Post-modernizm: nieprzejrzystość oceanu informacyjnego, czyli post-truth (2)
„Naszym celem jasne cele!” Tak ponoć mawiał towarzysz Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili, ksywka Stalin, gdy po zwycięskiej Rewolucji Październikowej (która nota bene miała miejsce w listopadzie…) ‘stalową’ ręką rządził Sowiecką Rosją. Rzecz jasna chodziło mu o Łubiankę, gdzie mieściły się budzące powszechną grozę katownie KGB/NKWD. Tam, w specjalnych warunkach człowieka można było dogłębnie poznać, dokonać wiwisekcji, rozpracować jego charakter, zrozumieć jego motywy, znaleźć właściwy paragraf, sprawić by się odpowiednio zachowywał. My, współcześni, nie mamy jasności co do faktycznych celów wielu działających na scenie polityczno-historycznej podmiotów: kto, kiedy, po co i dlaczego podejmuje dane działanie. Zwykli ludzie, gdy podejmują swoje decyzje (np. wyborcze), nie mają dostępu do wielu istotnych informacji; zyskują go najczęściej ze znacznym opóźnieniem. Oznacza to ni mniej ni więcej, że grupy dysponujące władzą oraz zajmujące się dystrybucją komunikatów do otoczenia celowo zatajają ważne informacje. Gdy uświadomimy sobie, że cechują się one odmiennymi standardami moralnymi od reszty społeczeństwa, co z etycznego punktu widzenia nieraz bywa określane m.in. jako: nieuczciwość, hipokryzja, machiawelizm, itd., to otrzymamy istotny atrybut funkcjonowania tzw. społeczeństwa post-modernistycznego. Zdecydowana większość ludzi nie ma czasu, danych oraz umiejętności, czyli praktycznie możliwości, by na bieżąco weryfikować serwowany im bełkot komunikacyjno-informacyjny (tzw. nieprzejrzyste morze informacyjne), który ich non stop otacza. Do tego dochodzi intelektualna standaryzacja, zaszczepiana w procesie edukacji, oraz, nazwijmy to roboczo, umysłowe lenistwo. Gdy mniej więcej rok przed inwazją ‘nachodźców’ na Unię Europejską na jednym z tematycznych seminariów przedstawiłem scenariusz masowej migracji (jako preludium do konfliktu globalnego), moje wystąpienie zostało przyjęte przez (było nie było) specjalistów z, delikatnie mówiąc, sceptycyzmem oraz jawnie okazywanym niedowierzaniem. Dominowało przeświadczenie, że jest pokój (w relacjach międzypaństwowych), spokój (w relacjach społecznych) i nic nie wskazuje, by miało to ulec zmianie. Półtora roku później gratulowano mi ‘genialnej’ diagnozy! Ta mentalna inercja jest mniej więcej od ćwierć wieku na Zachodzie celowo wykorzystywana przez tzw. zarządzanie percepcją (perception management). Jego istota z grubsza polega na tym, by otoczenie nieświadome rzeczywistych zamiarów działającej organizacji – skłonić do określonych działań i zachowań, których by nie powzięło, gdyby znało rzeczywisty jej cel.
Przypadek pierwszy. Odtajniony niedawno w Wielkiej Brytanii dokument rządowy o sygnaturze FCO 30/1048 z kwietnia 1971 r. wprost stwierdzał, że gabinet Jej Królewskiej Mości powinien utrzymywać przez około 30 lat brytyjską opinię publiczną w niewiedzy co do rzeczywistych konsekwencji członkostwa w Europejskiej Wspólnocie Gospodarczej, a później Unii Europejskiej. Miano przekonywać obywateli, że spotykają ich korzyści w postaci bezpieczeństwa regionu, swobody podróżowania oraz wolnej i otwartej przestrzeni wymiany kapitałów, dóbr oraz usług. O utracie narodowej waluty, suwerenności, czy też wprowadzeniu prawa europejskiego miano nie mówić. Oznacza to, że o faktycznym celu: powstaniu ponadnarodowego państwa oraz, pozostającej poza jakąkolwiek kontrolą, unijnej biurokracji, prowadzącej politykę zagraniczną, obronną, fiskalną, jak też walutowo-gospodarczą – obywatelom brytyjskim nie powiedziano! Albowiem ich sentyment do splendid isolation, tj. niezależnej polityki zagranicznej, cechującej się niechęcią wchodzenia w stałe sojusze i zachowaniem dominującej pozycji Zjednoczonego Królestwa w brytyjskiej sferze wpływów, funta oraz Imperium obejmującego ¼ świata ciągle jest silny. Oczekiwano, że wyborcom blisko 30 lat zajmie zrozumienie tego co się dzieje, i wtedy będzie zbyt późno, by móc z Unii Europejskiej wyjść. Dodam jeszcze, że nikt z polityków brytyjskich za udział w zbiorowym oraz celowym wprowadzaniu społeczeństwa w błąd nadal nie poniósł jakichkolwiek konsekwencji prawno-karnych.
