R. Kurski: DYSTOPIA GEORGA ORWELL’A
Nikomu nie trzeba przypominać czerwcowo-lipcowej kampanii wyborczej, kiedy po wiosennych obostrzeniach i fiasku majowych wyborów korespondencyjnych, premier Mateusz Morawiecki zachęcał Polaków do wyścia z domów i pójścia do urn wyborczych, zapewniając jednocześnie swój elektorat, że pandemia śmiercionośnego koronawirusa została „wypalona przez letnie promienie słoneczne”. Twierdzenie, niemające zresztą jakichkolwiek podstaw naukowych wprawiło wówczas w konsternację nawet najprzychylniejszych obecnej władzy lekarzy i wirusologów z ówczesnym ministrem zdrowia na czele. Już wówczas, zapowiadano drugą falę na jesień i kolejne w okresie świątecznym. Pierwsze poważne obostrzenia wymierzone w Polaków rząd wprowadził 1 listopada pozbawiając ich możliwości odwiedzania swych bliskich na cmentarzach, nie wspominając o kolejnym gwoździu do grobowej deski średnich i drobnych przedsiębiorców, takich jak producenci i handlarze kwiatów i zniczy. Rząd ustami Mateusza Morawieckiego zapowiedział pomoc tym pierwszym, wykupując za pośrednictwem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa kwiaty i wiązanki, aby je najprawdopodobniej zutylizować na koszt podatników, a więc między innymi tychże przedsiębiorców. Wraz z drugą falą pandemii równie szybko świat obiegła fala euforii, spowodowana sensacyjnymi doniesieniami o wynalezieniu zbawiennej dla ludzkości szczepionki przeciw koronawirusowi, za której ewentualne skutki uboczne, o których w ostatnim czasie mamy potok informacji z całego świata – producenci owych szczepionek nie odpowiadają prawnie, co czarno na białym zagwarantowali sobie w umowach kontrahenckich. Warto w tym miejscu podkreślić, że mówimy tu o wirusie, stanowiącym śmiertelne zagrożenie dla 0.02% w skali całej populacji, zaś producenci szczepionek deklarują 90% jej skuteczności. W tym samym czasie Światowa Organizacja Zdrowia wydała stosowne oświadczenie, w którym apeluje o powściągliwość, nie zalecając rządom zwalniania zaszczepionych obywateli od odbywania kwarantanny, podając jedyny i niebudzący przynajmniej moich zastrzeżeń argument, że nie istnieją żadne naukowe przesłanki, jakoby szczepionki powstrzymywały transmisje wirusa lub stymulowały organizm do wzmożenia nań jakiejkolwiek odporności.
Na początku grudnia, kiedy Główny Inspektorat Sanitarny podał do wiadomości publicznej statystki, zgodnie z którymi w wyniku wyniszczającej działalności koronawirusa niemal do zera spadła zachorowalność na zwykłego i mniej popularnego wirusa grypy typu A, nasi rządzący w najważniejszych gmachach i urzędach Państwa Polskiego, bez żadnych restrykcji hucznie obchodzili żydowskie święto Chanuki. Być może to właśnie wówczas, w znacznie szerszym gremium decyzyjnym, rozstrzygnięto o pilnej potrzebie wprowadzenia ograniczeń sanitarnych na zbliżające się święta Bożego Narodzenia. W między czasie wdrążono także program pomocowy dla najbardziej potrzebujących, którymi okazali się przychylni, jak i nie przychylni obecnej władzy artyści i celebryci pokroju choćby Krystyny Jandy i zespołu Bayer Full. Niebawem okazało się, że w związku z rosnącą opieszałością, jaką coraz liczniej deklarują w sondażach Polacy odnośnie ewentualności przyjęcia szczepionki – rząd do promocji i rozbudzenia entuzjazmu obywateli w kwestii szczepień zatrudni właśnie celebrytów, których hojnie obdarował w ramach tak zwanej walki z kryzysem. Dziwnym trafem, choć skądinąd słusznie, za godnego uwagi