Prof. Jerzy R. Nowak: Kościół katolicki w Polsce na rozdrożach (II)
"„TW Filozof” abp. Józef Życiński był niewątpliwie najzdolniejszą, a zarazem najnikczemniejszą z postaci lemingów, którzy znaleźli się w Episkopacie po 1989 r."
Agent SB, anty- Polak J. Życiński
„TW Filozof” abp. Józef Życiński był niewątpliwie najzdolniejszą, a zarazem najnikczemniejszą z postaci lemingów, którzy znaleźli się w Episkopacie po 1989 r. Życiński wpisał się w nasze życie publiczne jako pełen pychy „znawca od wszystkiego”, bez litości prześladujący w swej diecezji księży i świeckich, którzy odważyli się mieć choćby cień innej niż on myśli. Za to tym chętniej adorujący znanego z tylu kłamstw antykatolickich i antypolskich Adama Michnika i Bronisława Geremka, czy jawnego przeciwnika Kościoła katolickiego Jerzego Owsiaka (por. na ten temat trzeci tom moich „Czerwonych dynastii” o Owsiaku, rozdziałek: „Antykościelne fobie”, Warszawa 2014, ss. 190-193). Jakże celnie podsumował tę dość patologiczną, daleka od jakiegokolwiek dialogu i ekumenizmu działalność Życińskiego wiersz drukowany w „Kurierze Lubelskim” z 23 lipca 2002 r., i przedrukowany w znakomitych „Rozmaitościach” w „Naszej Polsce” przez prof. dr. hab. Zbigniewa Żmigrodzkiego:
„Kto ty jesteś? – Jam Życiński
Głos twój słychać… – Po mur chiński.
Słowa twoje… – Tną jak miecze.
Ładnie mówisz. – Nie zaprzeczę.
Skromny jesteś…Bom jest sługa.
Twoje hobby? – Wszystkich rugać.
Ostry jesteś…Jak papryka.
Co cię kręci? – Polityka.
Co rajcuje? – Występ w tivi.
Wierni patrząc… – Są szczęśliwi!
A co mówią? – Zośka, odłóż na bok to zboże i leć tu
prędko, to piaty raz zobaczysz dziś naszego
biskupa, jak święci stację benzynową w
telewizorze!!!
Co cię martwi? … – Biedna taca
Czy jest wyjście? – Ubogacać”.
Kogo atakował Życiński
Do najnikczemniejszych wystąpień Życińskiego należał jego brutalny atak na tak wybitną postać z dziejów „Solidarności” jak Anna Walentynowicz. Powiedział o niej z nienawiścią: „Walentynowicz występuje w roli ostatniego Mohikanina cywilizacji nienawiści”. (Cyt. za.: Sławomir Cenckiewicz: Śmierć Anny Walentynowicz i narodziny „Heni Solidarność”, czyli historia w służbie polityki, „ Arcana” nr 4 z 2011 r.,s.287). Tak były agent SB spostponował ikonę „Solidarności”!
Wielokrotnie atakował Radio Maryja i związany z Radiem Maryja „Nasz Dziennik”. Pisał m.in.: „Nasz Dziennik” ma tyle wspólnego z katolicyzmem, co „Trybuna Ludu” miała z wspólnego z klasa robotniczą” (por. Zbigniew Żmigrodzki: Złowrogi triumwirat, „Nasza Polska” z 12 października 2004 r.). Wielokrotnie atakował ROP i prawe skrzydło AWS, zwłaszcza posła Jana Łopuszańskiego. Jeszcze w 2006 r. ostro zaatakował rządy PiS. Jak pisali Tomasz Terlikowski i Amelia Lukasiak w „Newsweek”-u 5 lutego 2006 r. o Życińskim: „(…)Tym razem zachował się wręcz jak lider opozycyjnej partii. .W ubiegłym tygodniu ni mniej, ni więcej wezwał Polaków dl obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec władzy. Zaapelował, aby nie zajmowali stanowisk w administracji po usuwanych przez PiS urzędnikach. – Jeśli ludzie zwalniani przez obecną ekipę są uczciwi, nie obejmujcie po nich stanowisk- wzywał Życiński”. Prawdziwy warchoł na stanowisku arcybiskupa! Patrząc na dawniejsze zachowania Życińskiego aż nadto łatwo można sobie wyobrazić: gdyby Życiński żył dzisiaj przypuszczalnie zająłby odpowiednie miejsce obok najskrajniejszych szefów totalnej opozycji: Rzeplińskiego, Schetyny, Petru i alimenciarza z KOD-u Kijowskiego.
Zajadły przeciwnik lustracji
Życiński bardzo wcześnie, bo już w 2004 r. dał się poznać jako zajadły wróg lustracji Nie było to rzeczą przypadku bo sam Życiński („TW Filozof”) przez wiele lat współpracował z SB, jak to ujawnił po raz pierwszy Stanisław Cenckiewicz, a potem potwierdził ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Stopniowo popisywał się coraz skrajniejszym antylustracyjnym zacięciem i zadęciem. Oburzony na zdecydowane działania lustracyjne w Klubie Inteligencji Katolickiej w Lublinie ostro atakował rzecznika tej lustracji prof. Ryszarda Bendera i i zażądał usunięcia z nazwy lubelskiego KiK-u zwrotu Katolicki. (Por. drukowane w tej sprawie oświadczenie prezesa lubelskiego KIK-u prof. R. Bendera, „Nasz Dziennik” z 5 stycznia 2005 r.). Stanisław Michalkiewicz już 1 stycznia 2005 r. nawet w tytule swego tekstu w „Najwyższym Czasie” nazwał Życińskiego „Protector confidentorum”. Bronisław Wildstein pisał na ten temat w „Rzeczpospolitej” 17 maja 2007 r. w tekście „Polska czyli Rwanda”. Według Wildsteina: „Ze słów arcybiskupa (Życińskiego- JRN) można wnosić, że odpowiednik czerwonego terroru rozpętują w Polsce ci, którzy posługują się „ubecką grafomanią”, dziejami Rzeczpospolitej na użytek SB”. Nie trzeba głębszej egzegezy, aby zrozumieć, że grafomania ta znajduje się w IPN i to zwolennicy lustracji chcą się nią posłużyć. (…) Najżarliwiej arcybiskupa oklaskiwał Aleksander Kwaśniewski”. W marcu 2017 r. pisano w o wystąpieniach antylustracyjnych Życińskiego: „Druzgocącej krytyce abp. Życiński poddał też raport z weryfikacji WSI, twierdząc, że jest to dokument, za który przyszłe pokolenia będą się wstydzić”….) „Śmieszne wydaje się porównywanie lustracji, mającej miejsce w Polsce, do „polowania na czarownice”. Autorem takiego stwierdzenia na sesji był znów abp. Życiński”. ”. (Por. Michał Krupa: Antylustracyjny „show” arcybiskupa Życińskiego, „Goniec Lubelski, marzec 2007 r. (…) Życiński wystąpił w obronie SLD-owskiego premiera Marka Belki, sprzeciwiając się jego lustracji. (Por. tekst Grzegorza Józefczaka: „To przejaw uberracji”, „Gazeta Wyborcza” z 24 czerwca 2005 r ).. „Wprost „ informowało, że Życiński skrytykował projekt ligi Polskich Rodzin w sprawie ujawnienia teczek, nazywając go „pośmiertnym triumfem SB”
Panegiryczny chwalca UE
Życiński maniacko wychwalał Unię Europejska najgorszymi słowami linczując krytykę jej wad. Dość przypomnieć jakże tendencyjny tytuł jednego z jego tekstów: „Kto przeciw Unii, ten z Rosją”, „Gazeta Wyborcza” z 27 stycznia 2003 r.) Łajał tych, którzy opóźniali podpisanie traktatu lizbońskiego (por. Abp. Życiński o traktacie, „Gazeta Wyborcza” z 20 marca 2008). Dariusz Hybel pisał o Życińskim w tekście „Dobrowolny rzecznik Unii” („Najwyższy Czas” z 6 marca 2004 r.): „Książę lubelskiego Kościoła obrzucał przeciwników Unii epitetami (…) Lubelski hierarcha stał się chyba najgłośniejszym, dobrowolnym kościelnym rzecznikiem Unii Europejskiej w Polsce (…) Ludzie mają już po dziurki w nosie Unii Europejskiej i jej socjalistycznych dobrodziejstw, które objawiają się coraz większymi kosztami życia (nowe bajońskie podwyżki jeszcze przed nimi!), a arcybiskup Życiński dalej zachęca ich do „kochania Brukseli”.
Czy mam przypominać jak mocno arcybiskup Józef Życiński przeciwstawiał się prawicy i środowiskom patriotycznym i prawicowym, wybraniał za wszelką ceną polakożercę i katolikożercę Jana Tomasza Grossa. Sam doczekałem się z tej okazji od łajdaka Życińskiego (jakże celna jego ocena przez reżysera Grzegorza Brauna) z 15 ataków Życińskiego, z furią broniacego zajadłego wroga Kościoła Grossa. Życiński atakował mnie m.in. w półgodzinnym programie telewizyjnym Moniki Olejnik, atakował nawet w konsulacie RP w Toronto (znalazłem się tam w prawdziwie dobrym towarzystwie opluwanych przez Życińskiego: ks. prof. Waldemara Chrostowskiego i Radia Maryja.). Mam na dowód kasetę z tego spotkania w konsulacie. Nota bene ten dość anormalny, pełen mało chrześcijańskiej złości atak spotkał się z bardzo ostrą polemiką w kanadyjskiej prasie polonijnej.
Przypomnę tu, że ks. Adam Gardiasz obronił w 2003 r. doktorat z filozofii, dowodzący, że abp Życiński jest ateistą (Por.Biskup-ateista?, https://wzzw.wordpress.com/2011/02/05/biskup-ateista). Prace tę ksiądz Gardiasz napisał pod kierunkiem prof. Zofii Zdybickiej. Niestety w parę lat później ks. Gardiasz zginął przejechany w katastrofie samochodowej przez nieznanego sprawcę. (Pytanie, czy sprawcą tym był jakiś kolega abp. Życińskiego z bezpieki). Ksiądz A. Gardiasz był niezwykle popularny – w jego pogrzebie w Stalowej Woli uczestniczyło 4 biskupów, 40 księży i wielka rzesza wiernych. Antypolskiemu szkodnikowi Życińskiemu poświęcę aż 3O strony w moim „Alfabecie Jerzego Roberta Nowaka”. Szkoda, że dopiero w trzecim tomie!
Antynarodowy hierarcha
W sprawach międzynarodowych nie liczył się z interesami Polski i polską racją stanu. To on przeforsował przyznanie doktoratu honoris causa na KUL-u dla prezydenta Ukrainy W. Juszczenki, nie bacząc na jego skrajne poparcie dla ludobójczych banderowców. Jako domniemany znawca polityki zagranicznej (w swoim odczuciu) bronił pochwalnych ocen znanego maturzysty W. Bartoszewskiego pod adresem kanclerza Niemiec Helmuta Kohla. Powołał się przy tym na to, że Kohlowi przyznano w Polsce doktorat honoris causa. Życiński jak widać przeoczył fakt, że Kohl był najzajadlejszym przeciwnikiem uznania granicy na Odrze i Nysie i uznał ją tylko pod wzmożonym naciskiem USA i W. Brytanii. Nie było chyba rzeczą przypadku, że do pierwszej w Polsce próby wybielania Krzyżaków doszło w Wydawnictwie Diecezji Tarnowskiej w 1996 r. Tam ukazała się panegiryczna i wielce słabiuteńka pod każdym względem praca niejakiej Zofii Kowalskiej:„Krzyżacy w innym świetle”.
Rola Życińskiego w relatywizowaniu i podważaniu wartości chrześcijańskich
Arcybiskup Życiński miał nader wielkie „zasługi” w podważaniu wartości chrześcijańskich. Dość przypomnieć jego rolę w usprawiedliwianiu głupawego i amoralnego sloganu Jerzego Owsiaka „Róbta co chceta”. Nader celnie podsumował rolę Życińskiego w relatywizowaniu i podważaniu wartości chrześcijańskich prezes PiS Jarosław Kaczyński, stwierdzając: „Abp Życiński prezentuje poglądy, które wydaja mi się odosobnione, choć interesujące. Jako katolik obawiałbym się jednak ich upowszechnienia wśród duchowieństwa, skończyłoby się jak w Holandii” (cyt. za wywiadem .z „Przekroju” z Życińskim). Jak w Holandii, czyli na skrajnej laicyzacji i upadku wartości chrześcijańskich.
Przypomnę tu, że ksiądz Adam Gardiasz obronił w 2003 r. doktorat z filozofii, dowodzący, że abp. Życiński jest ateistą (por. Biskup-ateista?https://wzzw.wordpress.com/2011/02/05/biskup-ateista). Pracę tę ksiądz Gardiasz napisał pod kierunkiem prof. Zofii Zdybickiej. Niestety w parę lat później ks. Gardiasz zginął przejechany w katastrofie samochodowej przez nieznanego sprawcę. (Pytanie, czy sprawcą tym był jakiś kolega abp. Życińskiego z bezpieki). Ksiądz A. Gardiasz był niezwykle popularny – w jego pogrzebie w Stalowej Woli uczestniczyło 4 biskupów, 40 księży i wielka rzesza wiernych.
Wskazując niebywałą troskę, z jaką „Zadufek z lublina” Życiński troszczył się o pyszałkowate nagłośnienie swej osoby w mediach, opowiadano żartobliwie: „Otwieram „Gazetę Wyborczą”, a tam Życiński, otwieram „Rzeczpospolitą”- tam Życiński. Włączam radio -Życiński, włączam telewizję – Życiński Idę odprawić mszę i aż się boję otworzyć tabernakulum” (żart jakiegoś księdza, cytowany za tekstem Aleksandry Klich:Człowiek niebywały, „Gazeta Wyborcza” z 11 lutego 2011 r.).
Zaangażowanie Życińskiego w walce z lustracją , dekomunizacją i tradycyjnym patriotyzmem wywoływało coraz większe oburzenie w szerszych kręgach społeczeństwa. Na portalu „Ojczyzna” napisano: „Niech Pan Bóg wybaczy ks.arcybiskupowi, bo nam coraz trudniej”.
Nadęty do nieskończoności, bezpłodny intelektualnie kardynał K.Nycz
Cóż, Kościół katolicki w Polsce jest bardzo podzielony. Czyż mam tu przypominać jednostronnie upolitycznione zachowanie kardynała Kazimierza Nycza, z jego wystąpieniami wyraźnie popierającymi PO, z jego sprzeciwem wobec Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, z jego upartymi głupawymi próbami narzucenia rządowi Zjednoczonej Prawicy przyjęcia imigrantów z Bliskiego Wschodu, z jego ględzeniami o tym, że Polska jako państwo ponosi za to odpowiedzialność. Już parę razy wspominałem w różnych wystąpieniach, że tak gorliwy w swych zabiegach o muzułmańskich imigrantów Nycz powinien sam przyjąć z 30 tychże przybyszów do swego pałacu. A potem pilnie strzec, by nie obrabowali jego pałacu i nie zgwałcili mu gosposi, a nawet jego samego. Mieliby na pewno dużą radość z tej okazji! Uważam tegoż kardynała za niegodziwca moralnego. Bo jak wytłumaczyć jego zachowanie, jeszcze jako arcybiskupa w 2007 roku, gdy zabronił mego spotkania antygrossowego zaledwie na pięć godzin przed jego odbyciem. Nie protestowałbym, gdyby zrobił to tydzień przed spotkaniem. A ten nadęty złośliwiec w purpurze zrobił to na pięć godzin przed spotkaniem, aby je uniemożliwić Spotkanie miało się odbyć na Ochocie w kościele przy ul. Dickensa i gospodarz pomieszczenia miejscowy ksiądz wcześniej sympatycznie nas zapraszał. A potem przyszedł zakaz od arcybiskupa. Na szczęście organizator spotkania p. Ryszard Strzałkowski błyskawicznie załatwił możliwość spotkania się w sali „Solidarności” przy pobliskiej ul Białobrzeskiej. Była ona jednak za mała. Przyszło 500 osób, a tylko 200 znalazło miejsce na sali. A reszta przez parę godzin w zimowe popołudnie stała przed oknem sali słuchając (musieliśmy otworzyć okna)… Tak zachował się „katolicki” arcybiskup, blokując odczyt piętnujący antypolskiego i antychrześcijańskiego fałszerza Grossa.
Co reprezentuje ten hierarcha? Jak dotąd nie usłyszano żadnej jego mądrzejszej i oryginalniejszej wypowiedzi. Stad przypisywana Nyczowi ksywa „Nic”. Ciekawe, że kardynał Nycz jest pod względem publikacji prawdziwie dziewiczo czysty. Ani w Wikipedii, ani w biogramie archidiecezji warszawskiej nie wymieniono ani jednej jego książki, a nawet ani jednego artykułu. Na próżno szukałem też w internecie jakiejś informacji o publikacjach Nycza pod hasłem „Kardynał Nycz-książki”. Znalazłem zero informacji na ten temat. A to ci „intelektualista” z Bożej łaski. I taki niedouczony fagas zadecydował o zablokowaniu mego wykładu przeciw katolikożercy i polakożercy J. T. Grossowi. Pewno nie tylko nic nie pisał, ale i niewiele czytał. No, cóż, wystarczy być, jak głosił tytuł filmu o amerykańskim Nikodemie Dyzmie. I ten tak bezpłodny intelektualnie jegomość jest kardynałem, a gruntownie wykształcony, autor kilkunastu ważnych książek, najlepszy katolicki znawca mediów – ks. biskup Adam Lepa tylko sufraganem. Pytam, dlaczego ja, jako obrońca Kościoła i polskości, musiałem parę razy spotkać się z takimi agresywnymi zachowaniami wobec mnie ze strony paru niedouczonych katolickich hierarchów w stylu Nycza, tak potwornie sprzecznymi z patriotycznym przesłaniem wielkiego Prymasa Tysiąclecia.
Inny przykład. Ks. abp. Stanisław Nowak, bliski przyjaciel osławionego Życińskiego też zrobił mi brzydki kawał, w ostatniej chwili zakazując odbycia przeze mnie tego samego dnia antygrossowego spotkania w jednym z kościołów częstochowskim (proboszcz był mi zdecydowanie przychylny). Dobrze, że wtedy przybył mi w sukurs patriotyczny paulin doktor habilitowany Eustachy Rakoczy. Błyskawicznie załatwił mi możliwość wykładu w Sali Rycerskiej w klasztorze jasnogórskim. Ojciec E. Rakoczy był wtedy prorektorem Akademii Polonijnej. Jej rektor, wyraźnie prolewacki, niejaki brat Kryński, dość szemrany duchowny, od którego roli jako rektora „katolickiej” uczelni odciął się Kościół. Lewak brat Kryński za karę za zorganizowanie mi wykładu usunął o. Rakoczego ze stanowiska prorektora na swej uczelni. I na dodatek, Kryński, zapytał o. Rakoczego: „Ile Nowak zapłacił mu za zorganizowanie jego wystąpienia?”. No, cóż nie zwykłem płacić nigdzie za moje odczyty. I takich głupawych „duchownych” też mamy! Co prawda Kryńskiego wyświęcono na duchownego w Kamerunie, gdzie przypuszczalnie nie przyjrzano się zbyt dokładnie rozmiarom ograniczoności jego umysłu.
Fatalny politykier abp. T. Gocłowski
Szczególnie absurdalnie, a nawet wręcz komicznie wyglądały bezustanne ataki ks. arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego na rzekome nadmierne upolitycznienie Radia Maryja. Bo przecież sam Gocłowski był najgorszego typu politykierem, wręcz kompromitującym Kościół katolicki swoimi mieszaniami się w sprawy różnych partii. Przypomnijmy, że rozpolitykowanie Gocłowskiego stało się przyczyną prawdziwej tragedii politycznej na prawicy, za którą ten hierarcha powinien bić się w piersi do końca swego życia. Jak wiadomo Gocłowski jeszcze jako biskup odegrał decydującą rolę w wymuszeniu powstania katolickiego bloku „Ojczyzna” z udziałem Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego i paru małych partyjek , w tym Partii Konserwatywnej zaprzyjaźnionego z Gocłowskim swego rodzaju „dywersanta na prawicy” Aleksandra Halla, b. ministra w rządzie T. Mazowieckiego. (Zob. szerzej tekst Piotra Zaremby: Politycy i biskupi. Kościół patronuje, pośredniczy, konsoliduje, „Życie Warszawy” z 23 lipca 1993 r.) Lansowany przez Gocłowskiego pomysł koalicyjnego bloku „Ojczyzna” okazał się śmiertelnym ciosem dca tak silnej przedtem prawicowej partii – ZChN. Sama bez trudu dostałaby się do Sejmu. „Wzbogacona” przez sojusz z małymi, a zwłaszcza z kanapową partyjka Halla, nie przekroczyła minimalnego progu wymaganego w przypadku koalicji, tj. 8 proc. głosów. Uzyskała tylko 6,37 proc. głosów.
Sprawa odpowiedzialności Gocłowskiego za wymuszenie tego nieszczęsnego bloku koalicyjnego jest bezdyskusyjna. Według znanego historyka Antoniego Dudka „Ojczyzna w ogóle nie powstałaby bez inicjatywy metropolity gdańskiego, który patronował blokowi „Ojczyzna”. (Por. A. Dudek: „Pierwsze lata III Rzeczpospolitej 1989-2001, Kraków 2002,s. 343). Dudek przypomniał, że w czasie głosowania w 6- osobowym Komitecie Politycznym ZChN na temat zawarcia koalicji wyborczej czy samodzielnego startu rozstrzygnięta została decyzja o samodzielnym starcie zamiast koalicji. Sprawę rozstrzygnął sam „prezes ZChN, który opowiedział się za samodzielnym startem” (por. A. Dudek: op.cit.,s.343). I wtedy na rzecz koalicji zamiast samodzielnego startu oddziałała katastrofalna w skutkach interwencja biskupa Gocłowskiego (por. A. Dudek: tamże.). Był to przypadek najbardziej fatalnego w skutkach wmieszania się wysokiego przedstawiciela Kościoła w sprawy polityczne w całym okresie powojennej Polski.
Warto dodać, ze arcybiskup Gocłowski uczestniczył w swoim czasie razem z księdzem (później biskupem) Alojzym Orszulikiem w innej, jakże fatalnej dla Polski inicjatywie – obradach Okrągłego Stołu. Jego wyjątkową aktywność w owym czasie świetnie ilustrują zdjęcia zamieszczone w książce Petera Rainy „Droga do Okrągłego Stołu. Zakulisowe rozmowy przygotowawcze” (Warszawa 1999 ). Przed s. 241 tej książki znajdujemy bogaty zestaw zdjęć z udziałem ks. biskupa T.Goclowskiego, m.in. biskup Gocłowski z A. Kwaśniewskim, biskup Gocłowski z Czesławem Kiszczakiem, L. Wałęsą, członkiem Biura Politycznego KC PZPR J. Reykowskim i ks. Orszulikiem, biskup Goclowski z C. Kiszczakiem, bp. Gocłowski z Ireneuszem Sekułą i J.Reykowskim.
Agent „ksiądz” M. Czajkowski i skrajny filosemita ksiądz Boniecki
Przypomnę tu, ze wielokrotnie atakował mnie, występując w obronie polakożercy i katolikożercy J. T. Grossa stary zajadły agent SB ks. Michał Czajkowski, który w swoim czasie donosił nawet na ks. Jerzego Popiełuszkę. Głupawego szabesgoja Czajkowskiego tak zmiażdżyłem intelektualnie w czasie panelu na tematy polsko-żydowski we wrześniu 2001 r. we Wrocławiu, że pośpiesznie zrejterował z sali debaty przy akompaniamencie wyszydzających go okrzyków (por. mój tekst: „Jak ks.Czajkowski uciekł z panelu” w książce „W obronie wiary”, Warszawa 2008,ss. 254-255). W obronie Grossa atakował mnie we łże-katolickiej „Więzi” arogancki „buntownik” przeciw ks. abp. H. Hoserowi, tak nagłaśniany przez „Wyborczą” ks. Wojciech Lemański. Osławiony ksiądz Boniecki opublikował w „Tygodniku Powszechnym” atak na mnie i na Radio Maryja ze strony jakiegoś łże -naukowca -ateisty, i w sposób haniebny, łamiąc istniejące przepisy prawne, nie opublikował nawet mojego sprostowania. Wiadomo jak tenże ksiądz, skrajny filosemita i faktycznie „obce ciało” w Kościele katolickim zaangażował się w obronie katolikożercy i polakożercy Grossa. W ostatnim roku Boniecki protestował nawet przeciw odebraniu orderu J.T. Grossowi. I takich zdegenerowanych duchownych też mamy! Dlaczego Kościół katolicki nie zrobi wreszcie porządku z różnymi Bonieckimi czy Sowami i nie wyrzuci ich poza obręb Kościoła, który ośmieszają i kompromitują. Prymas Tysiąclecia Stefan Kardynał Wyszyński błyskawicznie uporałby się z takimi szemranymi typkami!
A bp. T. Pieronek bruździ dalej
Dalej bruździ osławiony biskup Tadeusz Pieronek, b. żarliwy zwolennik Unii Demokratycznej i Mumii Wolności, który kiedyś publicznie zaatakował nawet kolejny wybór abp. Józefa Michalika na przewodniczącego Episkopatu. W swych antyprawicowych uprzedzeniach Pieronek „wsławił się” w kwietniu 2011 r. stwierdzeniem „Panu Kaczyńskiemu chodzi o zdobycie władzy i żeby wygrać za wszelką cenę, a to oznacza iść po trupach” (por. onet.pl z 24 kwietnia 2011 r.). W „Rzeczpospolitej sprzed kilku dni można było przeczytać kolejny niemądry wywiad ks. biskupa T. Pieronka: „Przyjęcie uchodźców to obowiązek”. Biskup Pieronek chciałby narzucić polskiemu rządowi jako „obowiązek” przyjmowanie imigrantów muzułmańskich, nie zważając na to, co wyrabiają we Francji, czy w Niemczech. Patetycznie deklarując o potrzebie otwarcia serc na nich, twierdził, że ich przemarsze przez tysiące kilometrów „przyniosły jakieś dobro”. Jakie dobro? Rabunki, kradzieże i gwałty! Atakując miesięcznice smoleńskie i dążenia do zmiany konstytucji, hierarcha sprzeciwił się nawet zamieszczeniu w konstytucji wyraźniejszego odniesienia się do Boga. I to ma być wierzący chrześcijanin?!
Moi przyjaciele z Kielc mówili mi z kolei o niepokojącej ewolucji w sytuacji w Kościele w tym mieście. Przez długi czas kierował tamtejszą archidiecezją wielki patriota i zdecydowany antykomunista Kazimierz Ryczan. Miałem ten zaszczyt, że ks. abp. Ryczan uczestniczył w jednym z moich spotkań antygrossowych, co agresywnie piętnowała „Gazeta Wyborcza”. Innym razem, nie mogąc uczestniczyć w moim kolejnym spotkaniu antygrossowym, z powodu bierzmowania w Pacanowie ks. biskup Ryczan zaprosił mnie na wieczorne spotkanie w jego pałacu biskupim. Dyskutowaliśmy tam niezwykle szczerze przez cztery godziny, od 22-ej do 2 rano. Obecny ks. biskup kielecki Jan Piotrowski całkowicie odszedł od swego poprzednika. Ciągle spotyka się z dwoma najbardziej antypatycznymi postaciami w Kielcach: ze skrajnym filosemitą Bogdanem Białkiem, wielkim przyjacielem Grossa i ze skrajnym wrogiem prawicy, jadowitym przeciwnikiem obecnego rządu prof. Stanisławem Żakiem. Według internetu p. Żak, występując na spotkaniu kieleckiego Klubu Obywatelskiego nawiązał do swej wcześniejszej wypowiedzi podczas marszu KOD-u. Powiedział godzące w obecny rząd oburzające słowa „Nigdy się nie spodziewałem, że tylu ludzi dotknie azjatyzm. Bo to, co się dzieje obecnie, jest popychaniem Polski na Wschód” Ciekawe, czego nauczy się ks. biskup w czasie rozmów z takim, za przeproszeniem niedojdą intelektualnym, który wygaduje głupawe farmazony. A pod wpływem biskupa Piotrowskiego księża muszą czytać w ogłoszeniach parafialnych o kolejnych spotkaniach Stowarzyszenia Jana Karskiego. Stowarzyszenia kierowanego przez B. Białka, od którego ks. biskup Ryczan zawsze trzymał się daleka.
Brawo ! Znakomita analiza. Kościół jest na zakręcie i przed rozpadem. Żydokomuna a potem już żydostwo talmudyczne rozwaliło Kościół od środka. Czas chyba na Kościół Polski, czy coś w tym rodzaju, bo antychryści w hierarchii przecież nie zaprzestaną swojego dzieła zdrady i zniszczenia Polski i Wary.
„Protector confidentorum”. – jak to powiedział S. Michalkiewicz.
Mierni kapłani zostają biskupami,doktorat nie decyduje o kompetencji i walorach osobistych,przykre i wstydliwe.
Świadectwo:
pamietam jak w czasie jednej z wizytacji w mojej rodzimej parafii abp Życiński gloryfikował Owsiaka i róbta co chceta…
Lublinianin
Gdy przyjechał do mojej parafii i całe kazanie było o polityce to miałem ochotę zejść z prezbiterium i pójść na kościół.
Pan Cenckiewicz ma na imię Sławomir, nie Stanisław.
Bóg zapłać Panie Profesorze za te cenne informacje i pańską pracę. Szczęść Boże!
BTW,
– „Plaga samobójstw księży w diecezji tarnowskiej” , https://gloria.tv/reply/XpuUfYTuPCNd6DKHLUnt2GHa7
„(…) hierarcha sprzeciwił się nawet zamieszczeniu w konstytucji wyraźniejszego odniesienia się do Boga. I to ma być wierzący chrześcijanin?!”
Bp Tadeusz Pieronek powiedział/napisał w tym wywiadzie, że nie jest za zmienianiem obecnej konstytucji i że jego zdaniem znajduje się w niej już wystarczająco słów o Bogu. Powiedział/napisał, że jeszcze za wcześnie na zmienianie konstytucji. Uważał też, że sprawa obecności „Boga” w konstytucji, to odwracanie kota ogonem przez PiS, w sprawie zmieniania przez nich konstytucji podczas, gdy PiS chodzi tak naprawdę o coś zupełnie innego w tym manewrowaniu konstytucją.
Trochę poniosło autora z nienawiścią. A abp Życiński – nie ma pewności jaki był charakter jego kontaktów z SB, bo nie zachowały się dokumenty tego dotyczące – zostały spalone przez ludzi Kiszczaka w styczniu ’90 r., a on sam jakiegokolwiek jego związku z SB się wypiera. Pozostają domysły. Z kolei z lat jego życia w „wolnej Polsce” zachowało się, że krył swoich współbraci biskupów przed wydobyciem na jaw informacji o ich kontaktach z SB, bardzo żarliwie krył.
Więcej: lustronauki.wordpress.com/2008/11/14/jozef-zycinski-filozof-kul-i-zarejestrowany-tw-filozof
Z kolei, co ciekawe, jako osoba jeszcze nie objęta zainteresowaniem lustratorów – popierał lustrację (jest cytat na wikicytatach (na podstronie poświęconej Życińskiemu) z GW z 14.05.2004 r.). Ale kiedy zaczęto już w jego historii głośno szperać, to wykonał zwrot o 180 stopni; stało się to w 2004 r.