J. Matysiak z USA: Trump, pucz, impeachment
Nadchodzi zima, ale w amerykańskiej polityce jest coraz bardziej gorąco i to wcale nie za sprawą globalnego ocieplenia. Pogrążeni w oparach pamięci o smacznościach pieczonego indyka (Thanksgiving) Demokraci ostro przyśpieszają procedury impeachmentu przesyłając materiały (300 stronicowy raport) Komisji Wywiadu (którą kierował kongresmen z Kalifornii Adam Schiff), do Komisji Prawnej kierowanej przez Jerry Nadler (kongresmen z Nowego Jorku, również pochodzenia żydowskiego, podobnie zresztą jak szef trzeciej Komisji Spraw Zagranicznych kongresmen z Nowego Jorku Eliot Engel). Obserwatorzy zwracają uwagę, że na 6 kongresowych komisji prowadzących śledztwo odnośnie impeachmentu, aż trzema z nich kierują wyżej wymienieni kongresmeni pochodzenia żydowskiego. Pojawiają się informacje, że Demokraci chcą wkrótce zakończyć przygotowanie artykułów impeachmentu i skierować je do głosowania w Kongresie przed świętami Bożego Narodzenia.
Mając liczbową przewagę w komisjach Demokraci ustalają ich reguły gry i procedury. Na środowym posiedzeniu komisji Nadlera nie przesłuchano żadnych świadków, w zamian zaproszono 4 ekspertów, profesorów prawa, jak się okazało wszyscy z nich wspierali finansowo Demokratów i również głosowali w poprzednich wyborach na kandydatów Partii Demokratycznej. Trzech z nich okazało się stronniczymi lewackimi propagandzistami przekonanymi o konieczności usunięcia prezydenta Trumpa z urzędu, mniejsza o brak kwalifikujących dowodów. Jedna z nich profesor ze słynnego kalifornijskiego uniwersytetu Stanford, pozwoliła sobie na zaatakowanie rodziny Trumpa, a konkretnie odniosła się do 13 letniego syna Barrona (prof. Pamela Karlan, lewaczka żydowskiego pochodzenia). Jedynym “sprawiedliwym” nie owładniętym uczuciami ideologicznej nienawiści okazał się demokrata znany z wyważonych poglądów prof. Jonathan Turley z George Washington University, który ostrzegł Demokratów przed obniżaniem kryteriów impeachmentu, gdyż uderzy to w następnych prezydentów. Nie idealizując Trumpa, przeciwnie wskazując na jego słabości dowodził, że byłby to pierwszy przypadek impeachmentu, który nie miałby dowodów na zarzucane przewinienia. Podkreślił, że nie widzi argumentów, na impeachment dodając, że temu spektaklowi również towarzyszy dalsze nakręcanie nienawiści co oczywiście prowadzi do jeszcze głębszego podziału społeczeństwa.
Kierujący komisją Nadler (stary znajomy i przeciwnik Trumpa z Nowego Jorku), który przeszedł operację odchudzającą chirurgicznie gubiąc ok. 100 funtów (niektórzy mówią, że najlepszych!) ostrzegał, że Trump używał obcych (Rosja i Ukraina) do mataczenia i polepszenia swoich szans w wyborach i jeśli nie zostanie usunięty z urzędu uczyni to ponownie. O szczegółach pisałem w poprzednich tekstach, więc jedynie przypomnę, że chodzi o słynną rozmowę gratulacyjną Trumpa z nowym prezydentem Ukrainy Żeleńskim w której zasugerował, aby nowy prezydent zbadał okoliczności ataków wychodzących właśnie z Ukrainy a kierowanych w kampanii 2016 r właśnie przeciwko Trumpowi. Przypomnę też, że w administracji Obamy to wiceprezydent Biden (teraz potencjalny przeciwnik Trumpa w wyborach 2020) był odpowiedzialny za Ukrainę, do czego trzeba dodać tajemniczą promocję syna Bidena (w firmie gazowej Burisma Holdings) i miesięczną pensję ok. $60 tys. W 2014 r. to właśnie Biden (był na Ukrainie aż 12 razy) zagroził prezydentowi Poroszence, że jeśli w ciągu 6 godzin nie wyrzuci prokuratora tropiącego korupcję w firmie zatrudniającej jego syna Huntera, to Biden wstrzyma $1 mld (!) pomocy dla Ukrainy. Czyli Biden nadużył urzędu, aby zapewnić spokój firmie zatrudniającej jego syna. To on powinien być sądzony, a nie Trump, który na mocy dwustronnego porozumienia z 1998 r. o zwalczaniu korupcji poprosił o zbadanie czy obywatele US nie byli zamieszani w nieprawidłowości na terenie Ukrainy.
Celem Demokratów jest użycie prawa poprzez proces impeachmentu, aby usunąć, bądź osłabić szanse Trumpa na zwycięstwo w wyborach prezydenckich 2020. Problem w tym, że mimo obstawienia wielu przysłowiowych furtek, Trump dotąd zawsze znajduje możliwość wyjścia z okrążenia i zastawianych kolejnych pułapek. Mimo podejmowanych przez Trumpa ryzykownych reform na odcinku chińskim, wyjścia z handlowego porozumienia północno amerykańskiego NAFTA, mimo wyjścia z porozumienia klimatycznego i domagania się większych nakładów na wydatki w sojuszu NATO, Trump jest w stanie nad tym wszystkim panować, a nawet ekonomia i jej wskaźnik giełdowy ma się całkiem dobrze. Powstało ok. 6 mln nowych miejsc pracy, a nawet 600,000 w wytwórczości, 7 mln Amerykanów porzuciło program pomocy bonów żywnościowych. Tak więc najwyższy wskaźnik zatrudnienia, najniższy od pół wieku (!) bezrobocia też wśród czarnych i latynosów, a giełda bije rekordy powyżej 27,000 punktów. US stała się największym producentem energii na świecie, Trump obniżył podatki aby ściągnąć do kraju kapitał. Słowem żyć nie umierać!
Słynny Rasmussen podaje, że 52% Amerykanów jest zadowolona z polityki i pracy prezydenta Trumpa , natomiast 47% respondentów ocenia go negatywnie. http://www.rasmussenreports.com/public_content/politics/trump_administration/prez_track_dec05 Więc cała ta zintensyfikowana nagonka z impeachmentem nie robi na Amerykanach większego wrażenia. Bardzo ważne są wahnięcia opinii wśród licznej rzeszy wyborców niezależnych (bezpartyjnych), w tym przypadku w październiku 48% niezależnych wyborców popierało impeachment, w listopadzie wskaźnik ten spadł do 34%! Tak więc wydaje się, że cały ten pomysł załatwienia Trumpa przez nakręcanie impeachmentu nie przynosi rezultatu, a nawet może wziąć w łeb.
Dodatkową zmienną w istniejącej dotychczas układance wyborczej jest sprawa czarnych Amerykanów. Jeśli Demokraci nie uzyskają, jak to miało miejsce dotychczas, 85-90% poparcia ze strony czarnych wyborców (13% populacji US) to będą skończeni. Jeśli za Trumpem pójdzie 20-30% czarnych Amerykanów, to Demokraci nie zdołają odrobić takich strat. A sytuacja się zmienia, gdyż Trump traktuje czarnych, bez “republikańskich rękawiczek”, ale tak jak każdego innego wyborcę. Nowym zjawiskiem w tym środowisku przesuwającym się w stronę Trumpa jest raper Kanye West (mąż słynnej celebrytki Kim Kardashian), bardzo popularny nie tylko wśród czarnych Amerykanów. Demokraci już nie będą mogli tak łatwo mówić, że Trumpa popierają tylko biali rasiści.
