K. Kubiak: Sobótka – słowiańskie walentynki
Cudze chwalicie swego nie znacie mówi przysłowie, tak jest i w tym wypadku. Słowianie w czasach pogańskich obchodzili swój odpowiednik zachodnio chrześcijańskich walentynek tylko w bardziej dogodnym na naszych terenach terminie przesilenia letniego.
Było to święto głównie dla młodych, ale również starsi już zaślubieni mieli związane z sobótką tradycje.
Zacznijmy może od nazewnictwa sobótka świętojańska to przekształcona przez chrześcijan kupalnocka. Noc Kupały to najkrótsza noc w roku. Święto obchodzone głównie przez Słowian wschodnich zamieszkujących tereny Polski, Czech, Słowacji, Litwy, Białorusi, Ukrainy i Rosji.
W tę noc według wierzeń Słońce oddawało się igraszkom z Księżycem. Nie dziwi nas więc charakter tego święta.
Dokonywano w tę noc, wielu tradycyjnych obrzędów takich jak zbieranie ziół, czy rozpalanie ognisk. Do czasów obecnych pojawiają się w różnych podaniach czy legendach.
Znamy klechdę o kwiecie paproci, pod którym było ukryte bogactwo. Legendę o tańczących przy ogniu góralach. Czy legendę o magicznych ziołach zbieranych w tę noc.
Zaczniemy od zwyczaju, który w tym momencie jest moim zdaniem lekko na siłę odnawiany. Chociaż forma przeprowadzania go bardzo różni się od tamtej. Już chyba każdy domyśla się o jaki zwyczaj chodzi. Jest to puszczanie wianków. Dzisiaj komercyjne święto, urządzane w miastach w których jest choćby jezioro. Kiedyś święto tylko dla panien i kawalerów. Kobiety wykonywały wtedy wieńce z polnych kwiatów i stawały po jednej stronie zbiornika wodnego, kawalerowie za to stawali po drugiej stronie. Panny wypuszczały wieńce, a mężczyźni łapali wieńce od swoich wybranek. Wieniec panny, który nie został złapany wróżył jej panieństwo przez kolejny rok. Oczywiście kawaler po złapaniu wieńca oddawał go wybrance i szli do starszych grzać się przy ogniu.
Ogień, w którego oczyszczającą moc wierzono również odgrywał spore znaczenie w tę noc. Kawaler, któremu nie udało się złapać wianka, panna, której wianek utonął lub nie został złapany oraz wszyscy, którzy chcieli się oczyścić z jakiejś klątwy musieli skakać przez ognisko.
Kwiat paproci, magiczny kwiat, kwitnący tylko w tę jedną noc to nic innego jak wymówka, żeby pójść z lubą do lasu…
Są podania ludowe o kwiecie paproci. Miał on przynosić pomyślność, zdrowie, miłość, oczywiście wszystko przyprawione szczyptą sił nieczystych, bo za zwyczaj obok kwiatu paproci spotykamy albo czarownicę, albo samego diabła.
Noc przesilenia wiązała się również z obecnością duchów w tym szczególnym wypadku duchów zwierząt, które miały głos i w tę noc można się było z nimi dogadać.
Sama pamiętam jak jako kilkuletnia dziewczynka czekałam w nocy, żeby pogadać z pieskiem. Niestety Bambek spał w najlepsze.
Te wyprawy w poszukiwaniu zapomnianych już tradycji mają wielką moc. Szukając tradycji zgłębiamy wiarę naszych przodków. Choćby czytając ten artykuł ma się ochotę rozpalić ognisko i zatańczyć w radosnym korowodzie.
Przeczytaj także:
P. Szymański: Roman Dmowski o polityce Niemiec wobec Ukrainy
W świetle nowszych ustaleń filologicznych dochodzi się do wniosku, że cała ta mitologia słowiańska jest późniejszym konstruktem szczególnie romantyków. Nie istnieje coś takiego jak zbiór oryginalnych mitów słowiańskich, tak jak w przypadku Greków czy Rzymian. To wszystko późniejszy wymysł, mimo że faktycznie pewne pogańskie święta mogły mieć miejsce, to jednak niczym wyjątkowym nie były, analogiczne były w Germanii i innych pogańskich krainach.
Lepiej, żeby Polacy zaczną odkrywać Tradycję katolicką, która wyrwała słowian z ciemnoty i krwawych ofiar z ludzi, zamiast wracać do mroków pogaństwa.
P.S. To żaden atak personalny, tylko ogólna opinia, pozdrawiam autorkę 🙂
Skoro wszystko to romantyczne wymysły, to skąd wiesz, że nasi przodkowie składali krwawe ofiary z ludzi? Ksiądz ci powiedział? Akurat germańska religia i mitologia jest znana nie gorzej niż grecka czy rzymska. Może dlatego, że np. tacy Norwegowie nie udają że ich historia rozpoczęła się w 1023 roku.
Egil, a jakie masz historyczne źródła potwierdzające te słowiańskie mity? Otóż bezpośrednich żadnych. Co do greckich i rzymskich mitów mamy źródła historyczne, które są niepodważalne.
Skąd wiadomo o ofiarach z ludzi? Chociażby z kronik historyków, a że byli chrześcijańscy to już inna sprawa, barbarzyńcy kronik nie pisali. Rodzimowiercy wpadli w pseudonaukową ekstazę dotyczącą bajań znanych głównie z poezji Mickiewicza o Dziadach i Balladyny Słowackiego. Taka jest brutalna prawda. Czas otrząsnąć się i zrozumieć, że nie jesteśmy „wyjątkowi”. W czasach pogańskich słowianie nie tworzyli żadnej spójnej kultury, tym bardziej nie było państw, były plemiona. Chcecie powrócić do lasów? Polecam zacząć od przestania korzystania ze smartfona.
W naszym Wilnie pod czasową okupacją żmudzińską – potwierdzam takie tradycje są kultywowane.
Polecam każdemu noc św. Jana na Litwie, piękna sprawa, wydaje się że jest bardziej żywa tradycja niż w Polsce, która chyba odcina się od wszelkich tradycji ludowych i katolickich w wyścigu po zestaw Happy Meal. I fakt noc świętojańska ma charakter subtelnie erotyczny; niestety brakuje kramików z alkoholem, trzeba samemu przynieść.
Cudze chwalicie swego nie znacie
Alternatywna historia – w komentarzach –
https://niezaleznatelewizja.pl/index.php/2021/03/02/nasze-rodowody-fundacja-swiadomosc-ziemi-mariusz-brzoskowski/#comments