Sytuacja druga. Stany Zjednoczone. 21 października 1990 roku 15-letnia dziewczyna z Kuwejtu, Nayirah, złożyła przed Senacką Komisją Praw Człowieka zeznania. Rzekomo była wolontariuszką w szpitalu, w którym iraccy żołnierze dokonali mordów na znajdujących się w inkubatorach noworodkach. Krętactwo tego przedstawienia może by się wydało, gdyby ją wzięto w krzyżowy ogień pytań, lub gdyby ktoś zwrócił uwagę, że doskonale posługuje się językiem angielskim. Jednak nie po to powołano Komisję, która miała tylko przyjąć i uwiarygodnić zeznanie cudem odnalezionego świadka tych drastycznych scen, by rzecz zdemaskować. Ta sprawa, odpowiednio nagłośniona, tak bowiem poruszyła amerykańską opinię publiczną, że, o ile ta uprzednio była niechętna inwazji na Irak, to teraz gremialnie poparła ten pomysł. Drugim argumentem za wojną w Zatoce Perskiej, lansowanym przez kręgi rządowe oraz część służb specjalnych, miało być posiadanie przez reżim Saddama Husajna broni masowego rażenia. Ci funkcjonariusze amerykańskich służb, którzy prezentowali sceptyczne podejście do tego ‘faktu’, byli dymisjonowani lub zwalniani. Jakiś czas po podboju Iraku, zrabowaniu jego bogactw i zniszczeniu jego gospodarki, rozlicznych mordach na bezbronnej ludności cywilnej dokonywanych m.in. przez najemników BlackWater (dodajmy: którzy pozostali całkowicie bezkarni), fiasku odnalezienia broni masowego rażenia, oraz utworzeniu powolnych okupantom władz – film z przesłuchania przed Komisją obejrzał specjalista od komunikacji niewerbalnej. Szybko zdiagnozował, że dziewczyna kłamie oraz że została specjalnie przeszkolona. Alians dziennikarzy śledczych ostatecznie ustalił, że Nayirah to faktycznie Nijirah Al-Sabah, członkini rodziny królewskiej, córka Saud Al-Saud Nasser Al-Sabah, ambasadora Kuwejtu w USA i Kanadzie. Więcej, opisanej przez nią sytuacji nieludzkich zachowań żołnierzy irackich w określonym czasie i miejscu nie mogła widzieć, gdyż: 1) nigdy się one nie wydarzyły (było to kłamstwo); 2) znajdowała się wtedy zupełnie gdzie indziej. Dowiedziano się też, że została przeszkolona m.in. pod kątem umiejętności aktorskich przez specjalistów działających na zlecenie londyńskiej korporacji PR-owej Hill&Knowlton, która wcześniej przeprowadziła specyficzne badania opinii publicznej w USA. Dzięki nim zidentyfikowano, że największe oburzenie u ludzi wywołuje mordowanie niewinnych, małych dzieci. Stąd ta właśnie konfabulacja stanowiła centralny punkt składanych zeznań. Dodatkowo, by zatrzeć ślady, za usługi te zapłaciła kuwejcka rodzina królewska. Ją też obwiniano, gdy sprawa się wydała. Jednak, gdy uwzględnimy że wszystko to działo się pod kontrolą służb specjalnych, a oba preteksty były całkowicie zmyślone, to hipokryzja grup rządzących okazuje się porażająca. Prezydent oraz administracja amerykańska, wyłoniona w wyborach, oszukała z premedytacją swoich obywateli, światową opinię publiczną, międzynarodowe instytucje i organizacje, media oraz rządy innych krajów. Stany Zjednoczone, współuczestnicząc w realizacji militarnych interesów oraz koncepcji ‘Wielkiego [Imperium] Izraela’, łamiąc prawo międzynarodowe – najechały na kolejny kraj na Bliskim Wschodzie, pogłębiając geostrategiczną destabilizację tego regionu. Nie poczuły się też później zobowiązane do uiszczenia reparacji wojennych za bezpodstawne zniszczenie i rabunek Iraku. Nie stanęły, jak III Rzesza w Norymberdze, za zbrodnie wojenne przed międzynarodowym trybunałem. Co więcej, nie odpowiedziały za ludobójstwo cywilów. Jak również nikogo nie przeprosiły. Skandaliczne oszustwo amerykańskich elit rządzących pozostało bez konsekwencji prawno-karnych, faktycznie bez jakiejkolwiek kary.
