Wieża. Jasny dzień – film kreujący wizerunek Polski jako kraju wariatów
Jedni artyści mają prawo kręcić filmy przedstawiające Polaków jako wariatów, tak jak drudzy mają prawo kręcić filmy ukazujące Żydów jako wariatów. Artyści mają takie prawo tylko gdy swoje działania artystyczne finansują ze swoich pieniędzy, a nie z pieniędzy podatników. Realia są jednak takie, że artyści nie chcą kręcić obrazów, które są odbierane jako antypolskie za własne pieniądze, tylko domagają się na swoją działalność pieniędzy podatników – pieniędzy, które powinny zostać w kieszeniach podatników, a nie być wydawane na kreacje negatywnego wizerunek podatników.
Na ekranach kin w całej Polsce gości film „Wieża. Jasny dzień” będący debiutem reżyserskim Jagody Szelc, tegorocznej laureatki Paszportu „Polityki” – tygodnik ten to sztandarowe pismo lewicy.
Film to historia spotkania rodzinnego z okazji Komunii Świętej. Do mieszkających w górach dobrze sytuowanego małżeństwa, Muli (w tej roli Anna Krotoska) i Michała (w tej roli Rafał Cieluch) przybywają krewni, brat pani domu z żoną i dwójką dzieci, oraz siostra pani domu, zapewne pacjentka szpitala psychiatrycznego Kaja (w tej roli Małgorzata Szczerbowska). Rodzina skrywa tajemnice – dziewczynka idąca do Komunii to biologiczna córka wariatki.
Film wyprodukowało Studio Filmowe Indeks (należące do państwowej Szkoły Filmowej w Łodzi), Koproducentem filmu jest Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa Telewizyjna i Teatralna (Łódź), oraz Odra Film Odra-Film, Instytucja Kultury Samorządu Województwa Dolnośląskiego. Film współfinansował Polski Instytut Sztuki Filmowej, instytucja podległa Ministerstwu Kultury, oraz Dolnośląski Konkurs Filmowy (którego fundatorami są samorządy województwa dolnośląskiego i miasta Wrocławia).
Polacy będący bohaterami filmu ukazani są jako osoby zaburzone psychicznie (jedne bardziej, drugie mniej), skrywający mroczne tajemnice, ludzie których łączą chore wspomnienia o przeszłych zdarzeniach z krwią i kupą, oraz niezdrowe relacje rodzinne. Polska ukazana jest jako kraj w którym czyha przerażające niewypowiedziane zagrożenie, kraj wywołujący szaleństwo. Szaleństwu temu ulega również ksiądz udzielający dzieciom sakramentu. Pierwsza Komunia w filmie ukazana jest jako ogromna trauma dla dzieci, pusty chory rytuał.
Schizofreniczne zakończenie filmu sprawia, że właściwie nie wiadomo o co w nim chodziło. Choć można podejrzewać, że chodzi o wydanie pieniędzy podatników na kreowanie negatywnego wizerunku Polaków i katolicyzmu, oraz na szerzenie turpizmu jako antytezy dla wartości cywilizacji łacińskich takich jak piękno i prawda.
z tego co czytałem ostatnio o tym filmie to jest to horror, i to podobno niezły…