K. Baliński: ATAK Z PODKULONYM OGONEM
27 stycznia 2018 roku to dzień, w którym Polska padła ofiarą zaplanowanej agresji. Po przyjęciu przez Sejm nowelizacji ustawy o IPN, izraelska ambasador zaatakowała Polskę w świetle jupiterów, w obecności polskiego premiera. Izraelski minister wywiadu odgrażał się: „My, Izraelczycy nigdy nie zapomnimy i nie wybaczymy”. Izraelski minister edukacji zapowiedział: „wprowadzenie we wszystkich szkołach zajęć o odpowiedzialności Polaków za holokaust”. Przywódca izraelskiej opozycji ogłosił: „Były polskie obozy i żadne prawo tego nie zmieni”. Dziś mamy podobny atak. Taka sama jest też sekwencja wydarzeń. I tak samo jedyną odpowiedzią rządu jest kapitulacja, bez najmniejszej nawet próby obrony.
Im więcej było oznak kapitulacji, tym naciski i zuchwałość agresora rosły. Zamiast strategii wybrnięcia z kryzysu, były nerwowe i chaotyczne ruchy. Było też obłaskawianie agresorów i wkupywanie się w łaski oszczerców. „Przede wszystkim musimy spokojnie rozmawiać” – to reakcja premiera. „Chcemy mieć dobre relacje z Izraelem i będziemy bardzo zabiegać o to, aby te relacje odbudować” – to marszałek Senatu. Jacek Czaputowicz kwilił: „Nasze stosunki z Izraelem to stosunki sojusznicze, bardzo dobre […] To jest incydent dotyczący nieporozumień, co do naszej ustawy, który trzeba szybko rozwiązać”. Identycznie wybrzmiała wypowiedź marszałka Sejmu: „Chcemy prawdy i walczymy o prawdę. Prawdy chce też strona izraelska”. Nawet skowyt był taki sam: No, bo jakże to tak. My ratowaliśmy Żydów w czasie wojny, a oni mają nas za pomagierów Hitlera? Uzgodniliśmy wszystko z rządem Izraela, a ten od wszystkiego się odciął? Przez lata robiliśmy wszystko, by umocnić sojusz, a oni niszczą go w tydzień? Gdzie tu prawda historyczna, przyzwoitość, odpowiedzialność? Wobec perfidnego ataku na Polskę odezwał się chór idiotów dyplomatycznych, bredzących o „nieporozumieniu”, „niedoinformowaniu”, „niezrozumieniu treści ustawy”, a nawet o tym, że wielu nie wie, iż Polacy byli ofiarami nazistów i wystarczy przypomnieć naszym „żydowskim przyjaciołom”, kto ich podczas wojny mordował. Żebranie o to, by rozgniewani Żydzi pozwolili im zachować twarz, że ustąpią byle nie poniżali ich do końca, potwierdza, że mają nieczyste sumienie i błagają o najniższy wymiar kary.
Sekwencja wydarzeń pokazuje: Izrael nie chce żadnego kompromisu; jego świadomie przyjętym celem jest maksymalne podgrzewanie konfliktu; robi to z pełną premedytacją; chodzi nie o treść ustawy, ale o to, aby media powielały oskarżenia wobec Polaków. Nie chodzi też o przeredagowanie jakiegoś paragrafu lub postawienie przecinka w innym miejscu, bo cokolwiek byśmy nie uchwalili, co nie jest w stu procentach zgodne z ich narracją, jest złe. To taktyka negocjacyjna Żydów, to środek nacisku w negocjacjach biznesowych. Chodzi bowiem o stworzenie precedensu, w którym rząd ugnie się pod presją, otworzy drogę do kolejnych aktów kapitulacji, zrezygnuje z resztek suwerenności i napisze, przy pomocy takiej samej kombinacji i pod dyktando strony żydowskiej, odpowiednią ustawę o zwrocie mienia bezspadkowego. Dezercja rządu jest tym bardziej naganna, że ustępstwa prowadzą do wzrostu zuchwałości i Polska, za cenę chwilowego zaprzestania okładania jej kijem ustąpi, otwierając drogę do wyciśnięcia z niej miliardów.
