J. Matysiak z USA: A teraz debata, starcie Tytanów!
W Ameryce letnia gorączka, a do tego w czwartek szykuje się zenit politycznej gorączki, czyli Debata Prezydencka między Trumpem, a Bidenem. Komentatorzy wiercą się w swoich opiniach. Jedni wieszczą nadchodzącą katastrofę, inni przeciwnie wielki sukces. W lewicowym programie stacji MSNBC “Morning Joe”, który Joe prowadzi z żoną Miką EmiIią Brzeziński (córka Zb. Brzezińskiego i kuzynki prezydenta Benesza), Joe przysięgał, że wbrew teoriom spiskowym ledwo powłóczący nogami i widocznie zdezorientowany prezydent Biden jest w świetnej formie i w debacie jak byk rozniesie na rogach Trumpa.
Debata będzie trwała 90 min odbędzie się bez publiczności, kandydaci mają siedzieć, prowadzący kontrolują ich mikrofony. To warunki stacji CNN, czyli Bidena, na które przystał Trump, określając ją jako pojedynek troje na jednego. W wywiadzie udzielonym stacji CNN przez piękną rzecznik kampanii Trumpa Karoline Leavitt kiedy ta zaczęła mówić o lewackim moderatorze debaty Jake Tapper i jego wieloletnim uprzedzeniu do Trumpa, którego porównywał nawet do Hitlera, prowadząca program Kasie Hunt, po prostu wyłączyła jej mikrofon…
Były główny strateg Białego Domu Steve Bannon sugeruje Trumpowi bojkot czwartkowej debaty z powodu ich agresywnej stronniczości chyba, że przeproszą za bezprecedensowe cenzurowanie rzeczniczki Trumpa. Konserwatywna grupa przyglądająca się nadużyciom lewicowych mediów Media Research Center przygotowała przykłady stronniczych wypowiedzi moderatorów CNN, którzy poprowadzą debatę. Trump idzie do jaskini lwa…
Sam prezydent Biden udał się (na tydzień) do prezydenckiego Camp David, gdzie będzie przygotowywał się do debaty, a medyczni asystenci będą pracować nad wypróbowaniem odpowiedniej ilości leków, tak aby “pełen wigoru” Biden mógł przetrwać do końca debaty. Chcą powtórzyć spektakl z jego ostatniego Raportu o Stanie Państwa w którym pokrzykiwał i z energią odczytywał to co mu napisali. Do Camp David za Bidenem udał się jego były szef gabinetu Ron Klain.
Z przecieków zespołu Bidena wynika, że będzie on agresywnie atakował Trumpa jak bokser. Trump jest świadomy przygotowywanego ataku. Dlatego w wypowiedzi dla The Hill zasugerował, że przed debatą powinno się testować na zażywanie środków medycznych:
“Nie chcę aby zachowywał się jak na State of the Union, on odleciał jak latawiec”
Z drugiej strony Trump podkreślił, że nie lekceważy zdolności Bidena. Znany amerykański intelektualista prof. Victor Davis Hanson z Hoovera uważa, że Biden użyje debaty do ciągłych ataków na Trumpa, zaś Trump powinien skupić się złym stanie Ameryki Bidena dzisiaj, dramatycznym wzroście kosztów życia, na wysokiej inflacji, wzroście przestępczości i zalewie nielegalnych imigrantów przez otwarte granice Bidena. Z kolei Biden może wyrazić zdziwienie, że walczy o prezydenturę ze skazanym przez sąd kryminalistą…
Trump prowadzi w sondażach we wszystkich “swing states” od których wiele zależy w wyścigu prezydenckim. Ciągle trwają dyskusje, czy ze względu na widoczne zapadanie na zdrowiu Bidena jak i w sondażach Partia Demokratyczna wymieni go na innego kandydata przed listopadowymi wyborami, czy już jest na to za późno ze względów logistycznych, czy proceduralnych. Podobno dlatego pierwszą z dwu debat wyznaczono stosunkowo wcześnie, że w razie gdyby Biden popełnił zbyt wiele błędów i nie dotrwał do końca w pojedynku z Trumpem, wtedy Demokraci byliby zmuszeni go wymienić. Jeden z komentatorów zauważył, że Biden może ustąpić, tuż przed Narodową Konwencją Republikanów, która odbędzie się w Milwaukee od 15 do 18 lipca. Tak, żeby zabrać medialne światło Republikanom.
Problem w tym, że nie tylko Biden nie jest gwiazdą w Partii Demokratycznej, ale jeszcze gorzej wypada wiceprezydent Kamala Harris, czy Hillary Clinton, która przecież w 2016 r. przegrała z Trumpem. Jedyną szczęśliwą gwiazdą Demokratów mogłaby być Michelle Obama, ale ona jest leniwa i przejawia prezydenckich ambicji. Jest jeszcze gubernator Kalifornii Gavin Newsom, ale ten choć ma wielkie ambicje, to i ma niewielkie osiągnięcia w swoim zadłużonym stanie, gdzie szoruje w sondażach (tylko 35% poparcia).
Lewica, ludzie z bagien Deep State i republikańscy Never Trumpers chcieliby za wszelką cenę nie dopuścić do II kadencji Trumpa. On już nie jest politycznym żółtodziobem, zna swoich wrogów i może wiele narozrabiać również jako prezydent odtajniając tajemnice Deep State i globalnej lewicy, jej powiązania z CIA we wspólnym sprzedawaniu amerykańskich interesów na świecie, może też zakończyć wojnę na Ukrainie. Byleby ten strach nie doprowadził do wybuchu wojny nuklearnej.
Świat obserwuje wydarzenia na amerykańskiej scenie i rozważa co jest bardziej niebezpieczne dla utrzymania pokoju: słabość Bidena, czy siła Trumpa…
Kalifornia, 2024/06/25
Przeczytaj także:
Niestety, ale ta sytuacja przypomina tą w Polsce: PiS – zło, PO – jeszcze większe zło. Trump jest tym mniejszym złem, ale nie ma co się łudzić, że to wybawca człowiek z globalistami, gdyż jego głównym zadaniem jest kontynuacji imperialnej polityki USA, co zresztą robił.
Najlepsze wrażenie sprawia konserwatywny Ron De Santis, gubernator Florydy. Wyróżnił się on m.in walką w swoim stanie z pandemicznym bezprawiem, podpisał ustawę zakazującą dyskusji nt. tożsamości płciowej i seksualnej w przedszkolach i pierwszych klasach szkoły podstawowej, zakazał pracodawcom terroryzowania pracowników kwestiami „tolerancji” i odmienności, wprowadził zakaz hodowli sztucznej wołowiny czy odebrał specjalne przywileje Disney World, zmuszającemu swoich pracowników do szpryc przeciw C-19 i promującemu „postępowość”. Jako kandydat obiecał też ban na CBDC w USA, jeżeli zostanie wybrany.
Trump ma jednak o wiele większe zasięgi i DeSantis przegrał z jego popularnością. Szkoda. Nam pozostaje tylko liczyć, że przynajmniej nie zostanie ponownie wybrany ten stary sklerotyk.