P. Krzemiński: Święty Andrzej Bobola – wielki znak sprzeciwu wobec ekumenizmu
Najbardziej zwraca się myśl nasza do tych, co w polskich stronach życie pędzą. Skoro bowiem Andrzej Bobola z ich narodu wyszedł i ich ziemię nie tylko blaskiem rozlicznych cnót, ale i krwią męczeńską uświetnił, jest on dla nich wspaniałą ozdobą i chlubą. Niechże więc idąc za jego świetlanym przykładem nadal bronią ojczystej wiary przeciw wszystkim niebezpieczeństwom, niech usiłują obyczaje do norm chrześcijańskich dostosować, niech to sobie mają mocnym przekonaniem za największą chwałę swojej Ojczyzny, jeżeli przez nieugięte naśladowanie niezachwianej cnoty przodków to osiągną, żeby Polska zawsze wierna była dalej „przedmurzem chrześcijaństwa”. Zdaje się bowiem wskazywać „historia, […] jako świadek czasów, światło prawdy […] i nauczycielka życia”, że Bóg tę właśnie rolę narodowi polskiemu przeznaczył. Niechże więc mężnym i stałym sercem usiłują tę rolę wypełnić, unikając wrogich podstępów i zwalczając przy pomocy łaski Bożej wszystkie przeciwności i próby – Pius XII, Invicti Athletæ Christi.
Świętego Andrzeja Bobolę prawosławni kozacy: przypalali ogniem, wbijali drzazgi w paznokcie, obierali ze skóry. Co więcej wycięli mu ornat na plecach, przekłuwali czułe narządy, a na końcu zamordowali ciosem szabli. Mimo tych wszystkich niewyobrażalnych męczarni Andrzej Bobola powtarzał podczas tortur: „Moja wiara prowadzi do zbawienia. Nawróćcie się.”. Oddał życie po to, żeby pokazać, że tylko w Kościele Katolickim można dostąpić zbawienia, do ostatniego tchu próbował nawrócić prawosławnych i dawał im do zrozumienia, że ich wiara jest fałszywa. Ci, którzy dzisiaj twierdzą, że prawosławni są w takim samym kościele co katolicy, do tego stopnia, że jak Focjusz odrzucają artykuł katolickiego credo zawierający Filioque, niczego nie nauczyli się z żywotu świętego Andrzeja Boboli.
Św. Bobola do dzisiaj jest atakowany przez teologów prawosławnych, a nawet przez katolickich zwolenników ekumenizmu za to, że jest „kością niezgody” wobec pojednania prawosławia z katolicyzmem. Wspomina się jego męczeństwo i życie, ale pomija główny cel, którym kierował się ten wielki święty, a takowym było nawracanie do wiary katolickiej. To jest nie w smak dzisiejszym letnim katolikom, którzy wyznają indyferentyzm religijny, który to napiętnował papież Pius XII w encyklice poświęconej św. Andrzejowi Boboli.
Próba zafałszowania tej postaci jest widoczna w zmianie, jaka została dokonana w Litanii do Świętego Andrzeja Boboli. Pierwotny tekst zawierał takie wezwanie: „Św. Andrzeju, naczynie wybrane przez Boga ku nawróceniu odszczepieńców”, które zostało zmienione na ekumeniczny frazes „Św. Andrzeju, męczenniku za jedność chrześcijan” – ( teksty obu litanii są dostępne na https://adonai.pl/modlitwy/?id=43).
Dla świętego Andrzeja Boboli słowa: katolicy – chrześcijanie są synonimami, Kościół stanowi Jedno, jak poucza nas Credo. Wezwanie do jedności chrześcijan ponad podziałami, ponad wyznaniem wiary, ponad poważnymi różnicami teologicznymi (patrz. Filioque) jest całkowitym brakiem szacunku wobec męki Patrona Polski. Każdy kto choć pobieżnie zapozna się z biografią Boboli, od razu wyczuje fałsz ekumenizmu rozumianego jako bratanie się ponad różnicami doktrynalnymi.
