Minister Czarnek i Konfederacja odpowiadają na akcję „Uniwersytet AM dla Polaków”: „Polskie uczelnie są dla polskich studentów”

Bander pod UAM i Przemysław Czarnek / Fot. Twitter
6

Minister edukacji Przemysław Czarnek odpowiedział na oburzenie Polaków ws. listy rekrutacyjnej wydziału psychologii na Uniwersycie Adama Mickiewicza w Poznaniu. 80% studentów w pierwszej pięćdziesiątce kandydatów, którzy zakwalifikowali się do studiowania stosunków międzynarodowych na UAM w Poznaniu, to obcokrajowcy, przede wszystkim z Ukrainy i Białorusi. Przed gmachem uniwersytetu rozwieszono baner z napisem „UAM dla Polaków”.

Podczas konferencji prasowej do sprawy odnieśli się przedstawiciele Konfederacji.
Jesteśmy w okresie, w którym w całej Polsce odbywa się rekrutacja studentów na uczelnie. Nie ma tutaj żadnych zasad rynkowych. Są tylko ustalone widełki i kwoty, które budżet państwa przeznacza na danego studenta. I zaznaczamy, że gdyby zasady rynkowe istniały to nie byłoby takiego problemu. Problem polega na tym, że z polskiego budżetu na polskich uczelniach priorytetowo będą kształceni studenci, którzy nie są Polakami. Chyba nie na tym powinna polegać budżetowa opieka nad szkolnictwem wyższym państwa polskiego – mówił na konferencji poseł Dziambor.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Krzysztof Bosak wskazał na ewidentną dyskryminację polskich studentów, co jest efektem infernalnych działań byłego ministra edukacji Jarosława Gowina.
Świat stanął na głowie, kiedy w naszym państwie polski podatnik finansuje działanie naszych uniwersytetów, które kierują się regułami dyskryminującymi polskich obywateli – skomentował sprawę poseł Krzysztof Bosak. – To wynika z międzynarodowego trendu, który minister Gowin nazwał „umiędzynarodowieniem”. Ten trend wynika z przekonania, że im więcej zagranicznych studentów, tym większy poziom. Tak nie jest. Z faktu, że na najlepszych uniwersytetach na świecie kadra jest międzynarodowa, nie wynika w żaden sposób, że jeżeli na kiepskim uniwersytecie zmieszamy ludzi z całego świata, to jego poziom wzrośnie. To jest pomylenie efektów z przyczynami.

Dziś (23.07.2021) do sprawy odniósł się minister edukacji prof. Przemysław Czarnek. W jednym z wywiadów został zapytany o polskie uczelnie i liczbę zagranicznych studentów.
Miejsc jest wiele, polskich studentów brakuje – stwierdził minister Czarnek i odniósł się do podniesionej przez Krzysztofa Bosaka kwestii, tj. „umiędzynarodowiania” polskich uczelni.
Polskie uczelnie są dla polskich studentów, to oczywiste. Tak jak polska nauka jest dla Polski, bo jest finansowana przez Polaków. Była pewna przesada, jeśli chodzi o umiędzynarodowienie uczelni, które było priorytetem Jarosława Gowina. Zmieniamy to – stwierdził prof. Czarnek.
Umiędzynarodowienie polskiej nauki jest ważne, ale zostało zbyt sfetyszowane. Jeszcze do lutego nie opłacało się publikować w polskich czasopismach, stąd podniesienie punktacji – dodał i przypomniał, że w ciągu ostatniej dekady liczba studentów w Polsce zmniejszyła się z 2 mln do 1,1 mln. Odnosząc się do sprawy UAM w Poznaniu, minister wskazał, że Polacy stanowią tam 90 proc. studentów, podczas gdy obcokrajowcy – 10 proc. Niemniej kierowany przez niego resort zbada sprawę rekrutacji na poznańskiej uczelni.

