Ambasador Bodnar o karaniu za banderyzm. Straszy awanturami i perfidnie kłamie!
Ambasador Ukrainy w Polsce, Wasyl Bodnar, odniósł się do zapowiedzi wprowadzenia do polskiego Kodeksu karnego zakazu banderyzmu. W rozmowie z RMF FM stwierdził, że takie rozwiązanie mogłoby poważnie zaszkodzić relacjom polsko-ukraińskim.
– Oczywiście, że zagrozi. Na przykład: przyjeżdża chłopak z frontu, który ma nabity tatuaż z czerwono-czarną flagą. Zabrania mu się wjazdu. Od razu wybucha awantura. I takich przypadków są setki – powiedział Bodnar.
Ukrainiec dodał, że podobne problemy mogłyby dotyczyć również „historyków” broniących własnego stanowiska czy osób, które nie mają nic wspólnego z banderyzmem. – W Polsce używa się tego terminu, ale nikt poza nią go nie rozumie – twierdzi Bodnar.
Ambasador bezczelnie apelował o dialog i wspólne ustalenie, jak rozumieć te kwestie, kwestie ideologii, która popchnęła dziesiątki tysięcy Ukraińców do wymordowania nawet 650 tysięcy obywateli II RP. – Porozmawiajmy o tym, ustalmy, co jest, bo wtedy wracamy do tematu, co było z Ukraińcami tutaj – mówił.
Bodnar powtórzył również popularną na Ukrainie tezę o „obopólnej tragedii”, wskazując, że ofiarami byli także Ukraińcy. – Ilu ich zostało zabitych? Mam listy z dziesiątkami miejscowości, w których mordowano Ukraińców, ale o tym się w Polsce nie mówi. To jest prawda historyczna – dodał Ukrainiec, nie wspominając (a tym samym perfidnie kłamiąc), że akcje Polaków miały charakter punktowy i defensywny, zaś Ukraińców masowy, ofensywny i bestialski.
Zdaniem ambasadora, wprowadzenie zakazu banderyzmu oznaczałoby „narzucanie prawdy” i „przekręcanie tematu”. W jego ocenie niedawny list ukraińskich historyków był „wezwaniem do dialogu”.
Przypomnijmy, że nawet Instytut Pamięci Narodowej odniósł się do wspomnianego listu historyków i osób publicznych opublikowanego przez UIPN. IPN podkreślił, że symbolika OUN-UPA jest nierozerwalnie związana z ludobójstwem na Wołyniu i nie może być akceptowana w przestrzeni publicznej w Polsce.
Obejrzyj nagradzany na festiwalach filmowych serial dokumentalny o ukraińskim ludobójstwie na Polakach. 1. odcinek:
2. odcinek (kliknij w obraz poniżej)
J. Międlar: Ukraińcy zbudują front polityczny w Polsce!? Przeprowadźmy autooperację “Wisła”!
„Genocidum Atrox” – drugi odcinek serialu dokumentalnego Jacka Międlara w ogólnopolskich seansach


Słudzy narodu upadlińskiego nic nie zrobią, bo zaraz się odnajdą taśmy z podkarpackiego burdelu i wiele osób straci kasę, stołki i wolność.
Kolejny o nazwisku Bodnar robi oszałamiającą karierę w naszej niezwyciężonej armii. Raz dwa wyposażono go w generalskie szlify, a niedawno został dowodzącym jakąś bronią, niestety nie pamiętam jaką. Szczęść Boże i ratuj się kto może!
Nie wyobrażam sobie, by jakiś Polak mógł popierać wpuszczanie do Polski banderowców z wytatuowanymi banderowskimi symbolami. Natychmiast publikujcie listę osób z polskim obywatelstwem, które chcą wpuszczać takich banderowców! Nie wpuszcza się Brauna do Anglii czy Kanady, choć nie ma wytatuowanych swastyk na ciele i lewackie media nie są tym oburzone, więc dlaczego mamy wpuszczać banderowców wytatuowanych w nazistowskie symbole? :-))))
Relacje polsko-ukraińskie? A o jakie „relacje” temu Ukraińcowi chodzi? Nawet nie wspominając o zbrodniczym dorobku, to przecież nawet niedawno, krótko przed utratą Krymu Ukraina budowała owe relacje z pozycji roszczeniowego sąsiada blokującego polski handel, prześladującego polską mniejszość na swoim terytorium i gloryfikującym pospolitych zbrodniarzy, sadystów i zboczeńców spod czerwono-czarnych barw. Nawet cmentarze nie były w pełni bezpieczne. I taki „ambasador” śmie pysk w tym temacie otwierać?
