Lockdown trwa! Premier ogłosił „100 dni solidarności” i czekanie na szczepionkę [WIDEO]

premier Mateusz Morawiecki/ fot. Twitter
58

Podczas sobotniej (21.11.2020) konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki ogłosił przedłużenie lockdownu co najmniej do końca grudnia. Szkoły pozostają zamknięte, a ferie zostały wyznaczone na jeden termin w całej Polsce – od 4 do 17 stycznia, bez możliwości organizacji wyjazdów.

Zamknięte pozostają restauracje, siłownie, teatry, biblioteki. Zapowiedziano warunkowe otwarcie galerii handlowych i sklepów meblowych od 28 listopada. – Warunek utrzymania tego reżimu jest jeden: dyscyplina każdego sklepu, galerii, sklepu meblowego. Jeśli będzie inaczej, te sklepy będą zamykane – zapowiedział Morawiecki.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

– Konsultowaliśmy się też z innymi branżami, ale idziemy za radą naszych epidemiologów i pozostawiamy nadal zamknięte pozostałe placówki. To ważne, by uratować tysiące miejsc pracy, ale też utrzymać w ryzach przyrost zakażeń – oświadczył premier.

– Przed nami pewien okres, który nazywamy: 100 dni solidarności (do 27 lutego). Na końcu tego okresu jest wysoce prawdopodobne, że będzie dostępna szczepionka. Duża część populacji zaszczepionej pozwoli szybko przerwać łańcuch zakażeń – zapowiedział Morawiecki. Jednocześnie stwierdził, że być może 18 stycznia nastąpi powrót do strefy czerwonej. Nie wykluczył też wprowadzenia tzw. narodowej kwarantanny.

Mój komentarz: W felietonie pt. „Lockdown zabija”, opublikowanym 4 listopada, napisałam, żeby nie liczyć na to, iż lockdown zakończy się pod koniec listopada. Napisałam, że będziemy trzymani w domach do końca sezonu grypowego, czyli do kwietnia. Napisałam też, żeby nie liczyć na „zbawczą” szczepionkę, ponieważ minimalny okres badań to pięć lat. Dopiero wtedy można ocenić, na ile szczepionka jest skuteczna i – przede wszystkim – czy jest bezpieczna.

Dziś premier zapowiedział przedłużenie lockdownu, zagroził dokręceniem śruby w postaci narodowej kwarantanny, a na osłodę zapowiedział warunkowe otwarcie galerii. Czyli bez zmian. Należy zatem szykować się na falę bankructw oraz zgonów będących rezultatem odcięcia Polaków od służby zdrowia.

Polityka rządu jest jednoznaczna: lockdown, szmaty na twarzy i gotowość do przeprowadzenia eksperymentu na całym społeczeństwie poprzez podanie szczepionki, której efekt poznamy dopiero za kilka lat. Oczywiście przy założeniu, że szczepionka będzie, a Polska ją dostanie. A jeśli nie poddamy się temu eksperymentowi, będziemy żyli od lockdownu do lockdownu. Jak długo? Przez lata. Nie liczcie na skrócenie wyroku.

Źródło informacji: Twitter

Zobacz też:

„Teleporada to dobre rozwiązanie, ale ma ograniczenia”. Kuriozalne rekomendacje ws. telewizyt

Może ci się spodobać również Więcej od autora

% Komentarze

  1. Irena mówi

    Zdecydowanie Morawiecki powinien być zaszczepiony i cały nierząd.Po szczepieniu powinni być zamknięci na Stadionie.Są bardzo niebezpieczni dla społeczeństwa.

    1. Robert mówi

      Szczepionka Moderny jest nieetyczna? Na jaw wychodzą SZOKUJĄCE informacje.

    2. Zbigniew mówi

      Ciekawe jak z tego wyjda?

      Covid rozwija sie nienaturalnie i byc moze jest obrona organizmu na inne zanieczyszczenia, jakies zdarzenia wyjatkowe.

      Takim zdarzeniem jest obsypywnie ludzi (autostrad i miast) jakims chemitrasem w jakims celu.
      Byc moze, ze umieraja nieodporni na wirusa, lecz na chemitras i oddzialywanie 5G.

      Zwiazki bezposrednie jest trudno udowodnic ale sa to 3 odpowiednio wielkie zdarzenia – eksplozje nagromadzonej energii jakiegos zlego czynnika – ciagi zlego do katastrofy, jak gdzies sie zejda, jak dojdzie do kolizji.

      Szczepienia moga byc konstruowane pod usuniecie jakiegos z tych czynnikow – jakies zmiany w DNA aby ludzie stali sie odporni (wszystkie 3 oddzialowuja na DNA bezposrednio.

      Jezeli to jest prawda, to nasze DNA, RNA moga tego nie tolerowac a szczepionka bedzie juz czynnikiem 4 poza 3 tworzacymi przestrzen – bedzie dzialac w reaktywnosci tych 3 czynnikow.

      Najtaniej bedzie im zmniejszyc ilosc ludzi nieodpornych na zycie w tej przestrzeni zmieniajacej ludzkie DNA. Bedzie to takze obrona przed uzywaniem jakis wirusow, bakterii w wojnie biologicznej.

      Z gory wiec mozna przyjac, ze wyelimunuje sie „slabsze” istoty ludzkie.

      Wynika z tych wypowiedzi tego tuskowatego, ze eliminowanie nie bedzie przez szczepionke, ale przez czekanie na nia.

      – Mialem juz do czynienia z tym 5 G i ono wyeliminowalo duzo ludzi.

      – Prawdopodobnie tych nieodpornych na Chemitras a majacych z tym paskudztwem silniejszy kontakt: miejscowosci na skrzyzowaniach autostrad byly obsypywane niechcacy wielokrotnie .

      – Starsi ludzie w wiekszosci zyja w jednym miejscu i sa poddani przez dlugi czas jednym czynnikom kancerogennym np na terenach poprzemyslowych, skladowiskach materialow odpadowych, elektrowniach atomowych, weglowych (w osiedlach takich jak przy elektrowni w Belchatowie zyje uderzajaco wiele dzieci kompletnie lysych, w Policach musiano zlikwidowac osiedle, gdyz dzieci rodzily sie kalekie …….. kazdy zna mnostwo takich starych i nowych przypadkow Azbest, formaldechyd – przy Kronospanie nawet warzywa sa skancerowane. Dodac jeszcze nalezy kryzys demograficzny …………… .

      Szczepionki nie bedzie, gdyz zmiany w DNA mozna uzyskac eliminujac nieodporne „warzywka, roslinki”.

      Dodam, ze na poprawienie wentylacji pomieszczen nie ma pieniedzy ani pracownikow a energia drozeje i to skokowo.

      Odpornosc na nierozrzedzane zanieczyszczenia powietrza w pomieszczeniach zamknietych mozna uzyskac swiadomoscia istnienia technologii przewietrzania ze zmniejszaniem zapotrzebowania na energie lub dostosowaniem RNA.

      O tym pisal juz polski doktorant (Rybinski?), ktory wymyslil wirowke do taniego badania RNA i opatentowal w USA a dzisiaj jest wlascicielem jakiegos banku w USA: „pracuje nad problemem zmniejszania odpornosci ludzi za pomoca nowoczesnej medycyny w trakcie narodzin” Przewidywal, ze to bedzie prawdziwy problem medyczny.

      No i jest.

      Ja uwazam, ze jest to problem czysto technologiczny i nic wiecej ale dotarcie do swiadomosci ludzi, ze „ilosc wymiany powietrza konieczna do odpowiedniego rozrzedzenia zanieczyszczen w pomieszczeniu zalezna jest od jakosci powietrza zewnetrznego” – to sa wnioski z lat 60-tych.

      Usuniecie zanieczyszczen w powietrzu zewnetrznym wystepujace w znacznie mniejszej ilosci, bardziej rozrzedzonych i zmiennych jest drozsze niz usuniecie koncentratu zanieczyszczen w pomieszczeniach.

      Usuwanie tego na zewnatrz przez likwidacje tanich zrodel energii i dotacje z podatkow niszczy gospodarke – przemilczanie tego powoduje najwieksze zagrozenie u ludzi pracujacych w pomieszczeniach zamknietych, np w biurach, klimatyzowanyh, ze stalym ogrzewaniem.

      Albo zmienia tryb zycia albo beda wierzyc w szczepionke, ktora zmieni ich rozum i wtedy zmienia tryb zycia i instalacje wentylacji.

      Moze komus wydaje sie to dziwne ale dlaczego zrezygnowano z programow budownictwa pasywnego – 60 % dostaw energii? Za mala skala zjawiska aby je opisywac? Na to pomoze szczepionka??

      Dlatego tacy jak Morawiecki nie wiedza czy beda sie szczepic czy starac sie cos zrozumiec przed szczepieniem ?

      Az nadto widoczne jest, ze te wszystkie dzialania lewackich wladz UE sa spowodowane ich brakiem wiedzy technilogicznej, to sa tacy humanisci jak Lempart a za nimi stoi Bieda, Licho i Kostucha.

      – Tak naprawde ile jest samochodow prywatnych w Chinach o ludnosci 1,3 miliarda? W calych tyle co w Schanghaju, Pekinie i Honkongu.
      – Rosjanie Syrie ograbiaja ze wszystkiego – sluchajac tych opowiesci przypomina sie Polska z octem na polkach.
      To jest zaplecze technologiczne UE i bedzie takze nasze, gdyz zdrada juz jest zdewaluowanym slowem i dotyczy kazdego narodu w Europie – jest powszechna jak chleb.

      Wpierw jest zdrada Polski a potem Europy – zdrajca zawsze zostanie zdrajca i zawsze bedzie mial w tym jakis biznes

    3. Szczur mówi

      Jako wybrańcy narodu, rząd powinien świecić przykładem, więc jako pierwsi powinni się zaszczepić. I chciałbym zobaczyć relację z tego szczepienia.

    4. Zbigniew mówi

      Wpierw zrezygnowac z funkcji wybrancow narodu, gdyz wygladaja juz jak wybrancy lewackiej wladzy UE.
      Dodatkowo, juz niczym sobie nie radza – ten to juz chyba lazi tylko jak hrabia po swoim majatku 70 centow za m2 ziemi pod przemysl. Tak jak Tusk wymysla tylko nam koszty i klopoty a rozwiazuje swoje dajac nam zero perspektywy.
      a w takiej sytuacji KIM swoich negocjatorow traktuje z cala powaga – na stadionie tak jak chinole (bardzo bogaci w ilosc niewolnikow chcinskojezycznych z wieloma narzeczami jak w RPA, ze wpierw uczy sie jak nazywa sie mlotek.

      Dla nas jest obojetne czy sie zaszczepia czy przezyja a caly ten sejmokneset wyslac na zaludnianie Wzgorz Golan.

      Oni nic nie robia to chyba trzeba cos zrobic?

      Rzad utrzymywany za miliony miesiecznie nic nie robi

  2. Jarosław mówi

    W mojej ocenie, im później nastąpi skuteczna eliminacja antypolskich bandytów u żłobu, tym dłużej kraj i ludzie będą podnosić się z upadku.

  3. Zbigniew mówi

    Zablokowane nie bedzie to co juz nie jest polskie a ten niby polski pemier mowi o jakims covidzie, jakis szczepionkach. Lotos tez likwiduja z powodu covidu i szczepionki?

    Morawiecki to jest to samo co Tusk.

    1. Fjzjgzkgzgmz mówi

      Morawiecki to szmaciarz jak tusk, zgadzam się

  4. AS mówi

    Protokoły i ich realizacja. Akcelerator.

  5. Ireneusz mówi

    Drzewo dla tego parcha już w polskich lasach już urosło, a sznur upleciemy taki żeby się nie urwał.

  6. AS mówi

    Jeszcze jedno, tak jak w swoim czasie w kościołach księża intonowali modlitwę o „rychłą beatyfikację”, tak teraz pewnie o rychłe „wyszczepienie” plebsu. Oczywiście na polecenie protokolarnych biskupów.

  7. Flex mówi

    „Program” „rządu” Morawieckiego: bierzemy lud pod but i czekamy na cud! (szczepionkę). Jaruzelski też prosił o 100 spokojnych dni po czym stan wojenny zaordynował… Panie Morawiecki, pozbieraj Pan zabawki i truchtem z KPRM do JP Morgan zanim Cię własny elektorat wyniesie!

  8. tow.Piotrowicz z PZPR / PiSrael mówi

    Jeśli doradca Tuska w rządzie PO „Pinokio” Morawiecki tak mówi………….. LMAO

    1. Zbigniew mówi

      A no wlasnie – doradcy Tuska wyprowadzili z Polski wszystko a ten byly doradca przewrotem w PIS, za pomoca Dudaczewskiego przejal wladze i wyprzedaje reszte a grosze sami przejmuja.

      Jednak odsuniecie Szydlo to byl przewrot palacowy a nie tylko zmiana i jak mowil Winnicki zaplanowyny jeszcze przed wygranymi wyborami.

      Jak nikogo nie boli rozdrapywanie Lotosu, bo w wiekszosci panstwowy, Polski to reszte mozecie sobie pokrzykiwac a tym krzykiem zagluszacie, zakrywacie prawde.

      Jak nie potraficie bronic majatku, to nie mozecie byc bogaci i to jest chyba oczywiste, ze z biednymi beda sobie robic co beda chcieli.

  9. Janek mówi

    Pisobolszewia nie popuszcza, ale jesteśmy bezsilni, bo ludzie w Polsce dali sobie wmówić, że jest tak, jak głoszą władze i media.

  10. Boguslaw mówi

    Ludzie! Jak to jest, ze ta ku..wa smie w ogole cos jeszcze o nas decydowac!

