Prezydent RP Andrzej Duda, podczas spotkania z prezydentem Izraela Reuwenem Riwlinem w Ziemi Świętej, wypowiedział wojnę antysemityzmowi. Co konkretnie miał na myśli? Tego nie wiem. Wiem jedno. Antysemityzm prawie wcale nie dotyczy teraźniejszej i historycznej Polski, zaś antypolonizm to jeden z grzechów głównych starozakonników. Ze smutkiem muszę to przyznać, że prawiąc o wyimaginowanym w naszej Ojczyźnie antysemityzmie, Andrzej Duda wpisał się w lewicową demagogię, która wszystko co patriotyczne i narodowe nakazuje identyfikować z rasizmem, ksenofobią i antysemityzmem. Wierzę gorąco w szlachetne intencje prezydenta, jednak w budowaniu porozumienia polsko-żydowskiego, które leży mi na sercu, kroczy w niewłaściwym kierunku.
Antysemityzm nigdy nie był problemem Polaków. Co więcej, mimo iż Polacy, doświadczali wiele zła i niesprawiedliwości ze strony społeczności żydowskiej, od XI wieku obecnych na ziemiach polskich starozakonników traktowali z należytym szacunkiem. O tym, że imputowanie Polakom antysemityzmu jest bezpodstawne, a słowa prezydenta o walce z antysemityzmem niepotrzebne, świadczy chociażby historia Narodowych Sił Zbrojnych, w których walczyło wielu żydowskich przyjaciół.
Mordowanie Żydów nie leżało w ich programie
Narodowe Siły Zbrojne, mające swoje korzenie w strukturach Obozu Narodowo-Radykalnego, do dnia dzisiejszego są uważany za skrajnie prawicowe a nawet antyżydowskie. Tymczasem warto przypomnieć słowa narodowych radykałów z 1937 roku: My ludzie z ONR, cieszymy się gdy gdziekolwiek znajdziemy naprawdę polskie serce. Chcemy, by te wszystkie serca odnalazły wspólne tętno i poczęły służyć polskiej racji stanu („Polska racja stanu” w: Sztafeta: Naczelny organ Obozu Narodowo Radykalnego, nr 25, 1937) oraz Powiedzieliśmy trzy lata temu i stale powtarzamy, że podajemy bratnią dłoń wszystkim, którzy uczciwie służą idei Wielkiej Polski, ale ostrzegamy warchołów i burzycieli Frontu Narodowego („Polska racja stanu” w: Sztafeta: Naczelny organ Obozu Narodowo Radykalnego, nr 25, 1937).
Żołnierzy powstałego w 1942 roku NSZ, oskarża się o udział w eksterminacji społeczności żydowskiej w czasach II Wojny Światowej. Krzywdząca opinia nadal jest powielana, na niekorzyść historii i państwa polskiego. Owszem, w czasach wojny i w okresie okupacji komunistycznej, zdarzały się zabójstwa wyznawców religii mojżeszowej z inspiracji żołnierzy NSZ. Jednak ich działalność, nie była podyktowana antysemityzmem, ale sprzeciwem wobec zaangażowania żydów na rzecz sowietów i zbrodniczego ustroju komunistycznego. Należy przypomnieć, że aż 50% wysoko postawionych funkcjonariuszy komunistycznych służ w czasach powojennych to byli Żydzi. Czy żołnierze NSZ mogli postąpić inaczej? Czy mieli stać z założonymi rękami jak żydokomuniści niszczą Ojczyznę, która dla wyznawców religii mojżeszowej zawsze była schronieniem? Podobnego zdania jest profesor Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk Krystyna Kersten.
– Czy NSZ mordowały Żydów? Z tego, co dziś wiadomo, w czasie wojny, a także i po jej zakończeniu, zabijanie Żydów jako Żydów nie leżało w ich programie… Istnieje niewątpliwie związek między ideologią antysemicką a czynem, ale to nie wystarczy, by uznać NSZ jako organizację programowo mordującą Żydów – mówi prof. Kersten. Żołnierze NSZ, a co za tym idzie Polacy, nie tylko nie mordowali starozakonników ze względu na ich przynależność wyznaniową, narodową i etniczną, ale z tymi, którym leżało na sercu dobro Polski – współpracowali, a nawet się przyjaźnili!
