Straż dla Zwierząt skompromitowała polskie więziennictwo? Gdzie są „uratowane” zwierzęta!?
Dwa lata temu Oddział Zewnętrzny Aresztu Śledczego w Grójcu znajdujący się w Stawiszynie zasłynął tym, że uciekło z niego dwóch więźniów. Tym razem złośliwi komentatorzy mówią, że resocjalizacja w Stawiszynie zakończyła się zjedzeniem przez więźniów zwierząt ulokowanych tam przez Straż dla Zwierząt w Polsce, której to organizacji Służba Więzienna wydzierżawiła bezpłatnie grunty i przydzieliła więźniów do pracy przy zwierzętach. Jak ustalili dziennikarze programu „Alarm” TVP część zwierząt zabranych w skandaliczny sposób rolnikowi z Mazowsza zaginęła, inne nie żyją.
Kownacki pyta o Straż dla Zwierząt
Głos w sprawie zabrał poseł Bartosz Kownacki (PiS), były wiceminister Obrony Narodowej, który po emisji materiału TVP wystosował do ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry pytania w sprawie Straży dla Zwierząt i sytuacji w Oddziale Zamkniętym w Stawiszynie.
Czy znane są Ministerstwu Sprawiedliwości kontrowersje natury prawnej, takie jak przetrzymywanie zabranych zwierząt przez organizację Straż dla Zwierząt w jednostkach państwowych takich jak teren należący do Zakładu Karnego w Stawiszynie, gdzie nieodpłatnie teren o powierzchni 5,3 ha przylegający do zakładu przekazano SdZ i gdzie – zgodnie z materiałem TVP „Alarm” przytoczonym wyżej – część zwierząt zaginęła, a zdaniem służb weterynaryjnych śmiertelność zwierząt pod opieką SdZ była w Stawiszynie niespotykana, a części z zarekwirowanych zwierząt los jest nadal nieznany? – pyta w swojej interpelacji poseł Kownacki, przywołując zdarzenia w ośrodku resocjalizacyjnym dla więźniów w Stawiszynie.
Kłosiński przestrzega!
O kryminał ociera się to, co stało się z krowami, bykami, końmi i świniami po odebraniu ich przez Straż dla Zwierząt – informowało TVP w programie „Alarm” z 5 maja 2020 r.
To co stało się w Stawiszynie pokazuje, że Państwo musi z uwagą przyglądać się organizacjom pozarządowym, które twierdzą, że działają na rzecz zwierząt, a de facto dokonują interwencji u hodowców czy rolników, które często można uznać za oburzające; zbierają dziesiątki tysięcy złotych, z których się nie rozliczają transparentnie i u których śmiertelność „uratowanych” zwierząt jest szokująco wysoka – tłumaczy Piotr Kłosiński, prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego, na którego wypowiedzi powoływał się także poseł Kownacki.
Jak ustalił serwis wPrawo.pl sprawą Straży dla Zwierząt zajęła się prokuratura, a ośrodek resocjalizacyjny dla więźniów w Stawiszynie tłumaczy się z kontrowersyjnej współpracy ze Strażą, której prezes (Mateusz Janda, przebrany w mundur własnego projektu i tytułujący się komendantem – widoczny na zdjęciu) ma przed sobą w tym roku także procesu z powództwa cywilnego za obraźliwe słowa kierowane w Internecie pod adresem hodowców psów rasowych.
fot. za wPolsce.pl
Ale cwaniak, ten mundurowy gienierał. Bezczelność charakterystyczna dla pewnych nacji, jakby znak firmowy.
Podobnie jak pan redaktor Piotr Korczarowski z wydań eMisjaTv jestem wielbicielem zwierząt – niekoniecznie z talerza;) Pomysł z pracą (wyselekcjonowanych) więźniów przy żywych stworzeniach jest piękną ideą przywracania ludzi do życia społecznego. Nierzadko osoby „zdradzone” przez społeczeństwo trafiają na ścieżkę wymagającą penalizacji, jednak nie każdy osadzony jest beznadziejnym zbrodniarzem, stąd kibicuję próbom odzyskiwania człowieka ze skorupy przestępcy. NIESTETY wygląda na to żę jak zwykle do czego dotkną się POPiSowi kaczyści – jest aberracją pierwotnego zamysłu.
Nie oglądam TVPis, ale spróbuję zapoznać się z materiałem.
Dziękuję panu redaktorowi Robertowi Wyrostkiewiczowi za podniesienie tematu na łamach wPrawo.PL