    Nie ma juz miajsca na jakikolwiek kompromis, nie mozna im w najmniejszym stopniu ufac, ani im ulegac!
    To sa jednoznaczne kanalie, zdrajcy narodu polskiego i polskiej gospodarki, branza za branza, w ostatnich miesiacach!
    Stad te priorytety policji, aby chronic tych przekletych pasozydowskich BALBIN i likwidowanie wszelkiej energii protestu, poprzez perfidne prowokacje!
    Skoncentrujmy nasza energie na najwazniejsze, ignorujac ich kompletnie i konsekwentnie, na calej powierzchni Polski, nie idac do pracy, nie placac kredytow, podatkow i jakichkolwiek kar, ignorowac wszystkie terminy urzedowe i sadowe i nie pozwilic sie do niczego, wiecej zmusic!
    Po troche stworzyc wlasny rzad, i wlasne reguly kooperacji gospodarczej, ktory wylacznie bylby respektowany, a co ci kurwiszcza, jako kompletnie ignorowani, musieliby sie stad zabrac, a najlepiej powiesic na klamce!
    Do tego musimy stac sie wystarczajaco WKURWIENI i ZDESPEROWANI, a jednoczesnie MADRZY, aby nie dac sie wciagnac w podobne akcje, jak prowokacje, jak kiedys z walesa, aby za wszelka cene uniknac rozlewu krwi!
    Inaczej, za pare tygodni, rozbiora nas na dobre, na czynniki pierwsze!

    1. Boguslaw mówi

      CZOLEM WIELKIEJ, WOLNEJ , ZAMOZNEJ, i SLOWIANSKIEJ, POLSCE!!!

    2. Pablo mówi

      Sam jesteś kurwa. Wypierdalaj stąd, cwelu niemyty.

    3. Polak katolik mówi

      Ty kurwo jebana, sowiecki agencie, ścierwo. Splunięcia warta nie jesteś, antypolska dziwko.

  11. wilk mówi

    JEDNYM SLOWEM TE SZPITALE POLOWE TO BEDA DOPIERO WYKORZYSTANE,PO SZCZEPIENJU NARODU BO ZACZNA CHOROWAC I UMIERAC MASOWO,NARODZIE OBUDZ SIE KUKI NIE JEST ZA POZNO

  12. Republikanin mówi

    Najlepszy dla nas lockdown to zamknięcie Morawieckiego nie na 100 dni, lecz na 100 000 dni.

  13. żyd Mikke z bolszewickiego ZMS-u mówi

    Szczepienia nalezy zacząć od parchów zydowskich, Michnika, Tuska, Mikke, Berkowitza, Jajko, Morawieckiego, choć ten ostatni swojego żydostwa po matce się nie wypiera jak Jajko vel Bosak.

    1. tow.Piotrowicz z PZPR / PiSrael mówi

      Gwoli przypomnienia dla pisowskich trolli, Pinokio Morawiecki był doradcą Tuska w rządzie PO, a Duda należał do koszernej Unii Wolności, kiedy jej przewodniczącym był żydokomuch z PZPR tow. Balcerowicz.

      Poza tym w PiS roi się od postkomunistów z sowieckiej PZPR, tak samo jak w bliźniaczej PO, jak np. tow.Jasiński, tow.Czabański, tow.R.Czarnecki, tow.S.Piotrowicz czy tow.Saryusz-Wolski (poprzednio PO).

      PiS i PO wywodzą się z układu zawartego z komunistami w Magdalence. W praktyce między PiS a PO nie ma żadnej różnicy. Konflikt pomiędzy PiS a PO jest wykreowany sztucznie na potrzeby publiki.

      Dlatego pod rządami PiS-u, podobnie jak za czasów rządów PO-PSL i SLD za kraty nie trafił ani jeden morderca i złodziej z PZPR, SB i WSI.

  14. żyd Mikke Z Bolszewickiego ZMS-U mówi

    Soros apeluje, aby UE nie szła na kompromis z Polską i Węgrami.
    Jak zagłosowała Konfederacja? No jak?
    Witajcie w klubie Magdaleniarzy, zdrajców, hipokrytów, targowiczan!!!! W jednym szeregu z prawdziwymi Polakami, patriotami, katolikami-Wałęsą, Michnikiem, Tuskiem, Trzaskowskim biskupami Orszulikiem, Dąbrowskim. Tfuuuuuuuuuuuuuu

    1. Zbigniew mówi

      Jestes pewien, ze trzeba wspierac PIS i ten kneset w sejmie w falszowaniu rzeczywisctosci, w zacieraniu sladow zdrady?

    2. zyd mikke z bolszewickiego ZMS-u mówi

      Pożar gasić benzyną?

    3. tow.Piotrowicz z PZPR / PiSrael mówi

      Gwoli przypomnienia dla pisowskich trolli, Pinokio Morawiecki był doradcą Tuska w rządzie PO, a Duda należał do koszernej Unii Wolności, kiedy jej przewodniczącym był żydokomuch z PZPR tow. Balcerowicz.

      Poza tym w PiS roi się od postkomunistów z sowieckiej PZPR, tak samo jak w bliźniaczej PO, jak np. tow.Jasiński, tow.Czabański, tow.R.Czarnecki, tow.S.Piotrowicz czy tow.Saryusz-Wolski (poprzednio PO).

      PiS i PO wywodzą się z układu zawartego z komunistami w Magdalence. W praktyce między PiS a PO nie ma żadnej różnicy. Konflikt pomiędzy PiS a PO jest wykreowany sztucznie na potrzeby publiki.

      Dlatego pod rządami PiS-u, podobnie jak za czasów rządów PO-PSL i SLD za kraty nie trafił ani jeden morderca i złodziej z PZPR, SB i WSI.

    4. Szczur mówi

      Widziałem, przed chwilą, wyniki sondaży CBOS i nadal większość jest zdecydowana głosować na te antypolskie gnidy. Marny los nas czeka.

    5. Zbigniew mówi

      Czyje sondaze pisozydow czy tuskowatych?

    6. REN mówi

      Zdaje się że Fundacja im. Stefana Batorego założona przez „filantropa” „na którego się powołujesz działa sobie spokojnie, nie niepokojona przez PiS.

    7. Zbigniew mówi

      Tuska tez juz nie niepokoja zwrotem pozyczki dla Grecji – ze 40 milardow $ ?

  15. zyd mikke z komunistycznego ZMS-u mówi

    FRANCJA: PROTESTY PRZECIWKO USTAWIE, KTÓRA PRZEWIDUJE ZAKAZ NAGRYWANIA DZIAŁAŃ POLICJI. Co robi przygłup Braun? Szkoda gadać.

  16. finka mówi

    Mateusz miska ryżu Morawiecki ma krew Polaków na rękach, brak dostępu do lekarzy, przesunięte zabiegi, diagnozy specjalistów i mamy- efekt tysiące zmarłych bez koronki. Zamiast o leku, ktory proponuje dr Bodnar, bo ma świetne efekty leczenia MM brnie w szczepionki, niesprawdzone, bo nie da się ich sprawdzić w kilka mies. Takich antypolskich potworów na szczytach nie mieliśmy od czasów stalinowskich. Chyba większosć wreszcie widzi słupa, historyka po kursach, ktory został prezesem banku i zmienił premier Szydło „na lepsze”. Najgorsze, że dewastują edukację i zdrowie psychiczne dzieci, za to tylko jedna kara, ma nadzieję, ze Opatrzność zadziała.

  17. Rebih mówi

    To z jednej strony bezpośrednie nawiązanie do apelu Jaruzelskiego o „90 spokojnych dni” i zawoalowana groźba pod adresem narodu, że jeżeli nie będzie się słuchał, rząd zastosuje ostrzejsze środki. Z drugiej strony te 100 dni to tworzenie kolejnych iluzji bliskiego zakończenia problemu, typu „wicie-rozumicie, jest trudno, ale widzimy już światełko w tunelu”. I tu znowu powraca towarzysz Jaruzelski, który z upodobaniem obiecywał, że już niedługo, za chwilę, będzie lepiej, on już widzi „światełko w tunelu”. Należy się jednak liczyć z tym, że represje będą przedłużane aż do osiągnięcia celu, który na razie jest nam nieznany, ale nie można wykluczyć, że jest nim wprowadzenie jakiejś formy totalitaryzmu (lewackiego?) i zagłodzenie lub pozamykanie opornych w obozach koncentracyjnych. Tym bardziej, że niszczenie gospodarki przyczyni się (a może nawet ma się przyczynić) do radykalizacji społeczeństwa, które jest, jakie jest i łatwo da się wykorzystać do walki przeciw „wrogowi ludu”. W końcu na początku I Wojny Światowej wielu Rosjan spodziewało się, że prędzej czy później nastąpią głębokie zmiany społeczno-polityczne, ale nikt nie wyobrażał sobie, że będą one polegały głównie na mordowaniu ludzi jak popadnie.

  18. Alek mówi

    Otworza galerie, sklepy meblowe. A kiedy otworza koscioly? Na razie w kosciolach nie wolno przyjmowac komunii sw., a przeciez to najglebszy sesns Mszy Sw. U nas prawo lamie sie wprawdzie nagminnie, bo ludzie do komunii chodza, ale uwazna lektura rozporzadzen nie pozostawia cienia watpliwisci: w kosciele maseczek zdejmowac nie wolno. Jakby co, to wiekszosc katolikow praktykujacych bedzie mozna wsadzic.
    Ciekawe, co by bylo, jakby w restauracjach trzeba bylo miec caly czas maseczki. Ale nie, tam to mozna maseczke juz wtedy zdjac, jak sie siada do stolika, a nawet nie dopiero wtedy, gdy przyniosa jedzenie. w kosciele wg prawa panstwowego nawet na moment przyjmowania komunii maseczki zdjac nie wolno.
    Ale widac co innego swiatynia Boza a co innego swiatynia mamony.

    1. Hammurabi mówi

      „Alek” – z całym szacunkiem – są poważniejsze problemy od maseczek w kościołach.
      W swoim niefartownym wystąpieniu w 2013 roku obecny premier podniecał się bredząc o misce ryżu i „zapierdalaniu” za nią całych narodów w zbożnym celu budowy. „Jak ci będą zapierdalać za miskę ryżu” to jego słowa.
      Co to oznacza dziś?
      Otóż mamy do czynienia z pełzającą wojną, którą wypowiedziano światu. Możesz to nazywać jak chcesz. Możesz to nazwać „wielkim uciskiem” a szczepienia „znamieniem bestii”.
      W rzeczywistości mamy oto do czynienia ze zmową i działaniami destrukcyjnymi planowanymi przez kilka a może i kilkanaście ostatnich dekad a nie od wczoraj. Łacińska sentencja głosi: „is fecit, cui prodest” – czyli ten uczynił (zło) czyja korzyść.
      Od czasów cywilizacji greckiej i jej rozkwitu na pięć do czterech wieków przed Chrystusem w ludzkiej mentalności tak naprawdę niewiele się zmieniło.
      Tyle, że nikt na tym świecie nie jest nieomylny i chyba na szczęście dla świata. Błędy popełniali najwięksi stratedzy i Aleksander Macedoński i Czyngis-chan z następcami i Napoleon i Hitler…
      Dlatego założyć można, że i dzisiejsi „zdobywcy-dyktatorzy” pomimo dysponowania nieograniczonymi środkami, wpływami i armią złożoną z bankierów, naukowców, głów państw, fundacji, setek milionów sztuk gotowej się podlić za pieniądze, zaspokajanie chorych ambicji i potrzeb gawiedzi również zostaną pokonani. To tylko kwestia czasu.
      Może – jak to u ludzi bywa najczęściej – podzielą się wewnętrznie i dzisiejszy monolit rozpadnie się na frakcje które z czasem zaczną wzajemnie się zwalczać?
      Widząc pychę ludzką Bóg pomieszał języki przy budowie wieży Babel. Może uczyni coś podobnego i teraz, kiedy już powróci z urlopu?

    2. Zbigniew mówi

      Troche wyfantazjowales – odplynales od ladu – tym razem cos poszlo Ci nie tak.

      To jest chamsko proste, ze cala ta centrala przemyslu Europy (zwanej UE dla zacierania sladow), zarzadzana jest z pogarda dla wszystkiego lacznie ze sprawami biznesowymi.

      Zarzadzanie tym Centrum wyglada juz tak : Bierzta co sie da i spadamy z tego okretu.

      Dodawanie do tej slomy z butow jakiejs ideologii tylko gmatwa sprawy i utrudnia oceny: wystawiaja Polske za granice Tego tworu niby gospodarczego, nie chca oddac pieniedzy, bo nie maja a my patrzymy na „nasz rzad”, ze trzyma sie tego kurczowo jak rzep psiego ogona a gonia ich zewszad jak tylko moga.

      ideologia, filozofia nie zastapia w kosciele butow – buty trzeba miec, bo chocby nie wiem jak bys sie zarliwie modlil to i tak na tace musisz dac a jak nie to wygonia cie z kosciola.

    3. Alek mówi

      Jak sie modlisz, tak wierzysz. Jak wierzysz, tak zyjesz.
      Jak szewc nie kradnie, nie oszukuje i uczciwie pracuje, to bedziesz miec dobre buty, pod warunkiem ze tesz uczciwie pracujesz itd.
      Jak wszyscy lub prawie wszyscy beda bezbozni, to znakomita czesc bedzie krasc itd.i wtedy zadne obalanie kogokolwiek nie bedzie mialo sensu, bo ich zastapa inni zlodzieje. Ale jak znakomita czesc trzymac sie bedzie prawej wiary, to po pierwsze bedzie do obecnych alternatywa, a po drugie nawet jesli beda trudni do usuniecia, to jakos da sie zyc w lokalnej spolecznosci, czy ja nazwiesz spoldzielnia czy nie, to mniej wazne. Wazne jest to, by byla realna alternatywa porzadku spolecznego. Wladza to wie, i dlatego walczy z katolicka wiara. My tez powinnismy to wiedziec i jej bronic.