Żyd z doszytym napletkiem
Najwyższym rangą żydem w strukturach NSZ był przedwojenny warszawski bokser klubu „Makabi”, Feliks Pisarewski „Parry”. W 1942 roku przyjaciele z Obozu Narodowo-Radykalnego odbili go z transportu więziennego Pawiaka przy Placu Konstytucji w Warszawie. Oddziałem dywersyjnym NSZ dowodził kpt. Piotr Zacharewicz „Zawadzki”. Co ciekawe, to była pierwsza tego typu akcja żołnierzy NSZ i jako pierwszego uratowano Żyda. „Parry” prędko został wcielony do NSZ, został oficerem wywiadu, uczestniczył w licznych akcjach, wyrabiał fałszywe dokumenty, ale głównym celem jego zadań – ze względu na znajomość Pawiaka, w którym przesiedział ponad rok – było odbijanie więźniów. Pisarewski sam z niedowierzaniem podchodził do sympatii i szacunku z jakimi spotykał się w strukturach obsadzonych nacjonalistami. Ja, przeciwnik ONR (…) stałem się oficerem NSZ na względnie wysokim szczeblu!” – mawiał żydowski oficer. Pisarewski miał typowo semickie rysy twarzy, stąd niebezpieczeństwo jakie na niego czyhało ze strony hitlerowskich okupantów było ogromne. Jego publiczne pojawienie się w stolicy, w każdej chwili mogło skończyć się sprawdzeniem – co było w zwyczaju nazistów – czy dana osoba jest obrzezana. W związku z tym, zatroskani o przyjaciele, tak troszczyli się o swojego kompana, że dla celów konspiracyjnych i bezpieczeństwa doszyli mu napletek.
Tylko NSZ przyszedł mu z pomocą
„Parry” nie był wyjątkiem wśród wysoko postawionych Żydów w strukturach nacjonalistycznej organizacji. Wspomnieć należy Stanisława Ostwinda-Zuzgę „Kropidło” lub „Bolesław” (1899-1945). Pełnił funkcję komendanta powiatu NSZ Węgrów w latach 1944-1945. W czasie II Wojny Światowej, doświadczenia wojenne miał już za sobą. Jako młody ochotnik wstąpił do I Brygady Legionów Polskich i jako podoficer walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Do czasów wojny pracował na stanowisku przodownika w policji państwowej. 1942 roku, kiedy ukrywał się na Podlasiu został przyjęty do Narodowej Organizacji Wojskowej, skąd został zwerbowany do NSZ, a następnie po pozytywnie odbytym szkoleniu w Jacie, piastował funkcję oficera w Węgrowie. Początkiem roku 1945, został aresztowany przez funkcjonariuszy Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych (NKWD) i przewieziony do aresztu w Otwocku. Przeszedł bestialskie tortury podczas śledztwa. Kiedy oprawcy odkryli jego żydowskie pochodzenie, zaproponowano mu lojalkę. Usiłowano go przekonać do zdrady narodowców na rzecz komunistycznego aparatu. Ostwind odmówił, stwierdzając że pozostanie wierny Polsce, ideałom oraz Narodowym Siłom Zbrojnym, którym złożył przysięgę. W czasie procesu pytany, dlaczego jako Żyd należał do NSZ, odpowiedział że w sytuacji, w której znalazł się w czasie okupacji, tylko ludzie z NSZ przyszli mu z pomocą. 2 lutego 1945 został skazany wyrokiem Sądu Wojskowego Garnizonu Warszawskiego na karę śmierci i rozstrzelany dwa dni później.
„Bękarty wojny”
W podporządkowanej środowisku Obozu Narodowo-Radykalnemu, szczególnie posądzanemu o skrajny antysemityzm, Brygadzie Świętokrzyskiej działała ogromna grupa żołnierzy pochodzenia żydowskiego. W brygadzie, przez lewactwo nazywanej „bękartami wojny”, posługiwał lekarz dr Juda Juliusz Kamiński „Migoń”, który dołączył do jednostki wraz z oddziałem Władysława Kołacińskiego „Żbika”. Cieszący się dużym szacunkiem wśród żołnierzy zapewnił swojej rodzinie szczególną ochronę, którą ukrywali partyzanci NSZ. W Brygadzie służyło o wiele więcej wyznawców religii mojżeszowej: pchor. „Zeus”, „Negri”, strz. „Antoni” i „Fryc”. Istotne, że w maju 1945 roku, Brygada Świętokrzyska wyzwoliła kobiecy obóz koncentracyjny, znajdujący się na terytorium Czech. Uwolniono 200 żydowskich więźniarek, które prawdopodobnie bez interwencji polskich nacjonalistów straciłyby życie.