Jak pouczył papież Pius XI: Ten zaś, którego słusznie „łowcą dusz” nazwano, Andrzej Bobola, kapłan Towarzystwa Jezusowego, uczy nas gorliwie pracować nad rozszerzeniem Królestwa Bożego, a jako nieugięty męczennik skłania do męstwa gnuśnych ludzi naszych czasów, do podejmowania wszelkich trudów dla Boga i Kościoła według zasady „magna facere et perpeti christianum est”. Pojmany w Janowie przez kozaków za to, że odrzucał błędy schizmatyków i z wielkim pożytkiem głosił wiarę katolicką, sieczony batogami, na wzór Jezusa Chrystusa uwieńczony ostrą koroną, ciężko spoliczkowany, leżał poraniony szablą. Wkrótce wyłupiono mu prawe oko, ściągnięto skórę z różnych części ciała i zaczęto okrutnie przypalać rany i rozcierać je szorstkimi wiechciami. Nie dosyć na tym; odcięto mu uszy, nos i wargi, wyciągnięto język z tyłu głowy, wreszcie wbito szydło w serce. O trzeciej po południu dzielny szermierz Chrystusa, przebity szablą, zdobył wieniec męczeństwa, dając podziwu godny widok męstwa. (Pius XI homilia Ojca Św. na kanonizację św. Andrzeja Boboli (AAS nr 6 z dnia 10 maja 1938 roku)
Namiestnik Chrystusa na ziemi, następca Piotra – Pius XI trafnie określił przyczyny śmierci Andrzeja Boboli. Zginął, ponieważ „odrzucał błędy schizmatyków”. Wystarczyło, żeby zaparł się wiary katolickiej, a uratowałby życie. Nie uczynił tego, podczas gdy dzisiejsi ekumeniści wypierają się wiary nawet bez żadnego zagrożenia życia czy zdrowia.
Święty Andrzeju Bobolo chroń Polskę przed: schizmą, odszczepieństwem, herezją i tymi hierarchami Kościoła, którzy już nie wyznają Jednej, Świętej, Powszechnej i Apostolskiej wiary Kościoła Katolickiego. Amen.
KSIĄŻKA TEODORA JESKE-CHOIŃSKIEGO Z PRZEDMOWĄ PAWŁA KRZEMIŃSKIEGO
Przeczytaj także:
P. Krzemiński: Odkłamujmy wizerunek Świętego Ignacego Loyoli!
Amen!
Jak zawsze w punkt, Panie Pawle.
Przez wstawiennictwo głównego patrona Polski, św. Andrzeja Boboli módlmy się o naszą ojczyznę Polskę, o mądrość dla rządzących i dla obywateli.
Święty Andrzeju Bobola,
wspomagaj nas, aby nasze prośby i modlitwy przez Twoje ręce i wstawiennictwo zostały u Boga wysłuchane.
Masz modlić się, durna babo, do Boga przez Jezusa Chrystusa, a nie przez grzesznych, śmiertelnych ludzi.
Tak nauczał Zbawiciel.
„Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus.”
Pierwszy List Apostoła Pawła do Koryntian 2, 5
OTO SŁOWO BOŻE.
A nie dam się wkręcić w rozmowę z kimś kto reprezentuje tak daleką od nauczania Jezusa Chrystusa postawę 😃
O, to ciekawe Słowo Żywego Boga nie reprezentuje nauki Jezusa Chrystusa!
A czyje, w takim razie? 😀
*po ciekawe, powinien być przecinek, sorry, błąd z pośpiechu. 😉
Homilia Ojca św. Piusa XI na kanonizację św. Andrzeja Boboli, 10.05.1938
„Ten jest dzień, który uczynił Pan: radujmy się i weselmy się weń”(1). Dzisiaj Chrystus Pan, przezwyciężywszy śmierć, otworzył nam wejście do wieczności; dziś Kościół wojujący uczestniczy obfitszą, niż kiedy indziej radością w weselu Kościoła triumfującego, bo trzech ze swych obywateli, którzy poszli w ślady Boskiego Odkupiciela, uznaje nieomylnym wyrokiem za świętych i obdarzonych wieczną szczęśliwością.