    4. Zbigniew mówi

      Wybacz Hammurabii ale fantazjowanie, ideologizowanie jest spadkiem po zydokomunie: niby humanistyka ale zamiast trudnej technologii tracimy podstawy do wysilku i neurony gina jak muchy a trzeba jeszcze stworzyc osobny silnik dla grupy neuronow, tak aby rozwijaly sie niejako automatycznie, aby czekaly na trudnosci – sam rozwoj przystawki laczacej polkule mozgu i ich sprzeczne funkcje nie wystarczy.
      Podzial na pseudohumanistow i inzynierow byl nakazem panowania nad Polska i grabienia do woli w sumie jak juz wiemy przez cara lub jego nastepcow w prywatnym interesie a nie mas ludzi Rosji – ten temat juz chyba przerobilismy wraz z Janem Bodakowskim.
      Odhumanizowany inzynier i humanista bez wiedzy technicznej – masy oglupione i sterowane przez biede z nedza: biedny humanista nie wie jak pomoc wdrozyc inzynierskie rozwiazania a biedny inzynier ma innowacje i to znaczace (5 % ludnosci + 14 nasladowcow) ale nie wie jak zarzadzac ludzmi aby wdrazali te rozwiazania, chocby jako konsumenci. Wlasnie to bylo charakterystyczne i jest dla gospodarki Rosji i Chin.
      My bylismy w sytuacji niewolnikow, ze w PZPR przeszkalali jak zrobic: „Morda w kubel i uczyc sie”.
      Moze cala seria wymaga powtorzenia?

      Dolacze sprawy spoldzielczosci, aby wykazac, ze to co wiemy jest powierzchowne a rzeczywistosc jest rozwijana z wnioskiem, iz nie mozna tych trudnosci zrozumienia pominac a dodatkowo pokazac wplyw na humanistow.

      Nie wiem czy to przejdzie pomimo podanych zrodel, gdyz ukazuje slabosc humanistow – sa potrzebni ale sa slabi, omijaja trudnosci w rozumieniu.

    5. Zbigniew mówi

      Maciej Cesarski
      Dorobek materialny spółdzielczości mieszkaniowej w Polsce „1956-2010”
      1. Wprowadzenie
      Jubileusz 120-lecia spółdzielczości mieszkaniowej na ziemiach polskich sprzyja retrospektywnym ocenom jej materialnego dorobku. Spółdzielczość mieszkaniowa pojawia się jako forma poprawy sytuacji mieszkaniowej poprzez dobrowolną kooperację zrzeszonej na ogół średnio i słabo zarabiającej ludności. Pierwsze spółdzielnie budowlane powstają na początku XIX w. w Anglii, następnie przede wszystkim w Niemczech, Szwajcarii, Stanach Zjednoczonych A. P. i innych państwach. W związku z dynamiczną industrializacją i urbanizacją, kwestia mieszkaniowa i spółdzielcza forma zaspokajania związanych z tym potrzeb stają się ważnym wyzwaniem społecznym.
      Na ziemiach polskich przed 1918 r. spółdzielczość mieszkaniowa wiąże swe istnienie, głównie w zaborze pruskim, z walką o przetrwanie narodowe. Najstarszymi w Polsce uznaje się Bydgoską Spółdzielnię Mieszkaniową, obchodzącą w 2000 r. 110-lecia istnienia, której geneza sięga 1890 r. oraz powstałe w tymże roku Towarzystwo Pomoc – Spółka Budowlana w Poznaniu. Spółdzielnia Mieszkaniowa Kopernik powołana jest w Toruniu w 1902 r. Początkowy system oddawania domów na własność nie rozwiązuje problemu dostępności mieszkań dla gorzej sytuowanej ludności pracowniczej, zwłaszcza dla nisko opłacanych robotników. Pojawiają się zatem tzw. spółdzielnie mieszkaniowe lokatorskie, głównie w większych miastach, gdzie budowane są domy wielomieszkaniowe. Pierwsza tego typu Chorzowska Spółdzielnia Mieszkaniowa założona jest w 1908 r. W tym samym okresie, zawiązane są spółdzielnie w Bydgoszczy, Gnieźnie, Grudziądzu, Inowrocławiu, Bielsku, w Katowicach i innych miastach. W 1925 r. założone jest w Chorzowie Towarzystwo Budowy Domów Robotniczych, a w 1927 r. Hajdukach Wielkich utworzona jest kolejna spółdzielnia.
      Budownictwo spółdzielcze w okresie międzywojennym nie może być jednak uznane za w większości dostępne dla ludności umiarkowanych i małych dochodach. Jest tak mimo subsydiowania tego budownictwa ze środków publicznych poprzez Bank Gospodarstwa Krajowego – głównie w latach 1924-1932 – a następnie przede wszystkim poprzez Towarzystwo Osiedli Robotniczych (w latach 1934-1939). Niewielkie na tle potrzeb budownictwo spółdzielcze dostarcza wszakże przykładów właściwego kierunku rozwiązywania kwestii mieszkaniowej zapóźnionej w gospodarce rynkowej w Polsce. Wspomnieć tu trzeba przede wszystkim działalność założonej w 1921 r. lokatorskiej Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Spółdzielni stającej się podstawowym polem doświadczalnym w realizacji idei budownictwa i osiedla społecznego a zarazem decydującym obszarem narodzin i wykształcania się polskiej szkoły mieszkaniowej. Powstaje jednakże wtenczas w Polsce znacznie więcej spółdzielni budowlano-mieszkaniowych o profilu własnościowym.
      Według danych Związku Spółdzielni i Zrzeszeń Pracowniczych Rzeczypospolitej Polskiej z 1935 r. istnieją w Polsce 164 takie spółdzielnie wykazujące 1,4 tys. domów (razem ze stanowiącymi własność członków spółdzielni) mieszczących 7,9 tys. mieszkań, w tym 29 tys. izb. Mieszkanie ma w tym zasobie przeciętnie 85 m2 p.u. oraz 3,72 izby. Jest wówczas także 46 spółdzielni lokatorskich posiadających 497 budynków, 5,7 tys. mieszkań i 17 tys. izb. Na mieszkanie lokatorskie przypada średnio 3,05 izby oraz 59 m2 p.u. W 1938 r. zarejestrowanych jest formalnie w Polsce 617 spółdzielni budowlano-mieszkaniowych i mieszkaniowych, z czego na ogół bardziej aktywne 252 zrzeszone są w związkach rewizyjnych (z pozostałych spółdzielni, faktycznie działa ok. 90). Dostępne dane, wskazują, że owe 252 spółdzielnie lokatorskie i budowlane zarządzają ponad 16 tys. mieszkań, co w orientacyjnej relacji do szacowanych 7,1 mln mieszkań ogółem w 1938 r., stanowi zaledwie 0,2% zasobu mieszkaniowego w Polsce.
      Nikłe w sumie informacje o dalece niewystarczającym międzywojennym dorobku spółdzielczości w stosunku do potrzeb społecznych, zwłaszcza w zakresie mieszkań lokatorskich, przesądzają o podstawowym celu referatu. Jest nim analiza trendów zmian skali, proporcji i wyznaczników zużycia spółdzielczego zasobu mieszkaniowego w wymiarze rzeczowym (fizycznym) i wartościom w Polsce w okresie powojennym. Istotne ułatwienie tej anlizy stanowi okoliczność, iż w obliczu transformacji systemowej, spółdzielczość mieszkaniowa pozostała jedyną – oprócz podsektora indywidualngo – formą własności mieszkań w pełni porównywalną w statystyce bieżacej oraz między danymi „NSP 1988” i „NSP 2002”. Spółdzielczy zasób mieszkaniowy zlokalizowany jest ponadto prawie wyłacznie w miastach. Udział spółdzielczości w miejskim zasobie mieszkaniowym wzrasta okresie powojennym do 42% w 2002 r. według danych NSP, lecz zmniejsza się do poniżej 35% w 2010 r.. Na wsiach zasób spółdzielczy liczący w 1988 r. tylko 20 tys. mieszkań (0,5% zasobu wiejskiego) powiększa się do 55 tys. mieszkań w 2002 r. stanowiąc 1,4% zasobu wiejskiego. Ostatnio wynosi około 60 tys. mieszkań (1,3%).
      Oprócz ujęcia rzeczowego, istotne możliwości badawcze spółdzielczego zasobu mieszkaniowego stwarza kategoria majątku trwałego uwzględniana w statystyce GUS od 1960 r. Mieszkaniowy majątek trwały, w tym spółdzielczy składa się prawie wyłącznie z budynków mieszkalnych. Niewielki pozostały majątek trwały spółdzielczości mieszkaniowej nie jest wyodrębniany w statystyce GUS. Wycena spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego dokonywana w GUS poddaje się łatwo weryfikacji. Od lat 90. w byłym, jakże zasłużonym Instytucie Gospodarki Mieszkaniowej, a po jego likwidacji w 2002 r., w Zakładzie Mieszkalnictwa Instytutu Rozwoju Miast, wyznaczana jest na podstwie monitoringu cena 1m2 p.u. mieszkań budowanych przez spółdzielczość i innych inwestorów. Cena ta nie pozwala jednak np. na ukazanie znaczenia spółdzielczego majątku trwałego w strukturze majątku trwałego ogółem. Możliwość tego typu analiz istnieje na podstawie materiałów GUS zestawianych w bieżących cenach ewidencyjnych. Koncentrować trzeba się wtedy na kierunkach zmian makroproporcji. Ponadto, stosowana od lat 90. w GUS formuła cen stałych uniemozliwia badania zmian rozmiarów (wolumenu) majątku trwałego, do oszacowania których zastosować można obliczenia oparte na cenie 1m2 p.u. podawanej przez b. IGM oraz ZM IRM.

      2. Skala i proporcje spółdzielczego zasobu mieszkaniowego do 1989 r. – wymiar rzeczowy i wartościowy
      2.1. Wielkość i proporcje spółdzielczego zasobu mieszkaniowego – 1956-1989
      W latach 1946-1949 spółdzielczość mieszkaniowa się uchroniwszy się przed nacjonalizacją uczestniczy w odbudowie kraju poprzez odnowę zasobów własnych oraz przywracanie do użytkowania obiektów opuszczonych, np. poprzez działania Spółdzielni Administracyjno-Mieszkaniowych. Po okresie skrajnych doktrynalnych, centralistycznych ograniczeń w latach 1950-1956, zyskuje podstawowe, rysujące się początkowo w sposób obiecujący zdolności rozwoju. Zmianę stosunku do ruchu spółdzielczego, traktowanego przez władze w pierwszych powojennych latach podejrzliwie, mimo publikacji wskazujących jego dobroczynne cechy, umożliwia „październik 1956”. Wyrazem zmian staje się powołanie w 1956 r. Związku Spółdzielni Mieszkaniowych, przekształconego w Centralny Związek Spółdzielczości Budownictwa Mieszkaniowego oraz opracowanie w latach 1956-1961, przy jego udziale, podstawowych regulacji prawnych. W okresie tym władze sytuują spółdzielczość w roli istotnego wykonawcy polityki mieszkaniowej państwa. Przeprowadzony w 1961 r. III Krajowy Zjazd Spółdzielczości musi potwierdzić jej status jako struktury realizującej zadania państwa. Spółdzielczość korzysta wówczas z pomyślnej dla mieszkalnictwa konfiguracji makroproporcji gospodarczych, trwającej jednak tylko do końca lat 50.
      W 1956 r. spółdzielczy zasób (zamieszkany i niezamieszkany) obejmuje prawie 20 tys. mieszkań – w zasadzie wyłącznie o statusie lokatorskim – mających łącznie ponad 1 mln m2 powierzchni użytkowej. W 1960 r. jest już w Polsce 54 tys. spółdzielczych mieszkań o p. u. wynoszącej prawie 3 mln m2. Udział spółdzielczości w liczbie mieszkań ogółem kształtuje się jeszcze na niskim poziomie około 1%. Dominuje zasób lokatorski, sprzyjający mobilności społeczno-zawodowej i przestrzennej ludności, składający się według dostępnych danych z 1963 r. z 108 tys. mieszkań liczących 5 mln m2 p. u. Zasób lokatorski stanowi w tymże roku odpowiednio 89% i 85% całego spółdzielczego zasobu mieszkaniowego w Polsce.
      Po 1965 r. państwo nakłada na spółdzielczość nieznany przedtem ogrom i charakter zadań czyniących z niej dominującą – z towarzyszącymi temu zawirowaniami i błędami, formę budownictwa mieszkaniowego w miastach. W 1966 r. spółdzielczość buduje więcej mieszkań niż ówczesne rady narodowe, w 1967 dostarcza ich więcej niż pozostali inwestorzy państwowi, a w 1970 r. realizuje ponad 2/3 mieszkań w budownictwie uspołecznionym. W 1961-1970 spółdzielczy zasób powiększa się do 606 tys. mieszkań (3,3 razy) wykazujących 26 mln m2 p. u. (wzrost 11 razy). Udział spółdzielczości w ogólnym zasobie mieszkań w Polsce podnosi się w tym okresie znacznie do 8% (o 7 punktów) w 1970 r. Spółdzielczy lokatorski zasób mieszkaniowy zwiększa się w latach 1964-1970 dynamicznie 19 razy do 570 tys. mieszkań, w których znajduje się 24 mln m2 p. u. (wzrost 21 razy). Tworzy kolejno 94% oraz 93% spółdzielczego zasobu mieszkaniowego ogółem. Spółdzielczość staje się głównym dostawcą mieszkań wynajmowanych, których istotna część zaangażowana zostaje w zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych zakładów pracy, przede wszystkim od lat 70. w związku z nieudaną próbą przyspieszenia wzrostu gospodarczego, załamującego się od 1977 r.
      Od połowy lat 70 spółdzielczość jest w zasadzie monopolistycznym, szeroko dotowanym przez państwo, inwestorem w zakresie miejskiego budownictwa mieszkaniowego w miastach. Podczas „NSP 1978” rejestruje się bez mała 39 tys. zamieszkanych budynków spółdzielczych, w których jest 1,6 mln mieszkań o p. u. stanowiącej 70 mln m2. W 1989 r. własność spółdzielczą wyznacza 2,7 mln mieszkań (zamieszkanych i niezamieszkanych) zawierających 130 mln m2 p. u. Krotności wzrostu tych wielkości w okresie 1971-1989 – mniejsze niż w latach 1961-1970, dotyczące bowiem znacznych liczb bezwzględnych – wynoszą: 4 razy oraz 5 razy. Mieszkania spółdzielcze stanowią wtedy aż 24% zasobu ogólnokrajowego (wzrost o 16 punktów w porównaniu z 1970 r.). W 1972 r. wprowadzona jest możliwość wykupu mieszkania lokatorskiego na podstawie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu. Od tego roku, do końca lat 80. zaprzestaje się w GUS udostępniania danych o zasobie lokatorskim. Zgodnie ze sprawozdawczością CZSBM, w 1988 r. z 2,7 mln mieszkań spółdzielczych, około 2,1 mln tj. 78% przypada na zasób lokatorski.

