Katarzyna TS: Wybory po trupach
Politycy mówią różne rzeczy. Raz mówią jedno, innym razem coś zupełnie innego. Ale na ogół starają się nie mówić rzeczy sprzecznych ze sobą w tym samym czasie. Polityk może najpierw wmawiać społeczeństwu, że trzeba jeść masło, a nie margarynę, a jakiś czas później, że najlepiej jednak jeść margarynę, a nie masło. Aby jednak zachować wiarygodność, polityk nie może mówić obu tych rzeczy jednocześnie. Jeśli tak robi, traci zaufanie społeczne i po prostu ląduje za polityczną burtą.
W czwartek (19.03.2020) odbyło się posiedzenie Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego. Omawiano działania związane z walką z epidemią koronawirusa. Po posiedzeniu prezydent wygłosił przemówienie do Polaków, w którym stwierdził: „Sytuacja – jak wszyscy doskonale wiedzą – jest trudna. Nie wiadomo, jak długo potrwa ten stan, z którym borykamy się obecnie. Należy się liczyć z tym, że zachorowań będzie więcej, bo tak to wygląda w innych miejscach na świecie. My, oczywiście, robimy wszystko, by temu zapobiec”.
Prezydent podkreślił jak ważne jest przestrzeganie kwarantanny oraz ostrożność w kontaktach międzyludzkich. Ze szczególnym apelem zwrócił się do osób starszych prosząc „by bardzo na siebie uważali, by byli ostrożni, by stosowali szczególne środki ostrożności, bo rzeczywiście – jak wszystko na to wskazuje – dla nich ta choroba jest najbardziej niebezpieczna, właśnie dla nich ten wirus może być najbardziej dotkliwy, może wręcz zagrażać życiu”.
Prezydent stwierdził też, że dziś nie wiemy, co będzie się działo dalej, więc musimy liczyć się z każdą możliwą sytuacją. „Poważne, odpowiedzialne i rozsądne zachowanie ma tu kluczowe znaczenie. Bardzo proszę wszystkich Państwa o zachowanie roztropności, byśmy lepiej i sprawniej mogli realizować to zabezpieczenie dla dobra całego naszego społeczeństwa” – powiedział prezydent Duda.
Nic tylko bić brawo i chwalić prezydenta po takim przemówieniu. Jest tylko jedno „ale”. Tym „ale” są wybory prezydenckie zaplanowane na 10 maja. A więc za niecałe dwa miesiące. Koronawirus w Polsce dopiero zaczyna grasować. Prezydent oświadcza, że nie wiadomo, jak długo potrwa ten stan. A co słyszymy w sprawie wyborów? Słyszymy, że nie ma mowy o przekładaniu ich terminu. Czyli co? Prezydent nie wie, jak długo potrwa zagrożenie epidemiologiczne, ale wie, że nie będzie go 10 maja? A skąd taka wiedza? Z fusów?
Prezydent Duda oraz Prawo i Sprawiedliwość robią sobie z nas żarty. Albo sytuacja jest poważna i nie wiadomo, jak długo trzeba będzie wykazywać maksimum ostrożności, albo epidemia koronawirusa to hucpa i już dziś wiadomo, że można bez problemów organizować wybory ściągając do urn miliony Polaków, w tym osoby starsze i schorowane. Tertium non datur.
Tak sprzecznego przekazu jeszcze nie słyszałam. Nie słyszałam, żeby w tym samym czasie politycy mówili, że należy zachować maksimum ostrożności i nie należy przejmować się sytuacją. Bo zapewnianie, że wybory odbędą się w terminie i nie ma mowy o ich przesuwaniu, jest de facto zapewnianiem, że sytuacja nie jest poważna. Gdyby była, PAD i PiS nie zapewnialiby Polaków, że już za chwileczkę, już za momencik mogą bez strachu pójść do lokali wyborczych, prawda?
Większość Polaków jest przekonana, że sytuacja jest poważna. O skali paniki niech świadczy wczorajsze wydarzenie w Łodzi. Pasażerka tramwaju założyła maseczkę i poinformowała innych podróżnych, że może mieć koronawirusa. I co? I ludzie uciekali przez okna. A to jest dopiero początek epidemii w Polsce i nie wiadomo, jak długo zagrożenie będzie się utrzymywać. Czym zatem jest pomysł robienia wyborów w takiej sytuacji? Jest to pomysł, który bardzo wiele osób odbierze jako robienie wyborów po trupach. I takie odczucia będą jak najbardziej usprawiedliwione. Oj, żeby PAD i PiS nie zdziwili się, gdy Polacy uznają, że dla politycznych kalkulacji igrają z ich życiem i zdrowiem. A to już można usłyszeć. I będzie słychać coraz głośniej.
Konfederacja jako pierwsza zaapelowała o przełożenie terminu wyborów. „Jeśli chcemy powstrzymać epidemię koronawirusa, nie możemy narażać zdrowia i życia Polaków. Takim oczywistym narażeniem byłoby przeprowadzenie wyborów w momencie, w którym wirus zbiera coraz większe żniwo, a większość Polaków po prostu boi się masowego kontaktu i możliwości zakażenia. Zwoływanie milionów Polaków do lokali wyborczych w obliczu pandemii to recepta na masowe zarażenia i zgony!” – pisze Krzysztof Bosak w uzasadnieniu do petycji „Przesuńmy wybory”, która została dziś zamieszczona w Internecie. Jeśli PiS będzie nadal upierać się, że wyborów nie należy przesuwać, to obstawiam, że poparcie dla PAD zacznie spadać. Polityka polityką, ale popieranie osoby, która uparła się, żeby narazić miliony Polaków na zakażenie koronawirusem, to zupełnie co innego. Łaska wyborców na pstrym koniu jeździ. Dziś kochają PAD za twardą walkę z koronawirusem, ale czy będą chcieli umierać za niego idąc do lokali wyborczych w czasie pandemii?
Koronawirus to nie tylko mały bandyta atakujący płuca. To także wstrętny gnojek, który wymusza na nas zmiany w myśleniu i zachowaniu. I to zmiany długotrwałe. Dopóki nie będzie skutecznego leku na tego gnojka, dopóty będziemy funkcjonować w schizofrenicznym bujaniu się od „to tylko grypa” do „wszyscy umrzemy”. Dziś jesteśmy na etapie „wszyscy umrzemy”. Czy PiS zacznie nam niedługo wmawiać, że „to tylko grypa”, więc trzeba iść na wybory? Nawet jeśli miałyby to być wybory po trupach?
Jeśli podobają się Państwu moje felietony i chcielibyście wesprzeć moją działalność publicystyczną, możecie to zrobić dokonując przelewu na poniższe konto PayPal. Będzie to dla mnie nie tylko wsparcie w wymiarze finansowym, ale również sygnał, że to, co robię, jest dla Państwa ważne i godne uwagi. Z góry dziękuję. Katarzyna Treter-Sierpińska https://www.paypal.me/katarzynats
Zobacz też:
Pani Katarzyno! Jak zwykle strzal w dziesiatke! Artyukul pierwsza klasa
czekają na jakiś spektakularny moment… i albo przełożą termin wyborów albo na mocy stanu wyjątkowego (?) przedłużą Dudzie kadencję
idiotka…….