K. Baliński: Sikorski z ręką w nocniku
„Irański dron zestrzelony w Ukrainie trafił do Stanów Zjednoczonych dzięki sekretnej operacji z udziałem szefa polskiego MSZ Radosława Sikorskiego” – tak zatytułował swój tekst „Wall Street Journal”. Amerykańska gazeta donosi dalej: „Śmiercionośna maszyna została przetransportowana samolotem C-130 należącym do polskich sił zbrojnych. Wykorzystywany na co dzień przez wojska rosyjskie na terenie Ukrainy Shahed 136 to jeden z najbardziej znanych dronów wojskowych na świecie, produkowany pod nadzorem Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej Iranu, organizacji uznanej przez Stany Zjednoczone za terrorystyczną”. Wg dziennika, w operację, oprócz Sikorskiego, zaangażowana była amerykańska organizacja United Against Nuclear Iran, która o drona poprosiła Sikorskiego. Do podjęcia decyzji o zorganizowaniu tajnej misji dojść miało pod koniec stycznia, kiedy to Sikorski spotkał się w swoim warszawskim mieszkaniu z szefem organizacji Markiem Wallacem i z dawnym znajomy Markiem Kaplanem, którzy podczas wspólnej kolacji namówili Sikorskiego do zakupu drona. Wkrótce potem Polak skontaktował się telefonicznie ze swoimi ukraińskimi odpowiednikami i w ciągu kilku dni znaleziono rzadkiego, nienaruszonego Shaheda. Mark Wallace ujawnił, że śmiercionośna broń będzie pod osłoną nocy przewieziona ciężarówką do Waszyngtonu, gdzie trafi następnie na specjalną ekspozycję i zobaczy go wiceprezydent J.D. Vance i że celem operacji jest „skłonienie decydentów do uznania irańskiego sprzętu za najpowszechniej stosowaną broń terrorystyczną”.
Sam Sikorski powiedział gazecie: „Ponieważ Iran wszędzie sieje śmierć i zniszczenie, należy wspólnie stawić czoło temu zagrożeniu i je usunąć”. Przestrzegał: „Iran kłamie. Iran jest winny i Iran nie może oczekiwać naszego współczucia, gdy podejmiemy środki, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się jego terroru w przyszłości”. Cały świat powinien być świadom, jakie niebezpieczeństwo sprowadza na nas współpraca Rosji i Iranu”. W niewydarzonych analizach wtórował mu w tej samej gazecie inny dyplomatyczny matoł, Anne Applebaum: „Sceny, które widzimy w Damaszku, zobaczymy w Moskwie i Teheranie. Upadek Asada to rosyjski Afganistan”.
A polskie media? „Wojenne trofeum”; „Brawurowa akcja szefa MSZ”; „Efekty akcji zobaczy sam wiceprezydent USA”; „Dron będzie pokazany amerykańskim konserwatywnym politykom”. Cytowały tez wpis Sikorskiego na portalu X: Sojusz polsko-amerykański jest nierozerwalny. Konferencja w Waszyngtonie to jedno z najbardziej wpływowych wydarzeń politycznych na świecie. W tym roku uczestnicy mogą oglądać zestrzelony przez Ukraińców, a dostarczony przez Polskę symbol śmierci tysięcy niewinnych: irański dron Shahed. Razem skutecznie sprzeciwiamy się osi zła”.
Wiceprezydent J.D. Vance drona nie oglądał (no i nawet nie spojrzał na Sikorskiego). Nie jest to bowiem jakiś egzemplarz (i dron i Sikorski) godny zbadania przez specjalistów z Pentagonu i z CIA (zwłaszcza, że jest w nim sporo amerykańskich części i że USA mają na terenie Ukrainy 12 stacji wywiadowczych), lecz pospolity złom wykorzystany do budowania napięcia wokół Iranu. I jeszcze jedno: Jak dowiadujemy się z polskich i amerykańskiego gazet, Sikorski niewypał „kupił” od armii ukraińskiej, co dość dziwnie wygląda w świetle właśnie ujawnionych informacji, że Polska na samą pomoc wojskową dla Ukrainy wydała 14 miliardów złotych). I jeszcze jedno – nic nie powiedział, czy polskie służby i wojsko miały okazję rzucenia okiem na drona.