Czarnek zapowiedział także reformę zasad punktacji publikacji w czasopismach naukowych.
Umiędzynarodowienie polskiej nauki jest ważne. Jeszcze do lutego nie opłacało się publikować w polskich czasopismach, stąd podniesienie punktacji. Chcemy doprowadzić do sytuacji, żeby naukowcy mogli udostępniać swoje publikacje naukowe – zapowiedział szef resortu edukacji.

Źródło cytatów: dorzeczy.pl

Przeczytaj także:

„Banderowców wspierały rządy i wojska: Niemiec, Litwy, Czechosłowacji i Rosji sowieckiej.” Wywiad z dr Lucyną Kulińską (cz. 1/3)

„Kim był bohater Ukrainy Stepan Bandera?” Wywiad z dr Lucyną Kulińską (cz. 2/3)

„Polaków odcina się od wiedzy o ludobójstwie!” Wywiad z dr Lucyną Kulińską (cz. 3/3)

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. BP mówi

    To takie proste: studia na koszt podatnika – po studiach dziesięć lat pracy w Polsce . Fakt , że pensja powinna być przyzwoita, bo studia są na prawdę trudne, ale bez szaleństw … Druga BARDZO WAŻNA SPRAWA. Niestety znam to z autopsji, ale są nauczyciele akademiccy o bardzo mocnych preferencjach sadystycznych. Powinno się im zabronić uczyć studentów, niech prowadzą badania naukowe. Lekarz i sadysta – niestety takie mieszanki się zdarzają …

  2. Marcin Malik mówi

    Zapytałem angielskiego studenta, czy na jego uniwersytecie jest kierunek 'Marksistowska Indoktrynacja’? Bardzo sie oburzył.

    Konfederacjo! Zadajcie im to pytanie!

  3. Hammurabi mówi

    Gowin, Gowin, Gowin…
    Gdzie się nie wciśnie zaraz działa przeciwko Polsce i Polakom, służąc obcym.
    To Jarosław Gowin powiedział, że: „badania prof. Engelking są kontrowersyjne”. Jednak „zwrócił uwagę”, że Narodowe Centrum Nauki przyznało jej grant na badania. „To najlepszy dowód na to, że nic nie zagraża w Polsce wolności nauki”
    JA SIĘ WIĘC PYTAM JAKIEJ „NAUKI”?
    Czy nauką są wyssane z brudnych paluchów brednie Grossa, Engelking, Grabowskiego?
    To już nie jest pomyłka, nie jest to niedopatrzenie. To zła wola, to kontynuacja linii Benjamina Lewertowa, który choć uratowany przez Polaków, nienawidził ich każdą komórką swego ciała. To jawna kpina z Polaków!

    Tak dla przypomnienia, lub poznania – trochę źle się czyta ale nie chodzi o to, by poprawiać literówki – słowa wyjaśniające wiele:
    „POLITYKA” w 1981 roku/
    Wywiad z doc., dr. Bronisławem Gieremkiem, przewodniczącym Rady Programowej przy KKP „Solidarność” a także kierownikiem Pracowni Historii Kultury Średniowiecza PAN.

    Hanna Krall: Panie profesorze…

    Bronisław Gieremek: Ten tytuł należy mi się już od dawna, ale niech go pani nie używa, ciągle jestem tylko docentem.

    Hanna Krall: Ale przecież otrzyma pan godność profesora, musi pan ja otrzymać.

    Bronisław Gieremek: To prawda i chyba już niedługo. Teraz kiedy Geysztor jest Prezesem PAN, Madejczyk nie odważy się przeciwstawiać wnioskowi o wystąpienie do Rady Państwa o profesurę dla mnie.

    Hanna Krall: No to ja będę mówiła: panie Profesorze, a w tym co będzie szło do druku zmienimy na: panie Docencie. A wiec, panie Profesorze, musze powiedzieć, ze mojemu szefowi redakcyjnemu ogromnie zależy na tym wywiadzie, a ściśle mówiąc na tym, aby zapewnić pana wybór do Komisji Krajowej na Zjeździe w Gdańsku.

