Albo poparcie dla LGBT, albo utrata dotacji! Mechanizm praworządności w rezolucji Parlamentu Europejskiego
W czwartek (11.03.2021) Parlament Europejski ma przyjąć rezolucję ogłaszającą Unię Europejską „strefą wolności osób LGBTIQ”. Ma to być odpowiedź na rzekomo istniejące w Polsce „strefy wolne od LGBT”. Na celowniku autorów rezolucji znalazły się Samorządowe Karty Praw Rodziny jako wprowadzające „bardzo wąską definicję rodziny”, co ma dyskryminować osoby LGBTIQ. Rezolucję podpisało pięć frakcji w Parlamencie Europejskim, w tym największa – Europejska Partia Ludowa, do której należą PO i PSL.
W rezolucji znalazł się zapis dotyczący mechanizmu praworządności, czyli powiązania funduszy unijnych z agendą ideologiczną. – Komisja powinna bez wahania korzystać ze wszystkich narzędzi, w tym z postępowania w sprawie uchybienia zobowiązaniom państwa członkowskiego, ram państwa prawa, art. 7 TUE, a także niedawno przyjętego rozporządzenia w sprawie ochrony budżetu Unii w przypadku stwierdzenia ogólnych nieprawidłowości w zakresie praworządności w państwach członkowskich, aby przeciwdziałać naruszeniom praw podstawowych osób LGBTIQ w całej Unii – czytamy w rezolucji. Pełna treść dokumentu TUTAJ.
Eurodeputowany Solidarnej Polski, Patryk Jaki, podkreślił w rozmowie z portalem wPolityce.pl, że ten niezwykle groźny zapis jest konsekwencją zgody na przyjęcie mechanizmu, przed którym ostrzegała Solidarna Polska. Na jego wdrożenie zgodził się premier Morawiecki pomimo dramatycznego apelu Jakiego o zastosowanie weta.
ZOBACZ: „Weto albo śmierć”. Dramatyczny apel Jakiego do premiera ws. budżetu UE i praworządności
– Najważniejsze w tej rezolucji jest to, że jest tam zawarte nawołanie do odbierania Polsce pieniędzy za stworzenie „stref wolnych od LGBT”. Wszyscy słyszeliśmy, że rzekomo pieniądze Polsce mają nie być odbierane, bo rozporządzenie łączące budżet z praworządnością ma nie dotyczyć sfery związanej z wartościami. Niestety wiele wskazuje na to, że jako politycy Solidarnej Polski mieliśmy rację, zgłaszając swoje obawy – powiedział Jaki.
Chociaż rezolucja Parlamentu Europejskiego nie jest prawnie wiążąca, Patryk Jaki podkreślił, że „w jej treści jest wymieniony nacisk na elementy wykonawcze UE, żeby stosować rozporządzenie, które miało być niestosowane”.
Co w tej sytuacji powinien zrobić polski rząd? Jaki uważa, że Polska powinna uzależnić przegłosowanie w Sejmie Funduszu Odbudowy od wycofania tej rezolucji. – Polski rząd powinien rozważyć, czy warto głosować za ustaleniami szczytu RE w Sejmie, skoro widać, że jest tendencja do tego, aby stosować przyjęte rozporządzenie ws. warunkowości rozszerzająco i bardzo niekorzystnie dla Polski – radzi eurodeputowany.
Reasumując: Miało być „weto albo śmierć”, ale premier Morawiecki potulnie zgodził się na mechanizm praworządności wmawiając Polakom, że odniósł wielki sukces, ponieważ wynegocjował podpisanie niewiążącej prawnie deklaracji politycznej, która miała zapobiegać powiązaniu funduszy z aspektami ideologicznymi. Efekt jest taki, że Parlament Europejski zażądał wykorzystania mechanizmu do odebrania Polsce funduszy za rzekomą dyskryminację osób LBGT. I prędzej, czy później do tego dojdzie. Albo poparcie dla ideologii LGBT, albo utrata dotacji. W taka kabałę wpakował nas premier Mateusz Morawiecki.
Źródło informacji i cytatów: wPolityce.pl, oko.press
Zobacz też:
Morawiecki to szpieg niemiecki, zydowski i chazarski. Nie dość, że parch, to jeszcze bankster, bezwzględny neofita sekty chabad lubawicz. Niszczy naszą gospodarkę i zadłuża u zydów. Do tego lewak, mason itd. Natychmiast do wymiany z całym nierządem!
z tego co wiem Morawiecki to katolik,jak Miedlar,Walesa,Libicki.
Taki katolik jak ja talmudysta
Ale z dobrymi korzeniami.
morawiecki to w ogóle jest niedorobiony…
Teraz czas na Polexit!Dość już tej wiernopoddańczej polityki pod dyktando żydów i pedałów!