Jedyną rozsądną reakcją było puszczanie klangoru mimo uszu. Rząd postąpił jednak odwrotnie, co budzi podejrzenia, że realizuje zamysł Izraela, że godzi się na eskalację konfliktu, i chce wywoła
wrażenie, że broni dobrego imienia Polski, walcząc jak lew. Zamiast powiedzieć głośno: Przejrzeliśmy wasze plany i zakusy, politycy polscy lub raczej politycy z Polski nadal się uśmiechają, nadal powtarzają bzdury o „Rzeczpospolitej przyjaciół”, Izrael nadal nas poniża, a „odbudowanie” relacji polsko-żydowskich nastąpi poprzez kolejną „wyrafinowaną” grę dyplomatyczną – polski rząd uda się in corpore z wasalną pielgrzymką do Jerozolimy. I jeszcze jedno – zamiast demaskowania oszczerców, rząd skupia się na pacyfikowaniu głosów krytyki i oburzenia.
KSIĄŻKA „POLSKA W CIENIU ŻYDOSTWA. WIELCY POLACY O ŻYDACH” – TUTAJ
W styczniu 2018 okazało się, że rząd nie tylko od dwóch lat konsultował ustawę, ale prowadził zakulisowe rozmowy z oszczercami, i że ustawa była przez nich zatwierdzona. I chyba mamy prawo zapytać, czy i dziś nie toczą się tajne rozmowy w ośrodku Mosadu pod Tel Awiwem. I jeszcze jedno – zarówno w styczniu 2018 r., jak i dziś, w wypowiedziach polityków izraelskich nie ma mowy o niemieckich zbrodniach, ale o Polakach i „nazistach”. Nie pada słowo Niemcy, a Ya’ir Lapid użył słów „naziści i ich kolaboranci”. I nikt mu nie powiedział, że w sprawie roszczeń powinien pisać do Ambasady Nazistowskiej i w oryginalnym języku nazistowskim.
Przeprowadzona przy ewidentnym udziale Mosadu kombinacja, nie była ani przypadkowa, ani zaskakująca. Wybrano jedynie dogodny moment. A jaki w był bardziej dogodny, niż przejęcie władzy przez piewców „Ziemi Polin”? Izrael wiedział, że taki rząd można zmusić do każdej kapitulacji i całą operację zaczął wcześniej. Jej preludium miało miejsce, kiedy krajowi Żydzi, w manifeście skierowanym do Kaczyńskiego (a opublikowanym przez „Washington Post”) napisali: „Jesteśmy przerażeni i obawiamy się o nasze bezpieczeństwo, jako że sytuacja w naszym kraju staje się coraz bardziej niebezpieczna. Narastaniu postaw antysemickich towarzyszy agresywna mowa nienawiści i nacechowane przemocą zachowanie, skierowane przeciwko naszej społeczności. Nie chcemy powrotu do 1968 roku”. 11 listopada 2017 r. nowojorska gazeta doniosła o „60 tysiącach faszystów maszerujących w Warszawie zaledwie 300 kilometrów od Auschwitz”. Doszła do tego prowokacja TVN z „urodzinami Hitlera”, i oczywistym było, że to inscenizacja polityczna, w której graczem nie jest TVN, ale Izraelczycy. A jaki w czerwcu 2021 r. był bardziej dogodny moment, niż nowe rozdanie geopolityczne po spotkaniu Biden-Putin oraz grillowanie Polski przez Komisję Europejską, gdy PiS wyjątkowo łatwo można było oskarżać o nacjonalizm i wszelkie inne grzechy?