    Bronislaw Gieremek: Wiem sam dobrze, ze coraz wiecej delegatów patrzy nam na rece coraz to z wieksza nieufonoscia. Musze przyznac, ze nie wiem, czy Rakowski dobrze robi inspirujac ten wywiad, moga sie ludzie zorientowac, ze ja i Rakowski gramy te sama melodie, tylko na innych fortepianach i w innych salach koncertowych… Przepraszam, kto tu zagladal?

    Hanna Krall: Nikt wazny. To Bijak. Zastepca Rakowskiego.

    Bronislaw Gieremek: Musicie go tutaj trzymac? Przeciez to…

    Hanna Krall: Jeden Polak musi tu byc. Zdarza sie, ze przychodzi to redakcji ksiadz. Kto ma wówczas z nim rozmawiac? Moze Passant? Jezeli taki ksiadz dobrze pamieta lata 1949-1956, to moze sie zdarzyc, ze w areszcie albo na holdowniczym zebraniu ksiezy-patriotów przesluchiwal go Roman Zambrowski. A przeciez Danek kubek w kubek podobny do swego wujka. Jego matka to rodzona siostra Romana.

    Bronislaw Gieremek: Wszystko jedno, w takiej redakcji jak „Polityka” to ja bym byl bardziej ostrozny. Poklóci sie o wierszówke, a potem opisze was w „Rzeczywistosci”.

    Hanna Krall: Nie pan wypluje to slowo, takie brzydkie, niech pan lepiej powie, profesorze, do czego mamy sie przygotowac w gazecie – strategicznie i taktycznie.

    Bronislaw Gieremek: O samym zjezdzie gdanskim nie bede pani mówil, bo Marta Wesolowska zrobi to genialnie. Ostatecznie od dawna siedzi w KOR i zna dokladnie wszystkie niuanse. Ale trzeba dac cale wsparcie ogniowe kilku niezwykle waznym sprawom: Ustawie o Samorzadzie Spolecznym, o spolecznej kontroli nad radiem i telewizja, a i nad prasa takze. Ustawa o samorzadzie przedsiebiorstw otwierajaca mozliwosci tworzenia spólek polsko-zagranicznych, socjalistyczno-kapitalistycznych ma tutaj wezlowe znaczenie. To jest wprawdzie glówne zadanie dla Andrzeja Krzysztofa Wróblewskiego, który ten problem postawil mocno zaraz po Nadzwyczajnym Zjezdzie Delegatów Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w pazdzierniku ubieglego roku, ale to musicie Wy wszyscy, bo to jest nakaz Gminy, polozyc jak najwiekszy nacisk. Równoczesnie trzeba wysunac takze na glówny plan projekt ustawy o podwójnym obywatelstwie dla wszystkich, którzy kiedykolwiek na terytorium Polski mieszkali i obojetnie gdzie przebywaja dzis, i ich prawni nastepcy równiez.

    Hanna Krall: Nie chwycilam jeszcze, czemu to takie wazne juz w tej chwili.

    Bronislaw Gieremek: Bo kuc zelazo trzeba wtedy kiedy jest gorace, a historia nie zwalnia biegu, kiedy sie ja kijem pogania. Znala pani profesora Wyke?

    Hanna Krall: Tak, poznalam go osobiscie w Krakowie, a poza tym czytalam wszystko co napisal w ksiazkach i periodykach.

    Bronislaw Gieremek: Wszystko? Naprawde wszystko? A jego rozmowe historyczo-socjalistyczna pod tytulem „Gospodarka wylaczona” tez pani zna?

    Hanna Krall: „Gospodarka wylaczona”? Przeciez on nie zajmowal sie nigdy historia gospodarcza!