W świętych tych urzeczywistniło się zaprawdę to, na co wskazał w mowie swej świętej pamięci Nasz Poprzednik, Leon Wielki: „Dokąd wkroczyła chwała Głowy, tam wzywana jest i nadzieja Ciała”(2). Tam bowiem wszyscy zaproszeni i kierowani jesteśmy, dokąd nas Mistrz nasz Chrystus powołał słowem i przykładem swoim, to jest do ojczyzny niebieskiej, do której należy szczęśliwie dojść, postępując jakoby per aspera ad astra. A że trzeba w tej ziemskiej pielgrzymce zwalczyć i przezwyciężyć wszelkiego rodzaju trudności, jako że „królestwo niebieskie gwałt cierpi”(3), a nikt „nie bierze wieńca, ażby się przystojnie potykał”(4), oto przejasne przykłady tych, których dzisiaj wolno nam było ozdobić zaszczytem świętości, i nadzieję naszą wzmacniają i zachętą są dla nas oraz pomocą: „Pójdźcie, wstąpmy na górę Pańską”(5).
Dlatego też godzi się chociażby krótko tylko wspomnieć chwałę ich cnót, abyśmy zapłonęli chęcią naśladowania w miarę sił ich wspaniałych czynów. Do dążenia do chrześcijańskiej pokory, do pogardy rzeczy ziemskich, do dobrowolnego umartwienia ciała zachęca nas wszystkich Salwator ab Horta, który poddawszy wyższym władzom duszy wszelkie poruszenia zmysłów, a samą zaś duszę prawu bożemu, tak obyczajami swymi wyraził wzór Jezusa Chrystusa, że, pociągając za sobą niezliczone tłumy blaskiem swej świętości i cudami, doprowadził je wszelkimi sposobami do lepszego kierowania się w życiu zasadami zgodnymi z nauką Kościoła. Kto tylko bowiem i z jakiegokolwiek stanu do niego się zbliżył, gdy zobaczył bijący z jego twarzy blask niebiańskiego światła, gdy posłuchał jego płomiennych przemówień i gdy popatrzył na jego gorącą miłość Boga i bliźniego – porywany był niejako do wstępowania w jego święte ślady.
Ten zaś, którego słusznie „łowcą dusz” nazwano, Andrzej Bobola, kapłan Towarzystwa Jezusowego, uczy nas gorliwie pracować nad rozszerzeniem Królestwa Bożego, a jako nieugięty męczennik skłania do męstwa gnuśnych ludzi naszych czasów, do podejmowania wszelkich trudów dla Boga i Kościoła według zasady „magna facere et perpeti christianum est”. Pojmany w Janowie przez kozaków za to, że odrzucał błędy schizmatyków i z wielkim pożytkiem głosił wiarę katolicką, sieczony batogami, na wzór Jezusa Chrystusa uwieńczony ostrą koroną, ciężko spoliczkowany, leżał poraniony szablą. Wkrótce wyłupiono mu prawe oko, ściągnięto skórę z różnych części ciała i zaczęto okrutnie przypalać rany i rozcierać je szorstkimi wiechciami. Nie dosyć na tym; odcięto mu uszy, nos i wargi, wyciągnięto język z tyłu głowy, wreszcie wbito szydło w serce. O trzeciej po południu dzielny szermierz Chrystusa, przebity szablą, zdobył wieniec męczeństwa, dając podziwu godny widok męstwa.
Niemniejsze przykłady cnót daje nam Jan Leonardi, założyciel Zgromadzenia Księży od Matki Bożej. I właśnie, jeśli nie wszyscy możemy albo zobowiązani jesteśmy, ze względu na właściwe dla każdego warunki, naśladować aż do utraty życia duchową dzielność Andrzeja Boboli, to wszyscy jednak możemy starać się dorównać Janowi Leonardi w jego blasku czystości, w jego miłości modlitwy i świętej pokuty, w jego czynnym wysiłku apostolstwa. Jaśniejąc tymi cnotami nie tylko sam dosięgnął najwyższego stopnia chrześcijańskiej doskonałości, lecz nawet i innych bądź błądzących przywiódł na prawą drogę, bądź w wątpliwościach pogrążonych wprowadził do bezpiecznego portu, bądź wreszcie w wielu – przede wszystkim ze stanu duchownego tak rozpalił pobożność i zapał boży, że pogardziwszy wszystkim pragnęli jedynie stać się zwiastunami Ewangelii i wszystkie ludy w cieniu śmierci będące orzeźwić światłem i łaską Jezusa Chrystusa.
