Boski porządek – świetnie zrobione feministyczne kino propagandowe
„Boski porządek” to doskonały przykład tego jak należy robić filmy propagandowe. Choć obraz ma przesłanie feministyczne to każdy konserwatysta powinien ten film zobaczyć by dowiedzieć się jak robić atrakcyjna dla widzów polityczną propagandę.
Szwajcarski film „Boski porządek” opowiada o wydarzeniach z 1971 kiedy w Szwajcarii przeprowadzono referendum w sprawie przyznania praw wyborczych kobietom. Dla nas Polaków taki problem jest abstrakcyjny bo Polki zyskały prawa wyborcze po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku (warto przypomnieć, że większość z Polek w II RP głosowała na prawice, na narodowców lub ludowców Witosa).
Bohaterka filmu „Nora jest młodą gospodynią domową i matką, która mieszka ze swoim mężem i dwoma synami w spokojnej małej wiosce. Tutaj, na szwajcarskiej prowincji, mało kto odczuwa skutki gigantycznych wstrząsów społecznych, które zostały wywołane wydarzeniami z maja 1968 r., związanymi z falą rewolucji obyczajowej, demonstracjami studenckimi i walką o prawa obywatelskie. Nora nawet nie przeczuwa, że jej życie ulegnie radykalnej zmianie i z kury domowej stanie się feministyczną aktywistką, doprowadzając do przyznania kobietom praw wyborczych. Film inspirowany faktami, opowiadający o drodze Szwajcarek do uzyskania pełni swobód obywatelskich”.
„Boski porządek” idealnie pokazuje, że dobry film propagandowy powinien mieć sympatycznych bohaterów, najlepiej prowadzących proste życie i borykających się z problemami, takich by widz czuł do nich sympatie. I ci wzbudzający sympatie bohaterowie muszą na tle wydarzeń historycznych dokonywać wyborów zgodnych z ideą, którą za pomocą filmu chcemy propagować.
Tak jak w wypadku „Boskiego porządku” feminizm jest tą ideą którą film propaguje, to w innym filmie taką idę może być nacjonalizm czy konserwatyzm. Liczy się odpowiednia schematyczna konstrukcja opowieści.
W każdym filmie propagandowym, tak jak w wypadku „Boskiego porządku” przeciwnicy idei (którą film propaguje) muszą być ukazani jako odstręczającymi. W filmie propagującym feminizm negatywnymi bohaterami budzącymi odrazę widzów muszą być mężczyźni, zwolennicy patriarchatu, wykorzystujący seksualnie i ekonomicznie swoje żony, wydzielający im pieniądze, bijący swoje żony, nie pozwalający żonom pracować by je uzależnić od siebie ekonomicznie, nadużywający alkoholu i wsadzający swoje córki do więzienia za czerpanie satysfakcji z seksu, nie dający satysfakcji seksualnej swoim żonom. Negatywną bohaterką może też być konserwatystka i burżujka właścicielka tartaku.
„Boski porządek”, wyświetlany w kinach w całej Polsce, w tym i w warszawskim kinie Kinoteka, to feministyczne kino propagandowe propagujące nie tylko hasła praw politycznych dla kobiet, ale też i aktywizacji zawodowej oraz seksualnej kobiet, głoszący, że wyzwolenie seksualne kobiet jest ich wyzwoleniem politycznym.
Pisząc o filmie „Boski porządek” warto przypomnieć, że już w XIX wieku papież Leon XIII domagał się upowszechnienia praw pracowniczych i praw politycznych, tak by nie dopuścić do wyzysku robotników, a w konsekwencji do zaangażowania się robotników w ruchy lewicowe, które zamiast rozwiązywać problemy tworzą nowe jeszcze gorsze. Podobnie słusznie się stało, że kobiety mają prawa polityczne, dzięki czemu nie dają posłuchu feministycznym zabobonom i głosują na prawice.
W trosce o dobro wspólne, będące nakazem katolickiej nauki społecznej, bardzo ważna kwestią jest zaangażowanie kobiet w działalność publiczną. Doskonale to rozumiał polski ruch narodowy którego celem była budowa społeczeństwa obywatelskiego, aktywizacja społeczna i demokratyczne rządy. Takie podejście narodowców zaowocowało rozwojem tysięcy organizacji społecznych przed odzyskaniem niepodległości i w II RP. Organizacji w których niezwykłą ważną role odgrywały kobiety. I takie endeckie społeczeństwo obywatelskie II RP i dziś powinno być dla nas wzorem.