Ano śmie, bo polskie(?) władze na to i o wiele więcej pozwalają.
Za chwilę nawet tu nie będzie można pisać prawdy, bo „wiecie i rozumicie” mowa nienawiści…
Ale czy kogoś dziwi taka bezczelność? Skoro już Ukrainka reprezentuje nas na arenie międzynarodowej, to co w tym dziwnego, że ambasador ukraiński domaga się uznania banderyzmu w granicach Polski, jakby był u siebie? Co więcej, warto przypomnieć, że w krajach takich jak Rosja, Ukraina czy Białoruś prawda ma względne znaczenie i jest nieco inaczej rozumiana niż u nas. Tam nie chodzi o to, by dotrzeć do tego jaki jest stan faktyczny, ale by posługując się względną (własną) prawdą ugrać ile się tylko da i ukształtować rzeczywistość na własną modłę, z korzyścią wyłącznie dla siebie. Trzeba mieć to na uwadze. To inny kod kulturowy i cywilizacyjny. Dlatego szanse na porozumienie są nikłe i trzeba po prostu stawiać temu tamę. Przynajmniej w naszym kraju.
Budujący jest optymizm Pana Wicherka. A czy w Polsce prawda nie ma „względnego znaczenia”? Gdzie jest prawda np. o uwłaszczeniu czerwonej nomenklatury po 1989 roku, FOZZ i wielu innych „brzydkich sprawach”? Skoro nie można oczyścić własnej stajni, co dopiero mówić o oczyszczeniu cudzej.
Prawda o tych przestępstwach za pomocą ohydnych zbrodni jest pochowana dwa metry pod ziemią.
Wystarczy pokojarzyć skromnie ujawnione fakty, nazwiska i okoliczności, by innym osądem obdarzyć ówczesne rządy, służby i „świetlane” nazwiska, z których część już odeszła do wieczności a część do dziś bryluje na salonach robiąc za „ekspertów” i „gadające głowy”…
Ta „stajnia” i to nie tylko ta polska ale europejska ze światowymi akcentami przepełniona wszelakim gównem, może być dziś oczyszczona jedynie przez zradykalizowanie postaw społecznych i wpływ czynników ogólnoświatowych wzorem mitycznych rzek Alfios i Penejos.
Jak tak, to w naszym bantustanie musowo Wielką Lechię wskrzesić oraz śpiących rycerzy w Tatrach… Jak oni nie dadzą rady, to wzywać Kajko i Kokosza, Tytusa i Romka, a w ostateczności wawelskiego smoka i makową panienkę.
@Ad
Ja o czym innym. Mianowicie o posługiwaniu się słowem na opisywanie rzeczywistości. To całkiem inne podejście, bo u nas nie fałszuje się historii ani teraźniejszości na taką skalę, o ile w ogóle, a jeżeli ktoś to robi, to bardzo ostrożnie, bo zawsze się znajdą dociekliwi, którzy mu to wytkną i zostanie poddany ostracyzmowi. I bardziej polega to na wybiórczym dobieraniu faktów, pomijaniu niewygodnych i wyolbrzymianiu tych pierwszych. W opisanym przeze mnie regionie uznają po prostu, że jeżeli służy to interesowi ich kraju, wszystko jest OK, nawet jeżeli jest to ewidentna blaga, wymyślona na potrzeby chwili. Inna mentalność. Przykładowo: więcej znajdziesz na Ukrainie krytyków Bandery czy w Polsce Piłsudskiego? Mam na myśli na tej Ukrainie stricte ukraińskiej, bez ruskiego wschodu.