Uważamy, że Opatrzność Boża w trzech tych świętych dała Nam znak szczególnej swej łaskawości; oni to bowiem – w tak trudnych i niespokojnych czasach dzisiejszych – zapowiadają Kościołowi nadzieję nowych lepszych czasów. Jeden z nich, ozdoba Polski, w której granicach zdobył sobie palmę męczeństwa, mamy ufność, wyprosi swymi prośbami jedność Wschodu z Zachodem; drugi zjedna Hiszpanii katolickiej – po przywróceniu pokoju i zgody – potężniejszy wzrost życia chrześcijańskiego; trzeci wreszcie będzie się wstawiał za rozwojem Misji, które sam tak gorąco polecał i popierał.
Niechże więc każdy z nich łaskawie spojrzy na swą ojczyznę i swą opieką sprawi, ażeby po wstrzymaniu powodzi błędów, które niszcząc i podkopując najgłębsze fundamenty państwa, usiłują zepchnąć narody w dawne barbarzyństwo, poszczególne te narody również w naszych czasach były mocnymi twierdzami religii katolickiej. A podobnież niech spojrzą łaskawie na cały Kościół i wspólną modlitwą u Boga wyjednają, aby pod jego wodzą Kościół wyszedłszy zwycięsko z obecnych burz, nowe święcił triumfy i wszystkie ludy doprowadził szczęśliwie do jednej owczarni Jezusa Chrystusa. Amen.
Przypisy:
1.Ps. 117 w. 24.
2.św. Leon, Kazanie I na Wniebowstąpienie Pańskie.
3.Mat. XI, 12.
4.Por. II Tym II, 5.
5.Mich. IV, 2.
Źródło: Wiadomości Archidiecezjalne Warszawskie, Nr 7-8, lipiec – sierpien 1938, s. 332 – 333.
Kiedy zaś po kilku latach, w dzień uroczystej kanonizacji świętego Ignacego i Franciszka Ksawerego, otrzymał godność kapłańską, to sobie przede wszystkim wziął do serca, żeby nie szczędząc żadnych trudów, przez kazania i misyjne wyprawy wszędzie szerzyć katolicką wiarę, i to wiarę żywą, w dobre uczynki bogatą.
A że we wschodnich zwłaszcza częściach kraju, zagrażało wierze wielkie niebezpieczeństwo od odszczepieńców, którzy usiłowali na wszelki sposób oderwać wiernych od jedności Kościoła i swoimi błędami ich zarazić, na rozkaz swoich przełożonych, udał się Andrzej w te właśnie strony i tam po miastach, miasteczkach i wioskach, już to przez kazania, już to przez prywatne rozmowy, a zwłaszcza przez urok swej świętości i przez płomienny zapał apostolski zachwianą u wielu katolików wiarę od błędnych naleciałości oczyścił, na mocnych podstawach oparł i na powrót doprowadził do jedynej Chrystusowej owczarni. A nie poprzestając na samym podźwignięciu i umocnieniu słabnącej lub upadłej wiary, wszędzie gdzie tylko mógł rozbudzał żal za grzechy, łagodził niezgody i rozterki, wprowadzał na powrót dobre obyczaje tak, że miejsca, przez które, wzorem Boskiego Mistrza “czyniąc dobrze” przechodził, zaczynały jakby pod tchnieniem wiosny niebiańskiej wydawać śliczne kwiaty i owoce cnoty. Dlatego też, jak to przechowało się w pamięć, zarówno wierni, jak i schizmatycy nadali mu charakterystyczną nazwę “duszochwata”, czyli łowcy dusz nieśmiertelnych.