Tu dygresja istotna dla polskiego społeczeństwa znajdującego się na tzw. płyciźnie informacyjnej związanej z faktycznie funkcjonującym embargiem komunikacyjnym. Ekipa rządząca Polską na początku lat 90. XX wieku bezkrytycznie przyjęła zapewnienia o posiadaniu brani masowego rażenia przez Irak – głoszone przez amerykańską administrację, ponoć reprezentującą państwo demokratyczne i najwyższe standardy, oraz działającą zgodnie z prawem amerykańskim oraz prawem międzynarodowym. Polska jako koalicjant wysłała kontyngent wojskowy, by wziął udział w bezprawnym napadzie na inny kraj. Gdy zostały ujawnione informacje o więzieniu CIA w Starych Kiejkutach oraz stosowaniu w nim tortur, a także o przekazaniu polskim służbom 15 mln dolarów (w kartonach, gotówką, tak bowiem rozlicza się transakcje w krajach afrykańskich, republikach bananowych, tak uiszczają rachunki mafie np. narkotykowe…) – urzędujący wówczas prezydent A. Kwaśniewski oraz premier L. Miller wyjaśniali, że są ‘zobowiązani do tajemnicy, która ma status Cosmic Top Secret i nie jesteśmy z tego zwolnieni’. Pojawia się aksjologiczno-prawny problem: komu faktycznie podlegali, skoro zgodnie z prawem ich najwyższym zobowiązaniem jest lojalności oraz służenie jedynemu suwerenowi, jakim jest Naród Polski?! A prokuratura, która w niezawisłym i praworządnym kraju jest z urzędu zobowiązana do wszczęcia śledztwa w sprawie gigantycznej amerykańskiej łapówki dla polskich służb – nie zrobiła NIC! Za takie pieniądze można nie tylko uchwalić cały pakiet stosownych ustaw (tu uwaga: jesteśmy tani, gdyż przeprowadzenie takiego aktu w polskim sejmie kosztowało podówczas 1 milion dolarów), zmienić urzędujący gabinet (czyli obalić rząd!), ale i wykreować w wyborach całkowicie nowy układ sił politycznych (co zapewne kilka razy już robiono). Wracając po tym dopowiedzeniu do rzeczy/naszych baranów (ad rem lub revenons à nos moutons) – media wydawane i/lub edytowane na terenie Polski w stosownym czasie praktycznie rzecz biorąc nie pisały o obu przytoczonych przykładach manipulowania anglosaską opinią publiczną. Pewne informacje o tych sytuacjach można znaleźć w polskojęzycznych mediach dostępnych w Internecie oraz komunikatorach środowiskowych. Stan taki wskazuje, że Polacy są systemowo odcięci od istotnych bieżących informacji. Bezsprzecznie media rządowe oraz opozycyjne w szczególności służą układowi rządzącemu do intelektualnego niewolenia społeczeństwa oraz, m.in. poprzez utrzymanie zrębów istniejącego układu politycznego, do zachowania przez konglomerat agentur oraz służb pozycji siły monopolizującej zarządzanie i eksploatację polskiego (tak to należy zakwalifikować) protektoratu. Wskazuje to na: 1) półkolonialny status Polski w globalno-komunikacyjnym obiegu informacji, a co za tym idzie na umowno-fasadowy charakter tzw. demokracji parlamentarnej; 2) Państwo Polskie, jego struktury oraz liczne podległe mu instytucje i organizacje są opanowane przez rotacyjnie wymieniające się kompradorskie grupy, układy, kliki i koterie, których ośrodki wysługują się interesom