Katarzyna TS: Czeczko zrobił swoje, Czeczko może odejść
W czwartek (17.03.2022) białoruski Komitet Śledczy poinformował, że nie żyje Emil Czeczko, były polski żołnierz, który zdezerterował podczas pełnienia służby na granicy z Białorusią. Czeczko został znaleziony martwy w swoim miejscu zamieszkania w Mińsku. Przyczyną śmierci ma być powieszenie. Komitet Śledczy poinformował, że rozważa wszystkie możliwe wersje tego, co się wydarzyło, w tym udział osób trzecich. W chwili śmierci Czeczko miał 26 lat.
16 grudnia 2021 roku Emil Czeczko oddalił się z posterunku na granicy, gdzie pełnił służbę w ramach wsparcia wojskowego dla Straży Granicznej powstrzymującej napór nielegalnych migrantów wysyłanych do Polski przez reżim białoruski. Po przekroczeniu granicy poprosił o azyl. Już następnego dnia udzielił pierwszego wywiadu w telewizji białoruskiej, podczas którego oskarżył polskich pograniczników o mordowanie wolontariuszy, którzy próbowali pomagać migrantom.
– Była taka sytuacja, że podbiegł jakiś wolontariusz i zaczął pytać: „Gdzie wy ich prowadzicie?”. I po prostu gościu ze Straży Granicznej strzelił mu w łeb. Widziałem dwie takie sytuacje – oświadczył Czeczko. Dopytywany przez dziennikarkę potwierdził, że zabici to dwaj polscy wolontariusze i że widział to na własne oczy. Następnie odczepił polskie flagi z munduru i stwierdził, że nie będzie ich nosił po tym, co na jego temat powiedziano w Polsce. Stwierdził, że może je tylko „spuścić w kiblu” i zapytał, czy może wyjść do toalety.
Już po tym pierwszym wywiadzie było wiadomo, że Czeczko kłamie. Gdyby polscy pogranicznicy faktycznie zastrzelili polskich wolontariuszy, to policja otrzymałaby zgłoszenie o ich zaginięciu. Nic takiego nie miało miejsca. Osoby, które jechały pod granicę, żeby ułatwiać jej przekroczenie nielegalnym migrantom, działały w grupach i relacjonowały swoje dokonania w mediach społecznościowych. Gdyby któryś z nich zaginął, natychmiast byłby alarm na cały świat. Tym bardziej, że posłowie opozycji totalnej wykorzystywali sytuację do histerycznych ataków na rząd i każdy, nawet najmniejszy sygnał o użyciu siły ze strony Straży Granicznej, był dla nich paliwem do podnoszenia jazgotu i plucia na funkcjonariuszy.
Jak ktokolwiek mógłby uwierzyć, że w takiej sytuacji dwóch wolontariuszy zostaje zastrzelonych i nikt tego nie zauważa? Jedynym źródłem tych rewelacji jest dezerter, który dał dyla na Białoruś w czasie, gdy przed sądem w Olsztynie toczył się przeciw niemu proces w sprawie o znęcane się nad własną matką. Prawomocny wyrok skazujący zapadł 29 grudnia 2021 roku. Czeczko został skazany na 6 miesięcy ograniczenia wolności i zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej kobiety oraz kontaktowania się z nią przez rok.
Powtarzam: od samego początku było wiadomo, że Czeczko opowiada bzdury. I Białorusini musieli wiedzieć, że to bzdury. A jednak weszli w tę narrację i pokazywali Czeczkę w mediach niczym niedźwiedzia w cyrku. A Czeczko rozkręcał się coraz bardziej. Od dwóch zastrzelonych wolontariuszy przeszedł do setek rozstrzeliwanych imigrantów. 11 lutego 2022 roku internetowa strona białoruskiego radia opublikowała „Wielki wywiad z Emilem Czeczko: o morderstwach, rozstrzelaniu migrantów i ucieczce na Białoruś”.
