki akcji charytatywnych, ale także te małe pomoce pomiędzy sąsiadami czy znajomymi. Dlaczego nie robić tak cały rok? 6 grudnia wspominamy wielkiego świętego Mikołaja biskupa Miry, który potrafił taki być na co dzień. Nie o prezenty tu chodzi, tylko o piękny przykład, Uczmy takich zachowań dzieci, by prędzej chciały dawać niż brać, dopiero wtedy poczują głębie i prawdę Świąt Bożego Narodzenia, a nie żadną magię, bo to nic nadzwyczajnego, tylko wypełnianie woli Bożej i piękno prawdziwego człowieczeństwa. Jesteśmy Polakami, Narodem chrześcijańskim, ba, katolickim w istocie swojej tożsamości, więc jak pisał Roman Dmowski: „Wielki naród, jak już było gdzie indziej powiedziane, musi nosić wysoko sztandar swej wiary. Musi go nosić tym wyżej w chwilach, w których władze jego państwa nie noszą go dość wysoko, i musi go dzierżyć tym mocniej, im wyraźniejsze są dążności do wytrącenia mu go z ręki”. Jezu, przyjdź do każdego serca i odmień oblicze ziemi, tej ziemi — tylko w Tobie nadzieja…

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. Dante mówi

    Amen. Bardzo dobre podsumowanie. Są jeszcze większe zagrożenia, które weszły już niestety też do Polski. Dzieci i młodzież będzie dziesiątkowana. Tylko w Bogu nadzieja i tylko w nim pokładajmy nadzieję.

  2. Maksio mówi

    Dobrze, że kościoły pustoszeją. Jest nadzieja, że coś się zmieni na linii państwo-Kosciół Katolicki. Może przestaną bezczelnie kupczyć państwowymi działkami, które KK otrzymuje od Polski za symboliczny grosz, a sprzedaje znajomym politykom i biznesmenom za miliony. Może ta ilość zamieni się na jakość, w co wątpię, ale dla Boga nie ma nic niemożliwego.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.