obcych mocodawców kosztem polskiego społeczeństwa. Potwierdza to w całej rozciągłości najnowsza afera informacyjna związana z uchwaleniem amerykańskiej ustawy JUST 447. Jedynie nieliczni publicyści byli ‘głosem wołającego na puszczy’ (J 1, 23, przekł. ks. J. Wujka). Za to, generalnie rzecz ujmując, media funkcjonujące na terenie Polski, zarówno rządowe jak i ‘nierządne’, mainstreamowe (tak zwane głównego koryta/ścieku) jak i alternatywne, nawet (do pewnego momentu) o sprawie się NIE zająknęły, zaś rząd RP nie zrobił NIC, by zapobiec instytucjonalno-prawnej materializacji niebezpieczeństwa zagrabienia całego majątku narodowego przez ‘przedsiębiorstwo Holokaustu’. Dzielnie i do końca walczyła tylko część amerykańskiej Polonii. Większość polskich polityków (którzy sprawowali oraz PiaStują ważne urzędy) była i jest absolwentami organizowanych – co ważne: to Amerykanie zawsze sami dobierali uczestników kursów! – przez Departament Stanu USA szkoleń „The International Visitor Leadership”, które są zlecane fundacji amerykańskich Żydów. Uświadomiwszy to sobie – należy zadać pytanie: 1) czy zaciągnęli oni zobowiązania (jakie?; wobec kogo?; na czym polegające?, itd.), których konsekwencje są istotne dla polskiego społeczeństwa i wobec kogo są lojalni?; 2) czy na naszych oczach nie następuje instalowanie urzędów i instytucji POLIN w strukturach organizacyjnych Państwa Polskiego? Funkcjonuje już, zakazana w czasach II RP za agenturalną i antypolską spiskową działalność, bardzo wpływowa i piekielnie bogata międzynarodowa masońska B’nai B’rith (Żydowskie Stowarzyszenie B’nai B’rith w Rzeczypospolitej Polskiej, B’nai B’rith – Loża Polin). Jej ‘ramieniem operacyjnym’ jest Anti-Defamation League – główna organizacja przemysłu Holokaustu. Istnieje też bardzo silne lobby żydowskie w Polsce, powiązane z agenturą Mosadu. Nota bene wkrótce ma powstać w Polsce jego wielka centrala na całą Europę. Instalują się struktury agencji bezpieczeństwa Shin Bet, sił wojskowych oraz policji. Są to wyniki wieloletniej globalnej ofensywy przedsiębiorstwa Holokaustu, które spektakularnie spotwarzyło Naród Polski i Państwo Polskie, oraz ostatniej wizyty szefów Mosadu, agencji bezpieczeństwa Shin Bet, sztabu IDF (Israel Defence Forces) sił zbrojnych Izraela i policji izraelskiej. Pseudo-badacze otrzymują bogate granty na eksplorację problematyki ‘wtórnego polskiego antysemityzmu’. Organizacje kulturalno-muzealne hojnie sponsorowane m.in. przez Państwo Polskie, opluwają Naród Polski za – jak twierdzą – ‘język nienawiści’ oraz antysemityzm. W Warszawie odbyła się dwudniowa konferencja Rady Rabinów z Rabbinical Centre of Europe, którzy otwarcie radzą nad tym, jak społeczność żydowska ma w Polsce rosnąć w siłę, na Wawelu obradował Kneset, a spadochroniarze izraelscy (operacja Swift Response-18) zajmują lotnisko wojskowe w Mirosławcu. Funkcjonariusze Mosadu afiszując się bronią, bez przeszkód, paradują po Krakowie; widać że są pewni siebie, że czują się jak u siebie. Żydzi w Izraelu, nie znając języka polskiego, tysiącami otrzymują polskie paszporty. Liczni biznesmeni, którzy są ścigani przez polski wymiar sprawiedliwości m.in. za ‘nieprawidłowości’ przy prywatyzacji wielu polskich przedsiębiorstw, chronią się przed ujęciem i deportacją w Izraelu. Media w Polsce, tak jak na Zachodzie, są zdominowane przez Żydów. Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz szereg centralnych urzędów rządu polskiego w znacznym stopniu są obsadzone i kontrolowane przez Żydów. Polakom od lat ‘Gazeta Wyborcza’ (tu dodam, że akronim G.W. bywa wykorzystywany do oddania zawartości jej szpalt poprzez nawiązanie do tzw. trzeciego stanu prawdy) nachalnie serwuje ‘pedagogikę wstydu’. Co dalej? Jak jeszcze można Polaków bardziej upodlić i zepchnąć do stanu grabionej ludności służebnej – siły roboczej – niedotykalnych (w hindi dalit, haridźan) pariasów? Polacy, jako jedyny naród w tak wielkiej liczbie uratowali Żydów podczas II wojny światowej! Zapewne w nagrodę przedsiębiorstwo Holokaustu chce zagrabić nasz majątek narodowy wyceniony przez Światową Żydowską Organizację ds. Restytucji Mienia (WJRO, World Jewish Restitution Organization) na 300 miliardów dolarów. A żydowski ruch roszczeniowy otwarcie wzywa do jak najszybszego odebrania mienia żydowskiego z rąk władz administracyjnych w Polsce nawet za cenę tzw. ‘specjalnego wynagrodzenia’, tj. przekupując polskich polityków. Jak by tego było mało rząd polski wspiera dyplomatycznie Izrael np. na forum ONZ i, wbrew wspólnemu stanowisku Unii Europejskiej, wstrzymuje się w głosowaniach nad środkami ochrony dla masowo mordowanych przez izraelskich snajperów Palestyńczyków. Więcej, w bulwersujący sposób, jako że przebieg procesu legislacyjnego brakiem dyskusji oraz szybkością procedowania przypominał sejm niemy z 1717 roku oraz sejmy rozbiorowe z 1773 i 1793, znowelizował w polskim parlamencie ustawę o IPN. Wygląda to na symboliczne zrzeczenie się suwerenności w 100-lecie odzyskania niepodległości… Czy rzeczywiście ma być tak, jak chcą np. Ignacy Karpowicz lub John le Carré piszący, że: – Każdy dobry uczynek (prędzej czy później) będzie należycie ukarany?! Warto zauważyć, że wskutek nieadekwatnej do potrzeb i nieskutecznej polityki zagranicznej Polska znalazła się w stanie geopolitycznego podporządkowania i krytycznego zagrożenia dla istnienia Państwa poprzez uległość wobec roszczeń oraz wielu innych niebezpieczeństw płynących szczególnie z zależności niemiecko-brukselskich oraz amerykańsko-żydowskich. Ustawa 1066 o ‘bratniej pomocy’ nie tylko nie została anulowana, ale jej nowelizacja stworzyła możliwość pobytu obcych wojsk podczas pokoju np. w celu ochrony istniejącego reżymu oraz ewentualnemu militarnemu przeciwdziałaniu próbom odzyskania pełnej niepodległości. W takiej sytuacji specyficzny kontekst tworzy nowy projekt przepisów o posiadaniu broni palnej, która faktycznie prowadzi do niemal całkowitego rozbrojenia polskiego społeczeństwa. Oby dowcip z pierwszych miesięcy urzędowania „dobrej zmiany”: – Gdzie leży Polska? NIGDZIE! Za to stoi dumnie wyprostowana! – nie nabrał złowróżbnego znaczenia!
Jak podobno zwykł mawiać pewien amerykański polityk, działający na początku XX wieku, Hiram Johnson, ‘Prawda jest zwykle pierwszą ofiarą’. Post-modernizm, dekadencki stan głębokiego kryzysu moralności, cywilizacji, nauki i kultury europejskiej, trwający od co najmniej stu lat, metamorfizuje społeczne systemy wartości. Skażeni nim ludzie preferują w sferze komunikacji społecznej posługiwanie się przede wszystkim post-prawdami (post-truth), czyli fałszem, dezinformacją, zmyśleniami, manipulacją i kłamstwem, i traktuje tę sytuację jako coś oczywistego i normalnego. Prowadzi to w konsekwencji do toksycznego skażenia moralnego i etycznego zanieczyszczenia środowiska komunikacyjnego człowieka nieprawdą, zatarcia aksjologicznych granic wartości i rozmywania wzorców postępowania. Ks. Józef Stanisław Tischner w książce pod tytułem „Historia filozofii po góralsku” zgodność faktów z rzeczywistością w ujęciu komunikacyjnym usystematyzował w trzech formach: stadium podstawowe – prowda, jakościowo wyższe stadium, poparte zapewnieniem, poniekąd certyfikowane – scyro-prowda, oraz stadium zaprzeczenia, falsyfikacji, zanegowania – g..wno-prowda. Niestety, to co w mediach współczesnych dominuje, i jest w sposób ciągły serwowane jednostce oraz społeczeństwu, to informacyjna papka, trzeci stan prawdy, czy, jak ostatnio dowcipkują w Europarlamencie w nawiązaniu do niemiecko-francuskiego tandemu i podziału na równych i równiejszych, gdzie ci pierwsi, manipulując drugimi, z faktów robią non stop scheiße and merde. Tym podsumowaniem kończę ten nieco obszerniejszy esej, będący próbą uświadomienia negatywnych konsekwencji podmieniania i inwersji społecznych systemów wartości dla funkcjonowania zbiorowości jako całości, oraz zapraszam do lektury przyszłego tekstu.
Przeczytaj także:
Pochwała głupoty. Post-modernizm, czyli myślenie (nadal) boli! (1)
Polska jest pod żydowską okupacją, wszystkie kościoły są pod żydowską okupacją, prawie wszystkie kraje i narody są pod żydowską okupacją. Wniosek : prawie wszyscy mają jednego okupanta. Jeśli tę wiedzę posiadzie większość okupowanych w jednym czasie i będzie współdziałać, to okupant zostanie pozbawiony swej przewagi.
Super tekst!
Izrael powinien płacić za każdego uratowanego Żyda przez Polaków!!!
Izrael, chociaż powstał po wojnie, uzurpuje sobie prawo do odszkodowań za wszystkich żydów zamordowanych w czasie wojny, ale nie dzieli się z nimi, lecz przejmuje te odszkodowania dla „Przemysłu Holokaust”.
W związku z tym Izrael bierze na siebie odpowiedzialność za zbrodnie żydokomuny w Polsce i Polacy powinni wystawić Izraelowi rachunek za te zbrodnie, które są dziesiątki, jeśli nie setki razy większe niż zbrodnie społecznych polskich mętów na żydach w czasie wojny.
W Gettcie Warszawskim, jak żyd wyszedł za jego mury, to modlił się, aby nie spotkać:
żydowskich służb porządkowych z Judenratu, bo zwykle tracił życie,
lecz granatowego polskiego policjanta, bo ci puszczali żydów wolno.
Polacy uratowali w czasie wojny ponad 100 tysięcy żydów. Najwięcej Polaków jest wyróżnionych medalem „Sprawiedliwy Wśród Nardów Świata”.
W związku z tym Polacy maja pełne prawo zażądać od żydów, aby za każdego uratowanego żyda zapłacili odszkodowanie w wysokości 10 milionów złotych i nie jest to kwota wygórowana.
Daje to sumę:
100 000 x 10 000 000 zł = 1 000 000 000 000 zł
(250 miliardów euro, a jeszcze więcej w dolarach amer.) – słownie 1 BILION PLN (tysiąc miliardów zł).
Niczego więcej dodać raczej nie można. Opisano tu fakty.
Zastanawiam się jednakże nad scenariuszem może dziwnym, może niemożliwym, jednak miłym memu sercu. Nad scenariuszem działań i ich efektów na fundamencie narodowej zgody.
Czy wystarczy nam wówczas determinacji, by w parlamentarny sposób odsunąć od władzy marionetki i sprzedawczyków? Wyrugować z życia społecznego skompromitowanych polityków?