Ostatnie kilka dni Trump spędził w Europie, w Anglii (70 rocznica utworzenia NATO). Demokraci nie szanują starej amerykańskiej tradycji nie atakowania prezydenta gdy ten przebywa za granicą. Tam z kolei spotkał się z niechęcią ze strony zachodnich przywódców w swojej większości zwolenników globalizacji o której Trump niedawno w ONZ-cie powiedział:
“Przyszłość nie należy do globalistów, przyszłość należy do Patriotów”
Prawdą jest, że w dzisiejszym świecie kontrolę nad obywatelami sprawują już nie tylko rządy poszczególnych państw, ale również rozmaite korporacje wyposażone we władzę ekonomiczną i informacyjną. Może w tym znaczeniu chcąc nie chcąc jesteśmy obywatelami świata, wspólnego kołchozu.
Spójrzmy co słychać w peletonie kandydatów na prezydenta wśród Demokratów. Otóż z wyścigu zrezygnowała była prokurator generalny Kalifornii ambitna Kamala Harris (pochodzenie hindusko-jamajskie), pewnie zbyt młoda, ma 55 lat. W czołówce sam areopag, grecka rada starców po 70-tce: 78 letni senator Bernie Sanders (komuch i wnuczek Ziemi Beskidzkiej), 77 letni Michael Bloomberg (wart $54 mld, były 3 krotny mer NY), 76 letni Joe Biden (były wiceprezydent) i najmłodsza 70 letnia senator Elizabeth Warren “Pocahontas” (Trump też nie jest młodzieńcem, 73 lata).
Na dziś prowadzi (sondaż narodowy) Biden-28%, dalej Sanders-16%, Warren-14%, Buttigieg-11%, Bloomberg-4%, a za nim reszta planktonu. Oczywiście w kolejnych stanach rozkłada się to inaczej, w lewicowej Nowej Anglii (północny wschód) jak to tradycyjnie na obrzeżach w sondażach zwycięża lewicowy młody gej mer miasteczka South Bend w stanie Indiana, 37 letni Pete Butteigieg (on jest żoną w zarejestrowanym związku), pochodzenia maltańskiego, za nim plasuje się komuch Bernie Sanders (w swoją podróż poślubną wybrał się do jeszcze istniejącego Związku Sowieckiego, małżeństwo przetrwało, ale Sowiety upadły!). Oczywiście w “prawdziwej” Ameryce wśród Demokratów wygrywa stary poczciwy Joe Biden, ale nie wiadomo jeszcze jak długo. Problem w tym, że ci zawodnicy nie dorastają do klasy charyzmatycznego Trumpa, dlatego przed ewentualnym pojedynkiem trzeba mu nieco dowalić, zbrukać, ubłocić, aby ledwie stał na nogach, zaatakować medialną kawalerią powietrzną, wtedy jego partyjny przeciwnik będzie miał wyrównane szanse. Dla Polaków to nie nowina, my to znamy z komuny.
Niektórzy komentatorzy sugerują, że największe szanse ze strony Demokratów miałby tandem Pete Butteigieg z (na wiceprezydenta) młodą atrakcyjną kongresmenką z Hawajów Tulsi Gabbard. Oboje są gładcy, mili i obydwoje (w zasadzie dwie kobiety niestety!) są weteranami wojen toczonych dla obrony rozmaitych interesów przez Amerykę. Oczywiście Tulsi zaraz została znienacka zaatakowana i pomówiona przez wiercącą się w swoim pożądliwym kotle jeszcze nie spełnioną Hillary Clinton, która zasugerowała, że mamy do czynienia z kolejnym agentem Putina. Niektórzy komentatorzy oczekują, że w ostatniej chwili jak królik z kapelusza na scenę może wyskoczyć właśnie starzejąca się, ale ciągle pałająca młodzieńczą chucią do prezydentury kaszląca Hillary Clinton (pierwszym królikiem na scenie jest już Mike Bloomberg).