– 9 czerwca wieczorem odbyło się pierwsze masowe rozstrzelanie z moim udziałem. Kiedy zapadł zmierzch, nasz Land Rover się zatrzymał i jeden ze strażników wydał nam rozkaz, żeby wysiąść z samochodu, wejść w las i sprawdzić, czy samochód tam przejedzie. Kazano nam iść wzdłuż świateł Land Rovera, a łysy Tomek usiadł na masce samochodu trzymając w rękach pistolet. W pewnym momencie weszliśmy z Tomkiem na polanę i zobaczyliśmy ludzi, którzy stali wzdłuż dołu. Po prawej stronie stała ciężarówka Jelcz. W ciężarówce stali moi koledzy z jednostki, Kamil Karwowski i Marcin Popiak. Kiedy zbliżyłem się do grupy ludzi i spytałem strażników, co mam robić dalej, strażnicy, celując nam w głowę, kazali nam strzelać do ludzi. Były dwie takie grupy. Drugą grupę po tym, jak zastrzeliliśmy pierwszą, po prostu wyciągnięto Jelcza, po rozstrzelaniu wsiedliśmy do Land Rovera i opuściliśmy polanę. Potem przywieziono nas na jakiś posterunek Straży Granicznej. Bartek i Tomek powiedzieli nam, że mamy wyczyścić broń. Wróciliśmy na obozowisko. W namiocie z Tomkiem dopiliśmy piwo, które nam zostało z poprzednich dni. (…) Kolejne dni niczym się nie różniły od 9 czerwca. Codziennie do 18 czerwca zabierano nas z obozowiska na patrole. Kupowano nam na stacji benzynowej 6-8 puszek piwa. Po zmierzchu rozstrzeliwaliśmy grupy migrantów – mówił, a raczej czytał z kartki Emil Czeczko.
W opisie, zamieszczonym pod nagraniem, idiotyzmy opowiadane przez Czeczkę zostały nazwane „bombą informacyjną”. Napisano też, że „obywatel Polski opowiedział o straszliwych zbrodniach popełnionych na terenie Polski przeciwko uchodźcom”. – Szokujące szczegóły dotyczące masowego rozstrzelania na granicy polsko-białoruskiej! Czas przełamać mur milczenia, którym Zachód próbuje bronić tematu masowych morderstw przeciwko migrantom na polskiej granicy – czytamy w opisie.
Tak wygląda białoruska propaganda, której twarzą został polski dezerter. Nie ma żadnego znaczenia, że to kompletne brednie. Schemat został skrojony pod tezę o „polskich faszystach” rozstrzeliwujących ludzi po lasach. Sowiecka propaganda twierdziła, że „polscy faszyści” rozstrzeliwali dobrych ludzi podczas II wojny światowej, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby rozstrzeliwali ich nadal, prawda? Do tego bajki opowiadane przez Czeczkę doskonale współgrają z idiotyzmami rozpowszechnianymi przez polską opozycję totalną, która pierniczy o faszyzacji Polski i pluje na polski mundur nazywając funkcjonariuszy Straży Granicznej mordercami i potworami. Propaganda białoruska i propaganda polskich totalnych idealnie ze sobą współgrają. Ciekawe, czy pożyteczni polscy idioci zdają sobie z tego sprawę.
Wracając do śmierci Emila Czeczki – zastanówmy się, jakie mogą być wyniki białoruskiego śledztwa. Oczywiście prawdy nie dowiemy się nigdy, bo przecież nie o prawdę tu chodzi. Chodzi o to, żeby Czeczko nie odwołał swoich bredni. Martwy nie odwoła. I to jest sedno sprawy.
Być może białoruscy śledczy ogłoszą, że śmierć Czeczki to samobójstwo dokonane na skutek wyrzutów sumienia związanych z udziałem w rozstrzeliwaniach imigrantów. Albo, że zabiły go polskie służby mszcząc się za ujawnienie straszliwych zbrodni popełnionych na granicy. Oczywiście nie będzie wersji najbardziej oczywistej, czyli że Czeczko został zabity przez białoruskie służby, dla których – po opowiedzeniu tych wszystkich bzdur – stał się wygodniejszy jako zimny trup, niż jako żywy świadek, który może zmienić zdanie. Co by było, gdyby Czeczko powrócił do Polski i opowiedział, że jego „rewelacje” o rozstrzeliwaniach migrantów, to brednie? Oczywiście Białorusini mogliby stwierdzić, że Czeczko został zmuszony do zmiany zeznań przez polskie służby, ale po co takie kombinacje, skoro można po prostu zrobić Czeczce samobójstwo. Trup już nic nie powie, a to co powiedział wystarczy, żeby podbijać narrację o „polskich faszystach”.
