P. Krzemiński: Parę słów o Polsce
Rafał Ziemkiewicz wydał ostatnio książkę pod znamiennym tytułem „Wielka Polska”. Może się wydawać, że to jego opus magnum, publicystyczne podsumowanie jego wizji naszego kraju. Publikację poprzedza cytat z amerykańskiego politologa żydowskiego pochodzenia Georga Friedmana, który sugeruje, że wielkość Polski ma się wiązać z upadkiem Niemiec i „wchłonięciem zachodniej części dawnego imperium rosyjskiego”. Co by to miało oznaczać w praktyce, motto nie wyjaśnia.
Jeżeli bym nienawidził narodu polskiego i życzył mu zagłady, to nie miałbym dla Polski lepszej rady. Po pierwsze bajki o upadku Niemiec dają się słyszeć od 1945 i nic nie wskazuje, żeby miały się one spełnić. Jest to idealistyczne myślenie życzeniowe, w dodatku wątpliwe moralnie. Bo co miało by się stać z 80 milionami Niemców? Przeszliby pod jakiś anglosaski protektorat? Jest prawdą, że przegrały one wojnę, którą same rozpętały, nie daje to jednak podstaw, żeby w XXI wieku życzyć im upadku, tym bardziej, że choć stosują one błędną politykę federalizacji Europy, to należy im oddać, że są jakimś konkurentem dla USA w rejonie.
Zastanawia mnie jednak inna rzecz. Jaką wojnę przegrała Polska, że ma się stać kolonią do realizacji amerykańskich celów strategicznych? Waszyngton z państw, które mu się nie podporządkowały czyni pariasy. Najlepszymi przykładami będzie Kuba i Nikaragua. Polska chce żyć w zachodnich luksusach, nie jest to żadne zaskoczenie. Przestaliśmy jednak czuć mięciutkich i puszystych kajdanek, które nam założono. Nim się obejrzymy, będziemy wielką amerykańską bazą wojskową i własną klatką zasłonimy te znienawidzone….Niemcy. Good business!
Pozostaje jeszcze trzeci punkt. A mianowicie wchłonięcie zachodniej części dawnego Imperium Rosyjskiego. Największe państwo na świecie jest tak rozległe, że nie do końca rozumiem o jakie zachodnie części może chodzić. Jeżeli o Białoruś i Ukrainę, to można już sobie podboje odpuścić, ponieważ kolonializm europejski już dawno się skończył. Próba ataku Federacji Rosyjskiej jest natomiast preludium do opustoszenia Polski. Dlatego gdybym nienawidził Polaków, życzył im apokalipsy, to właśnie radziłbym iść za poradami Georga Friedmana.
A więc jaka ma być Polska? Ma być państwem federacyjnym w UE czy kolonią europejską Stanów Zjednoczonych. Jeżeli musiałbym wybrać, ponieważ przystawiono mi pistolet do głowy, to skłoniłbym się ku pierwszemu rozwiązaniu. Z bardzo prostej przyczyny. Niemcy chcą zadbać o własne bezpieczeństwo, a zatem ochrona naszej granicy byłaby dla nich zagadnieniem egzystencjalnym. Dla Ameryki jesteśmy pobojowiskiem wypadowym dla jej wspaniałej gwiaździstej armii. Ale jesteśmy wolni, nie mamy pistoletu przystawionego do głowy (jeszcze). Więc dlaczego mamy wybierać? Opierajmy się wszystkim zakusom i pokusom zachodnim. Może jeszcze mamy czas!?
Przeczytaj także: