Dania apeluje do ONZ o unikanie sformułowania „kobieta w ciąży”, bo to dyskryminacja „osób transgenderowych”
Gender to marksistowska teoria sprzeczna z wynikami badań naukowych. Gender to – jak trafnie definiuje Krzysztof Karoń – zabobon i ciemnota mącąca ludziom w głowach. Jednak genderowe bzdury cieszą się poparciem polit-poprawnych elit, które wprowadziły je do europejskiego mainstreamu i z uporem godnym lepszej sprawy domagają się, aby były traktowane poważnie. Oto kolejny przykład pro-genderowego bełkotu urągającego nauce i zdrowemu rozsądkowi.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Danii zaapelowało do Komitetu Praw Człowieka Organizacji Narodów Zjednoczonych, aby w dokumentach ONZ nie używano określenia „kobieta w ciąży”, ponieważ jest to określenie wykluczające w stosunku do „osób transgenderowych”. Jak widać, idiotyzmy lansowane przez genderowców doprowadziły już do tego, ze ciężarna kobieta może być uznana za mężczyznę w ciąży, albo za kobieto-mężczyznę w ciąży, albo za bezpłciowca w ciąży. A jak ten bezpłciowiec zaszedł w ciążę? Jako transgenderowiec pewnie sam się zapłodnił i czuje się wielce dyskryminowany, gdy ONZ sugeruje, że w ciążę zachodzą wyłącznie kobiety, a nie bezpłciowe samozapładniacze.
Duńskie władze zaapelowały również do Organizacji Narodów Zjednoczonych, aby w swych dokumentach unikała określenia „prawo do życia“, ponieważ sformułowanie to łączy się z „łamaniem praw człowieka“. O co chodzi? Oczywiście o aborcję, która w polit-poprawnym bełkocie jest „prawem człowieka”. Innymi słowy, zabijanie człowieka jest prawem człowieka, więc niech się ONZ miarkuje, żeby przypadkiem tego nie zanegować.
Źródło: lifesitenews.com
Apeluję do ONZ, żeby osób transgenderowych nie uznawała za ludzi, bo gatunek ludzki posiada dwie płcie. Genderowcom bliżej do mięczaków.
Nie mówmy „kobieta w ciąży”, tylko „kobieta w stanie błogosławionym”.
Bardzo dobrze. 🙂