11 lipca 1943 – to jedna z najczarniejszych dat w historii Polski z okresu II wojny światowej. Punkt kulminacyjny rzezi wołyńskiej, bestialskich zbrodni, jakich w latach 40. dopuszczali się Ukraińcy na Polakach, tylko dlatego że w żyłach naszych przodków płynęła polska krew. 11 lipca 2018, po godzinie 19.00 pod Pomnikiem Ofiar Rzezi Wołyńskiej zwanym również Pomnikiem Ofiar Rzezi UPA znajdującym się we Wrocławiu przy ul. Frycza-Modrzewskiego, w kameralnym gronie w liczbie około 30 osób, spotkaliśmy się by wspólnie się pomodlić za ofiary Rzezi Wołyńskiej, oddać im cześć i przypomnieć prawdy na temat bestialskiego ludobójstwa na Polakach.
Cześć ich pamięci!
Moja książka pt. „Moja walka o prawdę” dostępna na http://sklep-wprawo.pl
Obejrzyj także:
„Przyszli nad ranem. Najpierw wszystkich związali, a potem miarowo, po kolei, zaczęli mordować. Jedno uderzenie siekierą, jedna śmierć. Mężczyzna, kobieta, dziecko… Po przeszło 70 latach od brutalnego mordu kilkudziesięciu tysięcy Polaków, którego dokonali ukraińscy nacjonaliści przypominamy relację ostatniego świadka wydarzeń. Proszę dotknąć, proszę bardzo – Witold Kołodyński pochyla głowę i odgarnia siwe włosy na potylicy. Pod palcami daje się wyczuć wgłębienie w czaszce. Szerokie na sześć-osiem centymetrów i przynajmniej na jeden centymetr wklęsłe. Pierwsze skojarzenie: zupełnie jak skorupka jajka pęknięta od delikatnego uderzenia łyżeczką. Ale ten cios został zadany z całej siły siekierą. Tego uderzenia pan Witold miał nie przeżyć. Nie powinien go przeżyć. Miał wtedy 12 lat”