Czeczko zrobił swoje, Czeczko może odejść. A wszyscy pożyteczni idioci, którzy urządzali cyrki na granicy polsko-białoruskiej i puszczali w świat opowieści typu „Ibrahim płynął w zimnej rzece przez sześć dni”, powinni poważnie zastanowić się nad tym, czy chcą podzielić los Emila Czeczki. W Polsce mogą opowiadać takie brednie bezkarnie. Gdyby jednak awansowali na białoruskiego świadka, to konsekwencje już znają. Pożytecznych idiotów karmi się do czasu. Potem po prostu giną i świat po nich nie płacze.
Jeśli podobają się Państwu moje felietony i chcielibyście wesprzeć moją działalność publicystyczną, możecie to zrobić dokonując przelewu na poniższe konto PayPal. Będzie to dla mnie nie tylko wsparcie w wymiarze finansowym, ale również sygnał, że to, co robię, jest dla Państwa ważne i godne uwagi. Z góry dziękuję. Katarzyna Treter-Sierpińska https://www.paypal.me/katarzynats
Kto chce wysłać Polskę na wojnę z Rosją? Katarzyna Treter-Sierpińska w CEPolska [WIDEO]
Po pierwsze: skąd wiadomo, że Czeczko nie żyje?
Po drugie: choć opowiadania Czeczki są absurdalne, to tak samo absurdalne opowiadania o Niemcach są powszechnie akceptowane i traktowane jako prawda objawiona. Nawalny i Skripal przeżyli atak bojowym środkiem paraliżująco drgawkowym i nie zmarli w ciągu kilku minut. To nie było absurdalne? Nawiasem mówiąc, od kiedy angielskie służby specjalne zaopiekowały się Skripalem i jego córką, nikt ich więcej żywych nie widział…
Dziś absurdy królują w nauce i propagandzie. Zresztą, propaganda, nie od dziś, coraz śmielej wkracza w obszar nauki.
Dezerter Emil Czeczko przypomina mi trochę Andrzeja Leppera. Obaj zrobili absolutnie wszystko, żeby znaleźć sie w kozim rogu. Andrzej był starszy, ale co ich łączy to, że obaj prowadzili podwójne życie. Ukryty alkoholizm, często latami bagatelizowany zarówno przez uzależnionych, jak i przez ich otoczenie, dotknąć może każdego. Może dotknąć żołnierza, może dotknąć polityka, nałóg nie wybiera. Ukrywanie problemu alkoholowego często trwa latami, podczas których uzależniony potrafi sprawiać wrażenie zupełnie zdrowego, choć w rzeczywistości kiedy tylko nadarzy się okazja, wypija w ukryciu dodatkową porcję alkoholu. Im wyższa pozycja społeczna i większe oczekiwania ze strony środowiska, tym trudniej przyznać, także przed samym sobą, że picie stało się w życiu poważnym proboemem. Życie z nałogiem jest trudne, a utrzymywanie pozorów nie może trwać wiecznie. W końcu przychodzi kres, to fizyczna reakcja organizmu, słabość psychiczna, załamanie nerwowe, pijacki amok, wszystko się kumuluje, bo alkohol w nadmiarze to trucizna. Zgadzam sie z Treter-Sierpińską, że Białoruska propaganda to są brednie. Moskiewska agenturalna szkoła wyższa. Dlaczego Putin dziś wszędzie tropi amerykańskich agentów? Bo sam jest agentem i tak pojmuje świat. Ktoś jest agentem albo nie.
Problem alkoholowy nie znika sam i wymaga skutecznego leczenia.
@Maksio Pamiętam, jak Lech Kaczyński zamówił górę sznapsów do swojej kancelarii. Oczywiście wszystko w ramach zamówień publicznych i za pieniądze podatników, bo alkoholikowi nawet i prezydencka pensja na długo nie starcza. Alkoholizm to straszna rzecz. Nie tylko robi z prawnika durnia, który nie potrafi zrozumieć zapisów Traktatu Lizbońskiego, ale robi z niego kanalię, która podpisuje ma w d… naród i podpisuje wszystko, co jej podsuną.
