W nocy z 17/18 września na przyczółek czerniakowski przerzucono zaledwie 63 żołnierzy zza Wisły, 2 działa 45 mm oraz amunicję i żywność. Na lewy brzeg przeprawił się również szef sztabu 9 pp, mjr Stanisław Łatyszonek, który objął dowodzenie nad całością sił 9 pp znajdujących się na Czerniakowie.
Dowodzący na przyczółku ppłk „Radosław” i mjr Łatyszonek prosili drogą radiową dowództwo 3 DP o przyspieszenie pomocy, wobec stracenia przedniej krawędzi głównej pozycji obrony i bardzo ciężkich strat oddziałów. Ppłk Radosław zameldował przy tym, że resztki jego grupy będą bronić przyczółka jeszcze przez 24 godziny.
Po południu nad Warszawą pojawiło się 107 amerykańskich samolotów B-17 tzw. „Latających Fortec”. Powstańcy i cywile myśleli, że to oczekiwany od początku powstania desant Polskiej Brygady Spadochronowej. Nie był to jednak desant, ale zrzut ponad tysiąca zasobników na spadochronach. Zasobniki zawierały broń, amunicję, żywność i zaopatrzenie medyczne. Niestety, wiatr zniósł większość z nich na teren opanowany przez Niemców.
Parlamentariusze niemieccy dostarczają do dowództwa Żoliborza list gen. von dem Bacha, w którym „w imię humanitarnych uczuć” wzywa on do kapitulacji. W odpowiedzi ppłk Mieczysław Niedzielski „Żywiciel” przypomina von dem Bachowi „humanitarne” postępowanie jego wojsk w Warszawie.
Przeczytaj też:
Czesc i Chwala Bohaterom