    Bronislaw Gieremek: Ale sie na tym znal, zreszta rozmowe napisal z osobistej inspiracji Jakuba Bermana i Romana Zambrowskiego, ogloszona w pierwszym numerze miesiecznika „Twórczosc” z 1945r. Wyka byl zreszta naczelnym redaktorem tego miesiecznika. Nie bede pani odsylal do biblioteki na Foksal. Mam ten numer przy sobie, bo jest mi bardzo potrzebny do opracowania memorialu dla kilku osób z najwyzszego kregu wladzy, a i dla tych kilkunastu, którzy stoja ponad oficjalnym kregiem wladzy ludowej w Polsce. Trzeba obejmowac wszystkich i to wszystkich.
    Poszukajmy, poszukajmy! Jest: strona 156, 157 i 158. Rozdzial: „Zydzi i handel polski”. Centralnym faktem psychogospodarczym lat okupacji jest na pewno znikniecie z handlu i posrednictwa milionowej masy zydowskiej. Znikniecie, kiedy dzisiaj liczyc trzeba niedobitków, definitywnie i ostatecznie. Natomiast faktem mniej znanym, chociaz równie waznym, jest próba inercyjnego i automatycznego wejscia zywiolu polskiego na miejsce opuszczone przez Zydów. Dlatego nazywam to wejsciem inercyjnym i automatycznym, poniewaz caly ten proces, mówiac krótko i brutalnie, mial ze strony wchodzacych na puste miejsce taki obraz: na miejsce nieochrzczonych ochrzczeni, ale z cala ohyda psychologiczna: kanciarze, handlarze, wyzyskiwacze. Psychologia zwiazana z funkcja spoleczna, a nie przynaleznoscia narodowa. Cala radosc „trzeciego stanu” sprowadza sie wlasciwie do nadziei: nie ma Zydów, wejdziemy na ich miejsce niczego nie zmieniajac, a wszystko dziedziczac z nalogów, które narodowi moralisci uwazali za typowe dla psychiki zydowskiej, ale tym razem bedzie to narodowe. Cechy cacy i tabu. Pominie tu pani ten fragment wywodów Kazimierza Wyki, gdzie zawarta jest obrona zydowskiego stanu posiadania w ekonomice dawnej i przedwojennej Polski. Czytajmy na stronie 157. Powiedzmy wyraznie: nieszczesciem polskiego zycia gospodarczego nie bylo to, ze wszedzie, od straganu po najwiekszy bank, przodowali w nim Zydzi. Nieszczesciem bylo to, ze procesa gospodarczo-handlowe byly u nas wylaczone z normalnej tkaniny zycia panstwowego. Kontaktowaly z nia tylko podatkiem, wymykaly cyganstwem oraz przekupstwem.

    Hanna Krall: A nie sadzi pan, panie profesorze, ze ten wlasnie dystans od tego co pan nazwal „tkanina moralna zycia panstwowego” byl wlasnie na reke tym wszystkim, którzy w Polsce wladali „od straganu az do najwiekszego banku”.

    Bronislaw Gieremek: Podzielam pani poglad, ale ja referowalem poglad Wyki, który w interesujacej nas materii przechodzi na stronie 158 do sedna swego wywodu, bynajmniej nie o teoretycznym znaczeniu. Potepia mocno Polaków, ze siegneli po spadek po wymordowanych Zydach, acz w potepieniu tym jest ogromna przesada, bo mienie Zydów zrabowali Niemcy, a Polacy, jesli którys to potrafil czy tez musial, zajeli sie jedynie handlem, bez którego zycie nie moglo przeciez istniec. Nie nasza jednak sprawa wydawanie dobrego swiadectwa Polakom. Wyka tez pisze dla naszych zydowskich interesów prawidlowo i korzystnie. Wiadomo, ze do kosci zbieraja sie zawsze hieny, nigdy lwy.

    Hanna Krall: Jakie to ladne. Musze sobie to zapisac. Moze sie przydac.