Nie tylko sekwencja wydarzeń jest taka sama, ale i krajobraz po bitwie jest taki sam. Nowelizacja k.p.a., jeśli z poprawkami Senatu wejdzie w życie, nie zatrzyma roszczeń żydowskich. Stworzy natomiast kolejną okazję do niszczenia wizerunku Polski. Dobrym wyjściem nie będzie też rejterada rządu, bo media izraelskie (a za nią amerykańskie) ogłoszą, że „polscy antysemici przyparci do muru przez światową opinię publiczną, wycofali się z antysemickiego paragrafu”. Jeśli zaś ustawę przepchną w Senacie, to festiwal pomówień Polaków o grabież mienia ofiar Holokaustu będzie trwał w najlepsze i w najlepsze niszczył wizerunek Polski.
Sprawa na dobre i w sposób systemowy zaczęła się w 1996 r, kiedy Israel Singer ze Światowego Kongresu Żydów oświadczył w Buenos Aires: „Więcej niż 3 miliony Żydów zginęło w Polsce i Polacy nie będą spadkobiercami polskich Żydów. Nigdy na to nie zezwolimy. Będziemy nękać ich tak długo, dopóki Polska znów nie pokryje się lodem. Jeżeli Polska nie zaspokoi żydowskich żądań, będzie publicznie poniżana i atakowana na forum międzynarodowym”. Polskie władze nie zrobiły nic, żeby dać temu odpór. Mało tego, w marcu 2007 r. premier Jarosław Kaczyński przyjął Singera, honorując i nobilitując tym samym autora jednej z najbardziej antypolskiej pogróżek. „Jesteśmy tu po to, by zwrócić się do polskiego rządu o przyjęcie ustawy o zwrocie mienia lub 100-procentowych rekompensatach” – oświadczył buńczucznie po spotkaniu. Dziwiło nie tylko to, że przyjął złodzieja, ale to, że głośno nie oświadczył: właścicielami koszernych jatek na warszawskich Nalewkach byli polscy Żydzi i nic do nich Singerom z innych państw. Kaczyński nic nie zrobił w sprawie JUST447. Mało tego – uprawiał dywersję, usypiając czujność Polaków wypowiedziami: „amerykańskie ustawy w Polsce nie obowiązują” i „nie oddamy ani guzika”. Zablokował też w Sejmie ustawę Stop447. I co gorsze – prowadzi nieustanne negocjacje z Izraelem. Krótko mówiąc – blokuje, a nawet torpeduje wszelkie próby obrony!
Pytany, czy widzi zagrożenie, ripostował: „niczego płacić nie będziemy, bo nie ma ku temu podstaw prawnych”. A powiedział to przy pełnej świadomości, że w polityce najczęściej wygrywa nie prawo, a polityczne naciski, i że zamysłem roszczeniowców jest perfidna gra – rabunek nie na podstawie prawa, lecz poprzez ominięcie prawa. Grabież nie na podstawie ustaw, ale niestandardowej legislacji, nic z prawem nie mającej wspólnego. A jeśli potrzebna będzie legislacja, to tylko dla uciszenie „antysemitów”, którzy grabieży się sprzeciwiają. Argumenty o „specjalnej ścieżce prawnej” o „oddzielnym prawie”, o tym, że ma być specyficzne, wielokrotnie padały w przeszłości. Herszt roszczeniowców Gideon Taylor mataczył: „Ponieważ cierpienia Żydów były największe i unikalne, oddzielne prawo odnoszące się do żydowskiej własności prywatnej powinno być rozważone”. Bobby Brown z HEART mówił: „niech rząd polski wdroży jakikolwiek proces, więc procedurę najprostszą i najtańszą”. Wsparł go szef warszawskiej gminy żydowskiej: „Może powinno się z tych pieniędzy utworzyć fundusz, który sfinansowałby rewitalizację żydowskich zabytków w Polsce”. Przypomnijmy też: odrębną ścieżkę prawną stworzono przy zwrocie mienia gmin wyznaniowych żydowskich. W uchwalonej wówczas ustawie ograniczono do minimum wymogi prawne związane z mieniem, nie używano prawnego terminu „restytucja”, lecz dziwoląg prawniczy „przeniesienie własności”. Grabieży dokonano więc, wbrew obowiązującej legislacji, w tym konstytucji. O „specyficznych mechanizmach prawnych” i o tym, że powinny być maksymalnie uproszczone, mówi też Deklaracja Terezińska. I jeszcze jedno – w tym wszystkim chodzi także o to, aby najwyższą instancją odwoławczą w polskim procesie legislacyjnym był premier Izraela.
