Hetman Żółkiewski pogromca Moskwy. Jego biografia już jest dostępna w księgarniach
Nasza polska pamięć historyczna jest zastraszająco krótka. Większość z nas coś tam kojarzy z ostatnich dekad, np., że była wojna (kapitan Kloss i czterej pancerni). Fakty dotyczące historii II RP niejednokrotnie myli się z mitami produkowanymi na potrzeby polakożerczej kampanii. A co było przed 1918 to zaś dla większości terraterra incognita.
W sytuacji katastrofalnej niewiedzy, widocznej nie tylko w historii, cieszy pojawienie się publikacji, która przywraca pamięć o historii Pierwszej Rzeczpospolitej – to tej z czasów, kiedy Polska była silnym państwem. Książka taką jest niewątpliwie wydana stanieniem wydawnictwa Biały Kruk praca „Żółkiewski pogromca Moskwy – biografia” autorstwa profesora Wojciecha Polaka (historyka, a nie posoborowego duchownego).
Jak przypomina wydawca pracy „gdy w Moskwie słyszeli nazwisko hetmana Żółkiewskiego, to blady strach padał na jej mieszkańców. W świeżej pamięci mieli bowiem geniusz wojskowy i furię bitewną dzielnego wodza Rzeczypospolitej, który rozgromił Rosjan wielokrotnie, a pod Kłuszynem wprost zdemolował ich oraz wspomagających Moskali Szwedów. Stanisław Żółkiewski – to nazwisko bohaterskiego Lechity odtąd miało stać się aż po dziś dzień synonimem męstwa i mądrości oraz zdolności do ostatecznego poświęcenia w walce za wiarę i Ojczyznę”.
Zdaniem wydawnictwa Biały Kruk „w zgiełku pól bitewnych, ale i w skrytości dyplomatycznych zabiegów Stanisław Żółkiewski wraz z innymi wielkimi Polakami tamtej epoki wykuwał mocarstwową Rzeczpospolitą. Za jego życia państwo nasze staje się największą potęgą militarną i gospodarczą na kontynencie, co wspierane jest niespotykaną kreatywnością kulturalną. Rzeczpospolita osiąga największe rozmiary w swych dziejach, jej wschodnia granica znajduje się 200 km od Moskwy. W 1620 r. Stanisław Żółkiewski poniósł śmierć na polu walki w starciu z wojskami tureckimi pod Cecorą. Poległ nie tylko w obronie swojego kraju. Rzeczpospolita pełniła bowiem zaszczytną, ale i trudną rolę Przedmurza Chrześcijaństwa; z tego zdania wywiązywała się znakomicie, mimo iż tzw. Europa już wtedy nie była skłonna do wdzięczności”.
Jak można przeczytać w rozmowie z prof. Wojciechem Polakiem, autorem książki „Żółkiewski. Pogromca Moskwy” opublikowanej na portalu e-civitas.pl, przeprowadzonej przez Mateusza Zbróga, autor pracy uważa, że hetman Żółkiewski „to człowiek, który oddał Polsce wszystko. Właściwie całe życie spędził na służbie publicznej lub kampaniach wojennych. Brał udział w wielu wojnach w różnych regionach. Całe niemal życie zapełnione bitwami, kampaniami, przemarszami. Dodatkowo cały czas był aktywnym politykiem”.
Zdaniem profesora Wojciech Polaka współcześni Polacy powinni od hetmana Żółkiewskiego uczyć się przede wszystkim służby dla ojczyzny. Autor pracy uważa, że „współcześnie kojarzy się nam, że magnaci mieli swoje posiadłości i tylko żyli w nich, pławiąc się w luksusie i obracając ogromnymi sumami. Tymczasem życie hetmana, kanclerza czy marszałka, czy któregokolwiek człowieka związanego z królem wiązało się przede wszystkim z poświęceniem. Było to życie polegające na ciągłym towarzyszeniu monarsze na dworze bądź na wyprawach wojennych. A podróże wówczas odbywały się w ciężkich warunkach, które wysoko postawieni ludzie musieli znosić na równi z prostymi żołnierzami. Dziś nasi politycy podróżują samolotami, mają wszelkie wygody, a często nie zdają sobie sprawy, w jakich warunkach na rzecz Polski pracowali ludzie służby publicznej w poprzednich wiekach”.
Profesor Wojciech Polak to kierownik Katedry Bezpieczeństwa Narodowego Wydziału Nauki o Polityce i Bezpieczeństwie Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. W PRL od 1980 działał w opozycji antykomunistycznej (NZS, Solidarności, Chrześcijańskim Ruchu Społecznym). Po 1989 w Stronnictwie Pracy, Porozumieniu Centrum (braci Kaczyńskich), od 2004 roku PiS. Od 2016 roku jest w składzie Kolegium IPN.
Ruscy przez to nienawidzą Polaków, ponieważ jako jedyna nacja podbiła stolicę ich państwa. Co ciekawe Turcy pomimo toczonych wojen z Rzeczpospolitą nigdy nie wyrażali się o nas z pogardą. Turcy nie zaakceptowali też rozbiorów Polski. Do dzis mają do nas szacunek. Tak samo jak Persowie.
To skoro Turcy tacy mili to ile wojen z dzikimi hordami tureckimi Polacy walczyli przez kilkaset lat? co do Persów ma pan racje, nigdy Turek nie był przyjacielem naszym.
A ja od lat rozczytuję się w książce Leszka Podhoreckiego „Stanisław Żółkiewski” z 1988 roku. Uczciwie będzie napomknąć, że pan Polak nie jest pierwszy.
Mam też inną biografię, Zawiszy Czarnego, autorstwa Anny Klubównej, z której dowiedziałem się ku mojemu niebotycznemu zdumieniu, że Zawisza w obronie więzionego w Watykanie Husa złapał za gardziel papieża i wymógł na nim uczciwe osądzenie nieszczęśnika, bo chciano go tam spalić „po uważaniu”! No, ale co to mógł być za sąd..
Może pan Polak wie coś na ten temat więcej niż Klubówna, w końcu jest bliżej tych sfer i ma dostęp do watykańskich archiwów.
Mógłby napisać scenariusz niezłego filmu. Jest okazja.