Termin „bezpieczna aborcja” to manipulacja
Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Ratujmy Kobiety 2017” zbiera podpisy pod projektem ustawy dopuszczającej legalizację aborcji na życzenie. Komitet prowadzi również kampanię informacyjna i edukacyjną mającą na celu przekonanie jak największej liczby Polek i Polaków do poparcia tej inicjatywy. Warto zatem zdać sobie sprawę, że zwolennicy legalizacji aborcji manipulują nie tylko danymi, o czym już informowaliśmy, ale wprowadzają również chaos pojęciowy, który ma przekonać opinię publiczną i decydentów do wsparcia ich aborcyjnych projektów.
Manipulacja polega na wprowadzeniu do dyskursu publicznego pojęcia „bezpieczna aborcja” i sugestii, jakoby był to termin medyczny i dotyczył zabiegów wykonywanych w szpitalach w opozycji do zabiegów wykonywanych poza szpitalami, które nazywane są „aborcją niebezpieczną”. W wyniku tej manipulacji opinia publiczna zaczyna postrzegać zalegalizowanie aborcji jako gwarancję bezpieczeństwa, chociaż aborcja nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem. W rzeczywistości każda aborcja jest niebezpieczna i zagraża zdrowiu oraz życiu kobiety.
Amerykańska dyplomatka, Donna Harrison wyjaśnia, że termin „bezpieczna aborcja” związany jest z nowomową i nie ma nic wspólnego z nauką.
– Termin „bezpieczna” i „niebezpieczna” aborcja nie są naukowymi określeniami, ale prawnymi i politycznymi, bo są ukierunkowane na to, by zmienić prawo – wyjaśnia Harrison w rozmowie z lifenews.com.
Earl Appleby zwraca z kolei uwagę na to, że lobbyści aborcyjni „okłamują kobiety, każąc im wierzyć, że każda prawnie dopuszczona aborcja jest aborcją bezpieczną”.
– Statystyki wykazują, że jest inaczej. Wiele kobiet, domagając się „swobody podejmowania decyzji o rodzeniu dzieci”, na skutek aborcji może doznać trwałego upośledzenia lub całkowitej utraty zdolności reprodukcyjnej, stając się bezpłodnymi do końca życia. Nawet najlepsze techniki chirurgiczne w trakcie stosowania zassania lub wyłyżeczkowania, mogą spowodować uszkodzenie organów wewnętrznych. Ale nawet jeśli nie nastąpi żadne uszkodzenie fizyczne, przerwanie ciąży uszkadza system immunologiczny – alarmuje Appleby w opracowaniu „50 pytań i odpowiedzi o aborcji”.
Organizacje działające na rzecz „dostępu do bezpiecznej aborcji” w takim kraju jakim Polska zawsze będą tak naprawdę jedynie lobbować na rzecz liberalizacji prawa w tym kierunku. Kwestia faktycznego bezpieczeństwa, testowania leków i kwalifikacji personelu nie wpisuje się w zakres zainteresowań takich organizacji. Jak to możliwe? Szczegółowe wyjaśnienie znajdziecie na portalu wSensie.pl.
http://wsensie.pl/komentarze/24664-bezpieczna-aborcja-nie-jest-terminem-naukowym
Źródło: wSensie.pl
„(…)dla niektórych znacznie większą jest chodzenie w ciąży z nieuleczalnie chorym dzieckiem, poród tego dziecka, pożegnanie z nim. Decydowanie, mówienie co jest gorsze jest bez sensu. Zawsze mówię swoim pacjentkom: ma pani przed sobą dwie decyzje. Obie są złe i trudne, każda będzie boleć.
„Wydaje mi się, że po prostu nie wszyscy ludzie są w stanie podjąć decyzję o poświęceniu życia w celu zapewnienia drugiej osoby dobrej opieki. Są kobiety – bo to na ogół spada na nie, twarde i mocne, zdolne do poświęcenia, ale są kobiety, które dochodzą do wniosku, że nie dźwigną takiego obciążenia. I prawo stoi po ich stronie – mogą ciążę usunąć. ”
http://mamadu.pl/117723,kobieta-ma-prawo-decydowac-czy-chce-urodzic-chore-dziecko-czy-nie-to-gwarantuje-jej-prawo
Niech ktoś z nich przyjdzie i zadeklaruje: adoptuję dziecko pana pacjentki z zespołem Downa. Natychmiast namówię tę pacjentkę do tego, żeby ona to dziecko urodziła i oddała do adopcji. Do tej pory nikt z ruchów pro-life czegoś takiego nie zrobił. Czekam na listę posłów pro-life, które adoptują dziecko z zespołem Downa. Natychmiast będziemy walczyli, żeby te dzieci się urodziły. A teraz mogę tylko poinformować pacjentów, że ich dziecko będzie miało to schorzenie.
