Komisja Europejska domaga się wycofania wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyższości prawa polskiego nad unijnym
W środę (9.06.2021) unijny komisarz do spraw sprawiedliwości Didier Reynders wysłał list do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i ministra do spraw Unii Europejskiej Konrada Szymańskiego, w którym domaga się wycofania wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyższości prawa polskiego nad unijnym. Wniosek został złożony w marcu br. przez premiera Mateusza Morawieckiego w reakcji na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Pełna treść wniosku TUTAJ.
– Komisja jest zaniepokojona tym wnioskiem (…), ponieważ kwestionuje on fundamentalne zasady prawa UE, a szczególnie prymat prawa UE – powiedział rzecznik Komisji Europejskiej Christian Wigand. – Wszystkie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej są wiążące dla władz państw członkowskich, w tym dla sądów krajowych – wyjaśnił.– Komisja, jako strażniczka Traktatów, oczywiście zastrzega sobie prawo do podjęcia odpowiednich działań – dodał. KE oczekuje odpowiedzi na list w ciągu miesiąca.
Tak właśnie wygląda „Europa Ojczyzn”. Nie wolno nawet zapytać o zgodność unijnych uzurpacji z konstytucją, ponieważ już to jest kwestionowaniem prawa unijnego. Eurodeputowany Patryk Jaki określił list komisarza Reyndersa jako „bezczelność”. Podkreślił też, że działanie KE jest niezgodę z traktatami.
Bezczelność. Z traktatów wynika co innego. Tak samo z wyroków poprzednich TK. Co więcej tzw. Konstytucja dla Europa została odrzucona w referendum właśnie ze względu na ten punkt. Czyli obywatele tego nie chcą, traktaty na to nie pozwalają – ale my i tak zrobimy swoje. https://t.co/Oz3PjLJdZg
— Patryk Jaki – MEP (@PatrykJaki) June 10, 2021
Do listu Reynerdsa w mocnych słowach odniósł się minister Ziobro. – Żadne państwo, ani żadna organizacja zewnętrzna nie może zabraniać polskiemu premierowi skierować do sądu konstytucyjnego pytania, by rozstrzygnął kwestię, która budzi wątpliwość z punktu widzenia polskiej konstytucji – powiedział. – Dobry obyczaj i kultura nakazuje autorowi listu naprzód dostarczyć go adresatom, a później mówić o nim publicznie. Pan Reynerds widać nie przeszedł tej dobrej szkoły, która uczy podstawowych zasad kultury w obszarze polityki, ale też i kultury międzyludzkiej – wskazał Ziobro.
Nie tylko Polska znalazła się na celowniku unijnych biurokratów w tej sprawie. W środę KE rozpoczęła przeciwko Niemcom procedurę przeciwnaruszeniową w związku z podważeniem przez niemiecki Trybunał Konstytucyjny orzeczenia TSUE
Źródło informacji: TVN24, rmf24, Twitter
Zobacz też:
Prawo unijne ponad wszystko. TSUE uznaje zapisy konstytucyjne za podrzędne wobec prawa UE
W sztuce wojennej istnieją takie określenia jak „ostrzał nękający”, „nawała artyleryjska”, „ogień zaporowy”…
Istnieje również coś takiego jak „sabotaż”.
Z tego, co się w relacjach unii z Polską dzieje nie sposób pominąć uderzających analogii do powyższego.
Zastępy sabotażystów w kraju i zdrajców „na wyjeździe” najzwyczajniej łżących bezczelnie i wskazujących unijnym aparatczykom słabiej chronione odcinki na froncie polsko – unijnym, owocna współpraca wrogów (Timmermans, Verhofstadt, der Leyen, Jurowa itd) w gnębieniu Polski i stosowanie podwójnej a właściwie jedynie i wyłącznej w stosunku do Polski miary ocen nie mogą być inaczej odbierane.
Jesteśmy obecnie pod ostrzałem nękającym przy użyciu tworu (chyba jedynie z przyzwyczajenia) zwanego „prawem” unijnym. Równolegle trwa zakrojony na szeroką skalę sabotaż polegający na utrudnianiu działań Polaków we własnym kraju, paraliżowaniu pozwami i protestami.