Ale to i tak nic. Łatwiej bowiem zrozumieć, że takie rzeczy robi zdegenerowany alkoholik, niż taki Morawicki…
Ten śmieć nie jest wart nawet kilku słów nekrologu, o ile faktycznie ducha wyzionął i nie jest ważnym to, czy uczynił ten gest samodzielnie, czy z pomocą swoich „przyjaciół”.
Jednak to, co głoszą kolejne śmieci chronione immunitetami z całą pewnością nie jest „idiotyzmem”. To nieustanne szkalowanie naszej ojczyzny, to wiszenie u klamek unijnych kacyków, te podszepty, niedomówienia, przeinaczanie faktów, to włażenie w niemieckie odbyty, ta „zagranica, ulica” i nadzwyczajna kasta…
To nie „idiotyzm”.
To zdrada!
Ci zdrajcy łudzą się, że kiedy dojdą do władzy, ich dzisiejsi opiekunowie, zleceniodawcy i sponsorzy będą ich traktowali jak równych sobie a tłumy będą na ich cześć wiwatować jak na masówkach za Bieruta…
Zapomnieli a może nie wiedzą, że zdrajcami się gardzi nawet wówczas, kiedy są użyteczni. Kiedy już zrobią swoje, zostaną z garścią zarobionych teraz srebrników i pogardą dzisiejszych zleceniodawców i przyjaciół.
Zawsze kiedy sobie przypomnę tekst „Wieszanie zdrajców” Jacka Kaczmarskiego, nasuwa mi się pytanie kiedy sprawiedliwa kara spotka dzisiejszych „nietykalnych”, stojących ponad prawem drani, skurwieli to prawo tworzących i egzekwujących!
W 1794 roku wielu zdrajców niestety uniknęło kary.
Dla przypomnienia:
„Nic nie widać stąd gdzie stoję
Gęsto krążą w słońcu głowy
Tłum napiera na konwoje
Wokół prostych trzech rusztowań
Każdy krzyczy co innego
Nazbierało się wściekłości
Pcha się jeden na drugiego
Dziś będziemy bezlitośni
Król gdzieś w oknie stoi ponoć
Nic dziwnego że się kryje
Różnie może być z koroną
Gdy hetmańskie cierpną szyje
Nie dla żartu biskupowi
Postawili szubienicę
Pustą pętlą wiatr kołysze
Nie wiadomo kogo złowi
Krzyk się wzmaga – pierwszy w górze
Stąd nie widać tylko który
Nie chciałbym być w jego skórze
Dla nas też już kręcą sznury
Drugi dynda wrzawa wściekła
Mało tryumfu gniew w zenicie
Tamci w drodze już do piekła
A nam walczyć tu o życie!
Trzeci szarpie się jak umie
Coś tłumaczy klęka pada
Bo niełatwo mu zrozumieć
W taki sposób słowo zdrada
Zawisł – Tańczy przez minutę
Życie w nim ugrzęzło twardo
Jeszcze w pętli kopie butem
Z płaczem wstydem i pogardą
Wiszą zdrajcy takie czasy
Będą wisieć przez dni parę
Wrony drzeć z nich będą pasy
Jak się drze sztandary stare
Może wreszcie coś się zmieni
Coś wyniknie z tej roboty
Zanim zdejmą ich z szubienic
Żeby w trumnach złożyć złotych”
Szkoda wielka, ze wizja Kaczmarskiego, nadal pozostaje niespelnionym marzeniem Polakow.Nadal zdrajcow u nas dostatek. Nie liczmy na to, ze ci co szczekaja na POLSKE w Brukseli i glosuja przeciw Polsce – poczuja nagle jakiekolwiek wyrzuty sumienia .Oni nawet nie wiedza – co to sumienie i patriotyzm, gdyz sa zdrajcami w trzecim lub czwartym pokoleniu i zdrade maja juz w genach. Oni na pewno sami sie nie powiesza, – ich trzeba postawic przed sadem wojskowym i plutonem egzekucyjnym. Podobnie trzeba postapic ze zdrajcami tworzacymi antypolskie bezprawie. Kiedy Polacy to zrozumia i kiedy beda wystarczajaco silni i chetni aby tego dokonac?
Dobrze ,że sznura i latarni u nas dostatek a jeden edykt KRÓL-a i kara śmierci będzie przywrócona.
Tylko jedno jeszcze musi dotrzeć do polskich pustych makówek, że demokracja jak i komunizm na dłuższą metę to bagno.