Na jaw wychodzi nędza polskiej dyplomacji. Uznali Izraela za naszego „strategicznego sojusznika”, a stosunki za „znakomite”. Tymczasem Polakom trudno zrozumieć, na czym polega strategiczne partnerstwo między krajami leżącymi na różnych kontynentach, i co to za sojusznik, który traktuje Polskę jak wroga, w którego interesie leży słaba Polska, który stwarza śmiertelne zagrożenie dla jej finansów (bo chce wyłudzić 300 miliardów), który zagraża jej suwerenności (bo żąda, aby polskie ustawy były z nim konsultowane), który narusza jej bezpieczeństwu (bo kuma się z Putinem) i który wysuwa wobec Polski roszczenia terytorialne (bo ma zakusy na 1/5 jej zasobów mieszkaniowych i gruntów). Wykoncypowali: jeśli uznamy Izrael za sojusznika, wesprzemy go politycznie, docenimy jego walkę z wrogim arabskim otoczeniem, to w usłużnym dialogu uzyskamy status sojusznika. Mrzonki wzmacniało naiwne założenie, że polonofobia skupia się w lewicowych środowiskach żydowskich w USA, a w Izraelu rządzą zbratani z PiS prawicowcy. Wspierają politykę Izraela na forach międzynarodowych. W UE są jego bezkrytycznym ambasadorem. Co roku wydają polskie paszporty kilku tysiącom Żydów. Ba, lansują tezę: „Izrael pomoże nam w walce z procederem cedowania zbrodni niemieckich na polskie ofiary”. Polityki takiej nie zmienili, gdy okazało się, że to gra pozorów, że jedyne, co Izrael od nas oczekuje to bezwarunkowa kapitulacja, że opinia publiczna w Izraelu nie ma twarzy Szewacha Weissa, ale ma twarz Jana Tomasza Grossa, i że to państwo, w którym nikt Polaków nie lubi i w którym rządzi jawnie polakożercza ekipa.
Inna, równie poroniona, doktryna: Polska potrzebuje „certyfikatu koszerności”. Zaczęło się od podszeptów Ludwika Dorna: „W światowych grach dyplomatycznych i wobec siły bardzo wpływowego lobby żydowskiego naszemu krajowi potrzebny był 'certyfikat koszerności’ ze strony Izraela, a tego nikt w polityce nie wydaje za darmo”. Swój wkład w „doktrynę” wniósł doradca Dudy: „Prawda bardzo często w polityce przegrywa. Aby polityk mógł zabiegać o prawdę, musi zachować władzę, ażeby zachować władzę, często musi ulegać siłom zewnętrznym, które na to pozwolą i w tym pomagają”. Potwierdził to Alan Posener: „Izrael zabiega o Kraje Wyszehradzkie, bo może liczyć na te kraje w Parlamencie Europejskim, które w zamian mogą liczyć na certyfikat koszerności”.
KOSZULKI „NIE PRZEPRASZAM ZA JEDWABNE” – TUTAJ
„Polska to panna stara, brzydka i bez posagu” – ta doktryna obowiązuje do dziś. Czy nie dlatego, że wiecznie się boją? Czy nie dlatego, że gdy pierwszy lepszy Żyd zmarszczy czoło chowają się po kątach? Czy nie dlatego, że dyplomacją zajmują się notorycznie przegrywające miernoty? Toczy się zakulisowa gra, w której polska dyplomacja stoi z góry na przegranej pozycji, bo to ludzie, którzy nigdy nie walczyli. A jeśli walczyli, to o „certyfikat koszerności” wystawiany przez media żydowskie w Ameryce. A tak w ogóle, aby prowadzić politykę zagraniczną trzeba mieć MSZ, a nie jego atrapę. No i obalić przekonanie Prezesa, że jak zabraknie Korporacji Geremka, to w MSZ zacznie się pogrom Żydów. A może w tym wszystkim chodzi o coś innego? Mówił o tym starożytny chiński strateg: „Kiedy walczysz za granicą, używaj lokalnych przewodników […] korzystaj ze współpracy istot najpodlejszych i najbardziej odrażających”.