NSZ ramię w ramię z Armią Ludową
W czasie Powstania Warszawskiego powołano do życia zgrupowanie „Chrobry II”. Był to twór utworzony z oddziałów NSZ, Armii Krajowej oraz tych, które politycznie podlegały ONR. Szefem służby sanitarnej nacjonalistycznej organizacji został wywodzący się z lewicowej Polskiej Armii Ludowej kpt. Born-Bornstein. To zgrupowania dołączyli również dwaj żydzi z Żydowskiego Związku Wojskowego, którzy wcześniej walczyli u boku żołnierzy z kampani prowadzonej przez kadrę NSZ-ONR: Marian Rosenstof i Henryk Gumiński. Warci odnotowania są Żydzi, którzy byli zaangażowani w akcje propagandowe NSZ: Zofia Lipmann, Karolina Stefania Marek „Stefa” oraz „Adam”.
Do żydowskiego grona w Narodowych Siłach Zbrojnych zaliczyć należy również Jerzego Żmigrydera-Konopkę „Porębę”, syna Zdzisława, senatora RP i członka Związku Żydów Uczestników Walk o Niepodległość Polski (ZŻUWoNP). To postać wybitna, która za szczególną odwagę została przez dowódcę przedstawiona do odznaczenia Krzyżem Virtuti Militari oraz Krzyżem Walcznych. Jerzy przeniósł się z batalionu Gozdawa Armii Krajowej do NSZ. W 1944 roku dołączył do zgrupowania „Gozdawa”, którym dowodził sierż. pchor. Tadeusz Niezabitowski „Lubicz”. Poległ 25 sierpnia, w pobliżu Banku Polskiego w Warszawie.
Julian Tuwim w obronie NSZ
Wbrew lewackim aberracjom, nie było drugiej narodowej organizacji w Polsce, w której działałoby tak wielu Żydów postawionych na wysokim stanowiskach jak w NSZ.
– Nie znam żadnej innej konspiracji, poza NSZ, żeby na wysokich stanowiskach dowódczych stało tylu Żydów – powiedział znawca historii podziemia niepodległościowego Leszek Żebrowski.
Opinia publiczna głucho milczy o Żydach walczących u boku polskich nacjonalistów. Z pewnością dlatego, że burzyłoby to lewacki porządek deprecjonujący wszystko co narodowe i katolickie, a nie wpisujące się rasistowskie, ksenofobiczne i antysemickie kategorie. Przybliżę zatem jeszcze kilka sylwetek mniej znanych Żydów działających w strukturach NSZ.
Młody warszawiak, Aleksandr Eliasz Szandcer, uciekając z transportu do obozu śmierci został przechwycony przez cichociemnych kpt. Leonarda Zub-Zdanowicza, a następnie wcielony do NSZ. Walczący pod pseudonimem „Dzik”, zmarł w wyniku odniesionych ran w walce z karną ekspedycją niemiecką 23 listopada 1943 roku. W oddziale „Stepa” walczyli inni żołnierze pochodzenia żydowskiego: głównie stacjonujący na melinach strz. Jankiel Kleinman „Jasio”, pchor. Władysław Hajutin „Władek”, syn lekarza ze Lwowa kpr. pchor. „Zawisza”, st. strz. „Wujek” i kilka sanitariuszek.
Poza piastowaniem wysokich stanowisk w nacjonalistycznej organizacji NSZ przez Żydów, posądzani o antysemityzm partyzanci wielokrotnie wsławili się w obronę ludności żydowskiej w okresie II wojny światowej. W tej sprawie znamienny jest list Juliana Tuwima, który napisał list do szefa Urzędu Bezpieczeństwa Jacka Różańskiego, prosząc o darowanie życia żołnierzowi NSZ, który bezinteresownie pomagał w czasie wojny jego matce.