Odsyłałem kiedyś przyszłych rodziców, którym miało się urodzić dziecko z zespołem Downa, do przedszkoli integracyjnych – żeby poznali i zrozumieli, na czym to polega. Przestałem to robić. Wie pan, dlaczego? Bo miałem poczucie, że pośrednio namawiam tych rodziców do aborcji. Każda osoba, która zobaczyła gromadkę takich dzieci, przychodziła z decyzją o przerwaniu ciąży. Bo ogromna większość kobiet ciążę z downem przerywa.
” Bo są dwie zupełnie odmienne sytuacje: przerwanie ciąży ze względów społecznych i ze względów medycznych. Pierwsza ma miejsce, gdy kobieta nie zadbała o antykoncepcję, jest w ciąży, której nie chce i przychodzi ją przerwać. To jest dziś nielegalne. Na tych kobietach zarabia aborcyjne podziemie. Jakaś furtka powinna być, ale rzeczywistość taka, że „przychodzę sobie przerwać ciążę, bo nie chcę w niej być” – tak być nie powinno. Ja nigdy w życiu nie zrobię zabiegu przerwania ciąży za pieniądze. I ludzie to wiedzą, bo nikt nie przyszedł z tym do mojego prywatnego gabinetu przez ostatnie 20 lat. Żeby zminimalizować częstotliwość takich aborcji, potrzebne jest coś, czego obecnie w Polsce nie ma. Pełny, szeroki dostęp do antykoncepcji i porządna edukacja seksualna, oczywiście.
Zupełnie czym innym jest przerwanie ciąży ze względów medycznych. Czyli kiedy ciąża wiąże się z ciężkim uszkodzeniem płodu albo zagrożeniem życia kobiety. Nie da się zmniejszyć liczby takich aborcji.
– Nie da się ograniczyć liczby wad rozwojowych. Postęp medycyny sprawił, że będziemy mieli w ciąży coraz mniej zdrowe kobiety – w ciążę zachodzą nawet takie, które 20-30 lat temu nie miałyby na to szans. A przede wszystkim nie miałyby szans na jej donoszenie. Choroby nerek, ciężka cukrzyca, choroby układu oddechowego kiedyś oznaczały koniec ciąży. Już nie. Jest postęp, który, mam nadzieję, się utrzyma.
Nie da się też ograniczyć liczby wad rozwojowych dzieci. Tylko, że ja w tej chwili mam otwarte pole działania. Mam ciążę, 27 tygodni. Mam dziecko 500 gramów. Umierające. Bo powinno być dwa razy więcej. Ale mogę zrobić pacjentce cięcie, urodzić tego dzieciaka, dać neonatologom na OIOM noworodkowy i powiedzmy 60-70 proc. tych dzieci przeżyje. Ale 40 proc. umrze. I zgodnie z tym projektem ustawy ja za któreś z tych 40 proc. pójdę do więzienia, bo wyjąłem je z macicy „za wcześnie”. ”
http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,20721842,zakaz-aborcji-prof-debski-to-co-lezy-w-sejmie-to-proba.html
„M” ale o czym mowa?! Piszesz o aborcji na życzenie czy o aborcji z powodu ciężkich wad rozwojowych?
Zespół Downa wcale nie jest taką ciężką chorobą, a aborcja na życzenie to nie aborcja z powodu wad tylko aborcja z powodu „wygody” bo się komuś nie chce rodzić dziecka.
Oczywiście, że jestem za aborcją z powodów takich jak gwałt czy naprawdę ciężkie wady rozwojowe powodujące że dziecko rodzi się i żyje w bólu przez resztę swoich dni.
Ale zespół Downa??? Obejrzyj https://www.youtube.com/watch?v=CqvtphcpTzk