Bezczelność! Wystąpił w reklamie i złamał kodeks etyki lekarskiej. Teraz się tłumaczy: „Dlaczego nie mam zarabiać na życie? Czy to naganne?”
W niedzielę (1.05.2021) TVP Info wyemitowała reklamę maseczek, w której wystąpił prof. Krzysztof Simon, ordynator Oddziału Chorób Zakaźnych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych i członek Rady Medycznej przy premierze Morawieckim (ZOBACZ). W reklamie pada stwierdzenie, że dzięki tym konkretnym maskom „każdy twój oddech jest zawsze bezpieczny”. – Polska firma, polski produkt, 95-procentowa skuteczność, pięciokrotnie mniejszy opór oddychania. Zachęcam do stosowania dla Państwa i Państwa najbliższych – mówi prof. Simon.
Simon złamał w ten sposób kodeks etyki lekarskiej, który zabrania używania swojego nazwiska i wizerunku dla celów komercyjnych (por. art. 63 kodeksu etyki lekarskiej). Pytany o to przez Wirtualną Polskę prof. Simon odparł: Nie wiem skąd pan ma takie przepisy i nie wiem co to jest. Już wcześniej promowałem maseczki, ale na prośbę władz Wrocławia. Faktem jest, że wówczas nie była to reklama, a działania promocyjne.
Mimo, iż nie ulega żadnych wątpliwości, że Simon złamał przepisy, naczelny mecenas wyszczepiania Polaków na Covid-19 brnie w zaparte. W rozmowie na antenie TVN24 utrzymywał, że… nie złamał zasad etyki lekarskiej, a tłumaczy to iście idiotyczny sposób. Podkreślił, że jego głos i wizerunek jeździ w tramwajach wrocławskich i nikomu to nie przeszkadzało. Jak wskazał, zgłosiła się do niego polska firma, która produkuje maski z atestami, co sam sprawdził. – Stwierdziłem, że to jest słusznie i moralnie uzasadnione, propaństwowe, czyli polska firma, z Dolnego Śląska, bardzo dobry wyrób, uzyskała atesty – wyjaśniał i bronił się twierdząc, że ktoś go usiłuje „przyatakować”. Gdy prowadząca Katarzyna Kolenda-Zaleska odpowiedziała, że udział w reklamie to działanie komercyjne, którego zabrania kodeks etyki lekarskiej, Simon odparł, że spędził dzień na nagraniach i to naturalne, że wziął za to pieniądze.
– Ostatecznie pieniądze mogę oddać – mówił. – Ale dlaczego nie mam zarabiać na życie? – pytał. – Czy to jest jakieś naganne, że człowiek prozdrowotnie działa i promuje polskie firmy? – dopytywał
Nasz komentarz: Nie panie profesorze. Zarabianie na życie nie jest naganne. Nie jest także naganne utrzymywanie rodziny i działanie „prozdrowotne”. Jednak panu, jako lekarzowi, który z comiesięcznej pensji, „covidowych dodatków”, a zapewne także współpracy w firmami farmaceutycznymi, może sobie pozwolić na o wiele więcej niż przeciętny Kowalski, powinien mieć na uwadze, że po prostu pewnych rzeczy robić nie wypada, zwłaszcza, że – najwyraźniej zamroczony widokiem błyszczących srebrników – ewidentnie złamał pan prawo.
Przeczytaj także:
Głupi doktorek. 😄
Każdy jego „występ” w telewizji to kompromitacja. Obżydliwa (nie poprawiać) postać.
The bill, ale Polacy też są the bille, nie myślą wcale
Nóż się w kieszeni otwiera na sam widok tego bezczelnego hipokryty, podłego chama, zdeprawowanego do szpiku kości typa. Pieprzony „pan świata” jemu wolno wszystko.
To chyba komentarz Katarzyny TS. Bo taki celny i „szpilkowy”. Zawsze zaglądając tu poszukuję jej komentarzy.