Panie Wicherek, na Ukrainie nie byłem i się nie wybieram. Natomiast wiem jedno, gdyby w Polsce pisano tylko prawdę o Piłsudskim, a nie zrobiono wokół tej postaci kultu jednostki jeszcze za jej życia, wtedy proporcje jego przeciwników do zwolenników są łatwe do przewidzenia. Wzmianka o fałszowaniu słowem, to wypisz wymaluj rzeczywistość w Polsce po 1989 roku. Dociekliwi, którzy prawdę chcieli ujawnić (jak np. kontroler NIK-u) w zagadkowy sposób zmarli. Piotr Jaroszewicz chciał prawdę ujawnić i wiadomo w jakich tragicznych okolicznościach zginął.
@Ad
Ja dalej nie o tym. To, o czym piszesz (proponuję żebyśmy się zwracali do siebie na „Ty”, jeżeli to nie problem), robi się wszędzie. W dodatku ja piszę w kontekście stosunków międzynarodowych, wynikających z przynależności do danej kultury czy cywilizacji, a także skali zakłamania. Ale nawet wracając do Twojego przykładu – sam fakt, że wiesz o tym i jesteś w stanie, tak się domyślam, podać ze szczegółami historię tych przekrętów o czymś właśnie świadczy. I podobnie ma tysiące Polaków. Wielu o tym wie, bo chce wiedzieć jak było naprawdę i otwarcie o tym mówi. Tym się różnimy.
@Radek
W nawiązaniu do skali zakłamania. W Polsce od ponad 100 lat zaszczepia się „prawdę” o Piłsudskim. Jak również „prawdę” o dniu odzyskania niepodległości, czyli 11 Listopada. A wiadomo, że Rada Regencyjna proklamowała niepodległość Polski ponad miesiąc wcześniej.
@Ad
Ja cały czas piszę o czymś innym. O pewnym zjawisku, mentalności, które dzielą nasze narody i sposobem manipulowania, który sprawia, że nie dojdziemy raczej do porozumienia (choć chciałbym by było inaczej). Nie odnosisz się do mojego wywodu jako całości, tylko do jakichś pojedynczych fragmentów. Wybacz, nie widzę sensu bym po raz trzeci pisał to samo. Polecam tylko Feliksa Konecznego albo panią Ziętek-Wielomską. Zapewne oni to tłumaczą lepiej i przejrzyściej ode mnie.
@Radek
Zapewne tłumaczą lepiej, bo ja jedynie widzę wywyższanie jednej nacji nad drugą, ale z racji wieku, może już niedowidzę.
„…przyjeżdża chłopak z frontu, który ma nabity tatuaż z czerwono-czarną flagą. Zabrania mu się wjazdu….”
Ten banderowski sk…syn najwyraźniej uwaza, ze do Polski byle gnojek moze sobie wjechać, jak do siebie…
@zagłoba sum
Nie tylko „może” ale wjeżdża.
Ukraina będzie musiała pożegnać się z Donbasem i innymi przyległościami o czym coraz głośniej. Cicho natomiast co otrzyma w zamian?
Należy przed odpowiedzią rozważyć zachowanie tzw. „Europy” w stosunku do Ukrainy i porównać do analogicznej sytuacji, kiedy to Polska została napadnięta chwilę po odzyskaniu niepodległości i haniebnego targu ubitego przez „wielką trójkę” zdrajców, morderców i oszustów.
Ukraina wcześniej niż się to wydaje dzisiejszym „miłosiernym” upomni się o Zakerzonie – tereny na których dzisiaj już widać wzmożone osadnictwo ukrów – w ramach zadośćuczynienia za straty terytorialne powstałe pod naciskiem USA.
żydobanderowska tożsamość narodowa nazistowskiej Ukrainy oparta jest na nienawiści do Rosjan, Polaków, rzymskich katolików, rosyjskich prawosławnych.
Wasyl Bodnar.To jakiś krewniak Adama Bodnara?Słyszałam o ukraińskich korzeniach Adama Bodnara.Nie świadczy to dobrze o naszych władzach,albo sami Żymianie albo Ukraincy…A Polacy mają wykonywać ich rozkazy