E-faktury, czyli kolejny poziom inwigilacji
Wydawało się, że Polski (Nie)Ład wzniósł poziom inwigilacji, obciążenia podatkami i biurokracją polskich przedsiębiorców na tak wysoki poziom, że w najbliższym czasie trudno będzie go przeskoczyć. Okazuje się, że nie. W cieniu wojny, przygotowań do wyborów i wakacji przepchnięta została ustawa, która powinna budzić spore obawy i sprzeciw, a przeszła bez większego echa. Chodzi o Krajowy System e-Faktur, czyli tzw. KseF, który pozostawia nam (prawdopodobnie) ustępująca władza.
Sam system nie jest nowy, bo obowiązuje od początku 2022 r. Zaszła jednak mała, ale bardzo istotna zmiana. Do tej pory przystąpienie do KSeF-u było DOBROWOLNE. Od 1 lipca 2024 r. każdy przedsiębiorca będący płatnikiem VAT musi przystąpić do niego OBOWIĄZKWO (ci nie będących płatnikami VAT od 1 stycznia 2025). Oznacza to, że KAŻDA WYSTAWIONA FAKTURA BĘDZIE MUSIAŁA PRZEJŚĆ PRZEZ SYSTEM ELEKTRONICZNY, w którym będzie przechowywana przez 10 lat. Co więcej, każda z osobna i od razu, a nie jak było do tej pory, że przedsiębiorca wysyłał zestawienie co miesiąc.
Wiele stron internetowych, na czele z rządową, rozpisuje się o zaletach nowego rozwiązania. Można je sprowadzić do kilku określeń: szybkość, łatwość, przejrzystość, wygoda, skuteczniejsze ściąganie i zmniejszenie manipulacji VAT-em. I trzeba oddać, że te argumenty mają mocne podstawy. Rzeczywiście, KseF z pewnością usprawnia istniejące procedury, co pozwala zaoszczędzić wiele czasu i energii, ograniczając formalności. To na plus. Jednak niemal wszyscy „zapominają”, że nie jest to system idealny.
Oprócz takich mankamentów jak: większe komplikacje dla małych przedsiębiorców, problemy natury technicznej (np. awaria) oraz tylko jeden format faktury (mimo różnych potrzeb), na pierwsze miejsce wysuwa się inny – Krajowy System e-Faktur stanie się bardzo silnym narzędziem służącym do większej inwigilacji i kontroli polskich firm. Dodajmy do tego regularne próby (ostatnia na szczęście nieudana) obniżania limitu na płatności gotówkowe oraz zwiększanie kosztów pracodawców poprzez nieustanne podnoszenie płacy minimalnej. Czy to jest ta rzekoma polityka premiująca rodzime biznesy?
Oprócz różnych okoliczności, odwracających uwagę społeczeństwa, jeden trik psychologiczny pomógł wprowadzić ustawę dogorywającemu (nie)rządowi: odsunięcie w czasie. Ta zagrywka niemal zawsze ma zadziwiająco uspokajające działanie i daje złudne poczucie bezpieczeństwa. Dlatego warto wspominać o tym i tłumaczyć już teraz.
Ciekawe także czy opozycja, które sprzeciwiała się solidarnie wprowadzonym zmianom, teraz, mając okazję ku temu, cofnie je. Choć byłoby wspaniale, trudno w to uwierzyć.
Źródła:
kanał „namzalezy.pl”
exorigo-upsos.pl
sejm.gov.pl
Przeczytaj także:
Inwigilacja zaszła już tak daleko, że praktycznie wszyscy poddani są „na widelcu”. Tu chodzi przede wszystkim o skuteczniejsze ściąganie podatków, żeby była kasa na wygodne życie dla sprawujących zewnętrzne znamiona władzy, na kontrybucje dla państw poważnych (i zwycięskich), na realizowanie różnych utrudniających życie pomysłów 😉
Większość wyborców chce żyć w miękko okupowanej Polsce.
@ W K Może nie tyle chce co boi się konfrontacji. Potem będzie za późno….;).
Panie Wicherek to prawa co pan pisze , ale musi Pan też wiedzieć , że „zmuszony ” pracodawca do podwyżek pensji automatycznie podnosi ceny usług i towarów , więc nie oni tacy biedni. Gdyby nie ingerencja rządu nadal zapier.abyśmy za miskę ryżu . Który pracodawca z własnej inicjatywy podniesie pensje ? W mojej firmie co zebranie , to narzekanie , że piniędzy ni ma i nie wiadomo kiedy bedą – panie dość tego pieprzenia. W Polsce jeszcze długo będzie się tworzyć tzw. klasa kapitalistyczna , a mentlność pracodawców 3 razy dłużej . Niech jadą na zachód i zobaczą jak tam się pracuje , za ile i czy ktoś ciągle kwęka , a w Polsce to cecha narodowa – qwa zawsze zle .
@ Krzysztof Gdyby był prawdziwy kapitalizm i z podatków nie musielibyśmy utrzymywać socjalistycznych przywódców ich ochroniarzy obecnych i tych na emeryturach, pensje byłyby 6 razy wyższe i wszystkiego w Polsce pod dostatkiem.
Nie byłyby wyższe. Jedź na zachód i zobacz jakie tam się płaci podatki. Polak złodziej i kombinator nigdy nie podzieli się z drugim. Ale rączki wyciągają wszyscy solidarnie.