Do durniów nie dotarło, że mają do czynienia z Izraelem, w którym już nie ma Żydów z Polski, w którym dominują Żydzi sowieccy. Do durniów nie dotarło, że lobby żydowskie zbudowało potężną dźwignię wpływów rosyjskiej agentury na naszym obszarze, że nie chodzi tylko o to, aby nas okraść, ale doprowadzić do porozumienia Rosji z Przedsiębiorstwem Holocaust, przedstawi
Polaków, jako dzicz antysemicką, i przejąć kontrolę nad Polin tak, aby nie spotkało się to z jakimkolwiek sprzeciwem w świecie. Krótko mówiąc – zamiast dyplomacji mamy tchórzliwy bełkot i łajzy, którym, gdy natrafiają nację kojarzoną z Kominternem, uginają się nogi. A zamiast mężów stanu ministrów uważających, że trzeba siedzieć cicho, bo tylko kapitulacja może ich ocalić.
Gdzie jest polski MSZ? Takie pytanie ciśnie się na usta, gdy po raz kolejny słyszymy, że roszczenia żydowskie nas nie dotyczą. Wyjaśnienie może być dwojakie: albo mamy do czynienia z V kolumną, albo z idiotami niezdolnymi do rozpoznania nawet najprymitywniejszej intrygi. Skoro co kilka lat sytuacja się powtarza, to dlaczego MSZ nie jest na nią przygotowany? Dlaczego ambasada RP w Tel Awiwie nie informuje, że to taktyka negocjacyjna Żydów, która ma ułatwić wymuszenie haraczu? Dlaczego nie wysyła sygnału, że Izrael szuka zwady, że szykuje awanturę, która ma być przykrywką do batalii o restytucję mienia, bo znacznie łatwiej zbudować koalicję światową wokół pamięci o holokauście niż wokół ordynarnego geszeftu? Jak to możliwe, że do Warszawy nie docierały oceny, analizy, ostrzeżenia, że „strategiczny partner” i „bliski przyjaciel” traktuje Polskę jak wroga, że politycy izraelscy traktują prawdę historyczną w sposób żydowski, że przypisywanie Polakom miana „wspólników Holokaustu” to wyłącznie środek nacisku w negocjacjach biznesowych?
W Polsce nie ma żadnej państwowej instytucji, która w sposób profesjonalny broni dobrego imienia Polski, bo za taką trudno uznać MSZ i ambasady. Jest za to kilka, które skutecznie dbają o złą opinię o Polakach. W Polsce nie ma elit zainteresowanych wygraniem konfliktu z oszczercami, a większość z nich, zainfekowana wirusem nielojalności wobec własnego państwa, staje wprost po stronie Żydów. Sam Kaczyński jakikolwiek spór z Żydami uważa za ciężką osobistą porażkę, i traktuje jako zagrożenie odrodzeniem endeckiej tradycji, której nienawidzi. Dochodzi do tego schizofreniczny dylemat: być antykomunistą i równocześnie filosemitą.
KOSZULKI „TU JEST POLSKA A NIE POLIN” – TUTAJ
Co robić, a czego nie robić? Dbać o dobre imię Polaków za granicą, a nie o obronę dobrego imienia Żydów (zwłaszcza, że oni świetnie dają sobie radę sami). Zamiast pokazać istotę kłamstwa, że Polacy byli pierwszymi ofiarami Hitlera, że mamy swoich męczenników, że Auschwitz był przeznaczony najpierw dla Polaków, że były miliony Polaków zamordowanych przez Niemców i Sowietów, że polskie ofiary od żydowskich gorsze nie są, Kaczyński i Morawiecki starają się wykazać, jak bardzo bronią pamięci żydowskiej i że robią to lepiej od samych Żydów.