Chcemy współpracy jak w NSZ
Odnieść można wrażenie, że akurat te postaci, żydowscy przyjaciele w NSZ, są dla twórców oficjalnej wersji historii naszego kraju są szczególnie niewygodne. Burzą bowiem wiele mitów i zakłamanych legend, jakie są przez nich pielęgnowane, a Polaków stawiają na pozycji ofiar II Wojny Światowej, tym samym burząc, wznoszony przez lata tzw. „przemysł Holocaustu”. Rodzi się tutaj pytanie, czy kiedykolwiek niewolnicy politycznej poprawności będą w stanie potwierdzić, że polscy nacjonaliści nie tyle współpracowali, co utrzymywali przyjazne stosunki z Żydami? Dlaczego możni tego świata krzywdą Polaków, nie zauważając, że nigdy w historii nie zależało nam na niszczeniu społeczności żydowskiej, ale na dobry z nimi stosunkach opartych na prawdzie i partnerstwie?
Obecność Żydów na wysokich stanowiskach w nacjonalistycznej organizacji NSZ uderza w założycielskie mity III RP i polonofobicznej propagandy, których twórcy wciąż uwielbiają wykorzystywać bat antysemickich oskarżeń umacniając tym samym żydowską nietykalność i tzw. „przemysł Holocaustu”. Chcemy pojednania i współpracy Polski z Izraelem, ale na takich układach jakie panowały wśród żołnierzy NSZ.
Autor jest zbyt łaskawy dla zdrajcy Polski Andrzeja Dudy. Tak jest – prez. Andrzej Duda, w świetle prawa dopuścił się co najmniej trzykrotnie zdrady przysięgi Prezydenta RP. Jest więc zdrajcą Polski i powinien być za to usunięty ze stanowiska.
Pierwszy raz Duda zdradził w Kielcach, de facto obarczając Polaków zbrodnią ludobójstwa, w tzw. „Pogromie Kieleckim”, wbrew znanym już powszechnie faktom, iż zbrodni tej dokonali żydo-komuniści z UB i z NKWD, w celu spowodowania emigracji żydów do nowo tworzonego Israela (nawet był o tym ponad godzinny film w TV Twam).
Drugi raz Duda zdradził Polskę podczas rozmowy z zarządem wrogiej Polsce żydowskiej organizacji ADL, uznanej ostatnio nawet przez amerykańskie FBI za żydowską organizację przestępczą i szpiegowską.
Duda zdradził Polskę, poprzez powtórzenie żydowskiego oszczerstwa, że w Polsce jest antysemityzm, a więc Polacy są antysemitami. Duda obiecał ADL ściganie Polaków (ze wskazania tej anty-polskiej organizacji, jak można zrozumieć) i jakąś specjalną prezydencką legislację w tym celu.
Trzeci raz Duda zdradził Polskę podczas opisywanej na początku felietonu rozmowy z prezydentem Israela.
Godność Prezydenta RP nakłada na osobę, która jej dostąpiła określone obowiązki, zawarte m.in, w przysiędze. Prezydent przysięgał, że będzie niezłomnie bronił godności i dobrego imienia Polski.
Tę przysięgę Andrzej Duda łamie nieustannie, przyłączając się do żydowskiego zniesławiania, szkalowania Polski, zamiast stawać w Jej obronie Polski. Zamiast przeciwstawiać się anty-polonizmowi, przyłącza się do naszych najgorszych wrogów, zakłamując, fałszując historię, faworyzując i odznaczając żydowskich kłamców i wrogów Polski. Jest to postawa podła, zdradziecka. zasługująca nie na pobłażliwość, ale chyba na jakąś „nagrodę” im. Gabriela Narutowicza.
A co to jest Marek ? śmieć do utylizacji !!
Wypowiada się o Polaku wybranym przez naród Polski pogardliwie i zasługuje na gilotynę !!!
Każdy ma prawo wyrażać swoją opinię podpierając się faktami. Możesz się z nim nie zgadzać, ale mowę nienawiści zachowaj dla siebie Icku. Wszyscy wiemy, że byli i są dobrzy Żydzi w Polsce i są i byli ci drudzy np. żydokomuna. Rzeczywiście kilka posunięć Prezydenta było niezręcznych, dlatego należy dalej obserwować jego ruchy. Przyjdą wybory i rozliczymy i jego. Na pewno jest na razie lepszym wyborem niż Bronisław „pro-civili”.
nie Żydzi a żydzi! pioszecie o żydach Polakach a nie obywatelach izraela czy czegokolwiek bo takowego nie bylo wiec ?
Polska Armia Ludowa (PAL) to była organizacja wojskowa przedwojennego SD i nie miała nic wspólnego z komunistyczną AL.