eksperta w dziedzinie szczepień w kręgach ludzi poczciwych, roztropnych i na pewnym poziomie nie uchodzi mogąca pochwalić się tymi samymi osiągnięciami naukowymi co pozostali celebryci, wyśmiewana – Edyta Górniak. Zgodnie z zapowiedzią ministra Niedzielskiego piosenkarze, aktorzy i inne, wątpliwej moralności gwiazdy show-biznesu zastąpią lekarzy, mogących się dorobkiem naukowym wylegitymować. Z deklaracji ministra zdrowia wynika jasno, że bliżej nieokreśleni funkcjonariusze publiczni będą przesłuchiwać tych lekarzy, którzy z różnych, także naukowych powodów nie będą entuzjastami nietestowanych szczepionek. Ponieważ w Polsce funkcjonują dość obszernie rozlokowane punkty przesłuchań, których ściany samego Bieruta pamiętają – istnieje szansa, że owe punkty przesłuchań posłużą również za punkty szczepień bez wymiany kadr, co wydatnie przełoży się na efektywność dobrowolnych bądź, co bądź, szczepień. Inny, mniej drastyczny scenariusz zakłada, że niezaszczepieni obywatele pozostający nieugięci wobec zaleceń rządu będą mogli cieszyć się ograniczonymi swobodami obywatelskimi w przestrzeni publicznej, prywatnej a nawet powietrznej. Kolejne linie małych i dużych przewoźników lotniczych zapowiadają żelazną, stalinowską wręcz konsekwencję w ograniczeniach korzystania z ich usług krnąbrniejszym obywatelom, co w przypadku polskich emigrantów może znacznie przełożyć się na łączące ich więzi z rodziną i naszym krajem. Jeszcze jesienią szef hiszpańskiej federacji piłki kopanej oświadczył, że tamtejsze stadiony będą otwarte po wynalezieniu szczepionki wyłącznie dla tych, którzy się zaszczepią.
Druga fala pandemii pokazuje także ludzki heroizm, ale również słabości i egoizm. Podczas gdy szef koncernu Pfizer, Albert Bourla, dał świadectwo swej brawury na pograniczu śmierci, oświadczając wszem i wobec światu, że nie zaszczepi się, aby szczepionki starczyło dla bardziej potrzebujących – inni, znacznie mniejsi duchem, zaprzańcy pokroju Leszka Millera i Krystyny Jandy, postanowili skrzętnie tę okazje spożytkować i korzystając z koneksji w nomenklaturze, oboje zaszczepili się szczepionką pana Alberta Bourla poza kolejką. O ile ktokolwiek owe kolejki do szczepień widział – poza nią chcą się szczepić także zamieszkujący Londyn przybysze z bliskiego wschodu, a przynajmniej taki postulat wyszedł z londyńskiego ratusza, gdzie urzęduje ceniony wśród swych wyborców muzułmański burmistrz, Sadiq Khan. Tymczasem portale internetowe, cieszące się szczególnym uznaniem przeciwników obowiązkowych szczepień, wrzucanych do jednego worka z płaskoziemcami i antyszczepionkowcami – informują o coraz częstszych przypadkach ciężkich powikłań, a nawet przypadkach zgonów w kilka godzin po szczepieniu. Pierwsze tego typu doniesienia dotarły z Francji, gdzie główny ekspert chorób zakaźnych, Eric Caumes zwrócił uwagę na niespotykaną mu dotychczas falę skutków ubocznych po szczepionkach, o czym w Polsce informował między innymi Onet. W Stanach Zjednoczonych liczbę trzech tysięcy ciężkich powikłań poszczepiennych zarejestrowano już na początku drugiej połowy grudnia, a szpital Libertyville w Illinois wstrzymał szczepienie na etapie personelu medycznego, w skutek kilkunastu ciężkich przypadków, odnotowanych od kilku do kilkunastu godzin po zabiegu. Rekord padł w Meksyku, gdzie zaszczepiona pielęgniarka trafiła na OIOM z podejrzeniem zapalenia mózgu i rdzenia kręgowego pół godziny po zabiegu. Najbardziej znany internautom przypadek to