United Against Nuclear Iran (Zjednoczeni Przeciw Nuklearnemu Iranowi) to żydowska organizacja lobbystyczna. „Wall Street Journal” to żydowska gazeta dla Amerykanów i organ prasowy żydowskich globalistów. Agencji Bloomberg jest własnością amerykańskiego Żyda, znanego z poparcia dla Netanjahu. Mark Wallace to były ambasador przy ONZ w czasach „kolorowych rewolucji”. Mark Kaplan to znajomy Sikorskiego z czasów „studiów” na Oksfordzie (z tym że Kaplan zdobył dyplom magistra, a Radek dyplom kupił za 10 funtów), który jeszcze w trakcie pisania doktoratu pracował, jako analityk dla izraelskich firm, a później zajął się inwestycjami w kopalnie złota. I to on wraz z fundacją Sheldon i Miriam Adelson pokrywa ¾ kosztów działalności organizacji.
Statutowym celem organizacji jest „niedopuszczenie, aby Iran stał się regionalnym mocarstwem posiadającym broń nuklearną”. W tym celu wywiera naciski na biznesy, aby zaprzestały współpracować z Iranem, a nawet udziela
mu pomocy humanitarnej. Jej założycielem i szefem, aż do śmierci w 2024, był senator Joe Lieberman. W jej radzie nadzorczej zasiadają neokonserwatywne tuzy. W konferencjach organizacji bierze udział Mike Pompeo, ten sam, który kazał ministrowi w rządzie PiS zorganizować w Warszawie konferencję antyirańską. W jej radzie zasiadał też Radosław Sikorski. No i w 2022 roku Iran uznał ją za organizację terrorystyczną, za „wspieranie działań wywiadowczych i przestępczych” przeciwko temu państwu.
„Rosja zgodziła się pomóc administracji Donalda Trumpa w rozmowach z Iranem na temat irańskiego programu nuklearnego. Donald Trump poprosił Władimira Putin, aby mediował między USA a Iranem” – doniosła agencja Bloomberg, powołując się na swoje źródła. Informację potwierdził rzecznika Kremla. Skomentowała ją też „Times of Israel”, w tekście zatytułowanym „Gdy Trump przymila się do Putina, Rosja składa ofertę pośredniczenia w rozmowach USA-Iran”: „Informacja ta jest bardzo niepokojąca dla Izraela, który zabiega o przyłączenie się Trumpa do ataku na instalacje nuklearne w Iranie, i coraz bardziej ciepłe relacje Trumpa z Putinem to dla Izraela twardy orzech do zgryzienia”. Krótko mówiąc – Trump szykuje niespodziankę dla Netanjahu, dla neokonserwatystów i dla Sikorskiego (oraz jego żony). No chyba, że skończy jak John Kennedy. Licho bowiem nie śpi – tak, jak Ben Gurion kazał zabić Kennedy’ego, tak Netanjahu może to zrobić z Trumpem. A Sikorski? Potwierdza, że ma bardzo słabe rozeznanie w polityce amerykańskiej i w ogóle w tym, co w trawie piszczy.
Ocieplenie relacji na linii Waszyngton-Teheran stawia Sikorskiego (a także Tuska, Dudę i cały PiS, zwolenników twardego kursu wobec Teheranu) w kłopotliwej sytuacji, i Radek może przebudzić się z ręką w nocniku. Szalone pomysły Radka prowadzą w prostej linii do marginalizacji, do dalszego ograniczenia pola manewru polskiej dyplomacji. Kabotyńska zagrywka z dronem oznacza, że: Podżega do wojny. Bierze udział w nagonce na Iran. Pomaga Netanjahu. Przyczynia się do destabilizacji regionu. Uczestniczy w żydowsko-izraelskiej machinacji. Oznacza też, że Sikorski to dyplomatyczny matoł. I jeszcze jedno – Iran, wbrew przemyśleniom geniusza z Chobielina, stanowi tamę dla islamistów w regionie, blokuje marsz Turków, wspiera i wspomaga egzystencję materialną chrześcijańskiej Armenii. Łagodzi antagonizmy religijne w regionie. Jest promotorem dialogu chrześcijańsko-muzułmańskiego. No i, co umknęło uwadze dyplomatołka z Chobielina, Liga Antydefamacyjna ocenia: Iran found to be the least antisemitic country in the region.
