PiS obiecuje 4 tys. zł płacy minimalnej. Mentzen: „Czeka nas bezrobocie, wzrost zadłużenia i podatków”
Podczas sobotniej (7.09.2019) konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Lublinie padły kolejne obietnice finansowe, które mają być realizowane w drugiej kadencji rządów „dobrej zmiany”. Polacy usłyszeli, że od 2021 roku otrzymają dwie 13 emerytury, program 500+ na każde dziecko będzie kontynuowany, dopłaty do rolnictwa zostaną zrównane z poziomem państw Europy Zachodniej, na koniec 2021 roku minimalna pensja będzie wynosiła 3 tys. zł., a na koniec 2023 – 4 tys. zł. „Naszym celem jest budowa polskiej wersji państwa dobrobytu” – oświadczył prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Zapowiedź podniesienia płacy minimalnej do 4 tys. zł wywołała liczne komentarz dotyczące wzrostu kosztów zatrudnienia. Czy przy takich obciążeniach przedsiębiorców będzie stać na utrzymaniu zatrudnienia na obecnym poziomie? Do obietnicy PiS odniósł się na Facebooku Sławomir Mentzen, wiceprezes Partii Korwin. „Jeżeli dojdzie do spowolnienia, a PiS nie zmieni swojej polityki, to czeka nas masowe bezrobocie, ogromny wzrost zadłużenia i gwałtowne podniesienie podatków” – pisze Mentzen. O co chodzi?
„Mimo wielkiego poruszenia, nie wszyscy docenili jeszcze konsekwencje podniesienia płacy minimalnej do 4000 zł w 2023 roku. (…) Miesięczny minimalny koszt dla pracodawcy wyniósłby prawie 5 tysięcy złotych. W przeliczeniu na godzinę pracy, to jest około 33 zł kosztu dla pracodawcy. Wzrosną koszty życia, konieczne będą duże podwyżki rent, emerytur, wynagrodzeń w budżetówce, spadnie konkurencyjność eksportu. Polska będzie jedynym krajem na świecie, gdzie płaca minimalna będzie wyższa od kwoty wolnej od podatku!” – pisze Mentzen.
„Gwałtowny wzrost wynagrodzeń dla najmniej zarabiających odbije się też na pracownikach zarabiających do tej pory powyżej minimalnej. Ich pracodawcy nie będą mieli pieniędzy na podwyżki dla nich. Dojdzie do spłaszczenia wynagrodzeń. Może się okazać, że nawet 40% pracujących otrzymuje wynagrodzenie minimalne. Co drugi pracownik zarabiał będzie nie więcej niż 20% powyżej płacy minimalnej. Ludzie niezależnie od zawodu i wykształcenia będą zarabiać podobnie. Zmniejszy się zachęta do uczenia się i podnoszenia kwalifikacji, bo wzrost kompetencji nie będzie prowadził do istotnego wzrostu wynagrodzenia. Zwiększać się będzie szara strefa, co zachęci rząd do likwidacji ryczałtowego ZUS dla przedsiębiorców, składki będą zależały od dochodu, co zlikwiduje sens płacenia pod stołem i jeszcze bardziej zwiększy koszty działalności. Niepracujący dostaną pieniądze, najmniej efektywni dostaną podwyżki. Zapłacą za to ci którzy płacą podatki i ci którzy podwyżek już nie dostaną, bo zabraknie dla nich pieniędzy. Każdy komu się jeszcze chce dostanie po głowie, za to, że się wychyla. Ta rewolucja socjalistyczna jest oczywiście bardzo optymistycznym scenariuszem. Zakłada przecież, że płace dalej będą rosły rekordowo szybko, po 7% rocznie. Jeżeli tak nie będzie, jeżeli dojdzie do spowolnienia a PiS nie zmieni swojej polityki, to czeka nas masowe bezrobocie, ogromny wzrost zadłużenia i gwałtowne podniesienie podatków” – wyjaśnia Mentzen.
„Bogactwa się nie dekretuje, nie wprowadza się go ustawą, nie zarządza się go na potrzeby kampanii wyborczej. Do bogactwa się dochodzi pracą. A ten rząd robi wszystko, by Polakom po prostu przestało się chcieć lepiej pracować. Uczcie się młodzi języków, zwiększajcie swoje kompetencje, patrzcie jakie umiejętności są przydatne na całym świecie. Niedługo możecie tego bardzo potrzebować” – konkluduje Mentzen.
Źródło informacji: Twitter, Facebook
Zobacz też:
Kuhwa, jak ludzie nie zaczną wreszcie myśleć a na to się chyba nie zanosi to PIS zajebie ten kraj do reszty…
Mentzen, zamiast nam tu mówić o skutkach wpuszczania w taki sposób pieniędzy na rynek, czyli rzeczach pochodnych może coś byś powiedział o rzeczach istotniejszych to znaczy kto kontroluje pieniądz w Polsce, dlaczego rząd nie może decydować o wprowadzenia w obieg pieniądza nie będącego długiem? Chcesz pudrować oszukańczy system finansowy?
4 tys. brutto za 4 lata? To nie podwyżki. To dodatek drożyźniany. To niecałe 3 tys. netto. Spójrzcie na inflację; ziemniak przed rokiem 1 zł. dziś 3 zł. To kpina z ludzi którzy dziś są pracującymi nędzarzami. Za 4 lata nic się nie zmieni. Cwany Kaczor zakpił sobie z tubylczej biedoty dla której Polska jest i będzie obozem pracy a nie ojczyzną. Praca nie pozwalająca na utrzymanie upodla.
ehe u mnie w rzędzie pracy są oferty za 1600zł i to do niemiec, (nie ma chętnych)