Jak bronić wizerunku Polski? Sprawa jest prosta jak konstrukcja menory: Na każdy kłamliwy wrzask głosić prawdę o żydowskich policjantach w warszawskim getcie. Podstawowym narzędziem antypolskiej propagandy jest tzw. pedagogika wstydu. Dlaczego więc nie zastosować takowej, przypominając, kto witał kwiatami wojska sowieckie 17 września 1939 r., kto pomagał w wywózce milionów Polaków w bydlęcych wagonach na Sybir i do Kazachstanu, kto przywlókł komunizm do Polski? A może rozgłaszać wszem i wobec, że stalinowcy, którym w Polsce robiło się coraz ciaśniej, przewerbowali się z agentów Kominternu na agentów nowojorskich organizacji żydowskich? Tymczasem strona polska uprawia pedagogikę „made in Polin”. Wmawia, że najpilniejszą potrzebą Rzeczypospolitej jest „program walki z antysemityzmem”, i obiecuje, jak prezydent Duda w Nowym Jorku, osobnikom nałogowo zajmującym się zniesławianiem Polaków, którzy z fałszowania obrazu Polski zrobili sobie stałe zajęcie, ściganie… polskich antysemitów!
Co robić? Wystarczy odwaga, a nie tchórzliwe merdanie ogonkiem, potulność i bicie się w piersi. Wystarczy twarda reakcja dyplomatyczna wobec Izraela, wytaczanie procesów oszczercom, zaoczne wyroki (i areszt, gdy pojawią się w Polsce po odbiór kamienic) oraz odważne stwierdzenie: Nie czas na dywagowanie o „Rzeczypospolitej Przyjaciół”, gdy „przyjaciele” walą w nas w pysk na odlew. Tymczasem, zamiast głośno powiedzieć: przejrzeliśmy wasze plany, nadal się uśmiechają, nadal powtarzają rytualne frazy o „Ziemi Polin”, nadal mówią o przyjaźni, i „odbudowują” relacje poprzez kolejne miliony na kolejny cmentarz żydowski. Wystarczy przestrzeganie podstawowej zasady – nie przyjmować bitwy na warunkach przeciwnika, głos zabierać tylko wtedy, gdy się jest dobrze przygotowanym, w przeciwnym razie milczeć. Sprawa „mienia bezdziedzicznego” jest cyklicznie wytaczana, i czas najwyższy przygotować się solidnie. Ale nie do obrony, lecz do ataku. Polska dała się zepchnąć do defensywy, a to ona powinna grać na połowie przeciwnika. Nieodżałowanej pamięci trener Górski radził: Im dłużej my przy piłce – tym krócej oni. A strona polska tchórzliwie kwili: Gra się tak, jak przeciwnik pozwala. I jeszcze jedno:, jeśli jesteś atakowany, to jedną trzecią sił przeznacz na obronę, a dwie trzecie rzuć do kontrataku. I tak – im więcej będziemy mówić na temat reparacji wojennych od Niemców, tym mniej Niemcy i Żydzi będą mówić o „polskich obozach”.
Zerwać negocjacje, bo istota machinacji to: Samo przystąpienie do rozmów jest uznaniem zasadności roszczeń, a do uzgodnienia pozostaje tylko ich wielkość. Żądać od rządu deklaracji, że nie zapłaci ani dolara. Bo jeśli zapłaci dolara, to zapłaci miliard. Bo jak da 100 milionów na cmentarz, to da 100 miliardów na mienie. Ostrzec, że jeśli przyłoży rękę do rabunku, nie dostanie naszego głosu. Szybko uchwalić ustawę reprywatyzacyjną, bez konsultacji ze „strategicznym sojusznikiem”. Przede wszystkim – wznowić ekshumację w Jedwabnem, bo to kamień węgielny całej antypolskiej propagandy, i wykazanie kłamstw Grossa obali moralną podstawę „rekompensat” za rzekomy polski udział w holokauście (no i odebrać order Grossowi). Uświadomić sobie, że budowanie żydowskich muzeów nie odsuwa od Polski zagrożeń, a sprawia, że jesteśmy jeszcze bardziej pogardzani, pomiatani i poniewierani. A co do matni, w którą daliśmy się wciągnąć, korzystajmy z rady Napoleona: „Na wojnie nie należy nigdy robić tego, czego sobie życzy nieprzyjaciel; i fakt, że nieprzyjaciel sobie tego życzy, jest dostatecznym powodem, żeby tego nie robić”. No i słuchajmy Józefa Piłsudskiego: „Pokora i uległość tylko do wzmocnienia i utrwalenia niewoli prowadzi”.