„Największym wrogiem Izraela jest Iran, który geograficznie jest daleko, ale z jakiegoś dziwnego powodu cały czas myśli o zniszczeniu nas. Nie wiem, czy to wynika z tego, że utożsamia nas jako sojuszników Stanów Zjednoczonych, czy po prostu jego marzeniem to być jedynym królem na całym Bliskim Wschodzie” – mówi rabin Szalom Dow Ber Stambler, szef polskiego oddziału Chabad Lubawicz, rabin synagogi chasydów tego ruchu w Warszawie, pierwszy gość w nowym podcaście „Rzeczpospolitej” pod nazwą „Globalny Chrząszcz”. „Chabad Lubawicz działa na całym świecie, otwierając centra edukacyjne i religijne nawet w najdalszych zakątkach globu. Gdziekolwiek jest Coca-Cola, tam znajdziesz Chabad” – dodał z uśmiechem. Na pytanie o życie Żydów w Polsce, odpowiedział: „Polska to wielka pozytywna niespodzianka. Dla wielu Żydów przez wieki była drugim najważniejszym miejscem po Izraelu, a pierwszym ‘na czas wygnania’. Znana jest historia, że kiedy pierwsi Żydzi dotarli do Polski, usłyszeli, że to miejsce nazywa się „Polin”, co po hebrajsku oznacza: Żydzi powinni tu mieszkać”. Na koniec wygłosił złowieszcze słowa: „Lubię tu mieszkać i mówić po polsku”. Innymi słowy – zgodził się z żoną Sikorskiego, a nawet został jego „rabinem prowadzącym”.
Netanjahu manipulował wszystkimi prezydentami USA. Miał w tym poparcie żydowskiego lobby, które otorbiło wszystkie administracje. Donald Trump, po swoim pierwszym wyborczym zwycięstwie, skierował do nich słowa: „Wojna w Iraku była bardzo wielką pomyłką. Nigdy nie powinniśmy się tam znaleźć”. Słowa te mówiły wszystko, oznaczały zsyłkę na polityczną Syberię. Gdy potem poszedł na całego: „Głównym i najważniejszym hasłem mojej prezydencji będzie Ameryka na pierwszym miejscu. W pierwszym rzędzie zajmijmy się własnym narodem i własnym krajem”, stało się jasne, że jego prezydentura będzie dla Netanjahu (i tych od „sekretnej operacji” z dronem) koszmarem. Trump nie zostawił też suchej nitki na waszyngtońskiej elicie dyplomatycznej: „Pozbądźmy się ich i Ameryka znowu będzie wielka”. A mówił o elicie zaludnionej synami lub wnukami żydowskich uchodźców z przedwojennej Polski (czyli o znajomych żony Sikorskiego). Waszyngtońskiego bagna nie zdołał (albo nie zdążył) wyczyścić, i po powrocie do władzy, już na podium wyborczym Bidena krzyczeli: Zbombardować Teheran! Do swojej drugiej kadencji przystąpił o wiele lepiej przygotowany i bardziej zdeterminowany. Ma opracowaną spójną agendę, ma lojalne kadry. Słowem – wie czego chce. I jego przeciwnicy doskonale o tym wiedzą. Nie wie tylko Sikorski.
Wiemy, jak Trump „negocjował” z Zełenskim. Nie wiemy, jak przebiegła rozmowa z Netanjahu. Widzieliśmy tylko, że gdy wyszedł do dziennikarzy to miał minę, jakby go po raz drugi obrzezano. Nie wiemy, jak wyglądała rozmowa Sikorskiego z Marco Rubio, który wezwał go „na gwizdek”. Być może posłużył się słowami Radka z kijowskiego Majdanu: „Jak nie przyjedziesz, wszyscy będziecie martwi” lub „Jak się nie stawisz, to będzie dorzynanie watahy”. Ale i tak niech się cieszy, że nie musiał (wzorem Leszka Millera) jechać do Langley, bo tam by się dopiero nasłuchał i naoglądał kwitów. O czym jeszcze rozmawiali? Może przypomniał Radkowi, że gdy miał fuchę w neokonserwatywnym think-tanku, postulował reformę polskiej armii tak, „aby mogła wysłać na bliskowschodnie misje nawet kilkanaście tysięcy żołnierzy”, i tłumaczył, że żołnierze z Polski są tańsi w eksploatacji, a ich strata nie wywoła w USA niechęci do wojny? A może Rubio powiedział: „You have no cards”? To był kolejny, setny już z rzędu dyplomatyczny wygłup. Ale czy tylko wygłup? Może brał udział w żydowsko-izraelskiej machinacji? Może chciał wkraść się w łaski lobby żydowskiego i przypodobać nowojorskiej żydokomunie? A może miał pomóc neokonserwatystom w powrocie do Białego Domu?