Jak więc ten niestrudzony apostoł Chrystusowy sam żył wiarą i jak najgorliwiej szerzeniu wiary się oddawał, tak nie zawahał się dla obrony tej wiary ojczystej życie swoje oddać.
Wśród niezliczonych prześladowań, z jakimi spotykała się zawsze katolicka wiara, na szczególne wspomnienie zasługuje ten gwałtowny a nieludzki ucisk prawdziwego Kościoła, jaki zapanował koło połowy XVII wieku we wschodnich stronach kraju nawiedzonych najazdem kozackim. Cała wściekłość najeźdźców zwróciła, się głównie na katolików i ich pasterzy oraz na misyjnych pracowników, tak dalece, że w całym kraju można było widzieć rozwalone kościoły, popalone klasztory, ciała pomordowanych kapłanów i wiernych, ogólną ruiną i rozbicie wszystkiego co święte. – Pius XII, INVICTUS ATHLETAE CHRISTI
Piszesz teraz też pod pseudonimem: „Zofija”?
😉😀😀😀😋
Ja to nie Ty droga Bronko, zastanawiam się czy ten drogi DSA, co go jakoś dziwnie zastąpiłaś, to nie było Twoje Alter ego. Byłoby super, jakbyś nie pisała pod moimi tekstami, skoro potrafisz tylko obrażać czytelników
A kto to jest DSA?
Nigdy takiego wpisu tu nie widziałam, przynajmniej w ostatnim czasie. ☹️
Forum jest publiczne, język dopasowuję do odbiorcy. 😉
Poznaję Ciebie już po stylu. 😀
Co do tego katolickiego wichrzyciela, odniosę się niebawem.
Będzie salwa z „Grubej Berty”. 😉
Adam Świeżyński, z zawodu ksiądz katolicki błogosławi sodomitów.
Czy dopuszcza tego nauka Słowa Bożego?
Nie posłuchałaś mojej prośby trudno. Nie będziesz sądzona za grzechy swoich bliźnich, nie martw się o nie. Jeżeli ksiądz błogosławi grzech, to waga tego czynu jest taka jak sam grzech. Nie, Słowo Boże nie dopuszcza błogosławienia par homoseksualnych. Czy usatysfakcjonowała Cię odpowiedź? Raczej nie, ponieważ przyszłaś tutaj wytykać wszystkie grzechy osób Kościoła. Choćby były najcięższe, to Kościół sam w sobie jest święty i nieskazitelny, ponieważ jego głową jest Chrystus Pan.
P.S. Widać, że nie znasz się na stylu 🙂
Bardzo się cieszę, że zacząłeś sprawdzać nauczaniem twojego kościoła z tym, co naucza Słowo Boże. 🙂
P. S.
Głową kościoła rzymsko – katolickiego jest rzymski papież.
A głową Kościoła Chrystusowego jest Jezus Chrystus. 🙂
Ale to dwa różne kościoły.
Chrześcijanie miłują nieprzyjaciół swoich, jak nauczał Chrystus, dlatego martwię się nawet o zbawienie ostatniego, grzesznego katolika.
A jak to jest w waszym rzymskim kościele? 😀
Czy u was to przypadkiem dla „nieprzyjaciół” waszych nie macie „widełek heretyka”?
🤡 🤡 🤡
*nauczanie, miało być oczywiście.