      2. 2. Wielkość, proporcje i stopień zużycia spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego – 1960-1989
      W okresie 1960-1980 spółdzielczy mieszkaniowy majątek trwały wyrażany w mln zł po uwzględnieniu denominacji (z 1995 r.) wrasta w Polsce w cenach stałych z 1977 r. ponad 40 razy (z 1 mln zł do 42 mln zł).W okresie tym majątek trwały ogółem zwiększa się ok. 2,6-krotnie (z 335 mln zł do 884 mln zł), a cały mieszkaniowy majątek trwały – 1,7 razy (z 130 mln zł do 224 mln zł). Udział spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego w majątku trwałym ogółem powiększa się zatem z 0,3% do 5%, w tym w mieszkaniowym majątku trwałym – z 1% do 19%. Spektakularny wzrost rozmiarów i proporcji spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego zachodzi podczas istotnego – przeszacowanego raczej w GUS – spadku udziału mieszkalnictwa w majątku trwałym ogółem z 39% do 25%. Mimo, że mieszkalnictwo przegrywa wyraźnie w rozdziale środków inwestycyjnych z ówczesną tzw. sferą produkcyjną, znaczenie spółdzielczości mieszkaniowej w strukturze majątku trwałego ogółem rośnie.
      Zmiany cen stałych w latach 80. dyktowane nasilającą się inflacją uniemożliwiają wyznaczenie realnych przekształceń rozmiarów spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego w tej dekadzie na podstawie statystyki GUS. Przyjmując potwierdzoną badaniami IGM cenę 1m2 p. u. w budownictwie wielorodzinnym stanowiącą w1988 r. (uwzględniając denominację) około 8,9 zł, otrzymujemy orientacyjny wzrost rozmiarów spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego w latach 1981-1990 z 0,8 bln zł do 1,2 bln zł tj. 1,6 razy. Rozmiary mieszkaniowego majątku trwałego ogółem zwiększają się wówczas z 4,7 bln zł do 5,8 bln zł, czyli 1,2-krotnie. Sugerowałoby to wzrost udziału spółdzielczości w mieszkaniowym majątku trwałym z 16% do 20%. Wyniki te obciążone są jednak nikłym oddziaływaniem zależności rynkowych na kształtowanie się kosztów przed 1989 r.
      W latach 80., podczas kryzysowych wahań dynamiki i struktury inwestycji oraz zmian cen stałych, udział spółdzielczości w majątku trwałym ogółem wykazuje według GUS stabilizację na poziomie 6%. Sadzić można, że w rzeczywistości wzrasta o 1-2 punkty. Występuje także tendencja do niewielkiego wzrostu udziału spółdzielczości w mieszkaniowym majątku trwałym z 18% do 20%. Proporcja ta wydają się jednak również zaniżona o 1-2 punkty. Udział całego mieszkaniowego majątku trwałego w majątku trwałym ogółem wykazuje różnokierunkowe zamiany wiążące się między innymi z wprowadzaniem kolejnych systemów cen stałych. Zastąpienie cen z 1977 r. cenami z 1982 r. wywołuje według stanu z 1980 r. pozorne zwiększenie udziału mieszkalnictwa w majątku trwałym ogółem z 25% do 30%. Zmiana poziomu cen stałych z 1982 r. związana z aktualizacją wartości majątku trwałego koryguje te zniekształcenie powodując obniżenie udziału z 30% do 26%. Przyjęte wówczas ceny odtworzenia również zaniżają rzeczywisty wpływ inflacji na wycenę majątku trwałego. Przykładowo, rozmiary spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego określone na podstawie przyjmowanej w IGM ceny 1m2 p. u. w 1982 r. na poziomie 2,2 zł (uwzględniając denominację) kształtują się w wysokości 226 mln zł, podczas gdy statystyka GUS operuje po dokonanej w tymże roku aktualizacji wartości majątku trwałego wielkością spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego stanowiącą 184 mln zł. Wzrost udziału mieszkaniowego majątku trwałego w majątku trwałym ogółem w latach 1985-1989 z 27% do 30% wynika z przebiegu strukturalnego kryzysu społeczno-gospodarczego w Polsce. zmniejszenia Skala i dynamika inwestycji mieszkaniowych obniżają się w mniejszym zakresie niż w przypadku inwestycji w sferze produkcyjnej.
      W okresie 1960-1989 stopień zużycia spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego powiększa się z ok. 5% do 11%. Śledzenie kierunków zmian podawanego w GUS stopnia zużycia majątku trwałego może być jednak zawodne Zużycie majątku trwałego ogółem, w tym mieszkaniowego, obniża się bowiem w tych latach odpowiednio z 40% do 36% oraz z 41% do 29%. Spadek wykazywanego w statystyce GUS stopnia zużycia mieszkaniowego majątku trwałego aż o 12 punktów procentowych pozostaje sprzeczny z postępującą wówczas dekapitalizacją i rozwierającą się luką remontową dotyczącą znacznej części zasobu mieszkaniowego w byłej własności państwowej, a także prywatnej. Regresowi inwestycji mieszkaniowych podczas kryzysu w latach 80., towarzyszy zastopowanie trendu zmniejszania się stopnia zużycia mieszkaniowego majątku trwałego. Na tym tle, porównując przytoczone wskazania statystyki stopnia zużycia do ówczesnych różnic w strukturze wieku i wyposażenia zasobu dojść można do wniosku, że ujęcie statyczne tych zagadnień informuje w sposób poprawny o stanie układu realnego. Z dużym prawdopodobieństwem sądzić można, że u progu lat 90. stopień zużycia spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego pozostaje 3-krotnie niższy od notowanego dla majątku trwałego ogółem, w tym mieszkaniowego. Tak duże różnice spowodowane są rozpoczęciem na większą skalę spółdzielczych inwestycji mieszkaniowych w latach 60. i w konsekwencji młodym wiekiem powstającego zasobu.