Po cholerę Polska jeszcze jest w eurokołchozie.Grupa Wyszehradzka by nam wystarczyła.Bez przerwy walą w nas jak w bęben,brakuje tylko tarczy strzelniczej aby do celu strzelać.Czy my już nie potrafimy sami się rządzić.
Jak nie wschód to zachód cały czas nami rządzą i dyktują swoje warunki.A my jeszcze za to płacimy bardzo dużo.Utrzymujemy tych darmozjadów,którzy nas upokarzają.
Pamiętacie pisowskich hipokrytów, jak szumnie ogłaszali wypowiedzenie konwencji stambulskiej. I co i nic cichosza, a kaczor ani be ani me ani kukuryku w tej sprawie. Tylko by spróbowali wypowiedziec to amoralne prawne gówno, to zaraz odpowiedni paluszek pogroziłby. Skoro polski nierząd na 100% nie bądzie bronić rodzin przed ideologią hedonistycznych zboczeńców, którzy już dostają plugawego orgazmu na myśl o zaatakowiu bezbronnych członków tych rodzin, czyli dzieci, to pozostaje bezwzgledna obrona rodziców przed tą zarazą. Ludzie muszą zrozumieć, że jesteśmy na ścieżce wojennej z lewacką zarazą. Konfrontacja jest nieunikniona.
Albo prawo dostępu do unijnych finansów na równi z innymi, albo koniec ze składkami na jej rzecz.
Owszem, ponad 163 miliardy euro przez 15 lat Polska dostała z Unii Europejskiej, wpłacając na jej konto 53 miliardy euro.
Bilans wydawałby się na plus około 110 miliardów, gdyby nie to, że lwia część z tej nadwyżki trafiła nie do Polski a do kas zagranicznych firm. Kolejny problem, to brak rozgraniczenia pomiędzy dotacjami a pożyczkami unijnymi, które trzeba będzie całymi dziesięcioleciami spłacać, bądź wyrzekać się prawa do samostanowienia we własnym domu.
Według ostrożnych dostępnych wyliczeń, z każdego euro wydanego na „politykę spójności” do krajów starej unii wraca 68 procent. To się nazywa „geszeft”!
W przypadku Niemiec, Irlandii i Luksemburga korzyści wynikające z realizacji polityki spójności w krajach Grupy Wyszehradzkiej przewyższają ponoszone przez te kraje koszty.
Więcej! W przypadku innych planowych działań, np. strukturalnych, Niemcy cieszą się zwrotem ponad 89 procent! A to już nie jest „geszeft”. To „cymes”.
Jednocześnie przykładowo, Polska zajęła 45 miejsce na świecie i trzecie od końca wśród państw Unii Europejskiej w Globalnym Rankingu Innowacyjności 2014. Nasz kraj wyprzedził jedynie Grecję i Rumunię.
jednocześnie ponad 200 000 osób utrzymuje się w Polsce z podziału i obsługi unijnych dotacji, a 11 952 urzędników zajmuje się w Polsce wyłącznie obsługą dotacji unijnych.
1900 euro na 1 mieszkańca otrzymała Polska na lata 2014-2020. Biorąc pod uwagę ten wskaźnik, więcej od nas wśród państw tzw. nowej Unii otrzymały: Litwa – 2400 euro/1 mieszkańca (7,1 mld euro), Słowacja – 2400 euro (12,7 mld euro), Estonia-2300 euro (3 mld euro), Węgry – 2100 euro (20,8 mld euro), i Malta (0,9 mld euro). Polska z kwotą 1900 euro na mieszkańca zajmuje piątą pozycję, wspólnie z Czechami i Chorwacją (8,2 mld euro).
Jeśli do tego dodać inne koszty ponoszone przez Polskę we wszystkich dziedzinach gospodarki, to wyniki wcale nie powalają na kolana. Wstyd przyznać ale unia obrabia nasz kraj jak chce, kiedy chce i na ile chce! Staliśmy się konsumentami ich dóbr pośledniej jakości i źródłem taniej siły roboczej w montowniach. Unijni biurokraci rzucili kilka garści paciorków i dołożyli kilka beli perkalu i już. Zniknął polski przemysł, zniknęły stocznie, huty, cementownie, koksownie, skarlał handel i usługi…
Dane te od 2014 roku uległy wyłącznie zmianom na niekorzyść naszego kraju.
Jedno jest pewne. Mianowicie to, że 1 maja 2014 roku, Polska przystąpiła do innej unii, niż ta którą widzimy obecnie.
„Stosunki” z unią nawiązano już 16 od września 1988 roku. Wówczas nikt, nawet najbardziej nawiedzeni entuzjaści nie mogli przewidzieć kierunku dryfu tej organizacji. A może niewielka garstka wiedziała tylko, że na własny użytek?
Przypomina mi się skecz kabaretu „Tey” w którym polska „gospodarka” po przyznaniu się do kontaktów z wieloma „atrakcyjnymi partnerami” została skierowana do „skórnego”….