W kinach „Palm Springs” – współczesny „Dzień świstaka”
W ramach bezsensownej walki z rzekomą pandemią przez prawie rok oglądanie filmów w kinach było zakazane. Wiele kin, tak jak i innych polskich przedsiębiorstw, którym rząd (przy wsparciu opozycji) zakazał działalności, zbankrutowało i przestało istnieć. W tych, które ocalały kinomani mają możliwość obejrzeć amerykańską komedię romantyczną „Palm Springs” – film w klimacie fantastyki.
„Palm Springs” to współczesna (pełna żydowskiego wulgarnego niezbyt estetycznego humoru) wersja „Dnia świstaka”. Bohaterem filmu jest Nyles (grany przez Andy Samberga znany z serialu kryminalnego „Brooklyn 9-9” i telewizyjnego programu satyrycznego „Saturday Night Live”) młody facet uwieziony jak bohater „Dnia świstaka” w czasie, po przebudzeniu przeżywający ten sam dzień. Odmiennie od „Dnia świstaka” towarzyszy mu, przeżywając jak on ten sam dzień, poznana owego dnia młoda kobieta Sarah (grana przez aktorkę i piosenkarkę Cristin Milioti znaną z serialu „Fargo” czy „Jak poznałem waszą matkę”). Reżyserem filmu jest Max Barbakow.
Akcja filmu rozgrywa się w podrzędnym hotelu na pustyni, w którym odbywa się wesele, na które bohaterowie filmu zostali osobno zaproszeni (Nyles jest chłopakiem druhny, a Sarah siostrą panny młodej). Uwięzienie w czasie jest dla młodych okazją dla nihilistycznej zabawy – która cieszy też niepomiernie widzów w kinie. Pewnego jednak dnia Sarah postanawia wyzwolić się z pułapki, a Nyles dostrzega, że towarzyszka zabawy stała się bliska jego sercu.
„Palm Springs” kojarzy się z filmem „Dzień świstaka” z 1993 roku, którego reżyserem był Harold Ramis. W filmie tym odtwórcą roli głównego bohatera (prezentera telewizyjnego) był Bill Murray, a bohaterki Andie MacDowell.
„Palm Springs” to zabawna i sympatyczna komedia. Miło spędzony czas w kinie psuje trochę wulgarny obsceniczny humor żydowski naturalistycznie epatujący seksualnością. Klasyczny pomysł znany z „Dnia świstaka” w nowej zabawnej, ale wulgarnej i nihilistycznej odsłonie. Dowód na to, że klasyczne schematy się nie nudzą i można w kółko robić filmy na ten sam temat, które widzowie z przyjemnością będą oglądać.
„wulgarny obsceniczny humor żydowski epatujący seksualnością”. To po co to w ogóle oglądać?