pielęgniarka z Tennessee, która zemdlała na wizji w kilka minut po szczepieniu, kiedy udzielała wywiadu przekonując w nim, iż czuję się świetnie, mimo że mimika jej twarzy jest tego zupełnym zaprzeczeniem. Sieć zalewają wątpliwej jakości, nieweryfikowalne co do czasu i lokalizacji nagrania, na których widać chowające się igły w strzykawkach lub ich całkowity brak. Istnieje jednak nagranie zweryfikowane i dementowane przez sam szpital, pokazujące wykwalifikowanego, jak mniemam medyka, który owszem, wkłuwa się w ramię swego kolegi po fachu naciskając przy tym wciśnięty już tłok – żeby było jeszcze śmieszniej – całkowicie pustej strzykawki. Podczas, gdy całemu wydarzeniu towarzyszy wiwatujący tłum dziennikarzy zaproszonych na tę wiekopomną uroczystość – na fakt zwrócił uwagę jedynie reporter stacji KFOX14, którego redakcja była na tyle uprzejma, by uwieczniony w ten sposób dość osobliwy przypadek podać do opinii publicznej w formie nagrania. Do publikacji natychmiast odniósł się sam szpital University of Medical Center w El Paso, gdzie podano swemu pracownikowi szczepionkę bezobjawową, przekonując, że medyk poddał się ponownemu zabiegowi nazajutrz od publikacji nagrania przez KFOX14. Tym razem jednak bez kamer. Pojawiają się także informacje o zgonach w Szwecji, Izraelu i Ameryce, choć przyznam szczerze, że nie dotarłem do odpowiednich źródeł, które mógłby bezsprzecznie dowieść bezpośrednią przyczynę śmierci pacjentów, którym w takich przypadkach przypisywano niewydolność serca lub inne dolegliwości. Nie miejmy jednak złudzeń. O ile w przypadku osobnika niezaszczepionego, cierpiącego na te same schorzenia sprawstwo zgonu przypisywano koronawirusowi na podstawie nic nie wartego testu PCR. O tyle w przypadku śmierci pacjenta zaszczepionego – lekarze sądowi najprawdopodobniej będą poszukiwać innych, niż poszczepiennych przyczyn.
PRZECZYTAJ: WAŻNE! Testy PCR nie nadają się do wykrywania koronawirusa. Genetycy wyjaśniają dlaczego „wymazywanie” nie ma sensu [WIDEO]
Wraz ze szczepionką wynaleziono również nową odmianie koronawirusa, w walce z którym obecna szczepionka zapewne okaże się bezskuteczna, o czym niebawem poinformują nas światowej klasy lekarze, wirusolodzy, aktorzy, piosenkarze i etatowy ekspert TVP – Marcin Najman. Bill Gates powrót do normalności datuje na nie wcześniej, niż na połowę 2022, w związku z czym rząd przedsięwziął nadzwyczajne środki w celu ratowania polskich przedsiębiorców, podwyższając stare i nakładając nowe podatki. Pieniądze zebrane w ten sposób przez rząd, mają zostać przezeń redystrybuowane i trafiać z powrotem do przedsiębiorców, co wprost i bez żenady zapowiedział premier, Mateusz Morawiecki. Nie zdziwiłbym się absolutnie, gdyby za kilka tygodni opodatkowano także sam program pomocowy dla przedsiębiorców, najściślej rzecz ujmując – oparty na zabieraniu, a następnie przydzielaniu im ich własnych pieniędzy. Aż wstyd się przyznać, ale do niedawna żyłem w błogiej naiwności, przeświadczony, że pandemia zakończy się, kiedy odpowiedni ludzie wyprodukują i wyprzedadzą określoną liczbę szczepionek. Jednakże od momentu ogłoszenia sukcesu na polu walki z pandemią, jakim miała być oczekiwana szczepionka, media oswajają społeczeństwo z myślą, że niezależnie od statystyk zakażeń, liczby zgonów i zaszczepionych, obecny stan rzeczy najprawdopodobniej utrzyma się znacznie dłużej, niż to pierwotnie zapowiadano. Nieco więcej światła na przyszłość rzuca Klaus Schwab, prezes Światowego