Europa oddycha z ulgą, Dobra robota, Zwycięstwo z marszu… – te i podobne tytuły z podobizną nowego prezydenta Francji pojawiły się na okładkach mainstreamowych gazet niemal w całej Europie. Reakcja lewactwa, mediów głównego nurtu i zgniłego do szpiku kości Parlamentu Europejskiego mówi niemalże wszystko o tym, co wiąże się z przegraną liderki Frontu Narodowego Marine Le Pen oraz wyborem Emmanuela Macrona na prezydenta Francji.
Dalsza liberalizacja Zachodu, parasol ochronny dla mniejszości homoseksualnych, a zwłaszcza polityka ustępliwości wobec islamskiego najazdu, chaos w dzielnicach francuskich metropolii spowodowany bezkarnością mahometan oraz wyburzanie gotyckich kościołów, a w ich miejsce stawianie meczetów… To perspektywa, która wiąże się z wyborem 39-letniego Macrona na prezydenta Francji.
Być może wielu nie zdaje sobie sprawy, ale w latach 2000-2016 we Francji zburzono niemal dwadzieścia katolickich świątyń, a ponad 200 może zostać zniszczonych w niedalekiej przyszłości. Oczywiście, burzenie starych, katolickich kościołów z jednej strony to hańba dla wyrosłej na katolickiej glebie Republiki, z drugiej zaś to symboliczny obraz współczesnej Francji, która już dawno z Najstarszej Córy Kościoła przeobraziła się w Najmłodszą Córę Islamu. Obecnie we Francji islam to pierwsza co do radykalizmu i przyrostu naturalnego, a druga co do wielkości grupa wyznaniowa. Na 56 mln ludności ich liczbę szacuje się między 4 a 5 mln. Pamiętamy, że są to dane oficjalne, dlatego faktyczna liczba może sięgać nawet 10 milionów! Francjo, gdzie jest twój chrzest? – zapewne w tym miejscu powtórzyłby św. Jan Paweł II.
Emmanuel Macron w żadnym wypadku nie zamierza zaprzestać dewastacji zrębów chrześcijaństwa i harmonii. To kolejny gwóźdź do trumny dla Republiki Francuskiej. Ponadto zastanawiające jest to, że w chronionych przez antyterrorystów przed islamskimi atakami komitetach wyborczych, ponad 65% obywateli Francji zagłosowało za człowiekiem, który jest swoistym orędownikiem niebezpieczeństwa. Ciekaw jestem kim jest te dwadzieścia milionów głosujących? To masochiści, idioci czy pasjonaci życia z podwyższoną adrenaliną? Nowy prezydent zapowiadał, że w związku z zalewem islamskim obierze ten sam kurs co Angela Merkel, a że jest to polityka tzw. „otwartych drzwi” nikomu przecież tłumaczyć nie trzeba. To zła wiadomość dla Europy, ponieważ Francja oraz Niemcy to swoiści hegemonowie w Unii Europejskiej. To także zła wiadomość dla Polski. Jeżeli u władzy w Polsce zabraknie polityków, którzy będą walczyli o suwerenność narodu i będą przechodzić obojętnie wobec zachcianek europejskiej „elyty”, w tym Macrona i Merkel, nasza Ojczyzna zacznie kroczyć w kierunku przepaści, na skraju której już od dawna znajduje się francuska republika. Czy chcemy podzielić jej los? Wystarczy przywołać za przykład rządy Ewy Kopacz, która posłuszna hegemonom, zamierzała sprowadzić do Polski 100 tysięcy islamskich imigrantów. Tych, którzy są odpowiedzialni za brutalne ataki, gwałty, chaos w centrach miast i ataki terrorystyczne. A może Ewa Kopacz chciała uczynić z Polski Najmłodszą Córę Islamu?
O podtrzymaniu skrajnie lewackiego, multikulturowego i utrzymującego wstydliwy status quo Francji będącej „Najmłodszą Córą Islamu”, świadczy euforia z jaką wybór Macrona została przyjęta przez główny meczet we Francji.
– [Zwycięstwo Emmanuela Macrona w wyborach prezydenckich – przyp. JM] to oczywisty znak dla francuskich muzułmanów, że mogą żyć w harmonii i poszanowaniu francuskich wartości – napisano w komunikacie. Co mieli na myśli przedstawiciele meczetu? Czyżby w ich mniemaniu, już powszechnie zostały przyjęte zasady szariatu? Czyżby harmonia, o której prawią była dysharmonią, którą zaprowadzają mahometanie na francuskich ulicach? Czyżby francuskie wartości były już komplementarne z nienawiścią Koranu i dżihadem?
Czy wobec euforii muzułmanów oraz wystrzelonych korków od szampanów przez europejskie lewactwo, Marine Le Pen przegrała z kretesem? Wbrew temu, o czym z radością piszą demoliberalne media, w tym wciąż występujący pod banderą Kościoła katolickiego Tygodnik Powszechny, Marine Le Pen zwyciężyła. Okazało się, że miliony obywateli Francji to zwolennicy „Frexitu”, blokady islamskiej inwazji na Europę, zaś kandydatura w wyborach jedynie umocniła jej pozycję na francuskiej i europejskiej scenie politycznej. Liderka opozycji nad Sekwaną pokazała, że konserwatyzm jest w modzie, a „europejskie elyty” nie mogą spać spokojnie. To dobra wiadomość. Europa powoli powstaje z letargu!