      3. Skala i proporcje spółdzielczego zasobu mieszkaniowego po 1989 r. – wymiar rzeczowy i wartościowy
      3.1. Wielkość, proporcje i standard spółdzielczego zasobu mieszkaniowego – 1990-2010
      Po trzech dekadach większej skali działania i rozwoju, okupionych różnie nasilonym w czasie uzależnieniem od władz centralnych, spółdzielczość mieszkaniowa wchodzi w realia transformacji systemowej. Od. 1989 r. zwiastującego demokratyzację życia społeczno-gospodarczego w Polsce, spółdzielczość mieszkaniowa napotyka, jakby na przekór, szczególnie trudne zadania. Poza wypaczeniami przeszłości zaczynają bowiem oddziaływać skutki przyspieszonej, doktrynalnej transformacji systemowej zorientowanej na zależności wolnorynkowe. Transformacji zaostrzonej tzw. „terapią szokową” zyskującej początkowo – jako rzekomo jedyna droga poprawy sytuacji społeczno-ekonomicznej Polski – znaczne, wywołane naturalną potrzebą zmian, przyzwolenie społeczne na między innymi radykalne zmiany w mieszkalnictwie.
      Przekształcenia własnościowe rozciągnięte są na spółdzielczość. Spółdzielczość uznana zostaje za przejaw prywatnego gospodarowania i sprowadzona w ślad za rozwiązaniami zachodnimi – znajdującymi wyraz w Europejskiej Klasyfikacji Działalności do tzw. formy organizacyjno-prawnej w ramach własności prywatnej krajowej. Inna ustawa rozwiązuje ponadlokalne związki spółdzielni mieszkaniowych, zawiesza ich lustrację, zakazuje zrzeszania oraz nakazuje wybory nowych władz. Ustawa pozbawia spółdzielczość mieszkaniową oparcia w zintegrowanym doradztwie prawno-organizacyjnym i gospodarczym, a przypadku likwidacji CZSBM także w dużym stopniu w naukowym. Wraz z rozwiązaniem CZSBM zlikwidowane zostaje bowiem Centrum Badawczo-Rozwojowe Związku. Ustawy zmierzają do słusznego merytorycznie odsunięcia państwa od bezpośredniego wpływu na spółdzielczość. Wprowadzają jednak regulacje centralne odrzucając – podobnie jak przed 1989 r. – reguły demokracji i samostanowienia charakterystyczne dla tej formy kooperacji społecznej. Zaprzestaje się w zasadzie udzielania publicznej pomocy lokatorskiej spółdzielczości mieszkaniowej, poza symboliczną skalą kredytów z ustanowionego w 1995 r. Krajowego Funduszu Mieszkaniowego. Wobec nieprzychylnego otoczenia polityczno-legislacyjnego (nie licząc spowodowanej decyzjami sejmu z lat 1995 i 1997 pomocy państwa w spłacie kredytów mieszkaniowych) i szczególnych uciążliwości pierwszych lat „terapii szokowej”, spółdzielczość mieszkaniowa obiera w dużym stopniu taktykę przetrwania.
      Pomimo hamującej budownictwo wielorodzinne, zwłaszcza spółdzielcze, ustawy z 1989 r. dotyczącej stosunków kredytowych, spółdzielczość pozostaje w pierwszej dekadzie XXI w. znaczącą rozwijającą się formą własności mieszkań, mimo istotnych ograniczeń w jej rozwoju niesionych transformacją systemową. Spółdzielczy zasób zwiększa się w okresie 1990-2000 w sposób istotny. Liczba mieszkań (zamieszkanych) rośnie z 2,7 mln do 3,4 mln tj. o 26%, a ich udział zasobie mieszkaniowym ogółem stanowi w 1989 r. 24% i 29% w 2000 r. Powierzchnia użytkowa mieszkań spółdzielczych wzrasta w tym okresie z 135 mln m2 do 170 mln m2 (o 26%). Liczba mieszkań użytkowanych na podstawie spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu rośnie znacznie szybciej – z niecałego 1,2 mln w 1990 r. (kiedy GUS powraca do podziału „lokatorskie – własnościowe”) do 2,2 mln (o 83%). Mieszkania własnościowe tworzą w 1989 r. według statystyki bieżącej 44% całego zasobu spółdzielczego oraz 65% w 2000 r. Powierzchnia użytkowa tych mieszkań podnosi się 2-krotnie w latach 1991-2000 z 59 mln m2 do 111 mln m2.
      W 1990 r. jest 1,6 mln spółdzielczych mieszkań lokatorskich mających 77 mln m2 p. u. Mieszkania te wyznaczają odpowiednio: 59% oraz 57% zasobu spółdzielczego ogółem. Wobec wspomnianego już braku stosownych informacji w okresie 1972-1989 przyjąć można na podstawie statystyki GUS, że w 1990 r. osiągnięty jest w spółdzielczości największy zasób mieszkań lokatorskich utrzymujący się na poziomie 1,6 mln jeszcze w latach 1991-1993. Od 1994 r., w którym liczba mieszkań lokatorskich zmniejsza się do 1,5 mln postępuje regres wielkości tego zasobu. Pamiętać jednak trzeba o liczbie 2,1 mln mieszkań lokatorskich wykazywanych w bezpośredniej sprawozdawczości CZSBM z 1988 r. stanowiących 78% zasobu spółdzielczego. Nakazuje to ostrożność w interpretacji danych liczbowych z przełomu lat 80 i 90. Zestawienie danych CZSBM i GUS wskazywało by, iż w okresie 1989-1990 liczba mieszkań lokatorskich zmniejszyła się bardzo znacznie się o 0,5 mln. Tak duży spadek liczby mieszkań lokatorskich tłumaczyć by w pewnym stopniu można wzmożonym przekształcaniem mieszkań lokatorskich we własnościowe na początku transformacji systemowej z uwagi na liczne niewidome i zagrożenia dotyczące statusu mieszkań lokatorskich („szok transformacyjny”). Bez odpowiedzi pozostaje natomiast pytanie, czy rzeczywiście przez 2 lata ubyło aż 0,5 mln mieszkań lokatorskich?
      W międzyspisowym okresie 1989-2002 przybywa 27 tys. spółdzielczych budynków mieszkalnych (wzrost o 41 %), w całej Polsce – 592 tys. budynków (wzrost o 14%). Mieszkania spółdzielcze mieszczą się na ogół w wielorodzinnych, wielopiętrowych domach (na 1 budynek przypada wówczas przeciętnie 38 mieszkań). W związku z tym udział 82 tys. spółdzielczych budynków mieszkalnych w liczbie budynków mieszkalnych ogółem jest niewielki, wynoszący 1,7%, jednak wyższy niż w 1988 r. (1,5%). Struktura wieku zasobu mieszkaniowego – możliwa do wiarygodnego uchwycenia na podstawie danych narodowych spisów powszechnych z lat 1988 i 2002 – ilustruje względną „młodość” budynków i mieszkań spółdzielczych. Podczas „NSP 1988” rejestruje się ogółem w Polsce 70% mieszkań (w budynkach mieszkalnych) powstałych po II wojnie światowej, natomiast w zakresie spółdzielczości – 99%. Według „NSP 2002” z okresu powojennego pochodzi w skali kraju 77% mieszkań, w tym 12% z lat 1989-2002, a w zasobie spółdzielczym 99%, z czego 16% z lat 1989-2002. W zasobie lokatorskim przeciętnie częściej niż we własnościowym występują mieszkania najstarsze wiekiem. Prawie 3% zasobu lokatorskiego – 2 razy więcej niż własnościowego – ostaje się wówczas z przed 1945 r. Jednakże bez mała 17% mieszkań lokatorskich powstaje po 1988 r., wobec 16% mieszkań własnościowych. Młody wiek spółdzielczego zasobu sprawia, że tylko 4% mieszkań w zakresie tej własności zakwalifikowane jest w materiałach „NSP 2002” jako substandardowe ze względu na niski stan techniczny budynku. W całej Polsce rejestruje się natomiast 26% mieszkań tej kategorii.
      Z wielorodzinną, głównie spółdzielczą zabudową mieszkaniową, w której po wojnie do końca lat 80. obowiązują w zasadzie państwowe – skierowane na egalitaryzację warunków mieszkaniowych – normatywy projektowania, wiązać przede wszystkim trzeba mniejszą niż przeciętnie w kraju wielkość mieszkań spółdzielczych. Spis w 1988 r. wykazuje w Polsce 3,39 izby na mieszkanie i 59,1 m2 p.u. przy kolejno: 3,33 izby i 48,7 m2 p.u. w spółdzielczości. W 2002 r. spisane są natomiast w skali kraju przeciętnie 3,70 izby i 68,5 m2 p. u. w mieszkaniu, wobec 3,36 izby i 50,6 m2 p. u. w mieszkaniu spółdzielczym. Spółdzielcze mieszkania lokatorskie są nieco większe niż własnościowe. Liczą według danych spisowych z 2002 r. średnio 3,37 izby i 50,9 m2 p. u. (własnościowe – 3,35 izby i 50,4 m2 p. u.). Liczba m2 p.u. na 1 mieszkanie jest w spółdzielczości niższa od notowanej w skali kraju. Dane dla Polski ogółem obejmują bowiem domy jednorodzinne zamieszkane często przez rodziny wielopokoleniowe, zwłaszcza na obszarach wiejskich. Między spisami z lat 1988 i 2002 powierzchnia użytkowa 1 mieszkania zwiększa się w Polsce z 17,1 m2 do 21,1 m2, natomiast w zasobie spółdzielczym z 15,3 m2 do 17,8 m2
      Z korzystną strukturą wieku spółdzielczego zasobu mieszkaniowego wiąże się jego lepsze niż średnio w Polsce wyposażeniem w instalacje sanitarno-techniczne. Instalacja wodociągowa jest w mieszkaniach spółdzielczych od dawna powszechna (w ponad 99% mieszkań lokatorskich). W 1988 r. w łazienkę – reprezentującą współczesny pożądany standard – wyposażonych jest w Polsce 72% mieszkań i 87% w 2002 r., podczas gdy w zasobie spółdzielczym w obu latach w zasadzie 100% (w zasobie lokatorskim 99%). Znaczne wyższy stopień występowania centralnego ogrzewania w zasobie spółdzielczym (99% w 1988 r. i 96% w 2002 r.) na tle średniego w Polsce (61% i 42%) łączyć należy z wspominaną dominacją dużych budynków wielorodzinnych w tej formie własności (w 2002 r. 69% budynków spółdzielczych liczyło 20 i więcej mieszkań). Nieznaczne obniżenie stopnia upowszechnienia instalacji c. o. w porównaniu do stanu z 1988 r. związane jest – jak można sądzić – częstszą od występującej przed 1989 r. realizacją mieszkań spółdzielczych, głównie własnościowych, w formie budownictwa jednorodzinnego, gdzie łatwiej o inne techniki ogrzewania. Instalacja centralnego ogrzewania zbiorowego doprowadzona zostaje jednak w większym stopniu do mieszkań własnościowych (97%) niż lokatorskich (91%). Wysoki standard wyposażenia zasobu spółdzielczego wpływa na mały, stanowiący 11%, udział mieszkań uznanych w trakcie „NSP 2002” za substandardowe z powodu niedostatecznego wyposażenia w instalacje, wobec 48% lokali zaliczonych do tej kategorii w całej Polsce. Czynnik ten oddziałuje zatem na wzrost wartości odtworzeniowej i rynkowej zasobu spółdzielczego.
      Spis w 2002 r. obejmuje szerzej po raz pierwszy po wojnie zjawisko pustostanów. Zjawisko to, powstałe w istotnym wymiarze statystycznym w latach 90. dotyczy w zasobie spółdzielczym według danych „NSP 2002” około 91 tys. mieszkań (22% ogółu mieszkań niezamieszkanych). W zasobie spółdzielczym jest wówczas 83 tys. pustostanów przeznaczonych do stałego zamieszkania, stanowiących 17% całego zasobu tego typu w Polsce – lokatorskich 20 tys. i własnościowych 63 tys. Miasta wykazują 62 tys. spółdzielczych pustostanów własnościowych oraz 20 tys. lokatorskich (odpowiednio 6% i 19% miejskiego zasobu niezamieszkanego). Spółdzielcze mieszkania niezasiedlone są przy tym przeciętnie mniejsze i słabiej wyposażone w instalacje sanitarno-techniczne od lokali zasiedlonych. Pustostany spółdzielcze mają poza tym mniej izb i m2 powierzchni użytkowej w porównaniu ze średnią krajową.
      Liczba spółdzielczych pustostanów własnościowych, wynikająca w dużym stopniu z rynkowej zasady dowolnego (zgodnego z prawem) dysponowania własnością, może jednak powodować straty społeczne. Wpływa między innymi ujemnie na kształtowanie się wartości odtworzenia i ceny rynkowej. Z drugiej strony, z liczby 63 tys. własnościowych mieszkań niezamieszkanych około 60% pustostanów tłumaczone jest czynnikami typu obiektywnego: niezasiedleniem w budynkach nowo zbudowanych lub rozbudowywanych (33%), zmianą zamieszkującego związaną z wynajęciem, sprzedażą, postępowaniem spadkowym itp. (19%) oraz remontem lub oczekiwaniem nań (8%). Istnieje ponadto 20 tys. spółdzielczych pustostanów w zasobie mieszkań lokatorskich wyjaśnionych w pełni podanymi przyczynami obiektywnymi. Mieszkania te traktować można – podobnie jak niezasiedlone z przyczyn obiektywnych mieszkania własnościowe – jako rezerwę. Zatem 40% własnościowych pustostanów, a prawdopodobnie także istotna część lokali stanowiących po 2000 r. własność prywatną w budynkach spółdzielczych, jest według danych „NSP 2002” niezasiedlonych z innych nieznanych przyczyn. W spółdzielczym zasobie niezamieszkanym znajdują się także lokale wykorzystywane wyłącznie do prowadzenia działalności gospodarczej. Mieszkań tego rodzaju ustalono w czasie „NSP 2002” w skali kraju 7,5 tys., w tym w spółdzielczości 1,6 tys. (22%), z czego 1,4 tys. w zasobie mieszkań własnościowych.
      Po 2000 r. spółdzielczość mieszkaniowa wyraźnie zmniejsza możliwości inwestycyjne. Wyczerpują się zapasy spółdzielczych gruntów. Znowelizowane prawo spółdzielcze ogranicza zarządom możliwość wydatkowania wspólnych spółdzielczych funduszy na inwestycje. Inwestowanie w spółdzielcze mieszkania typu własnościowego ogranicza również zasada pokrywania wszelkich kosztów związanych z budową przez spółdzielców. Zdecydowana większość inwestujących spółdzielni nie korzystających z kredytów Krajowego Funduszu Mieszkaniowego (zlikwidowanego w 2009 r.) na budownictwo lokatorskie, usytuowanego w Banku Gospodarstwa Krajowego staje się bowiem w praktyce deweloperami. W pierwszej dekadzie XXI w. ustawodawstwo dotyczące spółdzielni mieszkaniowych podlega kolejnym nowelizacjom zamierzającym w dużym stopniu do likwidowania spółdzielni – rozwijających się w Polsce od końca XVIII w. – na rzecz tworzenia wspólnot mieszkaniowych, od dawna ze spółdzielczością współistniejących. Stwarza się między innymi w tym celu od 2000 r. możliwość wykupu mieszkań spółdzielczych na własność indywidualną wraz zakładaniem hipoteki oraz nabywania i odsprzedawania tych mieszkań bez członkostwa w spółdzielni. Wydzielanie własności lokali mieszkalnych na rzecz osób fizycznych dotyczy w okresie 2001-2002 ponad 10 tys. budynków spółdzielczych, w tym więcej niż 60 tys. mieszkań (w 2005 r. – 2,7 tys.). Zmiany w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych z 2007 r. sprzyjają bardziej niż poprzednie regulacje prawne podziałom i likwidowaniu spółdzielni mieszkaniowych. Ustawa znosi istniejącą od 1972 r. możliwość ustanawiania spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu spółdzielczego – sprzyja zatem tworzeniu indywidualnej własności w zasobie spółdzielczym.
      W wyniku tych zmian, okresie 2001-2007 własność spółdzielni zmniejsza się w statystyce bieżącej GUS z 3,4 mln do 3,2 mln mieszkań (zamieszkanych i niezamieszkanych), przy czym jeszcze w 2006 r. przed ustawą z 2007 r. stanowi 3.4 mln. W 2007 r. jest 2,1 tys. spółdzielczych mieszkań niezamieszkanych (0,1% zasobu spółdzielczego) mających 89 tys. m2 p. u. W międzyczasie, w „NSP 2002” spisuje się ponad 82 tys. zamieszkanych budynków spółdzielczych, prawie 3,4 mln zamieszkanych mieszkań spółdzielczych, w tym niecałe 2,3 mln własnościowych i blisko 1,1 mln – lokatorskich. Mimo budowania coraz większych mieszkań własnościowych, powierzchnia użytkowa zasobu spółdzielczego obniża się w latach 2001-2007 w związku z wykupem lokali na własność indywidualną z 170 mln m2 do 158 mln m2 (w 2006 r. wynosi 173 mln m2). W Polsce jest przeciętnie w mieszkaniu w 2007 r. 69,8 m2 p. u. oraz 50,1 m2 p. u. w mieszkaniu spółdzielczym. Mieszkań zajmowanych na postawie własnościowego prawa do lokalu spółdzielczego jest w 2007 r. 2,5 mln, wobec 2,2 mln w 2000 r. Mieszkania te mają 122 mln m2 p. u., a w 2000 r. 111 mln m2 p. u. Stanowią 79% całego zasobu spółdzielczego, podczas gdy w 2000 r. – 65%. W 2007 r. istnieje jeszcze 0,7 mln spółdzielczych mieszkań lokatorskich obejmujących 22% całego zasobu spółdzielczego i 5% zasobu mieszkaniowego w Polsce. Według ZM IRM w monitorowanym zasobie wybudowanym przez spółdzielczość jest w końcu 2007 r. 73% mieszkań własnościowych, niecałe 18% lokatorskich i więcej niż 9% stanowiących odrębną własność. Udział mieszkań osób fizycznych we wspólnotach mieszkaniowych powstałych na bazie zasobu spółdzielczego stanowi natomiast w tymże roku 1,4% w statystyce GUS. W 2008 r. jest według monitoringu ZM IRM około 70% mieszkań własnościowych, ponad 11% lokatorskich i prawie 19% posiadających status odrębnej własności. Prywatyzacja zasobu spółdzielczego postępuje zatem szybko.
      Zasób mieszkaniowy ogółem w Polsce stanowi na początku 2010 r. 13,3 mln mieszkań, w których znajduje się 939 mln m2 powierzchni użytkowej. W zakresie własności spółdzielczej istnieje 2,6 mln mieszkań liczących 129 mln m2 p. u. W latach 2008-2009 spółdzielczy zasób zmniejsza się zatem na skutek indywidualnego wykupu mieszkań – sądzić można, że przede wszystkim własnościowych – o 0,6 mln lokali i 30 mln m2 p. u. Udział spółdzielczości w zasobie mieszkaniowym ogółem w Polsce wynosi więc ostatnio kolejno 20% i 14%. Dane Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP z sierpnia 2009 r. dotyczące struktury zasobu wybudowanego przez spółdzielnie mieszkaniowe umożliwiają oszacowanie wielkości spółdzielczego zasobu własnościowego, lokatorskiego oraz liczby mieszkań stanowiących własność indywidualną. Według tych danych, na przełomie lat 2009/2010 w zasobie spółdzielczym obejmującym 2,6 mln mieszkań w Polsce jest około 1,7 mln spółdzielczych mieszkań własnościowych (65%), 170 tys. mieszkań lokatorskich (7%) a także 0,7 mln mieszkań wykupionych na pełną własność (27%) oraz 30 tys. innych (najmowanych i funkcjonujących i bez tytułu prawnego). W okresie 2008-2009 liczba spółdzielczych mieszkania własnościowych zmniejszyła by się o 0,8 mln, a liczba mieszkań lokatorskich – o 0,5 mln, a ich udział w zasobie spółdzielczym spadł odpowiednio – o 14 punktów i 15 punktów. Przyjąć można, iż mieszkania te stanowią stosunku do całego zasobu w Polsce na początku 2010 r. kolejno: niecałych 13% oraz proporcję nieistotną w statystyce (0,001%).