W zasadzie liczy się czy Demokraci zdołają przekonać swoich wyborców, że istotnie mają dowody pogrążające prezydenta Trumpa i dlatego trzeba go usunąć, wtedy artykuły impeachmentu poddadzą pod głosowanie najpierw w komisjach, a następnie w pełnym Kongresie. Wtedy jeśli przegłosują prześlą do Senatu, który podejmie się sądu. Są głosy, że tak szybko, chaotycznie i stronniczo robiony Impeachment będzie z mety odrzucony przez Senat, gdzie większość mają Republikanie. Inne opinie zachęcają Republikanów w Senacie do podjęcia impeachmentu i kompletnego wyjaśnienia szwindlu i krętactw Demokratów. Wkrótce zobaczymy co z tego wyjdzie.
Jeszcze niedawno speaker Nancy Pelosi (79 letnia kongresmenka z San Francisco, jedna z najbogatszych kobiet w Kongresie, oczywiście obrończyni najbiedniejszych!) trzymała dystans do biznesu impeachmentu, ale niestety jako lider demokratycznej większości w Kongresie jest pod stałym naporem zwariowanych lewaków i musi ciągle pływać na powierzchni. W czwartkowym (5 XII) wystąpieniu zapowiedziała dalsze kroki na drodze do impeachmentu, ale rzeczywiście wyglądała kiepsko, zupełnie jak po jakimś medycznym zabiegu (może więcej botoxu, albo po udarze).
Wydaje się, że wyborców ten spektakl zaczyna nieco nudzić, bo wygląda na puste gadanie o niczym, od poniedziałku mają ruszyć jakieś przesłuchania w Komisji Nadlera.
W sumie to miałem napisać tekst o niestety nad wyraz widocznym zaangażowaniu amerykańskich Żydów w pucz przeciwko Trumpowi, gdyż byłby to atrakcyjny temat, a i dużo dowodów. Do tego trzeba byłoby pełniej przedstawić nieszczęśliwy wątek ukraiński w tym wyniszczającym ataku na Trumpa. Może więc zrobię to za kilka dni jak czas na to pozwoli… Tymczasem.
P.S. Kilka dni temu wypowiedziałem się szerzej na ten temat w polskiej niezależnej telewizji. Oto link gdzie można to obejrzeć:
Kalifornia, 2019/12/6
Obejrzyj także:
Trump powinien ponieść karę za podpisanie skandalicznej, antycywilizacyjnej ustawy 447. I jak widać poniesie ją z rąk swoich najlepszych przyjaciół – żydów dla których wyrzekł się człowieczeństwa.
Donald Trump przemawiał do Żydów, którzy należą do organizacji Israeli-American Council. Nie szczędził im ostrych słów, dodając dość cynicznie, że i tak na niego zagłosują.
Trump stwierdził: „Wielu z was działa na rynku nieruchomości, znam was bardzo dobrze, jesteście brutalnymi zabijakami. Absolutnie nie jesteście miłymi ludźmi, ale musicie na mnie głosować. Nie macie innego wyjścia”.
Trump to biznesmen, miliarder, który z pewnością z Żydami zrobił wiele interesów. Przemawiając więc do Żydów reprezentujących biznes, zdecydował się na szczerość i stwierdził, że ma o nich jak najgorsze zdanie. Amerykański prezydent wyraził jednak jednocześnie pewność, że i tak go poprą, bo wspiera ich interesy. To niestety jest prawda.
Intrygi żydowskie doprowadziły do uchwalenia 447 Act, ale po pewnym czasie Amerykanie zorientują się, że Żydom chodzi o szwindel przejęcia nieruchomości na przykład w Polsce , do których nie mają żadnych praw. To tylko żydowska hucpa aby przejąć nieruchomości do których nie mają papierów.
Prymitywne nagonki na prezydenta Trumpa powinny skończyć się w sądzie, który wyjaśni intrygi Bidena na Ukrainie. Ten spryciarz Biden używał swoich wpływów kreując państwo Ukraińskie na swój folwark. Za to powinna być odpowiedzialność karna. Trump nie jest temu winny. Cwaniacki Biden.
Super artykuł – rzeczowo przedstawia sprawę z wieloma wątkami, bez propagandy jak na innych portalach.