Może się okazać, że nie, jednak wielu z obecnych „nietykalnych” szkodników z pełnymi portkami zwieje za granicę a światło dzienne ujrzą fakty które wyjaśnią kto i w jaki sposób od lat steruje nastrojami społecznymi w Polsce.
Dopiero wówczas rozpocznie się efekt domina i może nawet poleje się krew.
Oby to nie była krew Polaków, bo tej na przestrzeni ostatnich dwustu lat przelano zbyt wiele!
Prawdę cywilizacyjno-aksjologiczną o sytuacji na Ziemi można różnorako usystematyzować. Np. według poziomów istotności trendu (kryterium zasięgu i głębokości przeobrażeń – im niżej, tym ciężar gatunkowy wyższy, ale postrzegana świadomość istnienia niższa!); 1) 'Brukselski socjalizm’ to pierwsza warstwa prawdy dla mamienia mas (korzystająca z przeobrażeń społeczeństwa post-modernistycznego); 2) Drugi jej poziom – to wzrost potęgi Niemiec, które próbują wypchnąć USA z Europy i się wyemancypować spod opieki (jak mówią) „okupanta”; 3) Trzeci jej format – to kształtowanie (w ramach Nowego Porządku) jednego globalnego Państwa: walka idzie czy jego ośrodek będzie się mieścił w Stanach Zjednoczonych, w Europie, czy Azji; 4) Kolejna jej dymensja to walka o imperialną dominację pomiędzy USA a Chinami (teoretycznie za jej plecami stoi blok: Rosja, Iran i ew. Turcja, ale pamiętajmy, że Rosja lubi wbijać nóż w plecy swojemu dotychczasowemu, a osłabionemu sojusznikowi); 5) Ośrodki decyzyjne USA, wielu państw uznawanych za mocarstwa (przynajmniej – regionalne), media światowe (oraz wiele lokalnych), banki wraz ze światowym systemem finansowym, mega-korporacje żyjące z wojny (przynajmniej ich część), liczące się ośrodki nauki, itd. są zdominowane przez Żydów, którzy wiele procesów destrukcji tradycyjnego społeczeństwa europejskiego i cywilizacji europejskiej zainicjowali nawet 200 – 300 lat temu!
Jak mamy całościowy kontekst przeobrażeń – to wtedy widzimy (póki co!; uwaga: to się może bardzo szybko zmienić, gdyż Pomost Bałtycko-Czarnomorski ma geostrategiczną pozycję dla dziejącej się właśnie globalnej rozgrywki) skromne miejsce naszego USraelskiego protektoratu nad Wisłą: POLIN! Im głębiej analizujemy – tym lepiej widać, że budowa nad Wisłą POLIN (oraz, co już zrobili: opanowanie Ukrainy) ma dla Żydów geostrategiczne znaczenie, tym bardziej – jak prognozuje ciągle żyjący Henry Kissinger – najdalej za niecałe 10 lat Izraela NIE będzie, więc gdzieś się muszą ewakuować!
O Boże chroń Polskę!!!
– przed żydami, lewactwem, niemcami, rosjanami, muzułmanami i całym złem tego świata!
Spraw aby Polacy byli roztropni, mądrzy i zjednoczeni!!!
Art.: Jak wykryto ślady rządowego trojana na smartfonach w Polsce?:
https://niebezpiecznik.pl/post/jak-wykryto-slady-rzadowego-trojana-na-smartfonach-w-polsce/?similarpost=TOP10
Abp Jędraszewski: żyjemy w świecie post-prawdy:
https://www.pch24.pl/abp-jedraszewski–zyjemy-w-swiecie-post-prawdy,50509,i.html
art.: Problem z wybijającym szambem populistycznej postprawdy ma każdy kraj. Nie każdy wie jak go rozwiązać:
http://kultura.gazetaprawna.pl/artykuly/1278222,problem-z-populistyczna-wybijajacym-szambem-populistycznej-postprawdy-ma-kazdy-kraj.html
art.: Specjaliści alarmują! „Fake news to nic w porównaniu z deepfakes”:
https://wsensie.pl/swiat/30279-specjalisci-alarmuja-fake-news-to-nic-w-porownaniu-z-deepfakes