Mówią o zagrożeniach ze strony Trumpa i jego nowego ambasadora w Warszawie, że wrócą do Ustawy 447, że sprzedadzą Polskę Żydom. Tymczasem Polsce zagraża nie Trump i jego ambasador, ale Tusk i jego minister od zagranicy oraz… Kaczyński i jego ferajna. Otóż, jedni i drudzy rozpoczęli wyścig o względy Trumpa. Dla przypodobania się Trumpowi, dla wkradzenia się w jego łaski, licytują się na wyprzódki, kto będzie bardziej przydatny i kto da więcej. W przypadku Tuska chodzi o to, aby Trump pozwolił mu zachować władzę. A w przypadku Kaczyńskiego, aby pomógł mu władzę odzyskać. I tu, na tej drodze obaj są gotowi na wszelkie ustępstwa: na wysłanie wojsko na Ukrainę, na oddanie złóż metali ziem rzadkich, na zakupy bezużytecznej broni, na danie wyłączności na całe sektory gospodarki, na przyjęcie uchodźców z Palestyny, na sprzedaż lasów i Wawelu. I wreszcie – na zwrot pożydowskich majątków. Przy czym zrobią to nie z inicjatywy ambasadora USA, lecz z inicjatywy własnej.. Oni sami, starając się ubiec w tym konkurenta, polecą do ambasady USA z ofertami „współpracy”. W przymilaniu się do Trumpa sięgną też po kartę antysemityzmu Polaków (i oby to była ich ostatnia karta!).
Czy poświęcą interesy Polski? Z doświadczenia wiemy, że dla utrzymania się przy władzy są gotowi do największych świństw, i w przymilaniu się do Trumpa w ogóle nie będą uwzględniać interesu Polski. Tak, jak w podejściu do Ukrain czy do „przyczółku naszej cywilizacji na Bliskim Wschodzie”. A co do Ukrainy, a właściwie co do Zełenskiego, Tusk i Kaczyński w niczym się nie różnią, licytują się tylko, kto jest bardziej proukraiński i kto da Ukraińcom więcej. Niech przykładem będą „przemyślenia” tego ostatniego na temat polskiej racji stanu. Zapytany kiedyś, co zrobimy z odkrytymi złożami gazu łupkowego, odpowiedział: Sprzedamy tanio Amerykanom. Dlaczego? Bo jak Amerykanie zainwestują, to obronią nas przed Ruskimi. A Tusk? Zgodzi się na wszystko, bo do tego „zachęcą” go Niemcy, no i wyznaje doktrynę: „Alles für Deutschland” oraz „Polska to nienormalność”.
Trump w Białym Domu oznacza dla Sikorskiego poważny problem. I, co tu dużo mówić, przeżywa nocne lęki i moczenia. Drzwi do jego międzynarodowej kariery przymknęły się na dobre, bo dla Trumpa, ze swoimi oficerami prowadzącymi i żoną jest nie do przyjęcia. W dodatku wataha, którą miał dorżnąć, ma się całkiem dobrze. „Jeszcze jedno takie zwycięstwo i będę zgubiony” – tak Pyrrus skomentował wynik jednej ze swych bitew. Równie efektowny sukces odniósł Sikorski z irańskim dronem. Nieprzerwanie zapewnia, że „Polska ma wyjątkowo korzystną pozycję”, że z kraju Europy Wschodniej stała się „odpowiedzialnym krajem Europy Północnej”. Realia jednak temu przeczą – po kilkunastu miesiącach rządów podziwianego na całym świecie geniusza dyplomacji, nasz kraj jest bliżej katastrofy niż kiedykolwiek wcześniej.
Tusk, dobierając sobie tak słabego osobnika, pozbawił Polskę możliwości skutecznego prowadzenia polityki zagranicznej. A może zrobił to świadomie? A może nakazali mu to Niemcy? Klęska jest żałosna i groteskowa. Polska jest państwem zwijającym się. Jej politykę zagraniczną kreuje kanclerz Niemiec i komik z Kijowa. Skłóciła się ze wszystkimi sąsiadami. Jej relacje z Ukrainą to nieprzerwane ustępstwa i podlizywanie się Zełenskiemu. Ale to nie Tusk i jego szemrana ferajna są temu winni. To my, Polacy, przez swoją głupotę, ciulowatość i zerową zdolność postrzegania świata tkwimy w tym chocholim tańcu i szybkim krokiem zbliżamy się do katastrofy. Każdy dzień urzędowania Radka, i każdy dzień jego dyplomatycznych wygłupów przynosi Polsce nieodwracalne szkody. I właśnie dlatego, ten rząd trzeba jak najszybciej obalić, nie czekając na kolejne wybory, bo wtedy będzie już za późno.
1. odcinek „Sąsiadów” dostępny na DVD i VOD na FlixClassic.pl
Przeczytaj także:
Jest reakcja! Mamy pismo od dyrekcji ws. banderowskiego obrazu w bibliotece w Koszalinie!