      3.2. Wielkość i proporcje spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego – 1990-2009
      W połowie lat 90. w GUS ustaje publikowanie rozszerzonych danych o mieszkaniowym majątku trwałym i jego elementach, poza zdawkową informacją o wartości budynków mieszkalnych ogółem w tzw. bieżących cenach ewidencyjnych. Dane niepublikowane – dostępne dla stanu z początku 2006 r. – dotyczą wartości brutto majątku trwałego w formie budynków mieszkalnych w spółdzielniach zatrudniających poniżej 10 osób. Statystyka ta, dyktowana potrzebą uproszczenia sprawozdawczości GUS idącą za rozwiązaniami zachodnimi, nie uwzględnia małych spółdzielni, które zaczęły pojawiać się w Polsce częściej po 1989 r. Wartość mieszkaniowego majątku trwałego jest z tego powodu nieco niedoszacowana z punktu widzenie zakresu danych.
      Pomimo niesprzyjających, na ogół, decyzji polityczno-administracyjnych, spółdzielczość powiększa w okresie 1990-2000 rozmiary swojego mieszkaniowego majątku trwałego z 340 mld zł do 425 mld zł tj. ok. 1,3 razy według ceny 1m2 p.u. z 2000 r. ustalonej przez IGM na poziomie 2,5 tys. zł. W tym czasie łączne rozmiary mieszkaniowego majątku trwałego zwiększają się według ceny szacowanej w IGM – z 1,6 bln zł do 1,8 bln zł. Udział spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego w majątku trwałym ogółem wzrasta zgodnie z danymi GUS z 6% do 9% w okresie 1990-1995, by spaść do niewiele ponad 7% w 2000 r. Proporcja udziału całego mieszkaniowego w majątku trwałym ogółem ulega natomiast obniżeniu z 25% w 1992 r. do 20% w 2000 r. Podobne kierunki zmian dotyczą udziału spółdzielczego i całego mieszkaniowego majątku trwałego w zasobie budynków i budowli w gospodarce narodowej. Świadczą w sumie o pogarszających się drastycznie w latach 90. makroproporcjach rozwoju mieszkalnictwa przedstawianych także w innych opracowaniach. W trudnym okresie transformacji systemowej, podczas wieloletniego regresu PKB, inwestycji itd., udział spółdzielczości w całym mieszkaniowym majątku trwałym wzrasta w okresie 1991-2000 w bieżących cenach ewidencyjnych – z 24% w 1991 r. do 36% w 2000 r. Poprawa udziału o 12 punktów jest zawyżonym wskazaniem GUS informującym przede wszystkim o kierunku przemian. Zgodnie bowiem z danymi IGM weryfikowanymi statystką w wymiarze rzeczowym, udział spółdzielczości w mieszkaniowym majątku trwałym powiększa się wtedy z 21% do 23%.
      Skala niedoszacowania spółdzielczego majątku trwałego w materiałach GUS jest znaczna. Powołując się ponownie na badania IGM wnioskować można, że zaniżanie rozmiarów tego majątku w oficjalnej statystyce w stosunku do bieżącego kosztu odtworzenia pogłębia się z 2,4 razy w 1991 r. do 3,0 razy w 1994 r. Nadzorowana przez GUS aktualizacja wartości majątku trwałego w gospodarce narodowej przeprowadzona w 1995 r. zmniejsza niedoszacowanie spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego do 1,5 raza, lecz w 2000 r. jest ono już około 4-krotne (106 mld zł, wobec 426 mld zł według cen z IGM).
      W piętnastoleciu 1991-2005, mieszkaniowy majątek trwały wzrasta według statystyki GUS w bieżących cenach ewidencyjnych 4-krotnie, wobec 5,4-krotnego powiększenia majątku trwałego ogółem. Spółdzielczy mieszkaniowy majątek trwały rośnie 5,6 razy, czyli w większym stopniu niż majątek ogółem i cały mieszkaniowy. Spółdzielczość podnosi swe znaczenie w majątku trwałym ogółem z 5% do 9% w latach 1991-1995, obniżając je do 6% w 2005 r. W okresie 1991-2005 udział spółdzielczości w całym mieszkaniowym majątku trwałym zwiększa się w statystyce GUS z 21% do 28%, natomiast w majątku trwałym ogółem znacznie mniej – z 5% do 6%. Udział całego zasobu mieszkaniowego w majątku trwałym ogółem spada bowiem z 25% do 19%.
      Wartość mieszkaniowego majątku trwałego, w tym spółdzielczego przypadająca na 1 m2 p. u. zasobu wynikająca z danych GUS (odpowiednio 393 zł oraz 579 zł w 2005 r.) jest oderwana od rzeczywistych kosztów budowy. Pokaźne zwiększenie spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego podawane w GUS wynika przede wszystkim ze wzrostu cen nie informując o ruchu jego wielkości realnej (wolumenu). Według cen odtworzenia z monitoringu ZM IRM z początku 2006 r. (2,6 tys. zł za 1m2 p. u.) mieszkaniowy majątek trwały ogółem rośnie z 1,7 bln zł do 2,3 bln zł tj. 1,3-krotnie w okresie 1991-2005. Szacowane przez ZM IRM ceny odtworzenia spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego istniejącego przede wszystkim w formie budynków wielorodzinnych są niewiele mniejsze (2,4 tys. zł za 1m2 p. u.). Według tych cen spółdzielczy mieszkaniowy majątek trwały powiększa się od 1990 r. z 324 mld zł do 415 mld zł na początku 2006 r. Zatem w cenach odtworzenia spółdzielczy i cały mieszkaniowy majątek trwały wzrastają w okresie 1991-2005 w tym samym stopniu (1,3 razy). Udział spółdzielczości w mieszkaniowym majątku trwałym obniża się na podstawie danych ZM IRM nieznacznie z 19% do18%. Czyni to niewiarygodnym wynikający ze statystyki GUS wzrost tej proporcji aż o 8 punktów. Ceny odtworzenia z początku 2006 r. wykazują wszakże prawie 7-krotne niedoszacowanie przez GUS mieszkaniowego majątku trwałego, w tym 4-krotne zaniżenie wartości majątku spółdzielczego.
      Wynikająca z danych spisowych względna „młodość” budynków i mieszkań spółdzielczych powoduje w szacunkach majątku trwałego ich stosunkowo wysoką wartość odtworzeniową netto po odjęciu wartości zużycia. Wyjaśnia to utrzymywanie się stopnia zużycia spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego na relatywnie niewielkim poziomie, kilkukrotnie mniejszym niż pozostałego zasobu mieszkaniowego (oprócz niewielkiego skalą zasobu tbs oraz mieszkań budowanych przez deweloperów). Poza tym, środki finansowe wpływające z przekształceń spółdzielczych mieszkań lokatorskich na własnościowe zasilają do 2007 r. fundusze remontowe spółdzielni. W odróżnieniu od tej sytuacji, np. w zasobie komunalnym, środki ze sprzedaży mieszkań – z reguły za mniej niż 10% wartości rynkowej lokalu – wpływają natomiast do budżetu gmin i na ogół nie wracają do komunalnej gospodarki mieszkaniowej. Z drugiej strony sądzić można, iż po 2000 r. wykupywane na własność indywidualną są najlepsze i najmłodsze wiekiem mieszkania z zasobu spółdzielczego, niekiedy całe budynki w formie zakładanych wspólnot mieszkaniowych. Oddziałuje to z kolei w kierunku wzrostu stopnia zużycia spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego.
      Wynikający z monitoringu ZM IRM koszty budowy 1 m2 mieszkań spółdzielczych na początku 2010 r. wynosi średnio 3,6 tys. zł za 1m2. W porównaniu z 1990 r. rozmiary spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego obniżają się zatem w cenach odtworzenia z 487 mld zł do 464 mld zł. tj. o 5%. Obecnie nikłe i mało wiarygodne informacjo dotyczących wartości odtworzeniowej mieszkaniowego majątku trwałego ogółem oraz brak takowych w odniesieniu majątku trwałego w statystyce GUS uniemożliwiają analizę proporcji i innych liczb względnych w tym zakresie.

