TW „Panna” inwigilowała ks. Blachnickiego. Zmieniła nazwisko, promuje LGBT, „walczy” z dyskryminacją i przytula 3 mln zł z warszawskiego magistratu! [DOKUMENTACJA]
Ks. Franciszek Blachnicki – założyciel Ruchu Światło-Życie, kapłan, który był więziony w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz, a następnie prześladowany przez stalinowską bezpiekę, to wielce zasłużony duchowny w Polsce. Zmarł nagle, w niewyjaśnionych okolicznościach. Przez długie lata był nękany i inwigilowany przez funkcjonariuszkę Służb Bezpieczeństwa Jolantę Gontarczyk funkcjonującą pod pseudonimem „Panna”. Działała ze swoim mężem, Andrzejem Gontarczykiem (pseud. „Yon”). Intensywna inwigilacja ks. Franciszka rozpoczęła się w roku 1984 i trwała aż do jego śmierci. I pewnie nie pisałbym Państwu o Gontarczyk, gdyby nie fakt, że agentka była jedną z ostatnich osób, które miały kontakt z ks. Blachnickim, dziś figuruje pod nazwiskiem Lange (po ojcu, który walczył dla Wehrmachtu), przefarbowała się na tęczowo, dostaje niebotyczne dotacje z warszawskiego Urzędu Miasta.
Jolanta Lange prowadzi fundację „Pro Humanum”, która zajmuje się promocją środowisk LGBT i ich inklinacji seksualnych oraz – tu cytat – „upowszechnianiem i ochroną wolności oraz swobód obywatelskich, a także działań wspomagających rozwój demokracji”. Ciekawe zadanie dla byłej funkcjonariuszkę komunistycznej bezpieki, nieprawdaż? W ubiegłym roku, wspólnie z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim występowała przed kamerami, by promować homopropagandowy projekt, tzw. V Warszawskie Dni Różnorodności i z kieszeni podatników wspomógł działalność byłej agentki SB kwotą w wysokości 1 mln 850 tys. złotych: 50 tys. w 2019 roku i po 600 tys. w roku 2020, 2021 i 2022 (już przyznane z wyprzedzeniem). Na tym nie koniec. Okazuje się, że wsparcie działalności Lange vel Gontarczyk to już tradycja warszawskiego magistratu. W latach 2017-2019 komunistyczna agentka otrzymała kolejne 1,1 mln złotych. Dokumentację w tej sprawie upublicznił na Twitterze dziennikarz tygodnika „Niedziela”, Artur Stelmasiak.
Ks. Blachnicki zmarł nagle 27 lutego 1987 roku. Podejrzewa się, że został otruty, w czym mogła uczestniczyć bezpieka. Śledztwo w tej sprawie zostało wznowione w kwietniu 2020 roku.
W artykule jest drobna nieścisłość. Rok 2021 jeszcze nie nastał.
W artykule jest wyjaśnione, że dotacje zostały przyznane z wyprzedzeniem
Przymykanie oczu przez organa państwowe na wybryki esbeckiej kanalii,zawsze mści się na narodzie a nie na rządzących.Władza,z którejkolwiek opcji by nie pochodziła,wyjdzie obronna ręką.
Paskudne towarzystwo
Tow. Trzaskowski zamiłowanie do komunistycznych TW wyssał z mlekiem matki. Sam wspiera obce i wrogie Polsce siły. Ale i tak znajda się pindy, którym taka miernota się podoba i takie męskie fajansy też.