    Bronislaw Gieremek: I dalej nieoceniony Kazimierz Wyka, ale pytanie znacznie donioslejsze, czy formy w jakich sie ta eliminacja dokonala i sposób w jaki spoleczenstwo nasze pragnelo i pragnie ja zdyskontowac byly moralne i rzeczowo do przyjecia?
    Otóz chociazbym tylko za siebie odpowiadal i nie znalazl nikogo kto by mi zawtórowal, bede powtarzal nie, po stokroc nie. Te formy i nadzieje byly haniebne, demoralizujace i niskie. Skrót bowiem gospodarczo-moralnego stanowiska przecietnego Polaka wobec tragedii Zydów wyglada tak: Niemcy mordujac Zydów popelnili straszliwa zbrodnie. My bysmy tego nie zrobili. Za te zbrodnie Niemcy poniosa kare. Niemcy splamili swoje sumienie, ale my – my juz teraz mamy korzysci i w przyszlosci bedziemy miec same duze korzysci, nie plamiac sumienia, nie plamiac dloni krwia. Trudno o paskudniejszy przyklad moralnosci murzynskiej, jak takie rozumowanie naszego spoleczenstwa.

    Hanna Krall: Panie profesorze, alez Wyka nie ma racji. Przeciez spoleczenstwo polskie w calej swojej masie wspólczuje Zydom, a i w miare mozliwosci pomagalo Zydom z narazeniem wlasnego zycia.

    Bronislaw Gieremek: Nie jest wazne co bylo, ale jest wazne co ma byc. Czytajmy wiec z jubilerska wprost precyzja profesora Kazimierza Wyki, który dane mu przez Bermana zamówienie wykonywal z arcykunsztownie i w nakazanym terminie. Juz w pierwszym numerze „Twórczosci” formy jakimi Niemcy likwidowali Zydów spadaja na ich sumienie. Zloty zab wydarty trupowi bedzie zawsze krwawil, chocby nikt nie zapamietal jego pochodzenia. Dlatego nie wolno nam dozwolic by taka reakcja byla zapomniana lub utrwalana inna, bo jest w niej malostkowe tchnienie nekrofilii. Mówiac prosciej, ze jezeli tak juz sie stalo, ze nie ma Zydów w gospodarczym zyciu polskim, to nie bedzie ciagnac korzysci warstwa ochrzczonych sklepikarzy. Prawo do korzysci posiada caly naród i panstwo. Na miejsce zlikwidowanego handlu zydowskiego nie moze wejsc identyczny i strukturalnie psychologiczny handel polski, bo wtedy caly proces nie posiadalby najmniejszego sensu. W okresie prowizorium okupacyjnego szedl zas taki handel i sadzi, ze juz sie rozsiadl na wieczne wieki.

    Hanna Krall: To teraz dopiero rozumiem, dlaczego to w 1948 roku oglosil Hilary Mina „Bitwe o handel” i najpierw z torbami puscily polskich kupców i rzemieslników przy pomocy domiarów podatkowych, a nastepnie upanstwowily wszystko, spóldzielnie praktycznie takze, by Polacy nigdy nie handlowali po wieki wieków.

    Bronislaw Gieremek: Tego pani nie moze pamietac. Jest pani przeciez za mloda.

    Hanna Krall: Wtedy w 1948 roku bylam mala dziewczynka, ale o bitwie pana Minca o handel slyszalam wiele razy.

    Bronislaw Gieremek: No to teraz uslyszy pani znowu, ale o tym nikomu i nigdy nie bedzie pani opowiadac. To jest najwieksza tajemnica. W najblizszym czasie nasi powróca do handlu i produkcji w Polsce.

    Hanna Krall: Skad pan wezmie tylu Zydów? Kto im da przedsiebiorstwa? Kto da pieniadze?

    Bronislaw Gieremek: O naszej „Solidarnosci” to juz pani zapomniala? Jeszcze beda prosic zeby Zydzi brali te przedsiebiorstwa.

    Hanna Krall: Jeszcze nie obejmuje mysla i wzrokiem duszy tej operacji, ale juz cieszy mnie ona ogromnie.