      4. Spółdzielczy mieszkaniowy dorobek materialny w Polsce – spostrzeżenia końcowe i wnioski
      Spółdzielczość mieszkaniowa, zwłaszcza lokatorska związana z ideą budownictwa i osiedla społecznego, działała w Polsce w okresie międzywojennym w trudnych warunkach zapóźnionego rozwoju gospodarki wolnorynkowej. W okresie powojennym, rozwój spółdzielczości i całego mieszkalnictwa oraz społeczno-gospodarcze ich znaczenie są niedoceniane. Gospodarka mieszkaniowa, w tym spółdzielcza, przegrywa najpierw z zadaniami odbudowy i industrializacji kraju w okresie 1945-1955. Od lat 60. – nie licząc krótkiej poprawy makroproporcji inwestycji mieszkaniowych po 1956 r. – pozostaje coraz bardziej w tyle za dalszą ekspansją przemysłu. W sytuacji innych, trudnych do jednoznacznej oceny uwarunkowań ustrojowych, w tym społeczno-gospodarczych, rozwój spółdzielczości mieszkaniowej możliwy jest w Polsce dopiero po 1956 r. Rozwój ten jest jednak jednostronny. Spółdzielczość popada w niedługim czasie – w połowie lat 60. – w ogólnogospodarczy schemat nieefektywnego wzrostu ilościowego, mocno ograniczający jej autonomię. Wiąże się to z narastającą, od połowy lat 70. nie popartą odpowiednimi środkami działania, narzuconą spółdzielczości odgórnie, odpowiedzialnością za zaspokajanie niemal całych miejskich potrzeb mieszkaniowych. Dążenie do sztucznego upowszechnienia spółdzielczego budownictwa mieszkaniowego, a także inne przejawy nieposzanowania przez władzę centralną specyficznych zasad spółdzielczości mają płytkie podstawy ekonomiczne. Szybko doprowadzają do uzależnienia funkcjonowania i rozwoju spółdzielczości mieszkaniowej od niedostatecznych w stosunku do zapotrzebowania dotacji państwa.
      Mimo stających się niesprzyjającymi uwarunkowań instytucjonalno-politycznych, głównym założeniem budowanych osiedli spółdzielczych pozostaje myśl polskiej szkoły mieszkaniowej, że otoczenie mieszkania przez obiekty i urządzenia społeczne winno kompensować początkowo skromny, lecz spełniający elementarne wymogi, standard mieszkań, a następnie coraz szerzej wzbogacać go. Dopomaga temu – tak jak w okresie międzywojennym – architektura funkcjonalna. Wbrew realiom społeczno-gospodarczym, głównym celem spółdzielczych osiedli mieszkaniowych pozostaje, zwłaszcza w pierwszych dekadach powojennych, organizacja lokalnej struktury przestrzennej bytu ludności pracowniczej. W sumie, spółdzielczość mieszkaniowa otrzymuje w Polsce w okresie 1956-1989 zwiększającą skalę działania w zamian za różnie stosowany i nasilony centralizm społeczno-gospodarczy.
      Szybkie w dekadach powojennych procesy urbanizacji wzbudzane uprzemysławianiem Polski nie oznaczają jednak tylko zwiększonych potrzeb mieszkaniowych i niewłaściwego usytuowanie spółdzielczości w ich zaspokajaniu. Patrząc retrospektywnie, wywierają w zasadzie do końca lat 70. wielostronny wpływ na dynamiczny, niemniej niewystarczający, wzrost inwestycji mieszkaniowych, w tym spółdzielczych. Powojenny rozwój spółdzielczości mieszkaniowej przyczynia się wszakże do znacznej poprawy standardu zasobu mieszkaniowego i zmniejszenia rażących międzywojennych różnic w sytuacji mieszkaniowej społeczeństwa polskiego. Do schyłku lat 80. faza rozwoju urbanizacji opartej na ekspansji przemysłu potęgującej potrzeby osiedleńcze nie zostaje jednak w Polsce zwieńczona odpowiednią wielkością i standardem zasobu mieszkaniowego. Uzyskana poprawa, w znacznym stopniu na skutek budownictwa spółdzielczego, nie likwiduje wielu przejawów kwestii mieszkaniowej, wyrażającej się przede wszystkim niską samodzielnością zamieszkiwania oraz odstawaniem Polski w zakresie standardu mieszkań od krajów Europy Zachodniej.
      W okresie 1957-1989 liczba mieszkań spółdzielczych powiększa się 134 razy (z ponad 20 tys. do 2,8 mln), a ich p. u. wzrasta 130 razy (z 1 mln m2 do 130 mln m2). Udział spółdzielczości w liczbie mieszkań ogółem podnosi się w tym czasie z 1% do 24%. Liczba mieszkań lokatorskich wpływających najbardziej na poprawę warunków mieszalnikowych ludności gorzej sytuowanej oraz sprzyjających jej ruchliwości przestrzennej i społeczno-zawodowej zwiększa się 80 razy w okresie 1957-1990. Rośnie z niemalże z 20 tys. mieszkań mających w 1956 r. prawie 1 mln m2 p. u. do 1,6 mln lokali zajmujących 77 mln m2 p. u. Według najbliższej tej materii sprawozdawczości CZSBM, liczba mieszkań lokatorskich wynosi nawet 2,1 mln według stanu z 1988 r. Towarzyszy temu wzrost liczby spółdzielczych mieszkań własnościowych, w tym powstałych w ramach zrzeszeń budowy domów jednorodzinnych, od wielkości nieistotnej dla statystyki w 1956 r. do około 1,2 mln w 1990 r. – gdy patrzeć z powrotem na dane GUS. Spółdzielczy zasób mieszkaniowy dzieli się wówczas między lokale lokatorskie i własnościowe w proporcji – 59% i 41%.
      Dynamiczny rozwój zasobu znajduje wyraz w kształtowaniu się spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego w okresie 1960-1990. W latach tych występuje znaczna poprawa miejsca spółdzielczości w strukturze majątku trwałego ogółem, w tym wzrost jej udziału w mieszkaniowym majątku trwałym. W okresie1960-1990 stopień zużycia spółdzielczego mieszkaniowego majątku trwałego majątku powiększa się, lecz na przełomie lat 80. i 90. jest około trzykrotnie niższy od zużycia majątku trwałego ogółem i całego zasobu mieszkaniowego.
      Po gwałtownym powrocie w Polsce do warunków gospodarki rynkowej, spółdzielczość mieszkaniowa obciążona niemałym bagażem złego dziedzictwa doznaje skutków wielu decyzji instytucjonalno-prawnych obliczonych na krótkotrwały efekt polityczny. Zasób spółdzielczy pozostaje wszakże znacznie młodszy wiekiem w zestawieniu z strukturą ogólnokrajową oraz lepiej niż mieszkania średnio w Polsce wyposażony w instalacje sanitarno-techniczne. Pod względem wielkości mieszkań zasób spółdzielczy zostaje jednak w 2002 r bardziej za krajowymi miarami przeciętnymi niż w 1988 r. Mieszkania lokatorskie są przeciętnie większe od własnościowych. Spółdzielczość dotyka ujemne oddziaływanie rynku potęgujące zjawisko pustostanów istniejących także przed 1989 r. Mieszkania nie zasiedlone są w skali kraju, w tym w zakresie spółdzielczej formy własności zasobu przeciętnie mniejsze i słabiej wyposażone w instalacje sanitarno-techniczne od lokali zasiedlonych. Pustostany spółdzielcze mają przy tym mniej izb i m2 powierzchni użytkowej w porównaniu z średnią krajową. Kwestia pustostanów nie wyjaśnianych czynnikami typu obiektywnego dotycząca w spółdzielczym zasobie mieszkaniowym wyłącznie mieszkań własnościowych potwierdza, iż pożądane w wymiarze jednostkowym, indywidualne dysponowanie w większej skali dobrami zaspokajającymi podstawowe potrzeby ludzkie może powodować straty w wymiarze społecznym. Stwierdzenie to rozciągnąć można na charakter zmian własnościowych w całym polskim mieszkalnictwie.
      W latach transformacji systemowej liczba mieszkań spółdzielczych rośnie od 2,7 mln do 3,4 mln w istniejących w okresie 2000-2006, zmniejszając się do 2,6 mln mieszkań na początku 2010 r. Następuje to głównie w wyniku wprowadzenia w 2007 r. ustawowej możliwości przekształcania mieszkań spółdzielczych we własność indywidualną. Udział spółdzielczości w zasobie mieszkaniowym ogółem stanowi w 1989 r. 24%, dochodzi do 26% w 2006 r. i obniża się 20% na początku 2010 r. Wskazane 1,6 mln mieszkań lokatorskich w 1990 r. stanowi apogeum zasobu tych lokali w Polsce utrzymującego się na analogicznym poziomie w okresie 1991-1993. Od 1994 r. wielkość zasobu lokatorskiego spada do 0,7 mln mieszkań w 2007 r. tworzących 22% liczby spółdzielczych mieszkań ogółem i 5% zasobu mieszkaniowego w Polsce. W roku tym jest zatem 2,5 mln mieszkań własnościowych stanowiących 88% zasobu spółdzielczego i 19% całego w Polsce. W latach 2008-2009 liczba spółdzielczych mieszkania własnościowych zmniejsza się o 0,8 mln do 1,7 mln, natomiast lokatorskich – o 0,5 mln do 170 tys. Udział tych mieszkań w zasobie spółdzielczym spada w konsekwencji o 14 punktów i 15 punktów. Mieszkania własnościowe stanowią 13%, a lokatorskie bliską zeru proporcję stosunku do zasobu ogółem w Polsce na początku 2010 r.
      W latach transformacji systemowej spółdzielczość mieszkaniowa wzmacnia w okresie 1991-1995), a następnie utrzymuje w zasadzie w latach 1996-2000 swoją pozycją na tle majątku trwałego ogółem, jego budowlanych elementów i całego mieszkaniowego majątku trwałego. Stosunkowo korzystnym proporcjom rozwoju zasobu spółdzielczego odpowiadają jednak w latach 90. bardzo niepokojące tendencje spadku rozmiarów spółdzielczych inwestycji mieszkaniowych do poziomu notowanego na początku lat 60. Zestawienie to pokazuje katastrofalny zawiniony przede wszystkim ogólną polityką gospodarczą regres rozwoju spółdzielczości i całego polskiego mieszkalnictwa w latach transformacji systemowej. Stopień zużycia zasobu spółdzielczego około trzykrotnie niższy od zużycia majątku trwałego ogółem i całego zasobu mieszkaniowego nie może ulec istotnym zmianom w latach 90.,w których zlikwidowana jest statystyka stopnia zużycia mieszkaniowego majątku trwałego w tym zakresie.
      Reasumując kształtowanie się materialnego dorobku spółdzielczości mieszkaniowej w postaci zasobu mieszkaniowego wskazać można generalne punkty i fazy zwrotne w tym zakresie możliwe do przedstawienie w wymiarze rzeczowym. W analizowanym okresie 1956-2009 liczba mieszkań stanowiących własność spółdzielni powiększa się z 20 tys. do poziomu 3,4 mln rejestrowanego w latach 2000-2006. Największa liczba mieszkań spółdzielczych osiągnięta jest w 2004 r. – 3466 tys. W związku z budowaniem coraz większych mieszkań, powierzchnia użytkowa zasobu spółdzielczego wynosząca w 1956 r. około 1 mln m2 p. u. dochodzi do 173 mln m2 w 2006 r. Rozmiary zasobu spółdzielczego spadają następnie do 2,6 mln mieszkań na początku 2010 r. obejmujących 129 mln m2 p. u. Udział spółdzielczości w liczbie mieszkań ogółem w Polsce ogółem rośnie z 1% w 1956 r. do 26% w 2006 r., potem zmniejsza się do 20% na początku 2010 r. Proporcja udziału spółdzielczości w powierzchni użytkowej zasobu mieszkaniowego w Polsce podnosi się od możliwych do uchwycenia 6% w 1970 r. do 19% w 2006 r. obniżając się do 14% z początkiem 2010 r. Zasób lokatorski powiększa się z blisko 20 tys. mieszkań i 1 mln m2 p. u. w 1956 r. do – gdy przywołać dane CZSBM – 2,1 mln w 1988 r. a następnie spada dość gwałtownie do notowanych w GUS 1,6 mln lokali w okresie 1990-1993. Największy zasób lokatorski istniejący w 1992 r. tworzy – pozostając przy statystyce GUS – 1634 tys. mieszkań i ich 81 mln m2 p. u. Mieszkania lokatorskie obejmują wtedy odpowiednio 55% i 54% całego zasobu spółdzielczego oraz 14% i 12% zasobu mieszkaniowego w Polsce. W dalszych latach transformacji zasób lokatorski przestaje w zasadzie istnieć w wymiarze statystyki – spada do około 170 tys. mieszkań na początku 2010 r. W okresie 1956-2007 zachodzi wzrost liczby spółdzielczych mieszkań własnościowych, od statystycznie nieistotnej wielkości w 1956 r. do 2,5 mln w 2007 r., co stanowi do 88% zasobu spółdzielczego i 19% zasobu w Polsce. Potem, liczba mieszkań własnościowych obniża się szybko do około 1,7 mln na początku 2010 r. stanowiąc 65% zasobu spółdzielczego i 13% mieszań w Polsce. Zmianom tym odpowiada wzrost liczby mieszkań wyodrębnionych ze spółdzielczego zasobu jako własność indywidualna do 0,7 mln (27% zasobu spółdzielni i 5% zasobu w Polsce) na początku 2010 r. Spółdzielnie mieszkaniowe od stycznia do sierpnia 2010 r. oddały do użytku 3,3 tys. mieszkań, tj. o 29% mniej niż przed rokiem. Mniejsza jest również o 20% liczba pozwoleń na budowę uzyskanych przez spółdzielnie (2,4 tys. mieszkań, wobec 3 tys. przed rokiem) i liczba rozpoczętych mieszkań – 2,9 tys. tj. mniej o 1,8%. Negatywne tendencje dotyczące budownictwa spółdzielni mieszkaniowych pogłębiają się.
      * * *
      Przedstawione liczby dotyczące materialnego mieszkaniowego dorobku spółdzielczości w powojennej Polsce orientują tylko ogólnie. Nakreślone trendy zmian będące głównym celem opracowania o charakterze dokumentacyjnym wydają się jednak wymowne. Świadczą o słabnącym. w okresie transformacji, zwłaszcza po 2000 r., rozwoju spółdzielczego zasobu mieszkaniowego, który przeradza się w głęboki jego regres o ostatnich latach. Budownictwo spółdzielcze w okresie transformacji nie jest w większości dostępne – podobnie jak w okresie międzywojennym – dla gorzej sytuowanej ludności pracowniczej. Cech ta oddaje w sposób ogólny skalę i trwałość negatywnych tendencji w inwestycyjnym uwarunkowaniu zmian sytuacji mieszkaniowej w Polsce dotykających słabo i średnio sytuowaną część społeczeństwa. W okresie transformacji rozwój zasobu mieszkaniowego przebiega bowiem w Polsce w ślad za tendencjami globalnymi głównie w formie indywidualnego budownictwa jednorodzinnego, powstawania luksusowych mieszkań na wynajem oraz rozlewających się w anonimowej przestrzeni typu miejskiego i podmiejskiego ogrodzonych „osiedli wspólnych interesów”. Pogłębianej w ten sposób segregacji społecznej i przestrzennej towarzyszą ekologiczne koszty wzrostu popytu na działki budowlane, indywidualny transport samochodowy i drogi, energię itp. oraz niedostatek tanich terenów pod budownictwo czynszowe dla ludności uboższej. Polityka państwa integrująca planowanie przestrzenne i ochronę środowiska może temu przeciwdziałać, ograniczając przy tym budowę zbyt dużych osiedli i zespołów mieszkaniowych w przestrzeni publicznej. Wymogi trwałego zrównoważonego rozwoju, w tym ekologiczna perspektywa powstrzymywania nadmiernego zużycia przestrzeni, uzasadniają długookresową perspektywę mieszkania coraz większej części ludności w społecznym zasobie mieszkaniowym.
      Forma osiedli mieszkaniowych powstających przy współdziałaniu, samorządu terytorialnego, spółdzielczości oraz państwa, wzbogacona o nabyte doświadczenia, sprzyja ładowi przestrzennemu. Stwarza większe możliwości powstawania stabilnej społecznej przestrzeni zamieszkiwania. Skłania do powszechnego, nie przestrzeganego dziś, powstawania wyprzedzających planów i projektów urbanistycznych dotyczących przestrzeni publicznej. Ułatwia demokratyczną samorządność. Daje szanse – na równi z budownictwem indywidualnym – pokoleniowej ciągłości zamieszkiwania, na której dopiero budować można odpowiednio stonowaną ruchliwość przestrzenną, ograniczać zbyt szybkie zanikanie tradycyjnych gospodarstw domowych, działać prorodzinnie. Budowanie osiedli mieszkaniowych lokatorskich i własnościowych o nachyleniu społecznym i umiarkowanej skali, jako jednostki pośredniej miedzy miastem a mieszkaniem, odpowiada tym wyzwaniom społecznym, przestrzennym i ekologicznym.
      Przeprowadzona analiza potwierdza duży powojenny dorobek polskiej spółdzielczości mieszkaniowe w zakresie kształtowania zasobu i majątku mieszkaniowego. Skala tego dorobku nie ulegnie w pewnym sensie większym zmianom, mimo implikowanych ustawą z 14 czerwca 2007 r. wewnętrznych przesunięć statusu mieszkań i budynków występujących przede wszystkim w urbanistycznej formie osiedli z zabudową wielorodzinną. Przedmiotem działalności spółdzielni może być bowiem budowanie lub nabywanie budynków w celu ustanowienia na rzecz członków spółdzielczych lokatorskich praw do lokali mieszkalnych lub odrębnej własności tych lokali i innych nieruchomości. Spółdzielnia może także budować lub nabywać domy jednorodzinne i inne nieruchomości w celu przeniesienia na członków własności tych domów i nieruchomości. Również w celu wynajmowania ich, albo sprzedaży znajdujących się w tych budynkach lokali mieszkalnych, także lokali (nieruchomości) o innym przeznaczeniu. W każdym przypadku spółdzielnia ma możliwość zarządzania nieruchomościami stanowiącymi jej mienie lub nabyte mienie jej członków. Odpowiednie zarządzanie budynkiem i inną nieruchomością, sprzyja nie tylko utrzymywaniu wysokiej ich wartości użytkowej w długim z reguły okresie eksploatacji, ale także – poprzez poprawę cech jakościowych – zwiększaniu tej wartości. Nie pozostaje to bez wpływu na kształtowanie się, wartości odtworzenia oraz wartości rynkowej. Możliwości i zależności te istnieją również w sytuacji wyodrębnienia się pod względem ekonomicznym konkretnych spółdzielczych budynków mieszkalnych. Dotyczą także budynków mieszkalnych, w których powstaje wspólnota mieszkaniowa, gdzie wspólnotę tę tworzą – spółdzielnia i indywidualni właściciele lokali.
      Wyodrębnienie ekonomiczne budynków mieszkalnych i innych nieruchomości wywołuje między innymi konieczność odrębnego rozliczania kosztów ich utrzymania. Koszty te mogą być zróżnicowane ze względu na wartość użytkową tych budynków. Budynki z przewagą lub znacznym udziałem mieszkań spółdzielczych własnościowych i lokatorskich są nadal trzonem własności spółdzielczej. Środki na utrzymanie techniczne (remonty i bieżącą eksploatacją) są łożone w tych budynkach w sumie systematycznie i długofalowo, co wpływać musi na stosunkowo wysoką ich wartość jako składników mieszkaniowego majątku trwałego. Wartość być może dłuższej perspektywie wyższą od wartości funkcjonujących na bazie spółdzielczej budynków wspólnot mieszkaniowych. W budynkach takich mogą bowiem działać mechanizmy występujące w tych wspólnotach mieszkaniowych, w których nakłady na fundusz remontowy stopowane są chęcią obniżenia bieżących opłat (czynszów) za mieszkanie. Te i inne przedstawione aktualne uwarunkowania rozwoju oraz przekształcenia spółdzielczego zasobu w Polsce skłaniają do generalnego wniosku, iż odszukiwanie przez spółdzielczość mieszkaniową swojego miejsca i charakteru może okazać się długim mierzonym dekadami procesem.