Ot… Czechy ze swoimi pretensjami, Duńczycy z chronionymi myszami na tle „dekarbonizacji” i polskiego gazociągu a wcześniej ustawy niszczące polski transport, ratowanie korników…
Ciekawe, co mają przyszykowane (bo że mają to pewne) „władcy” Europy jako materiał do nawały artyleryjskiej? Co będzie po niej „atakującymi wojskami”?
Cóż… Gdyby Polska miała prawdziwy rząd i normalne społeczeństwo, nieporóżnione, pozbawione sprzedajnych kreatur, takie działania byłyby niemożliwe.
Czy wzorem naszych ojców i dziadów musimy znów dostać w d… żeby się zjednoczyć?
Do tych dotacji z UE oprocz pieniedzy dokladamy takze suwerennosc a wyjdzimy na tym jak Zablocki na mydle.
Jedynym wyjściem jest wyprowadzenie sztandaru z eurokołchozu. Dokąd to będzie trwało, walenie w Polskę jak w bęben. Ile można znosić ciągłych szykan i straszenia. Te niedojdy rządowe zamiast walczyć jak lwy o interesy Polski to tylko covid . Zaprzestać płacenia haraczu eurokołchozowi a zobaczymy jak spuszczą z tonu.
Unia Europejska sie domaga,czyli niemcy.Niemcy juz w 1939r pokazaly kim sa,a teraz dalej ida tym torem.Cala europa wschodnia pogrzebala swoja wolnosc,wyszla z niewoli radzieckiej i dobrowolnie wpakowala sie w niewole niemiecka
Zagrożenie pierwszym rozbiorem Polski wcale nie z 1772 roku…
Rok 1311 – bunt krakowskich mieszczan pod wodzą niejakiego Alberta, stłumiony ale nie pominięty przez roszczącego sobie bezpodstawnie prawa do ziem polskich Jana Luksemburczyka.
W 1327 jego wojska podeszły aż pod Kraków, jednak dzięki postawie sprzymierzonych z Polakami Węgrów musiał uciekać zagrożony ich atakiem.
Rok 1329 i „wycieczka” Jana Luksemburczyka na Żmudź, w celu wspomożenia Krzyżaków w jej podboju. Po drodze uczestnicy tej „wycieczki” pozostawiali za sobą spustoszone ziemie polskie.
Rok 1331i przymierze Luksemburczyka z Krzyżakami. Zaplanowana wspólna wyprawa na Polaków. Obie armie miały spotkać się w okolicach Kalisza i połączone dokonać dzieła.
Niezłomna bunt i postawa Bolka II Świdnickiego pokrzyżowała te plany. Czesi nie zdążyli na umówiona randkę z Niemcami, co z kolei umożliwiło Łokietkowi spuszczenie Niemcom łomotu pod Płowcami. W tym samym czasie wykorzystując ten fakt, armia Luksemburczyka wkroczyła do Polski i podeszła aż pod Poznań…
I pomyśleć, co by się stało, gdyby obie armie z których każda w pojedynkę była silniejsza od polskiej spotkały się i zaczęły wspólne działania… Zapewne dziś o Polsce zachowałyby się jedynie wspomnienia w starych kronikach a i to nie na pewno!
Jak widać Czechy od zawsze skrupulatnie wykorzystywały każdą okazję, by szkodzić Polsce ramię w ramię z Niemcami i nic tu nie pomoże przedstawienie ich jako dobrodusznych piwożłopów. To nacja zdradziecka i skwapliwie wykorzystująca każdą sposobność. Od XIV a właściwie od X wieku po wiek XX i najazd zbrojny na Zaolzie w czasie wojny z Bolszewikami i blokadę transportów broni.
I tu nasuwa się pytanie. Jak to jest, że w przeprowadzanych sondażach Polacy jako jeden z najbardziej lubianych narodów wymieniają Czechów zaraz obok Niemców? Choroba, czy „poprawność” w szkołach?
Wiadomo, że żyć trzeba ale żeby zapominać o zdradach, wojnach, najazdach i knuciu przeciwko sobie, trzeba być doprawdy na poziomie pańszczyźnianego chłopa, któremu faktycznie wszystko jedno było, kto go okrada i kto mu łoi skórę na grzbiecie.
POLEXIT