Bronka, pod ostatnim tekstem tak negowałaś Ofiarę Nowego Zakonu i to powołując się na Pismo Święte. A co mi powiesz na przepowiednie Malachiasza, który przepowiedział Ofiarę Mszy Świętej:
„Oto przynosicie na mój ołtarz potrawy skażone, a pytacie: Czym go skaziliśmy? Tym, że [przynosząc je, niejako] powiadacie: Oto stół Pański jest w pogardzie. Gdy bowiem przynosicie ślepe [zwierzę] na ofiarę, czyż nie jest to rzeczą złą? Albo gdy przynosicie chrome i chore, czyż to nic złego? Ofiarujże to twemu namiestnikowi! – czy będzie mu miłe i czy życzliwie cię przyjmie? – mówi Pan Zastępów. A teraz zwracajcie się z prośbą do Boga, aby się zmiłował nad wami. Wyście popełnili to [zło] – czy więc On będzie przychylny dla kogokolwiek z was? – pyta Pan Zastępów. Niechby ktoś spośród was raczej zamknął drzwi [świątyni], byście nie zapalali świateł na ołtarzu moim nadaremnie. Nie mam Ja upodobania do was, mówi Pan Zastępów, ani Mi nie jest miła ofiara z waszej ręki.
Albowiem od wschodu słońca aż do jego zachodu
wielkie będzie imię moje między narodami,
a na każdym miejscu dar kadzielny będzie składany
imieniu memu i ofiara czysta.
Albowiem wielkie będzie imię moje między narodami –
mówi Pan Zastępów. ML 1,7-11
I jeszcze mnie o bluźnierstwo pomawiałaś, sobie Słowo Boże poczytaj.
Tak na szybko, droga „Zosieńko”,
Stary Testament był obrazem rzeczy przyszłych, wskazywał na Mesjasza – Chrystusa.
To proroctwo wypełniło się w Jezusie Chrystusie.
A chrześcijan obowiązuje Nowy Testament,
w tym konkretnym przypadku : Hebrajczyków 7, 27
Mam nadzieję, że odpowiedź Ciebie satysfakcjonuje?
P. S.
Ciekawe się bardzo, że zająłeś się Słowem Bożym. 🙂
*cieszę się, miało być oczywiście, sorry literówka. 😉
Przecież Malachiasz zapowiada właśnie Nowe Przymierze, które nas zobowiązuje. Wielkie widzę pomylenie w twojej narracji. Święty Paweł jakbyś nie wiedziała była kapłanem i składał jak każdy kapłan katolicki Ofiarę Nowego Przymierza. Jak sam pisze Apostoł Narodów w liście, który sama przytoczyłaś: „Mamy ołtarz, z którego nie mają prawa spożywać ci, którzy służą przybytkowi.” Hbr 13, 10
Co pisze św. Paweł? Że „mamy ołtarz”, a co się składa na ołtarzu? List do Hebrajczyków jest jedną wielką apologią Ofiary Nowego Przymierza, którą składali pierwsi chrześcijanie poprzez kapłanów, a czyni się to po dziś dzień i do końca świata. Pan Bóg jest nieustannie obrażany przez grzech i dlatego Chrystus zostawił swoją Ofiarę – Kościołowi, żeby w jego imieniu sprawował ją podczas odprawiania Mszy Świętej. Dokładnie wynika to z Listu do Hebrajczyków.
P.S. nie piszę pod imieniem Zofia, więc skończ kpiny, zacznij czytać Pismo Święte uważnie, to może przejrzysz. Katechizm Katolicki może być bardzo pomocny 🙂
Pawełku, tak, jeszcze na zdrowy rozum.
Jezus założył Ofiarę z siebie, bezgrzeszny za grzesznych.
Słowo Boże naucza, że była to Ofiara – wystarczająca i niepowtarzalna (List do Hebrajczyków, wersety przytaczałam wielikrotnie).
Czy może grzeszny człowiek „powtórzyć” Ofiarę Chrystusa?
Tu Bóg – a tu człowiek. ☹️
„A wszyscy zgrzeszyli i potrzebują Łaski Bożej”
List do Rzymian.
Pierwsi chrześcijanie mieli Starszych i Diakonów i spożywali Wieczerzę Pańską, a kapłani to byli w Świątyni.