    Bronislaw Gieremek: Jest ustawa o samorzadzie przedsiebiorstwa? Jest? Mogla byc dla nas jeszcze lepsza, ale i to wystarczy. Przewiduje ona, ze moga byc tworzone spólki prywatno-samorzadowe i spólki prywatno-panstwowe. Przewiduje. Co jest potrzebne na rozruch takiej spólki? My wiemy dobrze. Pieniadze! A kto ma dzis pieniadze na takie interesy? Moze Polacy? Nie, ja Polaków w tym interesie jako udzialowców nie widze. Pieniadze dadza Zydzi! Glowe do interesu tez Zydzi i pytala pani: „skad wezme tylu Zydów?” A no na szczescie ludu Izraela, juz sa. Przez 38 lat populacja odrodzila sie: w Izraelu, Europie Zachodniej, Zwiazku Radzieckim. Kiedy tylko uchwalimy ustawe o podwójnym obywatelstwie i prawie swobodnego wyboru miejsca zamieszkania oraz podrózowania do Polski tam i spowrotem – w zaleznosci wylacznie od checi zainteresowanego takiego z podwójnym obywatelstwem polskim. Z kadrami do zreprywatyzowanego przemyslu, rzemiosla i handlu nie mamy najmniejszego klopotu. A warsztaty pracy stoja otworem, a nawet i puste. Oplacilo sie nam doprowadzic je do takiego stanu, do takiej zalosnej ruiny. W takim stanie beda dawac je nam za darmo i jeszcze calowac w reke, aby byla praca dla Polaków i troche na rynek.

    Hanna Krall: Dlaczego tylko troche na rynek wewnetrzny?

    Bronislaw Gieremek: Bo te zaklady beda produkowac na eksport, a nie na rynek.

    Hanna Krall: A jak „Solidarnosc” bedzie ta produkcje wysylana na eksport zatrzymywac na granicy albo w portach?

    Bronislaw Gieremek: Jaka „Solidarnosc”? Jak to wszystko sie nam uda, to „Solidarnosc” bedzie kijem naganiala swoich czlonków i partyjnych tez do ostrej i wytezonej pracy w nadziei, ze samorzad zblizy ja do zysków na horyzoncie. Te zyski beda, ale jak peczek marchwi przed lbem osla aby stale ciagnal ten nasz ciezki wóz.

    Hanna Krall: Panie profesorze, wydaje mi sie, ze pan niezbyt lubi Polaków!

    Bronislaw Gieremek: Niezbyt lubie? Takie okreslenie jest niezbyt scisle! Ja ich po prostu nienawidze. Tak nienawidze, ze nie wiem jak to wyrazic slowami.

    Hanna Krall: Ale przeciez pana i pana matke uratowal wlasnie Polak!

    Bronislaw Gieremek: To prawda. Stefan Gieremek ukryl nas oboje w Zawichoscie. Pózniej nawet, kiedy bylo juz jasne i pewne, ze mój ojciec Borys Lewartow – nauczyciel ze szkólki rabinackiej, zginal w getcie warszawskim, ozenil sie z moja matka. Niemniej jednak jak od dziecka musialem ukrywac swoje pochodzenie i nie jeden raz bluznilem przenajswietszemu, niech bedzie slawione imie jego po wieki wieków, ze stworzyl mnie wlasnie Zydem!
    A zreszta, czytala chyba pani pamietniki Emanuela Gingelbluma?

    Hanna Krall: Oczywiscie. Przeciez pisalam ksiazke o getcie warszawskim i bohaterach Zydowskiego Ruchu Oporu.

    Bronislaw Gieremek: No, to co pewnego razu powiedzieli Zydzi, którzy razem z Gingenblumem ukrywani byli w bunkrze przy ulicy Wolskiej przez ogrodnika Marczaka i jego rodzine? Pamieta pani, panno Hanko?

    Hanna Krall: Tak. Pamietam. Mówili: Nienawidzimy Polaków, bo im jest lepiej niz nam.