Przeczytaj także:
Wyjście z uni ,i wizy po 1000$ dla żydów,to najlepsze by było a nie paszporty wystawiać w tysiącach,to jedna banda w rządzie,komunia i żydostwo,swoim tego nie zrobią.
Co ta za mina,tego nieudacznika ktory nazywa siebie prezydentem?
To nie idioci, tylko V kolumna realizująca za plecami Polaków następny rozbiór Polski.
Stoimy z opuszczonymi gaciami z chujem na wierzchu ktory kazdy kto chce traca. Nie mamy panstwa, nie mamy instytucji, nie mamy sluzb bo sa obce, nie mamy elektrowni, nie mamy kopalni bo nam obcy zamykaja, nie mamy nic. Niedlugo nie bedziemy mieli wlasnych kobiet, kurwa jego mac !
Szczatki ludzkie w mysl polskiego prawa po 20 latach nie sa juz chronione. Dlaczego ja musze placic
za grob wlasnego ojca jesli chce go zachowac a Zydzi korzystaja z jakiejs wiecznej ochrony ?
Spychacz i nasiona sosny na ich groby ! Bylo i minelo ! A nie miliony z naszej kasy !
Nowy rodzaj gwałtu !
Czasami sprzeciw, wobec pogardy dla Polski i Polaków z jaką spotykamy się na co dzień , trzeba wykrzyczeć nie przebierając w słowach. Swoje odczucia w tym względzie, ująłem kiedyś w formie poniższego wpisu, który w sposób dosadny i lapidarny ujmuje cele antypolskiej kampanii.
Giewałtu można dokonywać w różnoraki sposób. Indywidualnie, zbiorowo, fizycznie, psychicznie. Można dokonywać gwałtu na naszej świadomości, przekonaniach czy wierze. Można gwałcić to co najbardziej kochamy. W niektórych gwałt wyzwala przekonanie o swojej wyższości. Podludzie są po to aby ich co najwyżej zgwałcić. Na naszych oczach i za naszym przyzwoleniem, (mój krzyk ja się na to nie zgadzam nie ma znaczenia), dokonywany jest gwałt na Polskim Narodzie, poprzez poniżanie wszystkiego tego co dla nas Polaków jest najważniejsze. Jest to gwałt swoistego rodzaju, odmienny od formy klasycznej. Wyrafinowany aż do przesady, sięgający szczytów perwersji. Osobiście czuję się tak jakby mi ktoś wsadził w d.. rozgrzany do czerwoności metalowy pręt ale zimnym końcem, abym w żaden sposób nie mógł go sobie z d… wyjąć. Dla pewności, że zostanie tam gdzie go wetknięto, antypolska spółka podgrzewa go co jakiś czas „palnikiem spawalniczym”, a w tym wszystkim nie chodzi o przyspawanie nas do idei, światopoglądu, czy wiary. Ma to służyć poniżeniu nas Polaków do takiego stopnia abyśmy stracili wszelką nadzieję, abyśmy stali się bezwolnym motłochem. Najsmutniejsze jest to, że przed tą operacją tak duża grupa Polaków (?) sama ściąga porty, a po aplikacji, krzyczy jak mi dobrze, proszę o jeszcze. Może jak operatorowi pomylą się końce tego rubaszne pręta , to usłyszymy głos sprzeciwu, a może wołanie o środki znieczulające ? Już sam nie wiem.