    6. Zbigniew mówi

      Duza pomoc w strawieniu tego jest w Wgospodarce.pl (niestety czesc archiwum za Morawieckiego musieli zlikwidowac) a z zewnatrz jest opiniotworczy u rzadzacych Handelsblatt – oni pozostali uparcie przy temacie „domow pasywnych” i ich wartosciach w jednoczesnym podniesieniu komfortu w tym zdrowotnego pomieszczen, zmniejszeniu wplywu na Srodowisko rozumiane wszechstronnie jak przez pania Profesor Genowefe Grabowska i zmniejszeniu wszystkich kosztow nowego budownictwa – to jest najblizsze naszej skorze.

      Niestety w ich obecnosci nie mozna wpisywac sobie wszystkiego – wystarczy ze skoncentruja sie na kosztowych mozliwosciach edukacji w Mechatronice w Polsce i przeniesieniem tych mozliwosci na koszty wszystkich dylematow jakie opisuja starannie.

      Niestety nie maja popularnego wydania takiego jak Bild – maja Energie Briefing, warto pobierac na swoja poczte ale nie maja wplywu na rzesze imigrantow w tym tych co dostaja sie do wladz PE i ich wyborcow.

      Moze sie poprawia.

  19. zyd mikke z komunistycznego ZMS-u mówi

    Pierwszy raz musze konfederacji pogratulować. W niemieckich mediach, stanęliście po stronie uchodźców i LGBT w jednym szeregu głosując przeciwko vetu polskiego rządu, z ukochaną PO-SLD-SLD i części PSL-kukiz15.
    No brawo, kasa zapewne popłynie na wakacje dla Bosaka, a im może jakiegoś żyda Braunowi podrzuca w warszawskim metrze?
    Gratuluje, prawdziwi Polacy, patrioci, katolicy. Głosować razem z prawdziwymi sovieticusami ,moskiewsko-pruskimi Polakami, patriotami, chrześcijanami z PO-SLD.
    Brawo,brawissimo!!!!

  20. parch zydowski Mikke z ZM S-u komunistycznego mówi

    przyglupie,wspomnij o roli klechow Orszulika i Dabrowskiego w Magdalence!!!!!!!!

    pali ale sie nie zaciagali?

  21. Hammurabi mówi

    Chamsko proste… Jak metr sznurka w kieszeni!
    Widzisz jedną z naszych narodowych przywar jest lekceważenie przeciwnika. O ile można to było zrozumieć kiedy o zwycięstwie decydowało „robienie szablą”, bądź kiedy husaria w pył roznosiła kilkukrotnie liczniejszego wroga, to dziś kiedy świat się zmienił mówienie i traktowanie jak głupca kogoś sprytniejszego od nas, lepiej zorganizowanego, zmotywowanego automatycznie stawia nas w dość nieciekawej sytuacji.
    Żmija Cię nie ukąsi jedynie wówczas, kiedy jej odrąbiesz łeb a i to uważać musisz na jej zęby nawet po jej śmierci, póki ich w proch nie zetrzesz.
    Dlatego – i tu może jestem niestety wyjątkiem – wolę siły wroga przecenić, niż przeżywać kolejne sromotne porażki!
    Wierz mi, ci którzy dowodzą tym pozornym bałaganem słomy w butach nie mają. Raczej chodzą w szytych na miarę i to prawdziwej, najlepszej skóry.
    Zadaj sobie trudu i popatrz na nasz sejm choćby. 460 idiotów? Na pewno nie! Główni zadymiarze – owszem pomimo wykształcenia inteligencją nie grzeszą. Ważni są ci którzy cicho siedząc sprawiają, że sejmowe głupki za łby się wodzą! Ten zaś obrazek przenieść możesz na ulicę. Łażące jak błędne owce „wściekłe macice”, jakieś protesty o pietruszkę, comiesięczne manifestacje, jakieś świeczki… I co? Elektorat przed urnami głupieje ze szczętem i głosuje, głosuje, głosuje nie widząc, że tak naprawdę, na kogo i po co.
    Dlatego nie uważam, że „odpłynąłem od lądu”. Przeciwnie, nawet do kolan w TEJ wodzie się nie zamoczyłem.

    1. Zbigniew mówi

      I co z tego, ze masz racje?

      Lacznikiem spraw humanistyki, ideologicznych i wdrozeniowych inzynierskich sa sprawy spoldzielczosci.

      Do wdrozen slusznych spraw humanistyki i inzynierskich potrzeba MECHATRONIKOW.

      Netto 6 tys € miesiecznie jest wystarczajaco humanistyczne, ideologiczne, inzynierskie, wdrozeniowe.

      Co Ciebie bardziej interesuje, jako sprawy polskie : pochodzenie ideologii tych klonow w chinskich garniturkach lub imigrantow w PE dziko radujacych sie z programu Timmermansa czy mozliwosc nauki Polakow – w sumie douczania i zarabiania pieniedzy z odpowiednimi podatkami na tych dzikusow z Timim wlacznie?

      jezeli nie to zje nas rosyjsko, chinska nedza i totalitaryzm.

      Co wybierasz?

      Dolaczylem opis spraw pana Macieja Cesarskiego, jezeli do nauki wybierasz ideologie i dzikusow lub ludzi typu Soros to tego nie zmozesz – ten wpis Cie pokona, ale ja jestem cierpliwy i i tak wszystko przerobisz, wiec prosze sprobuj.

      Pozdrawiam Serdecznie i zycze powodzenia!

    2. Zbigniew mówi

      PS:
      O co mnie idzie?

      Oni swoje a my swoje i sami piszecie, ze oni i ten pierdola do niczego sie nie nadaja i dobrze jest jak nie szkodza znacznie.

    3. Zbigniew mówi

      Rozszerze pewne pojecia.

      To nie PIS ma problemy z uzyskaniem pieniedzy od UE, lecz Morawiecki.

      Dlatego, ze zastapienie nim pani Szydlo i jej rzadu bylo ustepstwem wobec wladz UE.

      Nie docenili tego ustepstwa a raczej morawiecki nie potrafil tak zrobic aby docenili – innymi slowy praca tego pierdoly jest warta setki miliardow € a sie nie nadaje.

      Czas wiec przywrocic rzad juz pana Kaczynskiego z pania Szydlo.

      Negocjacie i zmiana negocjatorow sie nie powiodly.

      Nalezy przywrocic wycinke swierkow w Puszczy i reszte – niech lewactwo wyje – kwiczy.

      Jezeli Sorosy chca zniszczyc i ograbic €urope, to bez nas.

      Juz zapewne podzielili miedzy siebie zdobycze, tak jak przed wojna o Krym lub I Swiatowa.

    4. Hammurabi mówi

      Przyznaję się. Próbowałem. Nie doczytałem bo jakoś związek pomiędzy dzisiejszymi problemami a rozwojem spółdzielczości w Polsce mi umyka…
      Podobnie jak sukcesy obecnego i poprzedniego rządu.

    5. Zbigniew mówi

      Moze wlasnie w tym problem i wielkie sieci zagarniaja wszystko co nasze lacznie z politykami jak ten smutny premier, ze nie ma zrozumienia dla tego systemu u nas wykorzystywanego w sposob zwichniety przez komune.

      Moze zrozumienie tego sposobu zarzadzania jest kluczem do suwerennosci i korzysci z przynaleznosci do bogatej UE – moze kiedys tez tak bedzie zarzadzana polska gospodarka.

      Zwroc uwage na fragment o przepisach zabraniajacych pomoc publiczna.

      Moze jakos sie przebijesz do tego innego swiata?

      Prosze Cie postaraj sie dla innych, chociaz jakos fragmentami przeciskaj ta wiedze.

  22. Shadow mówi

    Dziś czas na negocjacje minął, tylko wszyscy won. Tyle, że to niedouczone, ogłupione propagandą społeczeństwo, nie jest i prędko nie będzie na to gotowe. Większość nie potrafi myśleć logicznie, nie łączy przyczyn ze skutkami, często nie interesuje się poważniejszymi sprawami. Moim zdaniem, czeka nas wiele lat ucisku, cierpienia i nędzy. Nawet na cud już nie liczę, bo cudom też ponoć powinno się pomóc zaistnieć.

    1. Zbigniew mówi

      Polecam na poczatek zapoznanie sie z BaldTV – jest duzo o wodorze.

      Wtedy mozna odpowiedziec sobie, czy lepiej uczyc sie czy zyc pod chinsko rosyjskim jarzmem.

      W bogatych krajach maja takie same opory do nauki i to jest nasza szansa w skali od ktorej zalezna jest Europa.

  23. Flex mówi

    „Czekanie na Godota” Morawieckiego i świty.

  24. finka mówi

    Tak mi się nasunął jeszcze jeden komentarz,z czym kojarzy się 100 dni? mnie jako pasjonatce historii z Napoleonem, co prawda globaliście MM b.daleko do Napoleona ale skończy tak samo po 100 dniach, miejmy nadzieję.

  25. Matka Polka mówi

    Ojojoj, covidioci z tego portalu robią sobie fochy, że rząd przedłuża pewne obostrzenia, w związku z tym, że one działają. Macie krew na rękach, odpowiadacie za setki zgonów i mam nadzieję, że ktoś was za to kiedyś odpowiednio do odpowiedzialności pociągnie.

    1. kici kici KOCUR mówi

      Witaj Matko Polko!
      Dawno Ciebie tutaj nie widziałem. Chorowałaś? Jeśli mogę to chciałbym zadać Ci pytanie:
      – Czy jeśli kogoś wyzywasz od głupich, idiotów itp. czy wtedy w jakiś szczególny sposób następuje u Ciebie samo-dowartościowanie?
      Pozdrawiam. KOCUR!

    2. Aster mówi

      To ty masz krew na rękach popierając tych co mają krew na rękach.

  26. Zbigniew mówi

    Ci ludzie juz bredza jak w ich covidzie, byle wytrzepac kase:
    – przedtem bylo, ze jak dziecka sie nie zaszczepi to go nie wpuszcza do przedszkola ani do zlobka, bo pozaraza szczepionych.
    – Teraz wymyslili lepszy sposob na zbyt szczepionek (troche aluminium, olowiu, cyjanku i troche fosgenu . zaden wirus tego nie zdzierzycja – sukces murowany): jak „duzo sie zaszczepi to przerwa lancuch zakazen”.

    jezeli w ten sposob robi sie kase, to nastepne szczepionki juz sa a ci co podejrzewaja, ze te spowoduja choroby beda uwazani za winnych chorob w sklali masowej.

    Cieszylem sie, ze nie mialem grypy z powodu zwiekszonej presji na higiene w szerszym pojeciu niz wycieranie nosa reka lub kichanie w sklepie lub plucie na przystankach ale teraz widze, ze ot tak po prostu tego bicia kasy nawet grypa nasza codzienna nie wytrzymala, padla i przestala dawac kase.

    Jak covid nie da zarobku tym spekulantom, to chyba podziela nas na skore i reszte a biznes bedzie szedl – Tak makabrycznie i jawnie klamia, wymyslaja, ze chyba sa bardzo glodni i nie maja co jesc i musza cos wymyslac a z glodu nawet to juz im nie idzie.

  27. ikss67 mówi

    Skutek bedzie jeden. Skoro 2/3 Polaków nie chce się eksperymentalnie zaszczepic szczepionką zawierająca materiał genetyczny mRna, to gdy ten polskojezyczny rząd bedzie wprowadzał ograniczenia dla niezaszczepionych, to my Polacy wyjdziemy na ulice. To oczywiste jak to, że 2+2=4. To bedzie ten dobry moment na zmianę systemu w Polsce. Ludzie będa zmęczeni i bez pieniędzy, ponieważ polskojezyczna władza zamierza ludziom bez szczepień ograniczać dostęp do ich pieniędzy w banku. Tak wynika z przecieków. Każdy kto ma oszczedności w banku na koncie powinien je wypłacic najpoźniej do końca grudnia.

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.