Forum Ekonomicznego i jego wielki reset. Czym ma być wielki reset jest tematem na zupełnie osobny artykuł lub książkę, której jeśli jeszcze żaden polski publicysta nie napisał, to ktoś powinien się tego w najbliższym czasie podjąć. Do tej pory książkę o wielkim resecie napisał tylko Schwab, i zatytułował ją dość wymownie„COVID-19. Wielki Reset” w której stwierdził, że pandemia ma swoje dobre strony, gdyż dzięki niej zmniejszyła się emisja CO2 i podkreślił, że „kapitalizm trzeba wymyślić na nowo”. Najkrócej mówiąc, chodzi o całkowitą likwidacje małych i średnich przedsiębiorstw, niechybnym skutkiem czego nastąpi totalna zagłada klasy średniej, niezbędnej do funkcjonowania demokracji. Podczas gdy kolejne przedsiębiorstwa upadają, wielkie korporacje pokroju Amazon, odnotowują rekordowe zyski i narzekają na brak rąk do pracy. Na pandemię koronawirusa nie uskarża się także DPD, DHL i inni kurierscy potentaci, powiązani wieloletnimi umowami opiewającymi na miliardy dolarów z tymi pierwszymi, i innymi wielkimi sklepami internetowymi. W przeciwieństwie do polskich restauratorów, którzy wieszają się w swych pustych lokalach z powodu niespłaconych kredytów hipotecznych – podobnych problemów na próżno szukać w McDonalds, KFC i UBERze, który odpowiednio wcześnie przed pandemią przebranżowił się z przewoźnika osób, na przewoźnika fast foodów ze wszystkich sieciówek. Zgodnie z tą prawidłowością nie trudno zgadnąć, że do połowy 2022 roku wszyscy będziemy zatrudnieni w sektorze publicznym lub w wielkich korporacjach. Znaczna część społeczeństwa zostanie zmuszona do porzucenia dotychczasowego sposobu zarobkowania, albo nawet przesiedlenia się do większej aglomeracji, które zamieniają się w korpowioski, objęte ścisłym reżimem światopoglądowym, egzekwowanym zakazami pracy i wykluczeniem z życia publicznego. Mamy więc niebagatelne podstawy by twierdzić, że zmierzamy w kierunku dystopii Georga Orwell’a 1984. Trzymajmy się zatem bardzo mocno. Czekają czas turbulencje.
Przeczytaj także:
„Ciekawe czasy”, zgodne z chińskim przekleństwem…
Do niedawna działalność preppersów poddawana była większym lub jeszcze większym kpinom.
Teraz niejeden już im zazdrości.
Przygotowani na najgorsze, w przypadku „turbulencji” dadzą sobie radę.
A tak na marginesie zaczyna się chyba czas, kiedy posiadanie kawałka własnej ziemi będzie błogosławieństwem.
Pozostaję z nadzieją, wściekli górale staną się faktycznie zarzewiem powszechnego buntu. Oby, bo jedynie jego powszechność daje szansę na zmiany. Oczywiście oczarowani gładkimi słówkami rządowych „ekspertów” nawet dość liczni jeszcze „mędrcy” wrzucą wszystkich protestujących do jednego wora z „płaskoziemcami” ale ja osobiście mam to gdzieś.
…”Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie,
patrzeć będziecie, a nie zobaczycie.
Bo stwardniało serce tego ludu,
ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli,
żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli,
ani swym sercem nie rozumieli”…
Takie małe sprostowanie, lecz bardzo istotne, otóż poprawność językowa ma swoje znaczenie każdy uzywa wyrażenia ” Nowy ład światowy” czy to jest ład? czy raczej burdel.
DLA KONESERÓW, zwolenników Orwella oraz sci-fi: tylko 'klubowicze’ wiedzą, że na stronie docer.pl dostępny jest w 4. częściach] rarytas polskiej fantastyki [zresztą na głowę bijący anglosaską książkę] pt. „2021.MoonWars” {[wpisz: 2021, Moonwars [2.wyd. ksiazki science fiction _cz. ]}. Inspirującej lektury!