Brawo, że poruszacie ten ważny temat !!!!
A dla poszerzenia wiedzy Żydów i ich wszystkich sojuszników, przypomnę :
1. MIENIE WŁAŚCICIELI MAJĄCYCH PRAWDZIWE A NIE FIKCYJNE AKTY WŁASNOŚCI NIERUCHOMOŚCI MOŻNA DOCHODZIĆ W PROCESACH CYWILNYCH W POLSKICH SĄDACH, PROCES JEST DŁUGOTRWAŁY ALE MA WYKLUCZYĆ WIELKIE WĄTPLIWOŚCI I PRÓBY WYŁUDZENIA. OCZYWIŚCIE JEST TO OPCJA TYLKO DLA FAKTYCZNYCH SPADKOBIERCÓW, OSÓB INDYWIDUALNYCH A NIE CAŁEJ RZESZY NIEUPRAWNIONYCH ŻYDÓW !!!
2. MIENIE ZNACJONALIZOWANE LUB WYWŁASZCZONE PODCZAS KOMUNIZMU ZOSTAŁO SPŁACONE PRZEZ POLSKĄ REPUBLIKĘ LUDOWĄ NA PODSTAWIE 12 UMÓW ODSZKODOWAWCZYCH TZW. INDEMNIZACYJNYCH. ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA ROSZCZENIA ZOSTAŁA PRZENIESIONA NA DRUGA STRONA UKŁADÓW. UMOWY TE SĄ UMOWAMI MIĘDZYNARODOWYMI I SĄ NIE DO WZRUSZENIA !!!
3. MIENIE tzw. BEZSPADKOWE WŁAŚCICIELI, KTÓRZY NIE POZOSTAWILI SPADKOBIERCÓW PRZECHODZI NA RZECZ SKARBU DANEGO PAŃSTWA. TAK TO FUNCJONUJE WE WSZYSTKICH CYWILIZIWANYCH KRAJACH, RÓWNIEŻ W USA I IZRAELU.
4. POLACY NIE PONOSZĄ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA GRABIEŻ ZŁOTA, PIENIĘDZY I KOSZTOWNOŚCI NA TYSIĄCACH ŻYDÓW DOKONANY PRZEZ ICH WSPÓŁBRACI. Żydzi zapominają o swoim bardzo dużym udziale w zagładzie innych Żydów. Czyżby ze swojej pamięci wymazali J U D E N R A T Y, Zydowską Policję w gettach i zydowskich agentów na usługach gestapo? A agenci gestapo w organizacji żydowskiej „”Żagiew””? A agenci „13 ” komórki bezpośrednio podlegającej niemieckiemu gestapo i na przykład Abraham Gancwajch czy Dawid Sternfeld? A władcy getta łódzkiego Haim Rumkowski, getta lubelskiego Szama Grajer czy getta lwowskiego? A Zydzi Leoon Skosowski, Josef Szerynski, Jakub Lajtin? Niemcy nie dokonaliby takiej zagłady Zydów bez tak bezwzględnej i skutecznej pomocy żydowskich członków tych służb a było ich tysiące osób. Proszę zapoznać się z książką chociażby Zydówki Hanah Arendt „Eichmann w Jerozolimie”.
ZYDZI NIE MAJĄ PRAWA ŻĄDAĆ OD NARODU POLSKIEGO SWOICH HANIEBNYCH ROSZCZEŃ. NIE MACIE PRAWA ŻĄDAĆ ANI GROSZA !!!
!!!! CZAS WZIĄŚĆ SIĘ DO UCZCIWEJ PRACY A NIE OKRADAĆ INNYCH I WYMUSZAC HARACZE JAK MAFIA !!!
To Polska i Polacy wystawia wam rachunek za długi kahalne, za przebywanie na naszym terytorium od setek lat, za ratowanie Zydów podczas II wojny światowej. Jak widać taka humanitarna postawa Polaków była największym naszym błędem. Ale jak mówi nasze polskie przysłowie „Pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy”.