    Bronislaw Gieremek: No, to teraz nie bedzie sie pani zastanawiac, ze caly ruch spoleczny, który tworzymy oraz ozywimy go najróznorodniejszymi nurtami politycznymi, ma na celu doprowadzic do takich zmian w strukturze panstwowo-gospodarczej Polski, aby Zydom w Polsce zylo sie zawsze lepiej jak Polakom.

  4. Cosa Nostra mówi

    Najpierw odniose sie do informacji w kwestii wspierania banderowców przez sowietów.Wiele lat temu w pociągu relacji Zagórz -W-wa spotkałem mezczyznę,który po latach zwiedzał Bieszczady,gdzie odsługiwał służbę wojskową w jednostce walczącej z tzw.bandami UPA.Opowiadał,ze gdzieś pod Baligrodem otoczyli oddział UPOA i wzieli do niewoli kilkunastu jeńców.Zasada była taka,że oddawać ich musieli jednostkom sowieckiej NKWD.W którejś nastepnej potyczce został ranny i przeleżał w szpitalu kilka tygodni.W tzw.międzyczasie jego jednostka została przerzucona w okolice Hajnówki. Tam znowu wzieli do niewoli kilkunastu banderowców.Wśród nich rozpoznał 2-ch jeńców z Bieszczad…. Co do sprawy Stefana Bandery powiem tylko tyle, nie był Ukraińcem z pochodzenia,podobno Suchewycz rónież.Nie trudno więc zgadnąć z jakiego powodu jest gloryfikowany. Mysle że kiedy jego „heroizm ” wrośnie w świadomość narodu ukraińskiego zdumieni Ukraińcy dowiedzą się prawdy… albo i nie …Kto zechce może sam poszukać korzeni tego jegomościa nie jest to zadanie trudne.

  5. Pani M. mówi

    To normalne, że na uczelniach studiują obcokrajowcy, tak było od samego powstania uniwersytetów i tak jest obecnie. Na Harvardzie 25 procent to obcokrajowcy, na London School of Economics aż 85. Ale skąd o tym może wiedzieć ciołek, który zrobił baner „UAM dla Polaków”. Obcokrajowcy też są na uczelniach potrzebni, to jest oczywiste.

    Oczywiście, jest kwestia zasad i jeśli faktycznie UAM promował studentów z Ukrainy kosztem Polaków, a pewnie tak było, skoro na innych uczelniach i na UAM wcześniej proporcje były zupełnie inne, to tak być nie powinno i to należy odkręcić. Ale to nie jest tak, że obcokrajowiec ma nie mieć prawa studiowania u nas.

  6. Hammurabi mówi

    Przecież właśnie o szczególne preferencje wynikające z wysokości dofinansowania studiów obcokrajowca chodzi. Wytłumacz proszę, dlaczego polski podatnik ma łożyć na kształcenie obcokrajowca, który po zakończeniu procesu nauczania zwinie swój majdan i wyjedzie z kraju? Proszę bardzo, jeśli chcą studiować, to niech dostają się na studia po zdanych egzaminach i niech płacą za nie według ponoszonych przez państwo kosztów! A są to gigantyczne pieniądze, bo na edukację Polska przeznacza 5,8 proc. PKB (wynika z raportu OECD o edukacji).
    Przykładowo studia medyczne to grubo ponad pól miliona złotych jeśli do tego dołożyć fundowane stypendia, akademiki i książki „biedakom” z zagranicy kwota powiększa się do rozmiarów budzących zdecydowany sprzeciw. Niewiele mniej kosztują inne „elitarne” kierunki.
    A tak na marginesie…
    „Czesne na amerykańskich uczelniach jest przeważnie bardzo wysokie. Opłaty z tego tytułu na prestiżowych uczelniach wahają się w przedziale 15-45 tys. dolarów rocznie. A to nie wszystko, bo dochodzą do tego jeszcze koszty akademika, wyżywienia, ubezpieczenia innych opłat i wydatki na miejscu. W sumie, dodatkowe koszty potrafią niekiedy dorównać wysokościom czesnemu.
    Ale co tam… Gowin i reszta mają gest, bo nie ze swojego dają.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.