Nie potrzebuję ludzkich nauk, vide, katechizm kk., mam Słowo Boże, który jest wystarczające dla drogi do Zbawienia. 🙂
Ale ty cały czas nie rozumiesz, że kapłan jest materią, która jest potrzebna do złożenia Ofiary, jej istotą jest Ofiara, którą Chrystus złożył na Krzyżu, a którą uobecnia sam Zbawiciel na Mszy Świętej. Kapłan jest tylko pośrednikiem między Bogiem a Ludźmi. Dosłowne interpretowanie Pisma Świętego kończy się oczywistymi błędami. Najlepszym przykładem jest schizmatyk Focjusz i prawosławni, którzy sobie ze słów: „Ja wam poślę od Ojca (Pocieszyciela)” J 15/26 wywnioskowali, że Duch Święty jest tylko od Ojca, co jest bzdurą kompletną, ponieważ pierwsza część zdania mówi „Ja wam poślę…”. Czyli Duch Święty jest tak od Chrystusa jak od Ojca jak słusznie orzekł katolicki Sobór Konstantynopolitański i co jest zawarte w starożytnych pismach Ojców Kościoła i co wyraża Credo św. Atanazego Wielkiego. Interpretowanie Pisma Świętego w taki sposób jak sobie zrobił to Focjusz i czynią protestanci to samobójstwo. Pan Jezus nie powiedział, że Duch Święty będzie Posłany od Ojca przez Syna, ale „Ja wam poślę”. Czyli Duch Święty jest też od Syna. Podaję to jako przykład jak można się pomylić w tak oczywistych sprawach, kiedy się odrzuca urząd nauczycielski Kościoła.
„Materia” potrzeba do złożenia Ofiary?
A co to takiego, szamanizm?
Satanizm? 😀
Słowo Boże czegoś takiego nie zna.
To „nauki” katolickie, nie związane z tym, co nauczał Jezus. ☹️
CHRZEŚCIJANIE NIE MAJĄ ŚWIĄTYNI.
CHRZEŚCIJANIE SĄ ŚWIĄTYNIĄ BOŻĄ, ale tylko nowonarodzeni.
A co to jest NOWONARODZENIE Z DUCHA I Z WODY?
Bronka, to są podstawy filozofii, rozróżnienie na materię i istotę.
Co do Twojej wypowiedzi, to wynika z niej, że zwykli chrześcijanie nie spożywali Ciała i Krwi Chrystusa, co jest bzdurą. Kapłaństwo Świątyni Jerozolimskiej ustało wraz z nowym kapłaństwem, co jasno wykłada list do Hebrajczyków, tak często przywoływany przez Ciebie. Św. Paweł krytykuje kapłaństwo i Ofiary, ale Starego Zakonu nie Nowego.
Filozofia to nie wiara.
Spekulacje to nie proste przesłanie Dobrej Nowiny.
Pierwsi chrześcijanie oczywiście jedli chleb i pili wino, na Pamiątkę Śmierci Jezusa.
Upamiętnianie to nie „ofiara”.
W Nowym Testameńcie obowiązuje powszechne kapłaństwo wszystkich wierzących, nie ma kasty kapłańskiej, jak u Izraelitów.
Co za bzdura, to po co w takim razie Pan Jezus ustanowił Apostołów, skoro wszyscy sobie są kapłanami? To jak to jest Bronka z tym kapłaństwem, to jest czy nie ma, raz piszesz, że w ogóle nie ma, raz że jest powszechne. Sobie tak dopasowywać doktrynę pod akurat poruszany problem to nie sztuka.
Bzdurą, jedną wielką, jest doktryna kościoła rzymskiego.
Modlenie się do Figur-bałwanów – „przez pośredników”, śmiertelnych ludzi, spowiedź uszna, czyściec – samo kłamstwo do trzymania tępych „owieczek” w strachu.
Katolicyzm to pogaństwo i nie ma nic wspólnego z Nauką Jezusa Chrystusa.
P. S.
Poczytaj sobie Biblię, zamiast katechizmu, to będziesz wiedział. 😀
Bronka bardziej pokręconej narracji niż Twoja nie słyszałem. Nie ma ładu i składu, wierzysz sobie w to co aktualnie Ci chce się napisać, a nie w żadne Słowo Boże.
I vice versa, możesz wierzyć w co chcesz, świętą krowę, albo „bozię” częstochowską.
Konsekwencje będą tylko straszne i nieodwracalne.